Czwartkowy poranek nie
zapowiadał się najlepiej, pogoda była paskudna, ciemne chmury
przysłaniały niebo a krople deszczu obijały się o szyby w oknach
tzn jak na Londyn nie było jeszcze tak źle zawsze mogło być
gorzej. Jednak nie zważając na to co dzieje się za oknem
postanowiłyśmy z Rose wybrać się na zakupy na Oxford Street.
Doszłyśmy do wniosku, że
nie mamy żadnych fajnych ciuchów ( mimo że nasze szafy się nie
domykają ;P) więc musimy uzupełnic naszą garderobę, a poza tym
zakupy z przyjaciółką to jedna z najlepszych rozrywek w dzień
taki jak dziś.
Zaraz po śniadaniu
pobiegłam do domu Fiołkowskich. Bez pukania otworzyłam drzwi i
wparowałam do środka, nie pomyślcie, że jestem źle wychowana po
prostu jesteśmy dla siebie jak rodzina i czasem pomijamy takie
,,rytuały” jak pukanie, poza tym wiedziałam, że Rose jest sama z
Kacprem, bo ciocia z wujkiem wyszli już do pracy. Zaraz po
przekroczeniu progu powitał mnie Kacperek, który na szyi miał
apaszkę swojej starszej siostry.
- Hej maluchu! Co tam?? -
przykucnęłam i przywitałam się z chłopcem, po czym wzięłam go
na ręce. - Rose!! Gdzie Ty jesteś? - zawołałam
- Jestem na górze!!!
Zaraz zejdę jak tylko znajdę moją apaszkę!!! - krzyknęła
dziewczyna
- Eee słońce?? o jaką
apaszkę Ci chodzi?? - zapytałam.
- No tą niebieską w
paski!!!
Spojrzałam na Kacpra na
co ten zaczął chichotać.
- Oszz Ty urwisie. -
zwróciłam się do chłopca. - Nie szukaj tej apaszki mam ją!!! -
krzyknęłam do Rose.
- Cooo gdzie była? -
zapytała Rose schodząc po schodach. Spojrzała na nas a ja
podniosłam tryumfalnie Kacpreka do góry, na co ona zaczęła się
śmiać.
- Młody mówiłam Ci, że
masz nie zabierac moich rzeczy. - pokiwała mu palcem przed nosem i
zdjęła apaszkę z szyi malca a ten zrobił minkę typu ,,co złego
to nie ja”.
- Dobrze Rosie co my z nim
zrobimy? Przecież nie zabierzemy go na zakupy bo tylko się z nami
umęczy.
- No a od czego mamy
Macieja – zaśmiała się.
- Niestety muszę cię
zmartwic Maciej pojechał na rozmowę kwalifikacyjną.
- Jak to? Gdzie?
- Podobno znalazł świetną
wakacyjną pracę...yy...w Zoo. - gdy to powiedziałam obie
wybuchnęłyśmy śmiechem.
- Haha nie zdziwię się
jak kiedyś zamkną go w klatce z małpami przez pomyłkę. -
powiedziała Rose, oczywiście nadal się brechtałyśmy :p
- Dobra a teraz poważnie
gdzie znajdziemy jakąś niańkę??
- Chyba mam pewien
pomysł. - uśmiechnęła się złowieszczo.
Chwilę potem byłyśmy już
w domu chłopaków z 1D i dawałyśmy im ,,instrukcję obsługi”
tego małego urwisa a oni patrzyli na nas jak na wariatki.
- Dobrze tylko pamiętajcie
o tym, że jak będzie głodny macie go nakarmić ok?? - mówiła
Rose.
- i jak będzie chciał
pic to dajcie mu pic. - wtrąciłam się.
- no i jak będzie
zmęczony to...
- Spokojnie. - przerwał
Rose Lou. - wujek Louis wszystkim się zajmie. Prawda mały? - wziął
małego na ręce.
- No dobra tylko bądźcie
ostrożni – powiedziałam.
- Lepiej idźcie już na
te wasze zakupy, damy sobie radę – zapewnił nas Liam.
Postąpiłyśmy zgodnie z jego radą i ruszyłyśmy w stronę drzwi.
