niedziela, 27 stycznia 2013

Rozdział 8


     Czwartkowy poranek nie zapowiadał się najlepiej, pogoda była paskudna, ciemne chmury przysłaniały niebo a krople deszczu obijały się o szyby w oknach tzn jak na Londyn nie było jeszcze tak źle zawsze mogło być gorzej. Jednak nie zważając na to co dzieje się za oknem postanowiłyśmy z Rose wybrać się na zakupy na Oxford Street.
Doszłyśmy do wniosku, że nie mamy żadnych fajnych ciuchów ( mimo że nasze szafy się nie domykają ;P) więc musimy uzupełnic naszą garderobę, a poza tym zakupy z przyjaciółką to jedna z najlepszych rozrywek w dzień taki jak dziś.
Zaraz po śniadaniu pobiegłam do domu Fiołkowskich. Bez pukania otworzyłam drzwi i wparowałam do środka, nie pomyślcie, że jestem źle wychowana po prostu jesteśmy dla siebie jak rodzina i czasem pomijamy takie ,,rytuały” jak pukanie, poza tym wiedziałam, że Rose jest sama z Kacprem, bo ciocia z wujkiem wyszli już do pracy. Zaraz po przekroczeniu progu powitał mnie Kacperek, który na szyi miał apaszkę swojej starszej siostry.
- Hej maluchu! Co tam?? - przykucnęłam i przywitałam się z chłopcem, po czym wzięłam go na ręce. - Rose!! Gdzie Ty jesteś? - zawołałam
- Jestem na górze!!! Zaraz zejdę jak tylko znajdę moją apaszkę!!! - krzyknęła dziewczyna
- Eee słońce?? o jaką apaszkę Ci chodzi?? - zapytałam.
- No tą niebieską w paski!!!
Spojrzałam na Kacpra na co ten zaczął chichotać.
- Oszz Ty urwisie. - zwróciłam się do chłopca. - Nie szukaj tej apaszki mam ją!!! - krzyknęłam do Rose.
- Cooo gdzie była? - zapytała Rose schodząc po schodach. Spojrzała na nas a ja podniosłam tryumfalnie Kacpreka do góry, na co ona zaczęła się śmiać.
- Młody mówiłam Ci, że masz nie zabierac moich rzeczy. - pokiwała mu palcem przed nosem i zdjęła apaszkę z szyi malca a ten zrobił minkę typu ,,co złego to nie ja”.
- Dobrze Rosie co my z nim zrobimy? Przecież nie zabierzemy go na zakupy bo tylko się z nami umęczy.
- No a od czego mamy Macieja – zaśmiała się.
- Niestety muszę cię zmartwic Maciej pojechał na rozmowę kwalifikacyjną.
- Jak to? Gdzie?
- Podobno znalazł świetną wakacyjną pracę...yy...w Zoo. - gdy to powiedziałam obie wybuchnęłyśmy śmiechem.
- Haha nie zdziwię się jak kiedyś zamkną go w klatce z małpami przez pomyłkę. - powiedziała Rose, oczywiście nadal się brechtałyśmy :p
- Dobra a teraz poważnie gdzie znajdziemy jakąś niańkę??
- Chyba mam pewien pomysł. - uśmiechnęła się złowieszczo.
Chwilę potem byłyśmy już w domu chłopaków z 1D i dawałyśmy im ,,instrukcję obsługi” tego małego urwisa a oni patrzyli na nas jak na wariatki.
- Dobrze tylko pamiętajcie o tym, że jak będzie głodny macie go nakarmić ok?? - mówiła Rose.
- i jak będzie chciał pic to dajcie mu pic. - wtrąciłam się.
- no i jak będzie zmęczony to...
- Spokojnie. - przerwał Rose Lou. - wujek Louis wszystkim się zajmie. Prawda mały? - wziął małego na ręce.
- No dobra tylko bądźcie ostrożni – powiedziałam.
- Lepiej idźcie już na te wasze zakupy, damy sobie radę – zapewnił nas Liam. Postąpiłyśmy zgodnie z jego radą i ruszyłyśmy w stronę drzwi.

