wtorek, 24 grudnia 2013

Rozdział 25


Wchodziłam właśnie z Harrym na górę do mojego pokoju, ciekawe jak się wytłumaczy za wczorajszy dzień. Najpierw mi obiecuje, ze przyjdzie, potem wysyła Nialla a sam idzie na imprezę z Edem. Ten chłopak jest ciężki do zrozumienia. Usiadłam na łóżku a on oparł się o nie dłoni nachylając nade mną.
-Czekam … - powiedziałam niecierpliwie. Jego wyraz twarzy zmienił się w sekundę i po chwili siedział obok mnie na łóżku. Patrząc na mnie tymi kocimi oczami myśląc że coś zdziała. - No nie patrz się tak na mnie – obróciłam głowę w drugą stronę – Miałeś do mnie przyjść wczoraj, czekałam na ciebie a ty poszedłeś sobie na jakąś głupią imprezę z Edem, nawet nie pisząc głupiego smsa czy wszystko ze mną dobrze. - Spuściłam głowę patrząc na moje pomalowane na kolor granatowy paznokcie u rąk.
-Przepraszam wiem to było głupie no ale nie mogłem mu odmówić jak mnie poprosił. Po za tym skąd wiesz gdzie byłem ? - zapytał, dostrzegłam w jego oczach nutkę zaciekawienia... i ten jego złośliwy uśmieszek.
-Nie jestem na tyle głupia żeby nie wejść choćby na twittera, na który było pełno zdjęć -,-
-Kochanie przecież nie powiedziałem że jesteś głupia – wziął moją mała dłoń i pocałował jej wierzch, następnie pocierając swoimi smukłymi palcami moje knykcie. - Nie złość się – przysunął się bliżej i złożył delikatny pocałunek na moich ustach. Wtuliłam się w jego wielkie ciało a on głaskał mnie po włosach. Siedzieliśmy tak przez dłuższy czas nie odzywając się, w pokoju było słychać tylko nasze oddechy, a my cieszyliśmy się swoją bliskością.
-Co powiesz żebyśmy poszli dzisiaj wszyscy na kręgle ? Gadałem z Maćkiem przed przyjściem do ciebie i stwierdziliśmy że to byłby świetny pomysł.
-Myślę ze to fajny pomysł tylko trzeba powiadomić resztę – uśmiecham się niepewnie.
-I Maciek przyjdzie ze swoją dziewczyną Kim, jestem ciekawy jaka jest.
Spojrzałam na niego a on zaczął chichotać jak głupi, odgarniając loki spadające mu na czoło. Zeszliśmy na dół gdzie siedziała Julka z moją mamą i rozmawiały.
-Julcia co ty tutaj robisz ?
-Przyszłam do ciebie, ale ciocia mi powiedziała że jesteś na górze z Harrym to nie chciałam wam przeszkadzać – uśmiechnęła się w naszym kierunku.
Opowiedzieliśmy jej o naszych planach na co ona się zgodziła i zadzwoniła do Liama, który powiedział reszcie o kręglach.


Godzinę później wszyscy byliśmy już pod kręgielnią. Średniej wielkości budynek w kolorze szaro-miętowym , wyglądał bardzo przytulnie oraz zachęcająco. Nie mieliśmy ochoty iść do jakiejś większej kręgielni, chcieliśmy mieć więcej prywatności, bo czym mniejsza przestrzeń tym mniej ludzi. Weszliśmy do środka, pierwsze co rzucało się w oczy to bar i mini restauracja dla gości, zeszliśmy schodami w dół gdzie znajdowała się tory do gry w kręgle, szatnie i wypożyczalnie specjalnego obuwia do gry. Zamówiliśmy picie i poszliśmy podzielić się na dwie drużyny. Oczywiście nie obyło się bez fochów, przekleństw i innych. W końcu zdecydowaliśmy że ja będę w drużynie z Louisem, Maćkiem i jego dziewczyną Kim oraz z Niallem. W drugiej drużynie była El, Julka, Liam, Harry i Zayn.

NO TO ZACZYNAMY ZABAWE


Jednak nie jestem taka słaba w kręgle jak myślałam, ostatni raz w tą grę grałam trzy lata temu na obozie. Nasz team prowadził 40 punktami co dawało nam niezłą przewagę. Harry usiadł na sofie i jęknoł.
-Nie podoba mi się ta gra – założył ręce na klatce piersiowej a na jego twarzy pojawił się grymas.
-Przecież to nie ja wymyśliłam wyjście tutaj tylko ty więc nie marudź – cmoknęłam go w policzek i usiadłam wtulając w jego ramię. Ja w porównaniu do niego jestem jak igiełka. Po chwili oderwałam się od Hazzy i poinformowałam go że idę na chwile do łazienki. Na jego twarzy pojawił się uśmiech, wstał za mną i klepnął mnie w tyłek.
-Ty. Nigdzie. Nie. Idziesz. - zaakacentowałam każde słowo a on tylko się zaśmiał. Głupek. Idąc do toalety miałam wrażenie że ktoś idzie za mną, ale wmawiałam sobie ze to może ktoś z gości. Miałam wychodzić z kabiny łazienkowej, kiedy poczułam opór i zduszony chichot który po chwili ustał, w pomieszczeniu już nie było nikogo tylko ja a drzwi były czymś przytrzymywane. Modliłam się tylko o to ze wzięłam ze sobą telefon. Po chwili odnalazłam w kontaktach Julke i szybko do niej zadzwoniłam. Jeden sygnał. Drugi. Trzeci. Nie odbiera, cholera. Zadzwoniłam jeszcze raz i po chwili usłyszałam ten charakterystyczny głosik Juli.
-No co jest ?
-Choć do mnie szybko, ktoś za mną szedł i zamknął w łazience szybko Julka proszę cię.
Po chwili słyszałam jak coś upada na podłogę a drzwi się otwierają. Rzuciłam się na nią ze łzami w oczach i mocno przytuliłam. Spojrzałam na ziemie gdzie leżała jakaś belka i na niej napisane dużymi literami słowo SUKA.
-Rose co się stało ?
-Jak szłam do łazienki to słyszałam jakieś kroki za mną ale zbagatelizowałam to i szłam dalej, później jak chciałam wyjść to słyszałam zduszony śmiech, odgłosy jak ktoś wychodzi i ten opór na drzwiach. Nie mogłam się wydostać. To, to był Ben na na pewno – powiedziałam z przerażeniem w oczach.
Powoli się uspokoiłam i ruszyłyśmy razem z Julką na sale. Zabawa toczyła się w najlepsze, lecz ja miałam wrażenie że jednak ktoś mnie cały czas obserwuje.

Musze przyznać, że Kim jest całkiem sympatyczną osobą, może trochę nieśmiałą ale nad tym się popracuje. Dochodziła godzina 20 kiedy zaczęliśmy się zbierać. Zmieniłam buty na swoje, ubrałam kurtkę i ruszyliśmy do pizzeri która znajdowała się za rogiem.
-Roosie kwiatuszku ty mój kochany i naj...
-Dobra co knujesz Styles ? - zapytałam mojego chłopaka a on zaśmiał się gardłowo,
-Zostaniesz dzisiaj u mnie ? Wiesz ostatnio miałem koszmary i budziłem się w nocy, potem nie mogłem spać, jestem pewien, że kiedy będziesz przy mnie na pewno zasnę.
-Oj Harry Harry jak ty zmyślasz – zaczęłam kręcić głową.
-To jak ?
-Powiedzmy, że uwierzyłam w tę bajkę więc zostanę – powiedziałam i zaczęłam się śmiać. Po chwili znaleźliśmy się w całkiem przytulnej pizzeri. Zakład między nami był taki, przegrana drużyna stawia wszystkim pizze. Drużyna, w której znajdował się mój chłopak przegrała więc to im przypadł ten zaszczyt.

           Najedzeni wstaliśmy od stołu i wyszliśmy kierując się w stronę osiedla, gdzie znajdują się nasze domy. Londyn nocą wygląda naprawdę pięknie. Ciesze się że tu zamieszkaliśmy, jednak kiedy myślę ze za dwa tygodnie trzeba iść do szkoły, to odechciewa mi się wszystkiego. Został nam ostatni rok w liceum. Czyli, ze w tym roku matura a potem studia. Z dnia na dzień, boje się coraz bardziej, że nie przyzwyczaję się do nowej szkoły czy też rówieśnicy mnie nie zaakceptują. Rozmyślałam, nad tym co będzie się działo przez prawie całą drogę, kiedy reszta szła rozmawiając i śmiejąc się z nie zrozumiałych dla mnie rzeczy. 
-Ross co się nie odzywasz przez całą drogę – zagadał do mnie Nialler wybudzając mnie z mojego własnego świata – hmmm to jak odpowiesz mi ? - popatrzył na mnie podnosząc brwi.
-Nic mi nie jest, po prostu się zamyśliłam – uśmiechnęłam się delikatnie w jego stronę. Byłam już zmęczona a co najważniejsze to zmarzłam jak cholera mimo, ze jest połowa sierpnia to wieczory są naprawdę chłodne. Mieliśmy już wchodzić w ulice na której mieszkamy kiedy odezwał się Maciek.
-Dobra ja spadam pójdę odprowadzić Kim, żeby się nie włóczyła po nocy, nara – wszyscy odpowiedzieliśmy mu głośnym „cześć” po czym zaczęliśmy się śmiać. Wyciągnęłam telefon z tylniej kieszeni moich spodni. Napisałam wiadomość do mamy, żeby na mnie nie czekali, bo śpię u chłopaków i ze będę jutro. Odpowiedziała mi że i tak nie ma ich w domu bo pojechali do jej koleżanki i że zgadza się żebym została u mojego chłopaka i przyjaciół. Staliśmy już pod domem kiedy Louis szukał kluczy od domu, których nie mógł znaleźć.
-No nie mów że zgubiłeś klucze – pyta poważnie Liam a ja razem z Julką i Eleonor zaczynamy cicho chichotać. Lecz po chwili przestajemy kiedy Lou posyła nam groźne spojrzenie. Julka też zdecydowała się zostać u Liama a Eleonor ? Ona to prawie tam mieszka. W końcu udaje mu się znaleźć swoje klucze w kieszeni kurtki. Otworzył drzwi wpuszczając najpierw dziewczyny a potem sam się wepchał nie czekając aż wejdzie reszta. W domu było o wiele cieplej niż na zewnątrz z czego bardzo się ucieszyłam. W przedpokoju, każdy się rozebrał i weszliśmy do głębi tego wielkiego domu. Musiałam do toalety więc jak najszybciej poleciałam właśnie tam. Kiedy wyszłam na dole nie było już nikogo więc skierowałam się na piętro do Stylesowego pokoju. Zastałam tam głuchą cisze, nic, było ciemno a tego idioty jak nie ma to nie ma. Nagle słyszę charakterystyczny dźwięk za trzaskających się drzwi a przed sobą widzę Hazze który pochyla się w moim kierunku i zaczyna całować moją skórę na szyji. Naszą jakże miłą sytuacje przerwali Lou z El wchodząc BEZ pukania do pokoju.
-Pukać was matka nie nauczyła – zapytał Harry mrużąc oczy.
-Nie chcieliśmy sprawdzić co robicie, bo jakoś podejrzanie cicho u was – Lou wyszczerzył zęby El zaczęła chichotać. Momentalnie na mojej twarzy pojawił się rumieniec, więc głowę odwróciłam w stronę okna. Para wyszła a ja dopiero odwróciłam głowę, Hazz zaśmiał się cicho, pocałował w czoło i skierował się do łazienki. Usiadłam na łóżku i spojrzałam na nasze wspólne zdjęcie, uśmiechnęłam się pod nosem i krzyknęłam :
-Jak wyjdziesz z łazienki to daj mi coś do spania
-Jak dla mnie możesz spać bez niczego – wiedziałam że się uśmiecha.
-Ja jednak skusze się na coś co bardziej mnie zakryje – położyłam się na łóżku.
-Rosie, Rosie w szafie coś sobie wygrzeb kochanie
-Nie, nie będę ci grzebać w szafie - zaśmiałam się, po chwili drzwi się otworzyły a moim oczom ukazała się postura Harrego Stylesa.
-Nie będę ci grzebać w szafie – zaczął mnie przedrzeźniać a ja chwyciłam pierwszą lepszą poduszkę i rzuciłam w niego. On jednak był sprytniejszy i złapał ją w locie -Nie ładnie tak rzucać we mnie poduszką – zaczął się do mnie niebezpieczne zbliżać. Po chwili mogłam poczuć jego zimne od wody ręce na całym moim ciele. Sekundę później zaczęłam się śmiać jak nienormalna i wić się pod Harrym. Jemu sprawiało to przyjemność i śmiał się ze mnie, kiedy w końcu udało mi się od niego uciec zamknęłam się w łazience. Nie chciałam już wychodzić po ciuchy od Harrego tylko wskoczyłam pod prysznic.
 
            Gdy już się umyłam, obwinęłam się ręcznikiem i związałam włosy wysoko na czubku głowy. Ostrożnie otworzyłam drzwi i zauważyłam Stylesa leżącego na łóżku z książką a obok naszykowane dla mnie ciuchy do spania. Podeszłam bliżej żeby wziąć moją piżamę. Nie chciałam mu teraz przeszkadzać więc ruszyłam do łazienki, bo zaczęło mi się robić zimno w samym ręczniku. Kiedy się już ubrałam ponownie ruszyłam do pokoju loczka. Leżał dalej w tej samej pozycji, ułożyłam się obok niego kładąc swoją głowę na jego torsie mocno się w niego wtulając.


*oczami Harrego*
Nie zauważyłem nawet kiedy Rosie zasnęła. Ucałowałem ją w czoło, odłożyłem książkę na bok i poszedłem w ślady mojej dziewczyny.
-Kocham Cię – szepnąłem a jej kąciki ust powędrowały lekko w górę.

