piątek, 28 grudnia 2012

Rozdział 1


Pakowałam ostatnie rzeczy do walizki, kiedy usłyszałam krzyk mamy :
-Julia ! Skończyłaś już, zaraz wyjeżdżamy !
Wpakowałam jeszcze do torebki najpotrzebniejsze rzeczy i już miałam schodzić ale walizka okazała się być ciężka. Ugh.
-Maciek ! Choć mi pomóż, bo nie dam rady.
Brat szybko stawił się na piętrze i jak gdyby nigdy nic ruszył razem z moim ciężarem na dół. Pożegnałam się jeszcze z moim pokojem i schodami zbiegłam do holu a z niego od razu pobiegłam do zamówionej wcześniej taksówki.
Wpakowaliśmy się wszyscy do środka i tata poprosił kierowce aby zawiózł nas na lotnisko. Wyciągnęłam z torebki MP4, włożyłam słuchawki w uszy i zatopiłam się w słowach piosenki Adele Someone Like You.
Dobrze zrobiłam, bo w mieście były duże korki i na lotnisko dojechaliśmy dopiero po prawie godzinie. Na miejscu czekała na nas rodzina Fiołkowskich. Szybko zabraliśmy bagaże z pojazdu i ruszyliśmy w ich stronę. Przywitałam się z ciocią i wujkiem, bo tak do nich mówiłam i razem z Rose zaczęłyśmy gadać jak najęte.
-Kochane moje małe dziewczynki skończcie już bo się spóźnimy i do żadnego Londynu nie polecimy – powiedział już znudzony Maciek.

Uśmiechnięte ruszyłyśmy do odprawy, która o dziwo przebiegła całkiem szybko i sprawnie, mieliśmy jeszcze 30 minut więc musieliśmy czekać w sali odlotów. Po 15 minutach w głośnikach rozbrzmiewał ciepły głos jakiejś kobiety :
-Pasażerów lotu 115 na trasie Poznań-Londyn prosimy o zebranie się pod terminalem.
Po chwili nasza cała ósemka stała już w małym ciasnym busie, który ruszył i momentalnie znaleźliśmy się przed włazem samolotu. Panowie ponowie sprawdzili nasze paszporty i w końcu mogliśmy się usadowić w nie wygodnych fotelach statku powietrznego.
-Prosimy nie wstawać i zapiąć pasy za chwile startujemy – usłyszeliśmy te słowa od nie wysokiej blondynki.
Posłusznie wykonaliśmy polecenie i czekaliśmy na start. Po dziesięciu minutach znajdowaliśmy się wysoko w powietrzu, zaczynając nowy rozdział w naszym jak dotychczas niby wspaniałym, pełnym „przyjaciół” życiu. Przez całą drogę myślałam o moich starych znajomych. Nie którzy naprawdę byli w porządku ale reszta leciała tylko na kasę tak jak mój były chłopak na szczęście wyjeżdżam stąd i mam nadzieje, że ich już nigdy nie zobaczę. Na te jakże przemyślenia mogłam sobie pozwolić gdyż Rose przez całą drogie spała. Bo przez całą noc się pakowała, jak to stwierdziła wcześniej jej się nie chciało. Za to ludzie mieli z niej niezły ubaw, bo spała z otwartą buzią.

Po około godzinie Rose się obudziła, resztę drogi przegadałyśmy i śmiałyśmy z wszystkich mijających nas ludzi. Ponownie niska blondyna odezwała się informując nas o tym, że za nie całe 5 minut będziemy kołować. Znowu każdy zapiął pasy a mi zrobiło się nie dobrze. Na twarzy byłam cała biała. Skąd to wiem ? Maciek i Rose się ze mnie śmiali, choć mi nie było wcale do śmiechu. Na szczęście mdłości przeszły a my cali i zdrowi wylądowaliśmy na lotnisku Heathrow które od naszego nowego miejsca zamieszkania było oddalone o 24 km na zachód od Londynu.

Na lotnisku odebraliśmy nasze bagaże i złapaliśmy dwie taksówki. Do Londynu dojechaliśmy bez zbędnych przeszkód, lecz tam zaczęło się piekło. Dużo ludzi, dużo samochodów plus pora obiadowa ? To kończy się znienawidzonym przez wszystkim korkiem. Wjechaliśmy na bardzo ładną i spokojną uliczkę. Wszystkie domy były bardzo ładne i przede wszystkim duże. Zatrzymaliśmy się pod jednym dużym dwurodzinnym domem z wielkim tarasem. Wszędzie była zielona trawa po prostu dom jak marzenie. Wygramoliliśmy się z samochodu, zapłaciliśmy i zabraliśmy nasze bagaże. Weszliśmy do naszych nowych mieszkań, z wcześniejszych planów domu które oglądałam rozmieszczenie pokoi jest identyczne więc na dole jest wielki salon, kuchnia, jadalnia i łazienka, a na górze trzy sypialnie w których są osobna łazienki i garderoby.

*Rose*

Wzięłam Kacpra na ręce i razem z rodzicami weszliśmy do naszego nowego gniazdka. Wszystko jest takie piękne i duże, już mi się tu podoba. Uśmiechnęłam się sama do siebie i postawiłam brata na ziemie. Zostawiłam walizkę w holu i wbiegłam na piętro do mojego nowego pokoju. Jeszcze w Polsce wysłaliśmy projekty wnętrz tutaj. Rodzice razem z bratem siedzieli w salonie, ja wzięłam mój bagaż i poszłam z nim na górę rozpakować wszystkie moje ciuchy i kosmetyki. O 17 wszystko było poukładane a ja miałam czas na odpoczynek.
Położyłam się z moim laptopem na łóżku i zaczęłam sprawdzać różne portale plotkarskie i społecznościowe. Weszłam na tt i dodałam nowy post „Welcome to London”. Sprawdziłam konta chłopaków z One Direction, wylogowałam się i weszłam na facebook'a. Napisałam do mojej koleżanki Weroniki, oczywiście nie obyło się bez pytań jak wygląda nasz nowy dom, czy już kogoś poznałyśmy. O godzinie 19 mama zawołała mnie na kolacje. Szybko zbiegłam na dół i usiadłam przy stole. Mama zdążyła już pójść do sklepu i wszystko kupić. Szybka jest. Po zjedzonej kolacji poszłam do pokoju, zabrałam moją ulubioną piżamę i poszłam do łazienki się umyć. Zmęczona wszystkim o 21 położyłam się do łóżka i usnęłam.



Salon w domu Juli

                                                                    Sypialnia Juli


                                                                 Salon w domu Rose


Sypialnia Rose

Dom Makowskich i Fiołkowskich

___________________________________________________________________
I jest pierwszy rozdział. Mam nadzieje, ze będziecie wyrozumiali bo to nasz pierwszy blog. Będziemy starały dodawać sie kolejne rozdziały systematycznie. Liczymy na szczere komentarze z waszej strony.