Jakąś godzinę potem byłyśmy już w centrum handlowym na Oxford Street. Centrum było ogromne, oczywiście spodobało nam się bo im więcej sklepów tym dla nas lepiej. Uwielbiamy nasze babskie wypady, jest to naprawdę świetny sposób żeby na chwilkę odciąć się od otaczającej nas rzeczywistości. Chociaż obecna rzeczywistośc jest bardzo fajna, nawet przyzwyczaiłam się już do naszych sąsiadów i zdążyłam ich polubić a może nawet coś więcej :p Chodząc po sklepach rozmawiałyśmy, śmiałyśmy się i obgadywałyśmy niektórych znajomych. Cóż jesteśmy okropne ;P
- Dobra Rose ale powiedz mi co zamierzasz zrobić z Hazzą? - zapytałam przyjaciółkę.
- Dlaczego cały czas mówisz na niego Hazza????
- Bo lubię – wystawiłam jej język.
- Lubisz bo LIAM tak na niego mówi nie? - zaczęłyśmy się śmiać. Lubiłyśmy sobie dogryzać na temat niektórych chłopców :p ale oczywiście były to tylko takie nasze żarty.
- Ej nie zmieniaj tematu, ja tu czekam na odpowiedź – lekko ja pchnęłam.
- No wiesz zależy mi na nim ale chcę go lepiej poznac. Dobra a co Ty zamierzasz z tym...jak mu tam...???
- LIAMEM!!! - krzyknęłam – UPS! Chyba troszkę za głośno - zauważyłam, że ludzie przechodzący koło nas strasznie się gapią – ejjj! Zrobiłaś to specjalnie wredoto – posłałam jej moje wrogie spojrzenie, podpuściła mnie, dobrze wie, że nienawidzę jak ktoś nie może się wysłowić i szybko kończę zdanie zaczęte przez inną osobę. ( Taki mój dziwny nawyk ;P) Rose po prostu chciała żebym się przyznała, że Li mi się podoba, więc dla niej wypowiedziane przeze mnie imię nie było przypadkowe.
- Tak zrobiłam to specjalnie – wytknęła mi język – po prostu chciałam wiedzieć jakie imię pierwsze przyjdzie Ci na myśl.
- No więc Liam jest spoko i bardzo miło spędza mi się z nim czas i fajnie rozmawia i...
- No to zrób coś dziewczyno!!!! - Rose krzyknęła chyba głośniej ode mnie na co wszyscy ludzie będący w sklepie spojrzeli na nią jak na wariatkę.
- Tylko wiesz bo ja nie jestem pewna czy po zerwaniu z Łukaszem jestem gotowa na nowy związek...
- Daj spokój Jula to było cztery miesiące temu, jesteśmy w nowym mieście zaczynamy nowe życie.
W sklepowym radiu zaczęła leciec piosenka Taylor Swift ,,Begin again” LINK czy to przypadek? Piękny głos blondynki rozległ się w całym pomieszczeniu :
And you throw your head back laughing like a little kid
I think it’s strange that you think I’m funny ‘cause he never did
I’ve been spending the last 8 months thinking all love ever does
Is break and burn and end
But on a wednesday in a cafe I watched it begin again
Uśmiechnęłam się sama do siebie, faktycznie słysząc te słowa pomyślałam o Liamie, wszystko się zgadzało no może oprócz tego, że od mojego rozstania z byłym już chłopakiem minęły zaledwie 4 miesiące. Najzabawniejsze jest to, że wczoraj kiedy spotkałam się z Liamem w kawiarni była środa. Czy Taylor jest jasnowidzem i napisała piosenkę o nas??? hahhaha :D
For the first time, what’s past is past
Racja! Przecież nie jestem czarodziejką nie zmienię przeszłości. Żeby tego dokonać musiałabym chyba skończyć Hogwart. Ale mogę stworzyć nową przyszłość...z Liamem.
Z zamyślenia wyrwała mnie Rose, która darła się na cały sklep i wymachiwała mi rękami przed twarzą.