..........................................................................................................
 
Wiem, nawaliłam. Rozdział jest krótki, nie dodawałam nic od chyba dwóch miesięcy i … i nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Nie będę się wykręcać, że nie mam czasu bo nauka pochłania każdą wolną chwile, bo mogłam się sprężyć i nawet w międzyczasie coś nabazgrać tak więc bardzo przepraszam.

Jest on takim troszkę prezentem na święta, a co do świąt to chcę Wam życzyć wszystkiego dobrego, radości, wymarzonych prezentów pod choinką oraz szczęśliwego nowego roku,a by przyszły był lepszy dla nas wszystkich.

No i oczywiście dzisiaj mamy bardzo ważną datę, nasz Louis kończy 22. Chciałybyśmy mu życzyć wszystkiego dobrego, żeby cały czas chodził uśmiechnięty oraz żeby pamiętał że my Directioners go kochamy całymi naszymi serduszkami, bo jest on jedyny i niepowtarzalny. Kochamy Cię Loui <3


 
                                                     Viki :*

środa, 9 października 2013

Rozdział 24

Miłej lektury ;)

             Popołudnie nie zapowiadało się najpiękniej. Błękitne do tej pory niebo spowiły gęste czarne chmury zwiastujące nadchodzącą ulewę, która pojawiła się niespodziewanie szybko. Kręciłam się po całym domu w starych dresach i ukochanej bluzie, którą ,,pożyczyłam” od Liama, nie mogąc sobie znaleźc miejsca. Ogromne krople deszczu dudniły w szyby a ja zasiadłam na kanapie w salonie i przyglądałam im się z uwagą. Jedna duża kropla toczyła zacięty wyścig z drugą o wiele mniejszą i pozornie słabszą. Szły łeb w łeb gdy nagle przy samej mecie mała, niewinnie wyglądająca kropelka przyśpieszyła i wygrała rywalizację. W nagrodę otrzymała coś wyjątkowego a mianowicie serce i to nie takie zwykłe serce, ale serce dziewczyny. Może naiwne, może beztroskie,może głupie, a może trochę zagubione ale na pewno kochające...
          Tak z pewnością zagubione...i nie chodzi o to, że nie wiem czego chcę, bo ja bardzo dobrze wiem. Po prostu nie potrafię zrozumiec, rozgryźc,ogarnąc moim małym mózgiem relacji Liam-Julka-Zayn. Boże! Przecież ja przed chwilą porównałam ich do kropli deszczu! Może wielki poeta uznałby to za twórcze wyrażenie uczuc ale ja uważam, że to jest zwyczajna...paranoja. I tak, ta duża to Zayn, chyba nie muszę tłumaczyc dlaczego.
         Nie nawidzę tego uczucia, którego nie potrafię nawet nazwac ani zdefiniowac. To takie uczucie bezsilności, albo raczej bezradności. Nie wiem co to jest ale TO mnie wykończy. Mam po prostu dosyć tej chorej sytuacji. W dodatku mój chłopak nie odzywa się od 1,5 dnia. Cudownie!
        Sama w domu. Za oknem ulewa, która zapewne przerodzi się w burzę. Jak całe moje życie. Tak, moje życie to burza, ulewa, grzmoty i pioruny i wszystko co z tym związane. Po prostu tego nie ogarniesz...
        Nagle usłyszałam pierwszy grzmot a wraz z nim dzwonek do drzwi. Podskoczyłam, a moje ciało przebiegł dreszcz. Jednak szybko uświadomiłam sobie, że pewnie Maciek zapomniał kluczy więc pobiegłam otworzyc. Gdy przyciągnęłam do siebie duże, drewniane drzwi spotkała mnie nie mała niespodzianka...
- Cześc! - powiedział posępnym tonem stojący naprzeciw, przemoczony od stóp do głów chłopak.
- Boże! Liam, jesteś cały mokry! - krzyknęłam i zwinnym ruchem chwyciłam jego dłoń wciągając go do środka. Nie ukrywam, że ogromnie ucieszyłam się na jego widok.
- Moglibyśmy porozmawiac. - dodał poważnie i posłał mi...hymm...spojrzenie.
- Jasne! Ale najpierw chodź się osuszyc. - odparłam i pociągnęłam go za sobą na górę. Milczał. Nie lubię kiedy milczy. Tzn. nie ma w tym nic złego jeśli wiem, że nie jest na mnie wkurzony. Weszliśmy do mojego pokoju, usadowiłam chłopaka na łóżku.
- Rozbieraj się! - rozkazałam a Payne spojrzał na mnie rozbawiony, jednak starał się zachowac powagę. - No co się tak patrzysz? Przecież Cię nie zgwałcę!
- Wiesz nie jestem pewny czego mogę się po Tobie spodziewac. - uśmiechnął się do mnie. Tak, UŚMIECHNĄŁ SIĘ, czyli nie jest tragicznie. A ja wywróciłam oczami i do niego podeszłam.
- Ręce do góry! - powiedziałam gdy stanęłam przed nim.
- Co?
- No już! - chłopak posłusznie wykonał polecenie a ja chwyciłam jego mokrą koszulkę i pociągnęłam do góry, tym samym odsłaniając jego klatkę piersiową. Rzuciłam ją na krzesło, przeczesałam dłonią jego zmierzwione włosy i delikatnie się uśmiechnęłam. - Ze spodniami chyba dasz sobie radę sam. - posłalam mu zadziorne spojrzenie i skierowałam się do łazienki w poszukiwaniu ręcznika. Gdy wyszłam Liam siedział już w samych bokserkach. Mrr.
-A teraz... okryj się kocykiem... żebyś mi się nie przeziębił. - powiedziałam milutko, delikatnie opatulając go miękkim materiałem. Payne przyglądał mi się z zaciekawieniem. Po chwili wskoczyłam na łóżko, uklęknęłam za Liamkiem i zaczęłam wycierac jego przemokniętą czuprynę w bialutki ręczniczek. Ostrożnie wytarłam ociekające wodą końcówki brązowych włosków, a następnie zajęłam się masowaniem jego głowy. Nadal milczał, jakby był zupełnie obojętny na wszystko co dzieje się wokół niego.
- Chciałeś porozmawiac. - Szepnęłam nachylając się do jego ucha i oplatając ręce wokół szyi. Momentalnie uderzył mnie jego zapach, ohh tak bardzo chciałam go pocałowac, albo chociaż czule przytulic, ale bezpieczniej było najpierw wyjaśnic wszystkie niejasności.
- Tak. Julka...ja...
- Poczekaj. - usiadłam po turecku obok niego, tak blisko jak tylko mogłam – Pozwól, że ja zacznę... - subtelnym ruchem złączyłam nasze dłonie razem. Liam uśmiechnął się pod nosem i skinął głową. - a więc...po pierwsze przepraszam, że Ci właśnie przerwałam, bo wiem, że tego nie znosisz, zresztą tak jak ja. Po drugie przepraszam za to, że nie poczekałam na Ciebie przedwczoraj, ale coś mi wypadło, wybacz... - mówiąc to potarłam kciukiem wierzch jego dłoni.
- Wiem, Zayn mi powiedział. - odparł spokojnie a ja kontynuowałam swoją wypowiedź.
- Po trzecie i to chyba będzie najdłuższe...przepraszam za moje zachowanie, nie powinnam była tak na Ciebie naskakiwac, przecież dobrze wiem, że się martwisz a ja zgrywam wielce poszkodowaną, przepraszam. Przepraszam, że nazwałam Cię bachorem, o ile dobrze pamiętam. Wiesz, że wcale tak nie myślę, jesteś najmądrzejszym i najbardziej odpwiedzialnym chłopakiem jakiego znam. Przepraszam też za to, że jestem wredna i unoszę się dumą, i nie liczę się z innymi i jestem egoistką i....
- Julka, ej! Skończ już, przecież wiesz, że wcale tak nie jest. - czule pogładził mój policzek.
- Nie prawda, bo jest...
- Cśśśśiiii...teraz moja kolej – posłał mi ciepły uśmiech – Przepraszam, że byłem wredny dla Zayna, po prostu chyba nie byłem gotowy na pogodzenie się z tą sytuacją. Przy okazji powiem Ci, że już z nim o tym rozmawiałem i wszystko jest okej. Przepraszam, że się uniosłem i wyszło jak wyszło. Przepraszam, że poświęciłem tak wiele uwagi Chole kiedy powinienem był nosic Cię na rękach, ale nie potrafiłem jej wygonic. Przepraszm, że jestem takim dzieciakiem i nie potrafię w prost przyznac się do winy. Przepraszam. Przepraszam za wszystko co kiedykolwiek zrobiłem lub powiedziałem, naprawdę. - skończył swój monolog. Delikatnie chwycił w dłonie moją twarz i złożył na ustach niezwykle czuły pocałunek, który oczywiście odwzajemniłam.
- Haha jesteśmy mistrzami przeprosin – zaśmiałam się.
- Zdecydowanie – odparło moje kochanie. - Skarbie...muszę Ci jeszcze o czymś powiedziec. - dodał z poważną miną.
- Ohhoo coś czuję, że to nie będzie miła wiadomośc. Co się stało?
- Tylko nie bądź zła, że dowiadujesz się o tym jako ostatnia z naszych dziewczyn. Chciałem powiedziec Ci wcześniej, a Rosie dowiedziała się przez przypadek i … - mówił wyraźnie zakłopotany i zdenerwowany.
- Liam do rzeczy. - powiedziałam spokojnie.
- Widzisz na początku października zaczyna się nasza trasa koncertowa. Co oznacza, że nie będzie mnie przez ...jakiś czas. - posmutniał.
- Jak długo? - zapytałam.
- Pół roku. - odparł z żalem w głosie. - z krótkimi przerwami. - w pokoju zapanowała cisza. Było mi przykro, że wyjadą na tak długo. Jesteśmy ze sobą właściwie 12 dni (+ 4 godziny 25 minut i ...13,14,15...sekund, ale kto by to liczył :p) znamy się w prawdzie dłużej ale nie wystarczająco długo, a zostaną nam tylko nie całe dwa miesiące na poznanie się lepiej. Potem będzimy mogli kontaktowac się jednynie telefonicznie czy przez internet ale to nie to samo. Liam był widocznie zmartwiony, oparł łokcie na kolanach i schował twarz w dłoniach. Wiedziałam, że bije się z myślami i potrzebuje teraz mojego wsparcia.
- Spokojnie. Jakoś przeżyjemy! - powiedziałam poprawiając kocyk, który lekko osunął się z jego ramienia. - Przecież to nie koniec świata, są różne środki komunikacji, damy radę! - mój chłopak uśmiechnął się delikatnie.
- Nie spodziewałem się takiej reakcji. - odparł nagle a ja posłałam mu moje słynne pytające spojrzenie. - No wiesz przewidywałem raczej napady histerii, płaczu, krzyk albo foch forever ale...Ty jesteś nadzwyczaj spokojna.
- No teraz powinnam się obrazic, bo naprawdę uważasz mnie za jakąś histeryczkę, ale doceniam to, że jesteś wobec mnie szczery...i to do bólu.
- Oj przecież wiesz o co mi chodziło.
- Mam nadzieję. Liam...nie wiem jak na takie wieści reagowały Twoje poprzednie dziewczyny i nie wiem też dlaczego spodziewałeś się takiej reakcji z mojej strony, ale ja doskonale rozumiem na czym polega Twoja praca i jestem świadoma tego, że często nie będzie Cię przy mnie. Gdyby było inaczej nie pisałabym się na to. Ale zauważ, że nadal tu z Tobą siedzę, nie wybiegłam trzaskając drzwiami.
- Wiem, że wiesz.- chwycił moją dłoń i spojrzał głęboko w oczy, a ja poczułam mrowienie w brzuchu. -Mam tylko nadzieję, że nie zostałaś tu dlatego, że to Twój dom. - zasmiał się - Ale tu chyba chodzi o mnie. Po prostu nie potrafię wytrzymac bez Ciebie jednego dnia, więc jak mam przetrawc pół roku?
- Z przerwami! - uśmiechnęłam się szeroko. - zobaczymy się co jakiś czas. Poza tym zostały nam jeszcze dwa miesiące. Co ma być to będzie Liam. Po co martwic się na zapas.
- Oh dlaczego musisz być taka mądra? - zapytał z udawanym wyrzutem, a ja posłałam mu buziaka.
Na dworze nadal lało jak z cebra, od czasu do czasu dało się usłyszec jakiś grzmot i dostrzec rozświetlające niebo pioruny. W pomieszczeniu znów zapanowała cisza, słychac było jedynie dudniące w szyby krople deszczu i szalejący na dworze wiatr. Wlazłam Liamowi na kolana i wtuliłam się w zagłębienie jego szyi. Chłopak objął mnie ramieniem i szczelnie opatulił nas oboje kocykiem. Niby zwyczajny moment, ale dla mnie wydał się magiczny. Ta cisza między nami dała upust emocjom, a może wręcz przeciwnie zrodziła nowe emocje. Tysiące myśli zajmowało moją głowę. Właściwie jasno wyraziłam swoje zdanie w sprawie ich wyjazdu, ale teraz nagle doszło do mnie, że się boję, boję się, że go stracę... Oplotłam ręce wokół jego szyi i mocno ścisnęłam gdy uświadomiłam sobie jak bardzo będzie mi go brakowało...
- och … - westchnęłam a Liam skierował na mnie swoje zaciekawione spojrzenie – chyba powinnam dac Ci coś do ubrania.
- A co nie podobam Ci się w tej wersji? - zabawnie pokiwał brwiami i przewrócił nas na łóżko, tym samym zrzucając z siebie kocyk.
- Hymm no właśnie mi się podobasz i to jest ten problem – zaśmiałam się.
- Nie sądzę, żeby to był problem – posłał mi ten swój zarozumiały uśmieszek i złożył na moich ustach soczysty pocałunek, który z każdą sekundą stawał się coraz bardziej namiętny. Podczas gdy nasze języki toczyły zaciętą walkę, dłoń Liama wędrowała po moim udzie w dół i w górę od czasu do czasu zataczjac kręgi. Natomiast opuszki moich palców delikatnie stąpały to po plecach, to po brzuchu chłopaka...
Nagle w pokoju rozległ się dźwięk otwieranych drzwi.
- Hej siostrrr... - wydarł się Maciek a my z Liamem jak na zawołanie oderwaliśmy się od siebie. - Sorry...nie chciałem przeszkodzic. - dodał skrępowany.
- Ooo Maciek! Co Ty tu robisz?
- No nie wiem Julka, mieszkam? - uniósł jedną brew i zaśmiał się pod nosem.
- Och no wiesz o co mi chodzi – westchnęłam, a Liam zaczął się śmiac. Nie wiem co go tak rozbawiło, pewnie moje zakłopotanie, ale nie często brat przyłapuje mnie z pół-nagim chłopakiem. Więc czuję się zawstydzona. - A Ty się nie śmiej! - dodałam i oczywiście szturchnęłam pana Payne'a, gdyż nie mogłam się powstrzymac.
- Nie no jeszcze raz was przepraszam, po prostu chciałem sprawdzic po pierwsze czy zamknęłaś okna a po drugie czy czasem nie zwijasz się ze strachu pod kołdrą. Ale widzę, że okna zamknięte a Ty... jeszcze nie pod kołdrą. - zaśmiał się głośniej.
- Przecież wiesz, że nie boję się burzy! A czy Ty nie powinieneś teraz pilnowac swojej Fiony Ogrze? - zapytałam z przekąsem.
- Właśnie od niej wróciłem i ma się dobrze, więc postanowiłem przyjśc do mojej małej ogrzycy. Ale dziękuję, że pytasz. - posłał mi swój zawadiacki uśmieszek.
- Spadaj czubie!
- Cześc Liam! Właściwie to się z Tobą nie przywitałem. Co tam u Ciebie stary? - powiedział Makowski, siadając na moim łóżku.
- No tak, teraz będziesz mnie ignorował! Och co ja się z Tobą mam! - wtrąciłam się.
- Też Cię kocham! - odparł Maciuś robiąc dzióbek w moją stronę. - To co tam Payne?
- W porządku. Lepiej mów jak tam ta Twoja dziewczyna! Jak ona ma na imię? I w ogóle jaka jest? - zapytał Liam z zaciekawieniem
- Kim. I jest...hymm...piękna, mądra, wesoła, uśmiechnięta, urocza...
- Okej...rozumiem. Nieźle Cię wzięło stary. - zaśmiał się Payne.
- Taa, tak troszeczkę. Ale...ach słuchaj pogadamy o tym innym razem okej, bo umówiłem się Dave'em.
- Z kim? - zapytałam zdziwiona – zresztą nie ważne, ale Maciuś pożycz Liamowi jakieś ubranie proszę?
- Jasne. Chodź Payne, znajdziemy Ci jakieś zabójcze wdzianko. - zwrócił się do mojego chłopaka i wyszli razem z pokoju. Dzwinie się zachowuje ten mój brat, za każdym razem gdy ktoś poruszy temat jego dziewczyny...ucieka. No po prostu ucieka.