Jakąś godzinę
potem byłyśmy już w centrum handlowym na Oxford Street. Centrum
było ogromne, oczywiście spodobało nam się bo im więcej sklepów
tym dla nas lepiej. Uwielbiamy nasze babskie wypady, jest to naprawdę
świetny sposób żeby na chwilkę odciąć się od otaczającej nas
rzeczywistości. Chociaż obecna rzeczywistośc jest bardzo fajna,
nawet przyzwyczaiłam się już do naszych sąsiadów i zdążyłam
ich polubić a może nawet coś więcej :p Chodząc po sklepach
rozmawiałyśmy, śmiałyśmy się i obgadywałyśmy niektórych
znajomych. Cóż jesteśmy okropne ;P
- Dobra Rose ale powiedz
mi co zamierzasz zrobić z Hazzą? - zapytałam przyjaciółkę.
- Dlaczego cały czas
mówisz na niego Hazza????
- Bo lubię – wystawiłam
jej język.
- Lubisz bo LIAM tak na
niego mówi nie? - zaczęłyśmy się śmiać. Lubiłyśmy sobie
dogryzać na temat niektórych chłopców :p ale oczywiście były to
tylko takie nasze żarty.
- Ej nie zmieniaj tematu,
ja tu czekam na odpowiedź – lekko ja pchnęłam.
- No wiesz zależy mi na
nim ale chcę go lepiej poznac. Dobra a co Ty zamierzasz z tym...jak
mu tam...???
- LIAMEM!!! - krzyknęłam
– UPS! Chyba troszkę za głośno - zauważyłam, że ludzie
przechodzący koło nas strasznie się gapią – ejjj! Zrobiłaś
to specjalnie wredoto – posłałam jej moje wrogie spojrzenie,
podpuściła mnie, dobrze wie, że nienawidzę jak ktoś nie może
się wysłowić i szybko kończę zdanie zaczęte przez inną osobę.
( Taki mój dziwny nawyk ;P) Rose po prostu chciała żebym się
przyznała, że Li mi się podoba, więc dla niej wypowiedziane
przeze mnie imię nie było przypadkowe.
- Tak zrobiłam to
specjalnie – wytknęła mi język – po prostu chciałam wiedzieć
jakie imię pierwsze przyjdzie Ci na myśl.
- No więc Liam jest spoko
i bardzo miło spędza mi się z nim czas i fajnie rozmawia i...
- No to zrób coś
dziewczyno!!!! - Rose krzyknęła chyba głośniej ode mnie na co
wszyscy ludzie będący w sklepie spojrzeli na nią jak na wariatkę.
- Tylko wiesz bo ja nie
jestem pewna czy po zerwaniu z Łukaszem jestem gotowa na nowy
związek...
- Daj spokój Jula to było
cztery miesiące temu, jesteśmy w nowym mieście zaczynamy nowe
życie.
W sklepowym radiu zaczęła
leciec piosenka Taylor Swift ,,Begin again”
LINK
czy to przypadek? Piękny głos blondynki rozległ się w całym
pomieszczeniu :
And
you throw your head back laughing like a little kid
I think it’s strange that you think I’m funny ‘cause he never did
I’ve been spending the last 8 months thinking all love ever does
Is break and burn and end
But on a wednesday in a cafe I watched it begin again
I think it’s strange that you think I’m funny ‘cause he never did
I’ve been spending the last 8 months thinking all love ever does
Is break and burn and end
But on a wednesday in a cafe I watched it begin again
Uśmiechnęłam się sama
do siebie, faktycznie słysząc te słowa pomyślałam o Liamie,
wszystko się zgadzało no może oprócz tego, że od mojego
rozstania z byłym już chłopakiem minęły zaledwie 4 miesiące.
Najzabawniejsze jest to, że wczoraj kiedy spotkałam się z Liamem w
kawiarni była środa. Czy Taylor jest jasnowidzem i napisała
piosenkę o nas??? hahhaha :D
For
the first time, what’s past is past
Racja! Przecież nie
jestem czarodziejką nie zmienię przeszłości. Żeby tego dokonać
musiałabym chyba skończyć Hogwart. Ale mogę stworzyć nową
przyszłość...z Liamem.
Z zamyślenia wyrwała mnie
Rose, która darła się na cały sklep i wymachiwała mi rękami
przed twarzą.
- Aaaaa Julkaaa!!! Co Cie
opętałoo!!! No weź się obudź – moja przyjaciółka znów
przywołała na nas oczy wszystkich ludzi dookoła.
- Masz rację! - odezwałam
się w końcu.
- Cooo??
- No masz rację co do
mnie i Li, może faktycznie powinnam zacząc od nowa.
- No i wymyślenie tego
zajęło Ci tyle czasu???
- TAK!