- Aaaaa Julkaaa!!! Co Cie opętałoo!!! No weź się obudź – moja przyjaciółka znów przywołała na nas oczy wszystkich ludzi dookoła.
- Masz rację! - odezwałam się w końcu.
- Cooo??
- No masz rację co do mnie i Li, może faktycznie powinnam zacząc od nowa.
- No i wymyślenie tego zajęło Ci tyle czasu???
- TAK!
Zaczęłyśmy się śmiać, prawdopodobnie z mojej głupoty :P i postanowiłyśmy, że wyjdziemy z tego sklepu, bo tamci ludzie chyba serio mają nas za jakieś niedorozwinięte.
- Ej myślałam ostatnio o tej całej rudej i chyba mam pomysł – powiedziała Rose i śmiesznie poruszyła brwiami.
- A więc zamieniam się w słuch – powiedziałam.
- Może tak nastraszymy ją i te jej blondyny jakimiś głuchymi telefonami??? - znów ten ruch brwi
- Rose nie zgrywaj się przecież... - spojrzałam przed siebie na zbliżające się w nasza stronę trzy dziewczyny – Ohhhooo o wilku mowa a wilk tuż – powiedziałam szeptem.
- Cześć dziewczyny!!! - wykrzyczała Chole gdy tylko nas zobaczyła, na pierwszy rzut oka było widać, że to ona jest królową i przewodniczącą tej jej ,,świty”. Szła na samym przodzie a lekko z tyłu po jej obu bokach szły Hannah i Emily.
- Hej! - odpowiedziałyśmy równocześnie
- Co tam u was słychać? - powiedziała z udawanym zainteresowaniem.
- W porządku – odpowiedziała jej Rose
- Julia jak się udała wczorajsza randka? - zapytała tym razem z jakimś dziwnym błyskiem w oku.
- Ohh było fantastycznie – odparłam z trochę przesadzonym zachwytem.
- No wiadomo, Liam jest w ogóle fantastyczny.
- Prawda? Jest cudowny, ahh te jego piękne oczy – powiedziała Rose z ironią w głosie.
- Tak te oczy Chole chyba kocha najbardziej, ja jednak wolę Harrego, te jego włoski – odparła z uśmiechem Emily. Nie wiem czy ta dziewczyna wcześniej pomyślała zanim zabrała głos.
- Cśśś... - uciszyła ją Chole – miałaś tego nie mówic – powiedziała szeptem ale i tak zdołałyśmy usłyszeć jej słowa. Spojrzałam na Rose, wyglądała jakby zaraz miała rozszarpać Emily – ahh ci nasi chłopcy są wgl cudowni.
- No tak ale Chole nie oszukujmy się nadal kochasz Liama a przecież minęło już pół roku. - oznajmiła najspokojniej na świecie Hannah.
,,ŻEEE COOO???” Ponownie spojrzałam na Rose, którą tak jak mnie zamurowało. Jak to nadal??? pół roku??? kocha??? Czy oni...???
Coś czuję, że to będzie długa historia...
- wiecie my musimy już wracać do domu, bo pewnie chłopakom znudziło się pilnowanie Kacpra więc do zobaczenia - ,,miejmy nadzieję nigdy więcej” dokończyłam w myślach, chwyciłam Rose za ramię i pociągnęłam za sobą do wyjścia.
    *tymczasem w domu chłopców z 1D*
- Ejjj chłopaki!!! Kto mi powie gdzie jest mój telefon?!! - krzyk Louisa niósł się po całym domu.
- A wiecie gdzie są moje słuchawki??? - wrzeszczał Harry.
- Ludzie nasz dom wygląda jakby przeszedł tędy huragan – powiedział Niall.- strach pomyśleć, że to sprawka jednego, małego, słodkiego chłopczyka...oo zgrozooo pomyślcie co mogłaby zrobić banda takich dzieci!
- Eee chłopaki chyba mamy problem... - zwrócił się do nich Liam, który właśnie wyszedł z kuchni.
- Wal śmiało stary jakoś damy radę pomóc Ci w sprawach sercowych – zakpił Lou.
- Ja mówię poważnie, Kacper zniknął.