       Po krótkiej chwili Payne wrócił do mojego pokoju, ubrany w jakieś jeansy i bluzę mojego brata.
- Wyszedł? - zapytałam. Liam skinął głową. - Powiedział Ci coś jeszcze?
- Nie, nic nie mówił. Julka...nie mieszaj się do tego. - mówił jakby chciał mnie ostrzec.
- Wiem, że nie powinnam ale niepokoi mnie jego zachowanie. Nie mówiąc już o tym jak zobaczył Rosie. Próbowałam coś z niego wyciagnąc, ale ten osioł nie chce mi nic powiedziec.
- Jak będzie chciał to Ci powie. To jego życie i jego sprawy, nie możesz ciągle się wtrącac! - podniósł ton swojego głosu. Zamilkłam, siedziałam spokojnie i na niego patrzyłam. - Posłuchaj...wiem, że bardzo chciałabyś się dowiedziec, ale daj mu czas, niech poukłada sobie wszystko a gdy poczuje taką potrzebę na pewno z Tobą o tym porozmawia.
- Może masz racje, ale...
- Nie ma żadnego ale. I błagam Cię nie prowadź żadnego śledztwa – powiedział błagalnie – bo będę musiał spędzac z Tobą 24 godziny na dobę, żeby Cię pilnowac. - posłał mi ciepły uśmiech.
- No dobrze – westchnęłam – ale robię to tylko dla Ciebie, bo chyba skończyłbyś w wariatkowie. - uśmiechnęłam się. - Chodź na dół, wypijemy ciepłą herbatkę. - wstałam z miejsca, podeszłam do Li i chwyciłam jego dłoń. A następnie powędrowaliśmy na dół.

    Weszliśmy do kuchni, zapaliłam światło gdyż w całym domu panowała ciemnośc, a wszystko przez pogodę panującą na zewnątrz. Włączyłam radio. Zawsze to robię gdy wchodzę do tego pomieszczenia, muzyka pozwala mi się odstresowac, zapomniec o pewnych sytuacjach i skupic się na przgotowywaniu posiłków. Nalałam wody do czajnika i wstawiłam ją na gaz. Po czym zajęłam miejsce przy stole naprzeciwko Liama, który zasiadł tam wcześniej. I zapadła cisza...co było bardzo dziwne i krępujące zarazem. W tle leciała piosenka James'a Artuhr'a ,,Impossible”, a ja zastanawiałam się co powinnam zrobic. Zazwyczaj mamy wiele wspólnych tematów do rozmów a dzisiaj co? Chyba nie zdążyliśmy się sobą znudzic przez te 12 dni?
- Liam? - zaczęłam niepewnie – jesteś dzisiaj bardzo milczący, coś nie tak?
- Nie, nie, jestem po prostu...zamyślony, przepraszam.
- Nie przepraszaj...
- Kim jest Benia? - zapytał nagle, a jego głos przybrał zdecydowany ton.
- Co? - zaskoczyło mnie jego pytanie, nie miałam pojęcia co mam odpowiedziec, zwłaszcza, że Benia nie istnieje...
- Zayn powiedział mi wtedy, że dostałaś wiadomośc...od Beni i wybiegłaś jak poparzona. To koleżanka z polski? Czy po prostu wymyśliłaś to żeby go uspokoic? - zamurowało mnie, czyżby Liam coś podejrzewał? Czajnik zaczął gwizdac ale usłyszałam go dopiero po chwili. Bez słowa wstałam i wyłączyłam to utrojstwo. Stanęłam przy kuchennych szafkach i wpatrywałam się w podłogę.
- Cóż... to...skomplikowane, widzisz... - jąkałam się. Chciałam mu powiedziec, za bardzo mi na nim zależy, żeby go ciągle okłamywac. Usłyszałam dźwięk telefonu. Zadrżałam. Wyciągnęłam go z kieszeni i odczytałam wiadomośc, która brzmiała :

,,Jeszcze jedno słowo a....pożałujesz SUKO. Mogę bez problemu zniszczyc Twój związek. Nie boisz się? A powinnaś!!!”

     Oczywiście rozejrzałam się dookoła jak to miałam w zwyczaju, po otrzymaniu wiadomości tego typu. Payne widząc moją reakcję, wstał z miejsca i podszedł do mnie.
- Julka...jesteś zdenerwowana – stwierdził fakt i delikatnie otulił mnie ramionami.
- Chciałabym Ci powiedziec...naprawdę, ale obiecałam komuś...proszę, zrozum mnie. Obiecuję, że gdy nadejdzie właściwy moment wszystko Ci wytłumaczę. - mówiłam wręcz błagalnym tonem, starałam się ostrożnie dobierac słowa, żeby nie wywołac niepotrzebnej kłótni.
- Spokojnie, rozumiem. - chwycił moją twarz w dłonie i spojrzał głęboko w oczy. - po prostu chciałem wiedziec czy wszystko w porzadku. Zayn też zmartwił się Twoim zachowaniem.
- Zrobię herbaty. - odparłam szybko i wspięłam się na palce aby wyciągnąc szklanki z górnej szafki. Nagle poczułam dłonie Liama na moim brzuchu, co zignorowałam. Postwaiłam dwie duże szklanki na blacie, wyciągnęłam herbatę i …
Nie mogłam skupic się na wykonywaniu dalszych czynności, pownieważ mój chłopak obdarzał pocałunkami moją szyję. Delikatnym aczkolwiek stanowczym ruchem odwrócił mnie w swoją stronę i przyparł do kuchennej szafki. Po czym złączył nasze wargi w namiętnym pocałunku. Dłonie Liama były wszędzie, jednak jego dotyk był przyjemny. Jego usta ponownie zaczęły dotykac mojej szyi a ja wtuliłam się w ciało chłopaka. Czułam jego ciepło, bicie serca i przyśpieszony oddech. Wszystko działo się tak szybko Subtelnym ruchem rozpiął zamek mojej bluzy, pod którą miałam jedynie czarny, koronkowy stanik, delikatnie ją odchylił i zaczął obdarowywac pocałunkami mój dekold...Właśnie w tym momencie wrócił do mnie rozum i zdałam sobie sprawę, że nie jestem gotowa na taki obrót sprawy...
- Liam...- jęknęłam i chwyciłam dłoń chłopaka, która znajdowała się na moim pośladku i splotłam nasze palce razem. Spojrzał na mnie...nadal był blisko. Przez chwilę patrzyłam mu w oczy nie wiedząc co powiedziec.
- Rozumiem. - uśmiechnął się i cmoknął mnie w policzek. Nadal na niego patrzyłam ale tym razem nie miałam w oczach tego strachu i niepewności ale radośc. Ucieszyłam się, że zrozumiał i nawet nie wyglądał na bardzo zawiedzionego. Pomimo podobnej scenerii tym razem sprawy potoczyły się zupełnie inaczej i teraz już byłam pewna, że dokonałam właściwego wyboru.
- Dziękuję – wyszeptałam i wtuliłam się w niego. Jednak Liam odsunął mnie od siebie i ostrożnie zapiął zamek bluzy, którą miałam na sobie jakby nie chciał mnie przestraszyc i posłał mi spojrzenie mówiące ,,nie jestem napalonym samcem, przy mnie możesz czuc się bezpiecznie”
- To co robimy tą herbatkę? - zapytał puszczając do mnie oczko, a ja skinęłam głową i nadal się w niego wpatrywałam z bananem na twarzy jak zabiera się za przygotowywanie napojów. Po głowie chodziły mi trzy słowa ,,Mój cudowny facet”.
Siedzieliśmy w salonie i pierwszy raz nie oglądaliśmy filmu, za to rozmawialiśmy. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Liam opowiadał mi o pracy nad teledyskiem do ,,Best Song Ever” jednak nie chciał zdradzic żadnych szczegółów. Musiałam zadowolic się ogólnikami typu ,,to będzie nasz najlepszy teledysk” albo ,,bedziesz zaskoczona gdy to zobaczysz”. Ehh nienawidzę gdy ludzie nie mówią mi wszystkiego. Co za ironia, ja robię dokładnie to samo. Ale nie ważne, muszę przestac o tym myslec. Skupic się na ważniejszych sprawach, może to z czasem ustanie. Teraz najważniejszy jest mój związek z Liamem i nie pozwolę żeby jakiś tam Ben go zniszczył...
- No ale nie możesz powiedziec mi nic więcej? - zapytałam próbując wyciągnąc z niego jakiekolwiek informacje.
- Nie. - odparł i posłał mi ten cwaniacki uśmieszek, achh nie znoszę go a zarazem uwielbiam.
- Boże! Liam jaki Ty jesteś upary.
- Mam to po Tobie. - na te słowa oboje wybuchnęliśmy śmiechem. Od razu wyobraziłam sobie siebie jako kobietę po 40 i Liama jako mojego syna i powiem wam, że to było... dziwneeee.
Nagle usłyszeliśmy otwierające się drzwi od domu i stukot obcasów. Oczywiście była to moja mama, która właśnie wróciła z pracy.
- Hallo?! Jest tu ktoś?! - rozległo się wołanie mamy – od razu mówię, że słysząłam głosy, więc nic się przede mną nie ukryje. - wstaliśmy z miejsca i poszlismy do przedpokoju gdzie mama powiesiła swój płaszcz na wieszaku i chwyciła w dłonie dwie przepełnione po brzegi torby z zakupami. Nie wyglądały one na lekkie.
- Cześc mamuś! - przywitałam się z rodzicielką.
- Dzień dobry! - powiedział Liam.
- Ooo dzień dobry! Co za miła niespodzianka. Ty musisz być Liam, zgadza się?
- Tak, tak, jestem Liam miło mi panią poznac. - odparł – może...pomogę pani z tymi torbami, muszą być strasznie ciężkie. - dodał, gdy zobaczył jak moja mama dźwiga zakupy i natychmiast podbiegł do niej i przeją te ciężary.
- Ooo dziękuję Ci bardzo. - uśmiechnęła się i posłała mi spojrznie typu ,,niezły ten Twój chłopak” na co ja zaśmiałam się pod nosem. - ach ta pogoda dzisiaj jest paskudna! - westchęła mama.
- Zgadzam się, nawet jak na Londyn. - powiedział Liam.
- Całe szczęście miałam ze sobą parasolkę, bo coś czułam,że długo nie może być tak ładnie.
- Ach mumuś Ty i ta Twoja telepatia. - zaśmiałam się. Ruszyliśmy w stronę kuchni. Ja szłam na czele, za mną mama a na końcu Liam, który dzielnie dźwigał torby z zakupami. Cos mi się wydaje, że ma już u mojej mamy +100 punktów za grzecznośc :p
- a więc... Liam... - odezwała się moja rodzicielka gdy dotarlismy do celu. - Ty śpiewasz w tym zespole prawda? Jak wy się tam nazywacie?
- Tak, One Direction to my. - odpowiedział chłopak uśmiechając się delikatnie.
- Niestety muszę się przyznac do tego, że niewiele o was wiem. Może coś obiło mi się o uszy, ale rozumiesz...nie ten wiek. - zaśmiała się jakby to było mega zabawne, Liam również się zaśmiał przez grzecznośc jak mniemam. - poza tym Julka nigdy was nie słuchała, a ja najczęściej sugeruję się jej gustem muzycznym.
- Och po prostu Julka jeszcze nie wiedziała co dobre. - odparł Liam i posłał mi cwaniacki uśmiech.
Wypraszam sobie! Moim skromnym zdaniem mam bardzo dobry gust muzyczny. Przepraszam, że akurat wasze kawałki do mnie nie docierają. - odpowiedziałam z oburzeniem. Nieświadomie mój głos przybrał lekko arogancki ton.
- Właściwie – ciągnęła mama – o Tobie Liam też nie wiem zbyt wiele, Julka nie często o Tobie wspomina... - urwała gdyż skierowałam na nią swój wzrok, który mówił ,,błagam, nie kończ tego zdania” - a więc może...zostaniesz i zjesz z nami kolację co Ty na to? Zrozum chciałabym wiedziec z kim spotyka się moja córka.
- Z wielką chęcią, jednak dzisiaj nie mogę, mam jeszcze kilka spraw do załatwienia. Więc powinienem już się zbierac. Może innym razem. - uśmiechnął się uroczo na koniec. Nie byłam zachwycona jego odpowiedzią, od razu pomyślałam, że jest na mnie zły, że nic nie mówiłam o nim rodzicom, ale tak wyszło po prostu.
- No trudno. Ale pamiętaj, że możesz wpaśc kiedy zechcesz.
- Dziękuję bardzo pani Makowska. - odpowiedział uprzejmie i mało co nie połamał sobie języka na słowie ,,Makowska” haha brzmiało to dośc zabawnie. - w takim razie będę już leciał. Do widzenia. - dodał i powoli skierował się do wyjścia.
- Liam czekaj! - krzyknęłam a chłopak odwrócił się w moją stronę – odprowadzę Cię z parasolem, żebyś mi ponownie nie zmukł. - nie odpowiedział ale poczekał na mnie co oznaczało, że zgadza się na moją propozycje.
Skierowaliśmy się do korytarza gdzie szybciutko ubrałam pierwsze lepsze buty, chwyciłam w rękę parasol i już mogliśmy wychodzic...