Zaczęłyśmy się śmiać,
prawdopodobnie z mojej głupoty :P i postanowiłyśmy, że wyjdziemy z
tego sklepu, bo tamci ludzie chyba serio mają nas za jakieś
niedorozwinięte.
- Ej myślałam ostatnio o
tej całej rudej i chyba mam pomysł – powiedziała Rose i
śmiesznie poruszyła brwiami.
- A więc zamieniam się w
słuch – powiedziałam.
- Może tak nastraszymy ją
i te jej blondyny jakimiś głuchymi telefonami??? - znów ten ruch
brwi
- Rose nie zgrywaj się
przecież... - spojrzałam przed siebie na zbliżające się w nasza
stronę trzy dziewczyny – Ohhhooo o wilku mowa a wilk tuż –
powiedziałam szeptem.
- Cześć dziewczyny!!! -
wykrzyczała Chole gdy tylko nas zobaczyła, na pierwszy rzut oka
było widać, że to ona jest królową i przewodniczącą tej jej
,,świty”. Szła na samym przodzie a lekko z tyłu po jej obu
bokach szły Hannah i Emily.
- Hej! - odpowiedziałyśmy
równocześnie
- Co tam u was słychać? -
powiedziała z udawanym zainteresowaniem.
- W porządku –
odpowiedziała jej Rose
- Julia jak się udała
wczorajsza randka? - zapytała tym razem z jakimś dziwnym błyskiem
w oku.
- Ohh było fantastycznie
– odparłam z trochę przesadzonym zachwytem.
- No wiadomo, Liam jest
w ogóle fantastyczny.
- Prawda? Jest cudowny,
ahh te jego piękne oczy – powiedziała Rose z ironią w głosie.
- Tak te oczy Chole chyba
kocha najbardziej, ja jednak wolę Harrego, te jego włoski –
odparła z uśmiechem Emily. Nie wiem czy ta dziewczyna wcześniej
pomyślała zanim zabrała głos.
- Cśśś... - uciszyła
ją Chole – miałaś tego nie mówic – powiedziała szeptem ale i
tak zdołałyśmy usłyszeć jej słowa. Spojrzałam na Rose,
wyglądała jakby zaraz miała rozszarpać Emily – ahh ci nasi
chłopcy są wgl cudowni.
- No tak ale Chole nie
oszukujmy się nadal kochasz Liama a przecież minęło już pół
roku. - oznajmiła najspokojniej na świecie Hannah.
,,ŻEEE COOO???”
Ponownie spojrzałam na Rose, którą tak jak mnie zamurowało. Jak
to nadal??? pół roku??? kocha??? Czy oni...???
Coś czuję, że to będzie
długa historia...
- wiecie my musimy już
wracać do domu, bo pewnie chłopakom znudziło się pilnowanie Kacpra
więc do zobaczenia - ,,miejmy nadzieję nigdy więcej” dokończyłam
w myślach, chwyciłam Rose za ramię i pociągnęłam za sobą do
wyjścia.
*tymczasem w domu
chłopców z 1D*
- Ejjj chłopaki!!! Kto mi
powie gdzie jest mój telefon?!! - krzyk Louisa niósł się po całym
domu.
- A wiecie gdzie są moje
słuchawki??? - wrzeszczał Harry.
- Ludzie nasz dom wygląda
jakby przeszedł tędy huragan – powiedział Niall.- strach
pomyśleć, że to sprawka jednego, małego, słodkiego
chłopczyka...oo zgrozooo pomyślcie co mogłaby zrobić banda takich
dzieci!
- Eee chłopaki chyba mamy
problem... - zwrócił się do nich Liam, który właśnie wyszedł z
kuchni.
- Wal śmiało stary jakoś
damy radę pomóc Ci w sprawach sercowych – zakpił Lou.
- Ja mówię poważnie,
Kacper zniknął.
Właśnie w tym
momencie razem z Rose weszłyśmy do domu chłopaków a oni stali
przerażeni jakby zobaczyli ducha.
- Ej co wam jest chyba aż
tak źle nie wyglądamy? - zwróciła się do nich Rose. Kompletnie
nie zareagowali na jej słowa.
- Chłopaki co jest? -
zapytałam już trochę zdenerwowana.
- Ka..Ka..Kacper zniknął
– wyjąkał Harry.
- Żeee cooo??? -
wydarłyśmy się równocześnie.
- Jak to Kacper
zniknął?!!! - zaczęła krzyczeć Rose.
- Nooo był ze mną w
kuchni, robiłem mu kaszkę i...odwróciłem się tylko na sekundę –
powiedział Liam drżącym głosem.