Właśnie w tym momencie razem z Rose weszłyśmy do domu chłopaków a oni stali przerażeni jakby zobaczyli ducha.
- Ej co wam jest chyba aż tak źle nie wyglądamy? - zwróciła się do nich Rose. Kompletnie nie zareagowali na jej słowa.
- Chłopaki co jest? - zapytałam już trochę zdenerwowana.
- Ka..Ka..Kacper zniknął – wyjąkał Harry.
- Żeee cooo??? - wydarłyśmy się równocześnie.
- Jak to Kacper zniknął?!!! - zaczęła krzyczeć Rose.
- Nooo był ze mną w kuchni, robiłem mu kaszkę i...odwróciłem się tylko na sekundę – powiedział Liam drżącym głosem.
- Jak mogłeś go nie przypilnowac!!! - wydarłam się, przebiegłam koło niego i trąciłam go ramieniem, byłam wkurzona. - idę sprawdzić na górze!
- Idę z Tobą! – odezwał się Zayn i ruszył za mną.
- Sprawdzę w salonie i na tarasie. - powiedziała Rose.
Reszta chłopców rozbiegła się po domu.
Razem z Zaynem szukaliśmy chłopca we wszystkich pokojach. No przecież taki szkrab nie mógł pójść daleko, poza tym wszystkie drzwi były pozamykane więc na pewno jest gdzieś w domu.
- Kacper!!! - wołałam ale chłopiec się nie odzywał – nie mogę uwierzyć, że go zgubiliście – zwróciłam się do idącego obok mnie Zayna.
- Przepraszam, ale nie martw się zaraz go znajdziemy. - odpowiedział próbując mnie uspokoić.
- Nie masz za co przepraszać, przecież to Liam go pilnował...
Zostały nam jeszcze dwa pomieszczenia a po chłopcu nadal nie było śladu. Weszliśmy do pokoju Niall'a, nie powiem całkiem ładny ale nie tak zadbany jak pokoje reszty chłopców. Po kątach walały się jakieś ubrania a w łóżku resztki chipsów. Sprawdzaliśmy wszędzie, za fotelem, pod łóżkiem nawet w łazience Niall'a
i nic. Nagle zauważyliśmy, że jedna z szaf jest nie domknięta. Oczywiście mogliśmy to zignorować, bo mogła to być sprawka właściciela tego pokoju jednak postanowiliśmy tam zajrzeć dla pewności. Gdy Zayn otworzył drzwi ujrzeliśmy słodko drzemiącego malucha z pluszakiem w ręku.
- Ohhh całe szczęście! - powiedziałam i rzuciłam się Zaynowi na szyję a on objął mnie w pasie i mocno do siebie przycisnął. Poczułam, że łzy napływają mi do oczu, była to reakcja na stres, jednak udało mi się je skutecznie powstrzymać. Gdy już odkleiłam się od chłopaka wysłałam reszcie sms-a, żeby dłużej nie szukali bo znaleźliśmy Kacperka.
Potem kucnęłam i powolutku wzięłam małego na ręce, żeby go nie obudzić.
- Daj! Może ja go wezmę – zaproponował Zayn
- Nie, poradzę sobie – odparłam
- Oj jesteś zdenerwowana jeszcze nam go upuścisz – powiedział chłopak z dziwnym uśmieszkiem.
- No dobrze, tylko uważaj. - wręczyłam mu śpiącego chłopca i ruszyliśmy na dół.
Weszliśmy do salonu, wszystkie twarze skierowane były w naszą stronę. Widziałam, że wcześniejsze zdenerwowanie zastąpił spokój. Jednak Rose nadal była zestresowana i miała łzy w oczach tak jak poprzednio ja. Wcale jej się nie dziwię, bała się, ze jej braciszkowi mogło się coś stac przez nieuwagę jednego z mieszkańców tego domu.
- Oooo jak słodko razem wyglądacie. - westchnął Lou – Zayn do twarzy Ci z dzieckiem.
- Hah dzięki, Liam patrz mały przykolegował się do Twojego miśka. - powiedział Zayn.
- No wiesz Pan Tedy jest specjalistą w usypianiu. - odparł Li.
- Pan Tedy? Serio? - zapytałam z lekkim uśmieszkiem.
- Mhmm – odparł dumnie Li na co ja się zaśmiałam.
- Haha coś mi się wydaje, że prędko go nie odzyskasz. - powiedziała Rose biorąc Kacperka na ręce. - pójdę go zanieść do domu.
- Pójdę z Tobą – powiedziałam i skierowałyśmy się w stronę wyjścia.
  _______________________________________________________________
                                             _________________
Jest już rozdział 8 ;) Tylko jakoś nie jestem co do niego przekonana. Przepraszam za wszystkie błędy i mam nadzieję, że ocenicie w komentarzach to co udało mi się stworzyć. :p
                                                                                                     Paula ;*

2 komentarze:

  1. nominowałam tego bloga ;p do liebster award! szczegóły na loading--please-wait.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. a tak w ogóle, to wolałabym liama niż zayna dla julki...

    OdpowiedzUsuń