- właściwie dlaczego Ty mnie odprowadzasz? We wszystkich normalnych związkach zazwyczaj to facet odprowadza swoją dziewczynę do domu. - zapytał Liam gdy byliśmy już na zewnątrz i w dosłownie ślimaczym tępie przemierzaliśmy drogę do domu chłopaków.
- Och kochanie, nasz związek nie jest normalny i nigdy nie będzie. - odparłam i chwyciłam go pod ramię, w tym samym czasie wręczając mu do ręki parasol. Stwierdziłam, że jest wyższy więc to on powinien go nieśc.
- Czy to źle?
- Nie, zdecydowanie nie. - uśmiechnęłam się delikatnie. Liam patrzył przed siebie, wiedziałam, że intensywnie o czymś myśli. - przepraszam Cię za moją mamę – powiedziałam – ona czasem...mówi zbyt wiele.
- Nie masz za co przepraszac, Twoja mama jest bardzo miła. - odparł zupełnie normalnym tonem.
- Tak ale... wiesz, że to nie tak, że nie chciałam jej o Tobie opowiadac, prawda? Zwyczajnie nie miałyśmy czasu żeby porozmawiac ze sobą o tym wszystkim.
- Oczywiście, że wiem. Julka, nawet mi to przez myśl nie przeszło. - chwycił mnie w pasie i lekko do siebie przycisnął jakby chciał mi dodac otuchy.
- Całe szczęście! Już się bałam, że pomyślisz, że się Ciebie wstydzę czy coś. A przecież wiesz, że tak nie jest.
- Wiem. - odpowiedział krótko i pocałował mnie w policzkek. Doszliśmy pod dom chłopców. Zatrzymaliśmy się przy drzwiach i staliśmy tak przez moment patrząc się na siebie.
- Chyba dotarliśmy do celu – powiedziałam uśmiechając się do chłopaka.
- Tak dotarliśmy – odparł bez przekonania. Od kilku dni jest ciągle zmayślony, po prostu chodzi z głową w chmurach i nie mam pojęcia co się dzieje.
- Wszystko w … porządku? - zapytałam niepewnie, a w odpowiedzi dostałam skinienie głową. - widzę, że coś Cię gryzie – dodałam i prawą dłonią chwyciłam go w pasie. - więc... - skierowałam na niego swój podejrzliwy wzrok.
- Więc.... - przeciągnął – jest jeszcze coś co muszę Ci powiedziec. - mówiąc te słowa wydał mi się bardzo poważny, aż za bardzo. Szczerze powiedziawszy trochę się wystraszyłam, gdyż nie wiedziałam jakie szokujące wieści mogę usłyszec za chwilę.
- A więc zamieniam się w słuch. - starałam się nie dac po sobie poznac, że się denerwuję. Cóż nie jestem genialną aktorką ale widocznie najgorszą też nie, bo udało mi się zachowac pozorny spokój.
- Yyymm dobrze...eee... nie bardzo wiem od czego zacząc.... Julka, ja... wiem, że jesteśmy razem dośc krótko, ale znamy się już trochę dłużej i...mam nadzieję, że to nie jest za szybko, nie chciałbym żebyś pomyślała, że rzucam słowa na wiatr albo, że wyznawanie pewnych rzeczy przychodzi mi zbyt łatwo, przez co jestem nie stały w uczuciach, bo to nie prawda. Po prostu nie potrafię tego dusic w sobie dłużej, to jest zbyt trudne, nie umiem udawac, rozumiesz prawda? - zrobił pauzę i spojrzał mi głęboko w oczy.
- Do rzeczy Liam! - powiedziałam trochę zbyt dosadnie ale już nie mogłam zatuszowac kłębiących się we mnie emocji.
- Kocham Cię, Julka! - gdy usłyszałam te słowa kamień spadł mi z serca, a w moich oczach pojawiły się łzy szczęścia. - Kocham Cię jak nigdy nikogo.
- Ochh Liam, chciałam to powiedziec pierwsza. - westchnęłam i uśmiechnęłam się do niego, a on odwzajemnił ten uśmiech. - Ja też Cię kocham, głupku. - uwiesiłam się na jego szyi i ścisnęłam tak mocno, że ciężko było mu oddychac, ale nie protestował. Chwycił mnie a talii i złączył nasze usta razem.
- Ekhmm – usłyszeliśmy nagle i odruchowo spojrzeliśmy w kierunku drzwi – Co to ma być ja się pytam? - Lou patrzył na nas z miną surowego rodzica a zza jego pleców wystawały jeszcze dwie głowy.
- O której to się wraca do domu co? - dodał Zayn podejrzliwym tonem.
- Och Julka deprawujesz nam tatuśka. - westchnął Niall.
- Przestańcie, wcale nie jest tak późno – zwróciłam się do tych trzech czubków.
- Hymm zależy dla kogo. - odparł Lou udając oburzenie.
- Oj dajcie jej spokój. - powiedział Liam. - to nie jej wina, że przy niej nie liczy się czas.
- Poza tym chłopcy Liam był cały czas pod moją opieką. - odparłam jakby to był najlepszy argument pod słońcem.
- Myślę, że tym razem możemy jej wybaczyc. - dodał Zayn i posłał mi szeroki uśmiech.
- Ja też tak myślę Zayn. - uśmiechnęłam się do niego. - Dobra czuby, ja spadam, zajdę na chwilkę do Rosie. - pomachałam chłopcom a oni ładnie mi odmachali.
- Pa kochanie. - powiedział Li i jeszcze raz przycisnął mnie do siebie i podarował soczystego buziaka, na co reszta towarzystwa zareagowała zbiorowym jękiem.
- Oj cicho! - zaśmiałam się – jak coś wam się nie podoba, wystarczy zamknąc drzwi. - dodałam a oni przystosowali się do mojej rady. Jeszcze przez krótką chwilę staliśmy pod ich domem. I nie powiem było bardzo miło :D


         Niestety wszystko co dobre kiedyś się kończy i musielśmy się rozstac.
Poszłam więc do Rozalci, chciałam z nia trochę porozmawiac. Ostatnio nie spotykamy się często.

___________________________________________________________________
                                         ________________________________
Tadammm!!! W końcu jest! Stwierdzam, że strasznie....jakby to określic.... smętny ten rozdział haha ale mam nadzieję, że to tylko moje spostrzeżenia :D Czekam na wasze opinie.
                                                                                                                   Paula ;)

niedziela, 1 września 2013

Rozdział 23


           Siedziałam na łóżku zwijając się z bólu. Boli mnie brzuch, plus głowa i jakaś osłabiona jestem. Gdy poczułam się troszkę lepiej (czyt. mogę wstac i chodzić) udałam się do łazienki na poranną toaletę. Załatwiłam się a następnie jakoś z czołgałam po schodach na dół gdzie siedziała cała rodzinka. Oho coś dziwnego wszyscy w domu w czwartek o godzinie 10.
-Witam rodzinko – chciałam brzmieć entuzjastycznie ale wyszło jak wyszło czyli …. wcale.
-Co się stało kochanie ? - zapytał tata podchodząc bliżej i całując mnie w czoło.
-Hydrant się uaktywnił – po mojej odpowiedzi Kacperek spojrzał na ulice.
-Ten co soi u nas psed domem taki cerwony ? – podszedł do okna wskazując.
-Czy za oknem to wątpię ale czerwony jest na pewno – powiedziałam cicho ale tak żeby każdy mnie usłyszał i skierowałam się do kuchni po wodę. Nalałam ją do wysokiej szklanki i już miałam iść na górę kiedy pojawił się znowu ból w dolnej części brzucha. Odłożyłam szkło na stół i usiadłam na krześle. Coś czuje ze to będzie ciężki dzień. Powoli wstałam i skierowałam się do swojego pokoju. Sięgnęłam po tabletki, które znajdowały się w szufladce w szafce nocnej, wzięłam jedną i popiłam wodą. Walnęłam się na łóżko z nadzieją ze może chociaż trochę przejdzie. Pierwszy dzień miesiączki przechodzę bardzo ciężko więc dzisiaj z domu raczej nigdzie się nie ruszę. Przeczołgałam się kawałek i wzięłam swój telefon do rąk. No przecież nie będę tu siedzieć sama trzeba kogoś do mnie przywołać. Najpierw napisałam do Stylesa ale odpisał mi ze wolny jest dopiero koło 17 bo od dzisiaj zaczynają się zdjęcia i nagrywanie do teledysku do piosenki Best Song Ever. Ale później na pewno przyjdzie. Następnie do Juleczki która nie raczyła mi odpisać a dzwonić nie będę bo nie mam jak mam jedynie darmowe smsy ! Eleanor coś mówiła że dzisiejszego dnia będzie wolna dopiero koło 16. Czyli jak sama nie ruszę dupska i nie przejdę się do rodzinki obok to będę tutaj tkwiła w samotności. Na szczęście jest mi już dobrze po tej tabletce ale nie na długo. Wstałam, wzięłam świeżą bieliznę i ciuchy na dzisiaj i powędrowałam do łazienki. Co działo się za zamkniętymi drzwiami to chyba wiadomo. Nie raz to opisywałam. Wyszłam z łazienki , zwinęłam laptopa z biurka i położyłam się na łóżko. Sprawdziłam tt gdzie dałam paru osobą follow back, odpisałam na niektóre tweety i popatrzyłam co ciekawego się tam jeszcze dzieje. Następnie wbiłam na facebooka, dawno tu nie zaglądałam . Zobaczyłam ze na chacie jest mój przyjaciel z polski więc do niego napisałam. Okazało się ze w końcu jest z dziewczyną która mu się podobała jak jeszcze mieszkałam w kraju. Napisał mi co u nich słychać i ze mamy z Julką i Maćkiem pozdrowienia od znajomych. Popisaliśmy jeszcze na jakieś bezsensowne tematy a potem zakończyliśmy rozmowę. Poczułam się senna więc odłożyłam laptopa na jego miejsce i położyłam się na łóżku w celu zrobienia sobie drzemki .....