- Jak mogłeś go nie
przypilnowac!!! - wydarłam się, przebiegłam koło niego i trąciłam
go ramieniem, byłam wkurzona. - idę sprawdzić na górze!
- Idę z Tobą! –
odezwał się Zayn i ruszył za mną.
- Sprawdzę w salonie i na
tarasie. - powiedziała Rose.
Reszta chłopców
rozbiegła się po domu.
Razem z Zaynem szukaliśmy
chłopca we wszystkich pokojach. No przecież taki szkrab nie mógł
pójść daleko, poza tym wszystkie drzwi były pozamykane więc na
pewno jest gdzieś w domu.
- Kacper!!! - wołałam
ale chłopiec się nie odzywał – nie mogę uwierzyć, że go
zgubiliście – zwróciłam się do idącego obok mnie Zayna.
- Przepraszam, ale nie
martw się zaraz go znajdziemy. - odpowiedział próbując mnie
uspokoić.
- Nie masz za co
przepraszać, przecież to Liam go pilnował...
Zostały nam jeszcze dwa
pomieszczenia a po chłopcu nadal nie było śladu. Weszliśmy do
pokoju Niall'a, nie powiem całkiem ładny ale nie tak zadbany jak
pokoje reszty chłopców. Po kątach walały się jakieś ubrania a w
łóżku resztki chipsów. Sprawdzaliśmy wszędzie, za fotelem, pod
łóżkiem nawet w łazience Niall'a
i nic. Nagle zauważyliśmy,
że jedna z szaf jest nie domknięta. Oczywiście mogliśmy to
zignorować, bo mogła to być sprawka właściciela tego pokoju
jednak postanowiliśmy tam zajrzeć dla pewności. Gdy Zayn otworzył
drzwi ujrzeliśmy słodko drzemiącego malucha z pluszakiem w ręku.
- Ohhh całe szczęście!
- powiedziałam i rzuciłam się Zaynowi na szyję a on objął mnie w
pasie i mocno do siebie przycisnął. Poczułam, że łzy napływają
mi do oczu, była to reakcja na stres, jednak udało mi się je
skutecznie powstrzymać. Gdy już odkleiłam się od chłopaka
wysłałam reszcie sms-a, żeby dłużej nie szukali bo znaleźliśmy
Kacperka.
Potem kucnęłam i
powolutku wzięłam małego na ręce, żeby go nie obudzić.
- Daj! Może ja go wezmę
– zaproponował Zayn
- Nie, poradzę sobie –
odparłam
- Oj jesteś zdenerwowana
jeszcze nam go upuścisz – powiedział chłopak z dziwnym
uśmieszkiem.
- No dobrze, tylko uważaj.
- wręczyłam mu śpiącego chłopca i ruszyliśmy na dół.
Weszliśmy do salonu,
wszystkie twarze skierowane były w naszą stronę. Widziałam, że
wcześniejsze zdenerwowanie zastąpił spokój. Jednak Rose nadal
była zestresowana i miała łzy w oczach tak jak poprzednio ja.
Wcale jej się nie dziwię, bała się, ze jej braciszkowi mogło się
coś stac przez nieuwagę jednego z mieszkańców tego domu.
- Oooo jak słodko razem
wyglądacie. - westchnął Lou – Zayn do twarzy Ci z dzieckiem.
- Hah dzięki, Liam patrz
mały przykolegował się do Twojego miśka. - powiedział Zayn.
- No wiesz Pan Tedy jest
specjalistą w usypianiu. - odparł Li.
- Pan Tedy? Serio? -
zapytałam z lekkim uśmieszkiem.
- Mhmm – odparł dumnie
Li na co ja się zaśmiałam.
- Haha coś mi się
wydaje, że prędko go nie odzyskasz. - powiedziała Rose biorąc
Kacperka na ręce. - pójdę go zanieść do domu.
- Pójdę z Tobą –
powiedziałam i skierowałyśmy się w stronę wyjścia.
_______________________________________________________________
_________________
Jest już rozdział 8 ;) Tylko jakoś nie jestem co do niego przekonana. Przepraszam za wszystkie błędy i mam nadzieję, że ocenicie w komentarzach to co udało mi się stworzyć. :p
Paula ;*
nominowałam tego bloga ;p do liebster award! szczegóły na loading--please-wait.blogspot.com
OdpowiedzUsuńa tak w ogóle, to wolałabym liama niż zayna dla julki...
OdpowiedzUsuń