~ ♥ ~

           Moja drzemka nie trwała długo bo tylko pół godzinki a dlaczego ? Bo Julka wydzwaniała telefonem. Ugh. Jak ja coś chcę i do niej dzwonie to nie odbiera a jak już położę się spać to ta będzie tarabanić do puki nie odbiorę.
-Taaak ? - zawyłam do telefonu ziewając.
-Hej słońce dzwoniłaś do mnie ale nie mogłam odebrać bo brałam prysznic co tam u ciebie ?
-Jak na razie to mnie obudziłaś z pięknego snu o księciu który jeździ na białym koniu więc dzięki. A i przyjdę do ciebie za niedługo więc nie ruszaj się z domu pa idę jeszcze spać nie dzwoń. - powiedziałam i nacisnęłam na czerwoną słuchawkę i walnęłam się na łóżko. Już w ogóle nie mogłam zasnąć. Jako tako się ogarnęłam i zeszłam na dół. Wszyscy siedzieli na ogrodzie korzystając ostatnich promieni słonecznych bo na jutro zapowiadali opady. Ruszyłam w stronę drzwi znajdujących się obok. Cicho zapukałam i weszłam do środka nie czekając na nikogo pozwolenie na wejście do domu . Zaczęłam się rozglądać po pomieszczeniach na dole, ale nikogo nie widziałam. Ruszyłam więc na górę i skierowałam się do pokoju Julki. Pchnęłam drzwi i weszłam do jej pokoju, który jak zawsze pachniał lawendą i jej ulubionymi perfumami. Podeszłam do łóżka i zobaczyła śpiącą Julę.
-Julka nie spij - zaczęłam szeptać jej do ucha.
-Mamoo zostaw
-Julka ogarnij się ! - krzyknęłam tak głośno żeby się obudziła.
-Czego chcesz ? - powiedziała z zamkniętymi oczami - Stwierdziłam że skoro ty idziesz spać to też pójdę a ty mi tu wchodzisz kiedy ja mam taki piękny sen – jęknęła z niezadowolenia.
-Wstawaj i idziemy do kuchni wypić kawę ... trzeba cie dobudzić – ostatnio trzy słowa wypowiedziałam do siebie. Usiadła na łóżko wyraźnie rozglądając się po pokoju jakby czegoś szukała. Po chwili ruszyła w stronę biurka po kapcie.

~ ♥ ~

Siedziałyśmy w kuchni popijając ciepłą kawę i co najdziwniejsze w milczeniu. Nagle Julcia się odezwała.
-Chyba musimy porozmawiać na temat Bena – ściszyła głos a ja nie wiedziałam o co jej może chodzić.
-Jakiego Bena ? - zapytałam marszcząc brwi przy czym moja mina wyglądała komicznie.
-No nadawca smsów to Ben - głośno wypuściła powietrze z płuc.
-A ja dalej nie kumam czemu Ben skąd wiesz że tak się nazywa, a jeśli to dziewczyna ?
-Rozalia ty jesteś taka głupia czy tylko udajesz ? Jakoś musiałam to coś nazwać a Ben pasowało najbardziej.
-To co chciałaś mi powiedzieć ?
-Porozmawiamy na górze żeby przypadkiem Maciek nie usłyszał.
Słysząc jego imię w wewnątrz mnie zrobiło się jakoś dziwnie, a na mojej twarzy pojawił się grymas.
-Co jest coś nie tak ?
-Nie wszystko w porządku – nie miałam zamiaru jak na razie mówić jej tego co zaszło między mną a jej bratem. Nagle usłyszałam skrzyp schodów i w mgnieniu oka na dole znalazł się nie kto inny jak Maciek.
-Cześć Julka !! - krzyknął i po chwili zauważył mnie – Oo część Zali – jego głos był jakiś inny w stosunku do mnie. Trochę szorstki i można by rzec że nie miły ? To chyba odpowiednie słowo.
-Cześć – powiedziałam cicho i zwróciłam się do przyjaciółki – miałyśmy o czymś pogadać chodź na górę. Ona szybko dopiła swój napój i dołączyła do mnie idącej już w stronę jej pokoju. Weszłyśmy do środka ona zamknęła delikatnie drzwi i spojrzała na mnie wzrokiem ? „Ale ze co to było o.O”
-Co się dzieje ? - zapytała podejrzliwym głosem.
-Nic zupełnie nic możemy w wrócić do sprawy Bena – spojrzałam na nią błagalnym wzrokiem.
-Nie nie możemy do puki nie powiesz mi co to jest za napięcie między waszą dwójką.
-Jakie napięcie ? Zdawało ci się na pewno – starałam się żeby odpuściła i chyba się udało.
-I tak się dowiem o co chodzi - pogroziła mi palcem - a teraz druga sprawa.
-Dostałaś może jakąś wiadomość od Bena ? - zapytała
-Wczoraj cisza a przedwczoraj czekaj niech ją znajdę. Wyciągnęłam telefon i weszłam w skrzynkę odbiorczą i podałam telefon Makowskiej.

Nie smuć się kochanie nie można być kochanym przez wszystkich. Prawda ?

Przeczytała sms-a na głos i spojrzała na mnie z pytającym wzrokiem.
-Chodziło o hejty na mnie na stronach plotkarskich i jakoś tak zrobiło mi się źle a tu nagle BAM ! I kolejna wiadomość a ty ?
-Wczoraj zaszła taka sytuacja ugh no Zayn mnie pocałował a i nagle minute później jak ty to mówisz BAM ! I sms – spojrzałam na nią a ona zaczęła go czytać a mnie zaciekawiło to zdjęcie.
-Pokaż – wzięłam od niej telefon i spojrzałam na zdjęcie. Stwierdziłam ze nie będę jej dobijać bardziej dlatego też tego nie skomentuje. Nie jednak muszę się wypowiedzieć.
-Ale wiesz ze to zdjęcie wygląda tak jakbyś to TY jego pocałowała.
-Nie pomagasz – zgromiła mnie wzrokiem – Jak Liam się dowie to tylko czekać na dwa pogrzeby a znając Bena możesz już odkładać kasę na wiązanki.
-Ej ej dobra spokojnie jakoś damy sobie rade.
Nagle na moją twarz wtargnął wielki banan a ja zaczęłam się bujać w przód i w tył.
-Masz jakiś pomysł czy chce ci się siku
-Siku !
-A myślałam ze wymyśliłaś coś sensownego.
Wytknęłam jej język i ruszyłam do jej łazienki. Załatwiłam się a następnie jumnęłam Juli podpaskę. Wróciłam do pokoju ale nikogo już w nim nie było. Wywróciłam oczami i wyszłam z pokoju w poszukiwaniu Julki. Nie musiałam długo jej szukać gdy usłyszałam jej głos w pokoju Maćka. Zastanawiałam się czy wejść do niego czy też nie. W końcu zebrałam siły i weszłam przez uchylone drzwi.
-Julka choć – powiedziałam znudzona patrząc jak próbuje wyciągnąć jakieś informacje od swojego brata na chyba wiadomy temat. Jednak on pozostał nie ugięty i tak jak ja mówił że nic się nie stało.
-Julka do cholery jasnej daj sobie spokój okej ? Nic się nie stało zrozum w końcu – powiedział stanowczo i dość ostro a ona spuściła głowę, dobry z niego aktor prawie mu uwierzyłam ... jednak ja znam prawde.

~ ~

W związku z tym że jeszcze dzisiaj pogoda dopisuje poszłyśmy na ogród. Julka wzięła gitarę i żeby czas jakoś minął stwierdziłyśmy że trochę pośpiewamy. Usiadłyśmy w rogu ogrodu żeby nikomu nie przeszkadzać. Skoczyłam szybko po zeszyt z tekstami różnych piosenek. Zaczęłam szukać go po całym pokoju kiedy rozbrzmiał dźwiek mojego telefonu. Podskoczyłam zdenerwowana i powoli podeszłam do telefony niczym do cykającej bomby która ma mi wybuchnąć w dłoni. Chwyciłam go ostrożnie i otworzyłam wiadomość.

Myślisz że nie wiem co wydarzyło się tego feralnego popołudnia ?
Ciekawe co na to dziewczyna Maćka i przede wszystkim Harry.
Pilnuj się suko bo mogę wszystko zniszczyć xx ”

Szybko doskoczyłam do okna i spojrzałam czy nikogo tam nie ma. Jak zwykle nic. Ale moment tak jakby po drogiej stronie przebiegł ktoś rzucając tylko cień. Jednak po cieniu nic nie wywnioskuje. Włożyłam telefon do kieszeni i wzięłam zeszyt z półki. Ostrożnie zamknęłam drzwi od pokoju i zeszłam na ogród. Julka nie może dowiedzieć się ze coś się teraz stało muszę jak najbardziej uważać żeby nie wydać się swoim zachowaniem. Położyłam zeszyt koło gitary i zaczęłyśmy wertować kartki w poszukiwaniu piosenki. W końcu zdecydowałyśmy się na Ready or Not. Julcia chwyciła gitarę i zaczęła wygrywać pierwsze akordy.

Po zaśpiewaniu około 5 piosenek Julcia powiedziała że musi gdzieś tam iść bo coś tam coś tam a ja coraz gorzej się czułam. Pożegnałam się z przyjaciółką która obiecała ze dzisiaj bądź jutro do mnie wpadnie a sama poszłam do domu w poszukiwaniu termoforu. Pół godzinki później leżałam w salonie z termoforem na brzuchu i oglądając „Tylko mnie kochaj” które włączyłam z płyty. Ten film nigdy mi się nie znudzi.

~ ♥ ~

Było jakoś po siedemnastej a mnie obudziły … obudziły ? Znowu spałam ? Mniejsza z tym obudziły mnie krzyki. Zdziwiona rozejrzałam się po domu a przed oczami mignęła mi blond czupryna. Usiadłam na kanapie i rozejrzałam się wokół. Mamy i taty nie widać a po moim domu gania się razem z moim bratem Niall Horan z One Direction. Nagle zatrzymali się i przede mną.
-Witamy naszego śpiocha jak się spało księżniczko ?
-Witaj przyjacielu ! Spało się bardzo dobrze a czemu akurat księżniczko.
-To dobrze, że spało się świetnie a księżniczka jakoś tak chyba ci nie przeszkadza ? - uśmiechnął się uroczo.
-Aaa nie nie wręcz przeciwnie, w ogóle to gdzie rodzice ?
-Pojechali – powiedział Kacperek obiegając cały salon u siadając obok mnie.
-Tak pojechali bo musieli coś załatwiać a ja przyszedłem do ciebie żebyś się nie nudziła bo słyszałem ze się dzisiaj źle czujesz – usiadł koło nas.
-Jak było w pracy – zapytałam patrząc na Nialla.
-Przyjemnie, dużo śmiechu i zabawy przy nagrywaniu musisz kiedyś z nami pojechać na plan – powiedział podekscytowany.
-Może kiedyś jak mnie ze sobą zabierzecie a gdzie Harry ? Miła dzisiaj do mnie wpaść.
-Tak wiem ale nie mógł musiał coś zrobić dlatego też jestem tutaj ja.
-No dobrze – po chwili spomiędzy nas wgramolił się Kacper i pobiegł w stronę schodów krzycząc tylko : zaraz wrócę.
Po chwili on siedział na dywanie bawiąc się swoimi zabawkami które przytaszczył z pokoju a ja byłam pochłonięta rozmową z Horankiem.
-Powiedz mi jak to jest kiedy jesteście tak bardzo rozpoznawalnym zespołem na całym świecie.
-Jest ciężko jednak nie możemy narzekać. Bardzo kochamy naszych fanów bo tak naprawdę to dzięki nim wybiliśmy się tak wysoko. Najgorzej jest jednak jak trzeba rozstać się z rodziną. Widujemy się rzadko teraz rodzinę zastępują mi chłopacy. Są dla mnie jak bracia którym wszystko mogę powiedzieć. Teraz pojawiłyście się wy. Ty, Julka i Maciek jesteście naprawdę wspaniali. A no i jeszcze ten malec.
-A ty ?
-Ale co ja ? - z zaciekawienia wyrwał mnie głos Nialla
-Jak ty sobie radzisz ? Przecież w Polsce musiałaś zostawić przyjaciół, szkołę, resztę rodziny.
-Gdy dowiedziałam się ze wyjeżdżamy to byłam zadowolona. Zawsze chciałam zobaczyć jak wygląda Londyn a teraz moje marzenie się spełniło, mieszkam tutaj. I to nie jedno. Spotkałam Was. Zawsze o tym marzyłam by chociaż powiedzieć jak bardzo was kocham i podziękować za wszystko co robicie dla nas dla fanów – emocje wzięły górę a w moich oczach pojawiły się łzy - przyjaciół nie opuściłam ci najbliżsi przyjechali tutaj ze mną reszty tak naprawdę nie znałam. Nie wiedziałam czy lubią mnie za to jaka jestem czy za kasę rodziców. To było ciężkie kiedy nie wiedziałam kto jest tak naprawdę PRZYJACIELEM, szkołę miałam naprawdę fajną no ale ludzie zmieniają szkoły też wyjeżdżają to dałam radę. Rodzina na pewno zobaczymy się na święta więc będziemy się widywać są też telefony. Jedyne czego się bałam to tej bariery językowej a jakoś daję sobie radę. - powiedziałam pociągając nosem a Niall mnie przytulił.
-Nawet nie wiedziałem że przed przyjazdem byłaś fanką.
-Niall ja cały czas nią jestem – uśmiechnęłam się – cały czas nie wierze że was spotkałam ze że mieszkacie obok nas, ze jestem z Harrym, że jesteśmy przyjaciółmi. To jest takie nierealne.
-Ale jednak prawdziwe. Nigdy nie miałem na tyle czasu żeby porozmawiać z fanką o tym wszystkim.
-A chciałbyś ?
-Jasne no to co fani o nas wiedzą ?
-Yyy no wszystko, kiedy się urodziliście i gdzie, jak nazywają się wasi rodzice, siostry, bracia. Wasze ulubione kolory, filmy, jakbyśmy dostały zdjęcie waszych oczu potrafiłybyśmy je dopasować do każdego z was i wiele wiele innych. Zawsze was wspieramy, kochamy uważamy was za ideały faceta - w tym momencie mój monolog przerwał głos chłopaka – ciii daj mi dokończyć. Po prostu każda z nas chce was spotkać i przytulić, porozmawiać. Nie wiem co jeszcze mam powiedzieć.
-Też chciałbym was spotkać wszystkie - w tym momencie się trochę zasmucił.
Siedzieliśmy tak cały czas rozmawiając do czasu kiedy nie zgłodnieliśmy więc zadzwoniliśmy po pizze, która przyjechała pół godziny później. Po jakimś czasie wrócili rodzice no ale na pizze się nie załapali.

O dziewiątej byłam już umyta i leżałam w łóżku, weszłam na facebook'a i pierwsze co mi się rzuciło w oczy to zdjęcie Harrego z Edem Sheeranem który ten drugi wrzucił do internetu. No tak poszli sobie na imprezę a ja siedzę cały dzień w domu bo się źle czuje. A Styles nawet głupiego smsa nie raczył napisać żeby upewnić się czy żyje.


.........................................................................................................................

1. Przepraszam, przepraszam i jeszcze raz przepraszam. Wiem, że rozdział jest krótki i to bardzo jak nigdy. Jakoś mi się ciężko pisało więc wstawię takie o coś, obiecuje ze kolejny będzie lepszy. Większość blogów które czytam wstawia rozdziały właśnie takiej długości a nawet krótsze no ale to nie jest usprawiedliwienie.

    2. Razem z Paulą byłyśmy 30 na This is us w Zielone Górze. Film wspaniały, śmiałam się, płakałam i śpiewałam jednocześnie. Spotkałam naprawdę dużo świetnych osób. Którym chciałam podziękować było naprawdę super.

      3. MTV UK ogłosiło, ze One Direction wygrało głosowanie na MTVHottest z liczbą przekraczającą 64 mln głosów <3

        4. I kolejny punkt mam dla was coś co znalazłam a mianowicie to TwitLoner'a http://www.twitlonger.com/show/n_1rm6o4p

A oto nasze zdjęcie z premiery :


Trochę rozmazane heh :P

                              Viki :*

czwartek, 15 sierpnia 2013

Rozdział 22

         Nastał kolejny piękny dzień. Leniwie otworzyłam oczy, budząc się ze snu. Spojrzałam na zegarek dochodziła 11. Jednak moje łóżeczko jest tak wygodne, że postanowiłam poświęcić mu jeszcze chwilkę. Leżałam wpatrując się w okno, z którego miałam doskonały widok na dom chłopaków i skrawek błękitnego nieba, po którym beztrosko krążyły sobie puchate, białe chmurki. Ten obrazek przywołał wspomnienia z dnia poprzedniego, które wywołały uśmiech na mojej twarzy.
        Nagle coś zabrzęczało koło mojego ucha, na co lekko się wzdrygnęłam. Oczywiście był to telefon, który zawsze musi 'spac' obok mojej głowy. Ostrożnie wzięłam to wibrujące ustrojstwo do ręki, jakby to był jakiś dynamit czy coś w tym stylu. Spojrzałam na ekran... i szczerze powiedziawszy zdziwiłam się gdy zobaczyłam tam napis ,,1 nowa wiadomość od: Liam”. I dziwne nie było to, że dostałam sms'a od swojego chłopaka ale to, że od dwóch dni nie ma wieści od nieznajomego kogoś tam. Och nawet nie wiem jak mam to coś nazywać, od dzisiaj to będzie Ben (załóżmy, że to facet) Tak więc Ben nie daje żadnego znaku swej egzystencji, może znudziło mu się uprzykrzanie mi życia i dostrzegł, że ma własne, które może spożytkować. Ciekawe czy Rosie dostała jakieś nowe wiadomości? Ale do rzeczy! Gdy ujrzałam ten napis na ekranie uśmiechnęłam się jeszcze szerzej. Bez namysłu otworzyłam wiadomość, która brzmiała : ,,Wstajemy śpioszku! Dziś czekają nas kolejne przygody! A tak a propos to tęsknię ogromnie :( Twój najukochańszy i najcudowniejszy chłopak” chyba możecie się domyślić, że wybuchnęłam śmiechem. Tak wiem, niby nic zabawnego ale … hahaha on najukochańszy?najcudowniejszy? Szkoda, że nie dodał najseksowniejszy. Przecież on chciał mnie zabic!!! Mogłam dostać przez niego zawału na London eye!!! Ale mu wybaczę, bo jestem jakże przewspaniałą i miłościwą dziewczyną :p
W odpowiedzi wysłałam mu krótkie ,,miss you too” i wyskoczyłam z łóżeczka, kierując się do łazienki. A teraz ta najbardziej zaskakująca część historii! Uwaga! : wzięłam szybki prysznic, ogarnęłam się, zrobiłam delikatny makijaż a włosy zakręciłam w piękne loki.
Następnie poszłam z powrotem do pokoju i zaczęłam szperac w szafie, próbując znaleźć odpowiednie odzienie. W końcu udało mi się skompletowac strój, więc zeszłam na dół na śniadanko bla bla bla...

      Byłam zaskoczona ciszą jaka panowała w całym domu. Rodzice naturalnie w pracy ale gdzie podziała się reszta? I mean Kate i mój brat. Zazwyczaj kręcą się gdzieś po mieszkaniu a dzisiaj co? Wyparowali?
Skorzystałam z okazji, że jestem sama, włączyłam radio i zaczęłam przygotowywac sobie jajecznicę z pomidorem^^ przy czym oczywiście śpiewałam i skakałam po całej kuchni. -Jak się masz siostra? - zwrócił się do mnie Maciek, który pojawił się dosłownie znikąd :O a ja podskoczyłam łapiąc się za serce.
- Nie strasz czubku! Wyśmienicie, nie widać? - uśmiechnęłam się szeroko.
- Raczej słychać – wytknął mi ten swój jęzor.
- Oj tam czepiasz się – odparłam kontynuując mój taniec.
- Ja się czepiam? Ale jak Ty wczoraj wparowałaś mi do pokoju to wszystko było okej? - powiedział ironicznie.
- Oj braciszku, widzisz tak w życiu bywa, że urocza młodsza siostra ma więcej przywilejów niż starszy zarozumiały brat, no i ładniejszy głos. - rzuciłam mu wyniosłe spojrzenie i arogancki uśmieszek, jednak na jego twarzy widniał dziwny grymas. Od razu wiedziałam, że coś jest nie tak. - Ej Maciuś co się stało? Jesteś na mnie zły?
- Nie skąd, niby dlaczego? - odpowiedział posępnym tonem.
- To dlaczego masz taką minę? Randka się nie udała? - pytałam dalej.
- Randka była naprawdę świetna.
- W takim razie co Ci jest? - podeszłam do brata i pogłaskałam go po ramieniu.
- To nic takiego. Po prostu mam gorszy dzień. - odparł. Czy on nie wie, że mnie nie oszuka? Przecież widzę, że coś go gnębi i prędzej czy później dowiem się o co chodzi.
- Tooo... może opowiesz mi o tej swojej dziewczynie co? - posłałam mu porozumiewawczy uśmiech.
- Pogadamy później okej? Bo... teraz muszę wyjść – powiedział pośpiesznie i skierował się w kierunku korytarza. No ja go dzisiaj nie poznaję. Podmienili mi brata!!!

     Po śniadaniu czyli koło godziny 13 poszłam do chłopaków. Liam zadzwonił i poprosił żebym przyszła, a ja jestem zbyt uległa, ale właściwie i tak nie miałam nic ciekawego do roboty. Drzwi otworzył mi Harold, który trzymał na rękach Lux.
- oo cześć Julka! - powiedział na mój widok i uraczył mnie przyjacielskim uściskiem – pa Julka! - dodał i wyminął mnie w drzwiach, a mała dziewczynka pomachała mi na pożegnanie. Nie powiem byłam trochę zdezorientowana.
- Co? Już zmykasz? - zapytałam odwracając się aby dogonic wzrokiem pana Styles'a.
- Taaa idziemy z Rosie i dzieciakami do parku.- wytłumaczył.
- Achh no tak. Hasie zawsze razem – posłałam mu szeroki uśmiech – właściwie to dawno was nie widziałam, ciągle od nas uciekacie. Nieładnie. - pokiwałam palcem.
- Tak jeśli strasznie dawno znaczy od dwóch dni? I chciałbym Ci powiedzieć, że to nie my a Ty z Liamem cały czas wychodzicie we dwójkę i chyba zapomnieliście, że macie przyjaciół. - odparł z ironią i posłał mi arogancki uśmiech. - brawo Julam!!! - krzyknął.
- Styles co Ty sugerujesz? - podniosłam głos. No zirytował mnie ten koleś po prostu.
- Ależ nic... - podniósł rękę w geście mającym świadczyć o jego bezbronności – ale mogłabyś czasem pomyśleć o innych, my też mamy swoje życie jakbyś nie zauważyła. Hymm wyobraź sobie, że nie wszystko kręci się wokół Ciebie Julka!!! I tak już wystarczająco namieszałaś!
- Ohhoo wypraszam sobie! Ja namieszałam? A nie uważasz, że to Twój kumpel troszeczkę się zagalopował i doprowadził nas do tej sytuacji? Tak ja wiem, że wina leży po obu stronach ale najlepiej jest oskarżyć to potencjalnie najsłabsze ogniwo! - mówiłam podniesionym tonem , nie chciałam się wydzierać, bo reszta była w domu. Hazza odwrócił się i już miał odchodzić.
- Ej! Jeszcze nie skończyłam! - krzyknęłam za nim.
- Ohh no popatrz a ja tak. - oznajmił – a tak przy okazji... Liam już Ci powiedział?
- Powiedział o czym? - już nic kompletnie nie rozumiałam. Co ich wszystkich dzisiaj ugryzło i co on w ogóle pieprzy?
- Nie ważne. Do zobaczenia. - Rzucił od niechcenia na odchodne, a ja cóż weszłam do domu, nie miałam ochoty na sprzeczkę z Hazzą, sprzeczkę, która dla mnie nie miała żadnego sensu. Czy ja naprawdę jestem taką egoistką i myślę tylko o sobie, czy ja się od nich izoluje, czy coś namieszałam? No dobra może namieszałam ale to nie była do końca moja wina więc...dlaczego przed chwilą na moją osobę padły takie zarzuty?

      Nie rozumiem ludzi naprawdę nie rozumiem. Dzisiaj chyba wszyscy mają zły dzień. Weszłam do domu. Rozejrzałąm się po przedpokoju ale nikogo nie widziałam ani nie słyszałam więc skierowałam się do salonu. Tam ku mojemu zdziwieniu na kanapie leżał Niall i … nie jadł :O
- Hej Julcia! - powiedział posępnym tonem. Nie wyglądał zbyt dobrze, był jakiś blady i widać było, że coś z nim nie tak.
- Cześc Horanku! Co Ci się stało? - zapytałam rozżalona.
- Zjadł za dużo na kolację i teraz się męczy biedaczek, już drugi dzień. - odpowiedział mi Liam, który nagle pojawił się za mną. - Cześc kochanie! - zaszedł mnie od tłu i podarował buziaczka w policzek. Na co ja lekko się do niego uśmiechnęłam.
- Nie słuchaj go! To wszystko jego wina! Przyrządził nam jakiś eksperyment!- bronił się Blondasek.
- Zauważ, że jedli to wszyscy i jakoś nikomu nic nie jest a Ty...- Liam nie zdążył nawet dokończyc, gdy Horan zerwał się z łóżka i popędził do łazienki. - no właśnie... - po chwili przywlekł się znów na kanapę. - mogłeś odpuścic sobie tą pizzę z przedwczoraj.
- Ohh nawet nie mam siły się z Tobą kłócic! - odparł Niall.
- Oj biedactwo. - usiadłam obok chorego chłopaka i poczochrałam jego blond czuprynę.
- Tak więc dzisiaj skarbie spędzimy urocze popołudnie... w domu i będziemy niańczyc naszego bobaska. - powiedział Payne.
- Nie mam nic przeciwko. - uśmiechnęłam się szeroko – zaraz Ci maluchu przygotuję coś dobrego. - zwróciłam się do leżącego obok mnie Niallera i przykryłam go kocykiem. - A Ty tu leż i się nie ruszaj.
- Julka ja nie mogę nic przełknąc od dwóch dni, bo przelatuje przeze mnie jak strzała! Nawet mi nic nie mów o jedzeniu!
- Nie marudź! Wiem co robię, zaufaj mi. - uśmiechnęłam się lekko i chwyciłam jego dłoń aby dodac mu otuchy. Wszyscy dobrze wiemy jak jedzenie jest ważne dla Horana, więc trzeba pozbawic go tego cierpienia. Teraz pewnie pomyślicie sobie, że jestem głupią egoistką, która będzie udawac, że jest wspaniałomyślną przyjaciółką aby udowodnic coś panu Styles'owi. Otóż jesteście w błędzie. Trochę mnie już znacie i wiecie, że nie opuszczam przyjaciół w potrzebie.

        Na jakiś czas zaszyłam się w kuchni i nikogo tam nie wpuszczałam a zwłaszcza Liama, który z chęcią by mi poprzeszkadzał. Jedynie pozwoliłam wejśc Louisowi na minutkę, bo zostawił w kuchni kluczyki od samochodu, które były mu bardzo potrzebne gdyż zabierał Elkę na zakupy. A poza nim nikogo! Właściwie w domu została tylko trójka ale do żywych mogłam zaliczyc wyłącznie Liama. Sytuację Horanka znacie a Mailk z tego co mi wiadomo smacznie spał u siebie i nie dawał znaku życia.
Blondaskowi przygotowałam herbatkę z czarnych jagód, która łagodzi pewne dolegliwości i lekkostrawny posiłek jakim był suflet z marchewki. Tak wiem Lou mnie zabije jak wróci :p
Zaniosłam przygotowane danie do salonu i postawiłam tuż przed nosem Horanka. Jednak spodziewałam się innej reakcji z jego strony. Najpierw spojrzał na danie z podejrzeniem a następnie skierował swój wzrok na mnie.
- a cooo too jesttt? - zapytał przeciągając jak małe dziecko.
- Aaa obiadekkk – odpowiedziałam tak samo. Nialler spojarzał jeszcze raz na talerz z pogardą i odsunął go od siebie. - Horan noo! - wrzasnęłam – wiem, że to nie jest wymarzony posiłek, pewnie wolałbyś wielkiego hot-doga albo tłuściutkie frytki ale nie po to narażałam swoje życie zabierając marchewki Tomlinsona żebyś ty mi tu teraz wybrzedzał!
- Ale ja już nie jestem głodny. - odparł obojętnie.
- Chociaż spróbuj. - zrobiłam maślane oczka i nałożony na widelec suflet skierowałam w stronę ust blondaska. - proszę.
- No dobra, niech Ci będzie!
- Aaa i nie zapomnij o herbatce – posłałam mu buziaczka.
- Ej to nie jest takie złe! - powiedział nagle zaskoczony – a wręcz przeciwnie, to jest pyszne! Kocham Cię Julka! - krzyknął, po czym uwięził mnie w swoich ramionach.
- Oj ja Ciebie też blondasku. - odpowiedziałam ledwie mogąc złapac oddech.
- Ekhhmm – rozległo się chrząknięcie Liama, który pojawił się w progu. Ahh zawsze zjawia się w najmniej odpowiednim momencie :p
- Co zazdrosny? - zapytałam rzucając mu zadziorne spojrzenie.
- Oj nawet nie wiesz jak! - usiadł koło mnie i podarował soczystego buziaka, a następnie spojrzał na wcinającego suflet Niallera.
- Okej, rozumiem Liamku, już zostawiam was samych. - puścił oczko do mojego chłopaka. - tak więc... jakbyście mnie potrzebowali to...jestem gdzieś tam...- wskazał dłonią schody - ...na górze...Boże! kogo ja próbuję oszukac, przecież wiadomo, że nie będziecie mnie potrzebowali. - powiedział i przybił palmface'a
- Hej, nie! Niall! Liam! - mówiłam zakłopotana – Przecież spokojnie możesz z nami zostac... - zwróciłam się do blondyna -...obejrzymy jakiś film...coś...
- Nie wiesz...nagle strasznie zachciało mi się spac...- udał ziewnięcie – to pa! - krzyknął radośnie i tyle go było widać, gdyż pobiegł jak szalony schodami na górę zabierając ze sobą przygotowane przeze mnie danie.
- A więc... - zaczął Liam zbliżając się na bardzo ,,niebezpieczną” odległośc - ...zostaliśmy sami. - uśmiechnął się podstępnie a ja natychmiast go od siebie odepchnęłam.
- Nie wiem co kombinujesz Payne, ale chyba mi się to nie podoba – zaśmiałam się na własne słowa. Oj nie potrafię kłamac ;p
- No właśnie widzę. - posłał mi cwaniackie spojrzenie.
- Nie, naprawdę! - powiedziałam tym razem zachowując powagę, wstałam i zaczęłam przechadzac się po ich salonie. - To co robimy? Skoro... zostaliśmy sami? - zapytałam przeglądając kolekcję filmów starannie ułożonych na półce. - może jakiś film? - wyciągnęłam jedną z płyt – ooo a może posłuchamy trochę dobrej muzyki! - dodałam, gdy zauważyłam stos z albumami popularnych zespołów jak i wokalistów i wokalistek. Gdzieś wśród tych wszystkich krążków pojawiały się świetnie znane mi nazwy takie jak Coldplay, Jessie J, Adele, The Beatles, Maroon 5 …
       Nagle zauważyłam, że na kolejnej półce stoją albumy ze zdjęciami chłopaków. Szybciutko wyciągnęłam pierwszy lepszy i … BINGO! Tak, to album Liamka :D
- Nie! Tylko nie to! - krzyknął Payne i podbiegł chcąc wyrwac mi album z ręki ale ze mną nie jest tak łatwo.
- Jejku jaki śliczny bobasek. - zaczęłam się zachwycac uroczym zdjęciem, które ujrzałam na pierwszej stronie.        

Natychmiast chwyciłam chłopaka za rękę a on zrezygnowany człapał za mną. Zasiedliśmy wygodnie na kanapie i wspólnie zaczęliśmy przeglądac dalszą część albumu.
- Julka jesteś pewna, że chcesz to oglądac? - zapytał błagalnym tonem. Myślał, że mu odpuszczę hehe.
- A co są tu jakieś niecenzuralne zdjęcia? - zabawnie poruszyłam brwiami i przerzuciłam stronę. Wtedy moim oczom ukazało się zdjęcie Liama przebranego za jakiegoś cowboya i chowającego się za stogiem siana. Nie mogłam powstrzymac napadu śmiechu. 
- No niee... to jest najgorsze zdjęcie jakie mam. - westchnął Li i pokiwał z dezaprobatą głową widząc moją reakcję.
- Dlaczego? Jest bardzo urocze – powiedziałam przez śmiech. - Mam nadzieję, że nie masz nigdzie tej spluwy, bo już po mnie.
- Ciekawy jestem jakie Ty masz zdjęcia z dzieciństwa, może następnym razem pośmiejemy się z Twoich co? - powiedział ironizując.
- Moje zdjęcia są prześliczne – uśmiechnęłam się szeroko.
- Taaa wmawiaj sobie – wytknął mi język – dobra lecimy dalej. - A dalej było już tylko zabawniej.







- ooo Boziu... jaki słodziutki, malutki pulpecik!                - Ej! Wypraszam sobie, wcale nie byłem pulpetem. - splótł ręce na klatce piersiowej udając focha.
- Noo wcale – odparłam z ironią w głosie. - Lubiłeś toy story? - zapytałam tym razem całkowicie poważnie.
- Czy lubiłem? KOCHAM! Ciesz się, że jeszcze nie musiałaś tego ze mną oglądac.
- A wiesz, że z chęcią bym obejrzała? Ale może nie dzisiaj, innym razem okej? -na te słowa na jego twarzy zagościł promienny uśmiech. Pogładziłam go dłonią po podbródku i zaczęłam mu się bacznie przyglądac. Nagle dostrzegłam w nim tego chłopca ze zdjęcia, trochę pulchnego, szczęśliwego chłopca, noo może ciut większego ale nadal... chłopca.
- Mam coś na twarzy? - zapytał zdezorientowny widząc, że go obserwuję.
- Nie, nie Liamku nie masz nic na twarzy – uśmiechnęłam się lekko.
- W takim razie o co chodzi?
- Po prostu lubię jak się uśmiechasz. - chwyciłam jego dłoń i podarowałam buziaka w policzek.

        Niespodziewanie zza drzwi salonu wyłoniła się sylwetka bardzo dobrze zbudowanego chłopaka ...w czarnych bokserkach. Tak, tak, pan Malik zapragnął nas odwiedzic. Widząc go pół-nagiego troszeczkę się speszyłam, ale muszę przyznac klatę to on ma ^^
- O cześć Julka! - odezwał się zaskoczony moją obecnością w ich domu – przepraszam jeśli przeszkodziłem. - posłał mi ciepły uśmiech a ja odwdzięczyłam się tym samym.
- Daj spokój wcale nie przeszkadzasz. - odpowiedziałam i nagle poczułam jak Liam mocniej ściska moją dłoń. Posłałam mu pytające spojrzenie. Zauważył to Malik, który się skrępował. I tak dziwne, że nie krępuje się łazic w samych gaciach i to seksownych gaciach przy dziewczynie swojego kumpla. Skąd on ma takie ciało??? Jezu o czym ja myślę? Julkaa ogarnij dupę!!! Zlustrowałam go od góry do dołu, co również nie uszło jego uwadze. Spojrzał na mnie i lekko uśmiechnął się pod nosem.
- Miałem zamiar oglądac film ale w tej sytuacji jednak lepiej będzie jak się ulotnię – powiedział w końcu. Już miałam zaprzeczyc i pozwolic mu z nami zostac jednak ubiegł mnie Payne, który najwidoczniej nie podzielał mojego zdania.
- Tak, akurat tu się z Tobą zgodzę. Więc jakbyś mógł z łaski swojej idź sprawdzic czy nie ma Cię przypadkiem w innym pokoju. - odparł mój chłopak z pogardą.
- Taa jasne... - westchnął Malik i odwrócił się do wyjścia.
- Liam! - jęknęłam, w tej samej chwili rozległ się dzwonek do drzwi, które poszedł otworzyc Zayn. - Nie mogę uwierzyc! Dlaczego jesteś dla niego taki oschły??? - w moim głosie dało się usłyszec wyrzut. Nie ukrywam, że mnie to zdenerwowało, bo bądź co bądź są już dorośli a zachowują się jak bachory, które pokłóciły się o ulubioną zabawkę i nie potrafią się pogodzic. Co najgorsze tą pieprzoną zabawką jestem JA.
- Julka...to nie jest takie proste... - próbował się tłumaczyc.
- A co w tym trudnego? Nie możesz mu wybaczyc prawda? A raczej … nie chcesz! - krzyczałam. - Liam to jest twój przyjaciel!!!
- Gdyby był moim przyjacielem, nie zrobiłby mi czegoś takiego!
- Po pierwsze nie byliśmy parą gdy to zdarzenie miało miejsce, a po drugie nie udawaj wielce poszkodowanego, bo nie Ty przez to wszystko przechodziłeś! - no i proszę, jednak ukazała się we mnie mała egoistka, ale co Wy zrobiłybyście na moim miejscu? Bo moje nerwy są na skraju wyczerpania. A może to faktycznie moja wina, może Styles miał rację co do tego, że nieźle namieszałam w ich życiu. Może powinnam wyjechac na jakiś czas...Może...może kiedyś wszystko wróci do normy czymkolwiek ta norma jest.
- Czy Ty się w ogóle słyszysz?! Myślisz, że się tym nie przejmuję...że nie przejmuję się Tobą! Tym, że mój kumpel mógł Cię skrzywdzic!
- Ale tego nie zrobił, więc o co tyle hałasu!!! Zachowujesz się jak rozwydrzony dzieciak! Pomyśl sobie, że Twój kumpel też ma uczucia! Naprawdę myślałam, że to Ty jesteś ten mądry i dojrzały, ale teraz widzę, że się myliłam.
- Ekhmm – przerwało mi chrząknięcie Zayna – nie chciałbym ponownie przeszkadzac, ale Liam... masz gościa. - powiedział zakłopotany mulat wskazując na osobę stojącą obok niego. Ohh jeszcze jej brakowało! Drobna rudowłosa dziewczyna prześlizgnęła się przez pół pokoju i całe 5 sekund później już tuliła się do mojego chłopaka. Tak, dobrze myślicie tą dziewczyną była Chole, do tego zdruzgotana Chole. Wtuliła się w tors Liama i wylała ocean łez w jego koszulkę. Spojrzałam na nią krzywo, co dostrzegł Payne i posłał mi surowe spojrzenie. Co więcej zaczął tą żmiję gładzic po włosach, nie mogłam na to patrzec, nie chciałam...
- Cśśśii, co się stało Chole? - szepnął jej do ucha, a ja zdenerwowana wstałam z miejsca.
- Julcia, chodź ze mną. - zwrócił się do mnie Zayn ostrożnie chwytając moją dłoń. Przez chwilkę nawet nie zwracałam na niego uwagi, za to on zwracał uwagę na mnie i całe szczęście, bo nie wiem do czego byłabym zdolna. W pewnym momencie poczułam, że kolana się pode mną uginają, więc ścisnęłam dłoń Malika a drugą ręką mocno chwyciłam się jego umięśnionego ramienia. I znów ta dziwna utrata siły i świat zanikający w moich oczach. Mam takie przeczucie, że doktor Edward Cullen miał rację, jestem zbyt nerwowa a gdy zdenerwuję się za bardzo zaraz mam zawroty głowy.
- Ej mała wszystko w porządku? - zapytał zaniepokojony chłopak.
- Mhmm...nic mi nie jest...tak myślę... - jąkałam się i strasznie się bałam, że zaraz odlecę. - Zayn błagam Cię, tylko mnie nie puszczaj... - na te słowa Malik delikatnie przesunął dłonią po moich plecach i mocno chwycił mnie w talii. Od razu poczułam się bezpiecznie, jego silne ramiona są wręcz stworzone do ratowania mdlejących niewiast.
- Spokojnie, trzymam Cię – zapewnił mnie bardzo przekonująco. Po czym zaprowadził do kuchni i usadził na jednym z krzeseł, stojącym przy dużym prostokątym stole. Zwinnym ruchem nalał do szklanki wody mineralnej i po chwili mi ją podał.
- Zayn, przepraszam Cię za niego – odezwałam się gdy moje zawroty głowy trochę ustały. Spojrzałam na niego nieśmiało, czułam się winna tej całej sytuacji ale z drugiej strony sama nie wiem co o tym myślec. Zayn dostrzegł moje zaklopotanie. Podszedł, kucnął przede mną i chwycił moje dłonie, bezwładnie opadające na kolana, próbując mi tym gestem dodac otuchy.
- Nie masz za co – powiedział spokojnie – to nie Twoja wina Julka. Liam po prostu martwi się o Ciebie, bardzo mu na Tobie zależy wiesz? Ohh głupie pytanie, to oczywiste, że wiesz, bo udawadnia Ci to na każdym kroku. - pogładził mnie po policzku i podarował przepiękny uśmiech, a ja przysłuchiwałam mu się z uwagą – najwidoczniej Twój chłopak...- zrobił krótką pauzę, pewnie tak jak ja zauważył, że dziwnie to brzmi w jego ustach -... potrzebuje czasu na to, żeby mi wybaczyc. Nie ukrywam, że nie jest to dla mnie komfortowa sytuacja, ale w końcu się dogadamy, zobaczysz... Pamiętaj, on Cię kocha i wszystko co robi, robi właśnie dla Ciebie. - Malik skończył swój monolog, pstryknął mnie w nosek, po czym wstał i podszedł do kuchennego blatu. A w moich oczach pojawiły się łzy wzruszenia, które tym razem udało mi się powstrzymac.
- Tak, masz rację Zayn, na przykład teraz klei się do tej rudej jędzy w salonie – powiedziałam z ironią – na pewno robi to dla mnie...
- ohhh miałem nadzieję, że o tym zapomniałaś – westchnął teatralnie a ja mimowlonie się zaśmiałam. - herbatki? - zapytał nagle.
- Bardzo chętnie – uśmiechnęłam się. Malik odwrócił się i zaczął sporządzac napój, a mój wzrok momentalnie przesunął się na zakończenie jego pleców. Ohh mógłby się w końcu ubrac a nie paraduje przede mną w tych gaciach. Jestem dziewczyną i czasem ciężko jest opanowac pewne odruchy w towarzystwie pół-nagiego mężczyzny. Aaa i znów o tym myślę, jestem podła! Przecież ja mam chłopaka!
- Powiem Ci jedno Julka... - odwrócił się i zabawnie pokiwał palcem
- Słucham Cię Zayn. - odparłam z zaciekawieniem.
- Ta ruda jędza, jak to pięknie ujęłaś to naprawdę wredna suka, ja bym jej nie ufał.
- Oj Malik nie ładnie tak mówic o jakiejkolwiek dziewczynie – pogroziłam mu palcem – ale w tym wypadku masz całkowitą rację. Przecież doskonale widzę do czego ona zmierza.
- Tak więc teraz radziłbym Ci iśc do salonu, wiem, że Liam ma głowę na karku ale ta panienkaa...
- Chyba sobie żartujesz, nigdzie nie idę! Nie mam zamiaru z nim rozmawiac! - prychnęłam oburzona – wolę zostac tu z Tobą – podeszłam do Zayna od tyłu, przejechałam dłonią po jego mięśniach na klacie( muszę przyznac - imopnujące) oplotłam ręce wokół jego pasa i wtuliłam się w nagie ciało chłopaka. - dziękuję za tą rozmowę i za wsparcie, jesteś kochany – dodałam i ucałowałam jego policzek, aby tego dokonac musiałam wspiąc się na palcach , ale jakoś mi się udało. Ehh jestem zdecydowanie za niska.
- Eeemm... Julkaa... - odezwał się zakłopotany Malik, który delikatnie zdjął moje dłonie ze swojego brzucha, a ja uświadomiłam sobie co właśnie zrobiłam. Przecież Zayn coś do mnie czuł, czuje... a ja głupia utwierdzam go w przekonaniu, że ma u mnie jakąś szansę...Nie, nie, nie!
- Ojej przepraszam – odparłam szybko i natychmiast odskoczyłam od chłopaka.
- Nie musisz mnie przepraszac, to było bardzo miłe, ale...ale myślę, że Liam nie byłby zadowolony gdyby to zobaczył. - posłał mi poważne spojrzenie.
- Tak, ja...bo... - zaczęłam się jąkac – Nie wyglądałoby to tak źle gdybyś w końcu się ubrał! - wytknęłam mu język.
- Ale przyznaj, że w tej wersji bardziej Ci się podobam. - uśmiechnął się cwaniacko i postawił na stół dwie herbatki z cytrynką, a ja nieco skrępowana usiadłam na krześle, które zajmowałam wcześniej. - okej, nie powinienem... Zrobiło się troszeczkęęę niezręcznie. - dodał Zayn siadając obok.


                                            *Liam*

              Siedziałem na kanapie w salonie tuląc do siebie zrozpaczoną Chole i starając się ją pocieszyc. Jednak nie potrafiłem się skupic. Wiem, że Chole potrzebuje teraz mojego wsparcia, ale jedyne o czym potrafiłem myślec w tym momencie, to to co teraz dzieje się w kuchni gdzie udali się Zayn i Julka. Byłem zdenerwowany a w mojej głowie roiło się od czarnych scenariuszy. Nadal jestem wściekły na Malika za to co zrobił i naprawdę ciężko jest mi się z tym pogodzic. Dlaczego ona nie może tego zrozumiec? Uważa, że wszystko jest już w porządku i powinienem zakopac wojenny topór, co więcej według niej zachwouję się jak dzieciak, ale mam do tego prawo. Dlaczego to ja mam wyciągac rękę na zgodę skoro to Zayn dobierał się do mojej dziewczyny?! Tak wiem, nie byliśmy wtedy parą i Julka uświadamia mi to na każdym kroku, jednak Malik doskonale wiedział, że coś do niej czuję, nie mógł sobie odpuścic?
- Liam? - zwróciła się do mnie zapłakana dziewczyna. - nie masz ochoty tu ze mną siedziec prawda? - zapytała. Nie wiedziałem co jej odpowiedziec, nie miałbym nic przeciwko gdyby okoliczności były inne.
- Mogę tu z Tobą siedziec jak długo zechcesz – odpowiedziałem spokojnie. Choc tak naprawdę wolałbym trzymac teraz w objęciach moją dziewczynę.
- Dziękuję – odparła cicho i pocałowała mnie w policzek. Siedzieliśmy w ciszy jeszcze dłuższą chwilę. Ona tego potrzebowała. Była naprawdę przejęta tym co się wydarzyło w jej życiu...

              *Julia*

        Wypiliśmy herbatę w ciszy, oboje pogrążyliśmy się w zamyśleniu. Nie wiem o czym myślał Zayn ale moje myśli skoncentrowane były wokół Liama. Zastanawiałam się nad tym dlaczego nie potrafi pogodzic się z Malikiem. Przecież to jego kumpel w dodatku pracują razem, a taki konflikt może im to utrudniac. Może za bardzo się uniosłam, powinnam z nim spokojnie porozmawiac a nie naskakiwac. W końcu on się tym naprawdę przejął, może powinnam go przeprosic? Ale z drugiej strony zachował się bardzo nie ładnie wobec Zayna...
Wstałam od stołu, wzięłam swoją pustą szklankę. Zauważyłam, że Malik też już opróżnił swoją więc zapytałam czy mogę ją zabrac. Skinął głową. Wstawiłam naczynia do zmywarki i zaczęłam otwierac wszystkie szafki po kolei. Malik spojrzał na mnie ze zdziwieniem.
- Zayn? Macie może popcorn? - zwróciłam się do chłopaka. Mulat wstał, podszedl do jednej z szafek i wyciągnął z niej paczkę popcornu.
- Proszę – uśmiechnął się do mnie. - a właściwie po co Ci to?
- No jak to? Chciałeś oglądac film, prawda? A co to za oglądanie bez popcornu. - puściłam do niego oczko.
- Aaaa już rozumiem. Wiesz co? Nie przeszkadzaj sobie – położył dłonie na moich ramionach – a ja pójdę się ubrac, bo Liam mnie zabije. - posłał mi uśmiech i pobiegł na górę po jakieś odzienie.

         Po chwili już wchodziliśmy do salonu z miską świeżutkiego, pachnącego popcornu. Całe szczęście Liam z Chole siedzieli po prawej stronie kanapy więc dla nas też znalazło się miejsce. Przeszliśmy obok tamtej dwójki i zasiedliśmy wygodnie a oni zmierzyli nas wzrokiem.
Włączyliśmy film, który wybrał Zayn, a było to ,,I am number 4”, którego wcześniej nie widziałam, a w sumie chciałam obejrzec. Li i ruda bacznie obserwowali nasze poczynania. Zauważyłam to więc wychyliłam się zza Zayna, bo to on siedział od ich strony.
- Chcecie trochę? - zapytałam przyjaznym tonem, podając im miskę z naszą przekąską.
- Nie, dzięki – odparł Payne ponuro.
- Przepraszam, czy moglibyście łaskawie to ściszyc? - piskliwy głosik Chole rozległ się w pokoju.
- Przykro mi panienko, ale jeśli ściszymy jeszcze bardziej nie będziemy słyszeli nic, bo Twój skrzeczący głos wszystko zagłusza. - odparłam.
- A nie pomyślałaś przypadkiem, że komuś to może przeszkadzac? Jesteś zwyczajną egoistką, mogłabyś czasem pomyślec o innych! - wyskoczyła do mnie z pyskiem. A Liam nawet nie drgnął, jakby w ogóle go to nie obchodziło.
- Ale my jesteśmy u siebie w domu i mamy prawo robic co nam się podoba. - powiedział spokojnie Zayn.
- Może Ty tak, ale panienka Makowska chyba nie bardzo.Nie pozwalaj sobie na zbyt wiele kochana. - oołł nołłł punkt dla rudej?
- Otóż się mylisz moja droga – rozpoczął swą wypowiedź Malik a ja rzuciłam mu pełne zdziwienia spojrzenie. - Julka jako mamuśka naszego tatuśka jest członkiem naszej zwariowanej rodzinki i to jest tak samo jej dom jak i nasz. - mrugnął do mnie – I powiem Ci jeszcze, że Julcia świetnie odnajduje się w swojej roli i w ciągu miesiąca zrobiła dla nas więcej niż Ty w czasie swojej długoletniej znajomości z Liamem. A poza tym wniosła tu tyle radości i uśmiechu. - okej 1:1
- Oj Malik już nie przesadzaj. - powiedziałam do niego przyciszonym tonem, ale jestem pewna, że duet Payne&Williams też to usłyszeli – Raczej wniosłam wiele krzyków, histerii i nieporozumień. - dodałam szeptem.
- A niech ona sobie wnosi co chce! Proszę was, ja potrzebuję dzisiaj spokoju i zrozumienia. - wiewióra wybuchnęła płaczem. Byłam totalnie zagubiona, nigdy nie widziałam jej w takim stanie i nie sądziłam, że kiedyś zobaczę ją płaczącą. To do niej zupełnie nie podobne, stwarza pozory naprawdę silnej i bezwzględnej dziewczyny.
- Cśśśii, spokojnie...nie płacz – mówił do niej Payne.
- W takim razie może daj nam wszystkim święty spokój i …
- Zayn... - dotknęłam jego przedraminia i pokiwałam głową na znak, że ma nie kontynuowac swojej wypowiedzi. Wstałam z miejsca i usiadłam po drugiej stronie Malika, bliżej wtulającej się w tors Liama dziewczyny.
- Chole? - powiedziałam cicho i dotknęłam jej nadgarstka, sama nie wiedziałam dlaczego to robię. Chyba zrobiło mi się jej żal, nie jestem aż tak wredną suką, żeby perfidnie zignorowac cierpienie drugiego człowieka. - Powiesz mi co się stało? - zapytałam niepewnie.
- Julka, chyba nie powinnaś o to pytac – zwrócił się do mnie Liam, jego ton głosu był jakiś nietypowy. Nie był ani oschły ani normalny ani łagodny tylko … inny. Coś pomiedzy tym wszystkim, nigdy nie mówił do mnie w taki sposób. Spojrzałam w jego brązowe oczy ale w nich nie znalazłam odpowiedzi. Jest na mnie zły, to pewne. Jednak mimo wszystko nasze zachowanie względem siebie jest trudne do opisania.
- Chodzi o to, że... - zaczęła mówic Chole, a łzy spływały po jej policzkach. - moja babcia...ona... jest ciężko chora – wydusiła w końcu.
- Przykro mi... - tak tylko tyle udało mi się powiedziec, zaskoczyła mnie.
- Nie! Ty nic nie rozumiesz! - okej, teraz chyba faktycznie przestałam rozumiec – babcia od zawsze była bardzo bliską mi osobą, można nawet powiedziec, że była moja przyjaciółką. Jest dla mnie najważniesza, jeśli coś jej się stanie... - urwała. Kompletnie nie wiedziałam co powiedziec, więc stwierdziłam, że będę milczała. Ja nie znoszę jak ktoś mi wmawia, że wszystko będzie dobrze więc nie chciałam robic jej tego samego. Po prostu usiadłam bliżej i pogładziłam ją po plecach to chyba jedyne co mogłam zrobic w tej sytuacji. Odwróciłam się w stronę Zayna, tak samo jak ja był w szoku.
- Przepraszam, że zawracam wam głowę moimi problemami. - powiedziała powoli odrywając się od Liama. Aż dziwne ale nawet nie miałam jej za złe, że się do niego klei. - Po prostu nie miałam do kogo się zwrócic, poza tym potrzebowałam miejsca gdzie będę mogła się wypłakac i nie będę osądzana.
- Nic nie szkodzi, rozumiem – uśmiechnęłam się lekko. Chciałam pokazac jej, że nie jestem jej wrogiem, przynajmniej nie w tej chwili.
- Dzięki Julka – odwzajemniła uśmiech – dziękuję Ci Liam, że ze mną siedziałeś tyle czasu i...Zayn i tak wiem, że podsłuchiwałeś.
- Przykro mi Chole – powiedział przyjaznym tonem.
- Chyba powinnam wracac do domu.
- Nie pomyśl, że Cię wyganiam, bo nie mam do tego prawa, gdyż to nie jest mój dom – posłałam ,,surowe” spojrzenie Malikowi. - choc czuję się jak u siebie. Ale myślę, że powinnaś jechac do domu i odpocząc. - posłałam jej ciepły uśmiech, o dziwo szczery uśmiech. - Liam Cię odwiezie. - zaproponowałam i niepewnie skierowałam na niego wzrok.
- Oczywiście.- odpowiedział.
- Jeszcze raz dziękuję – powiedziała wstając z kanapy – Julka.. -zwróciła się do mnie - przepraszam jeśli kiedyś sparwiłam Ci przykrośc, jesteś w porządku i myślę, że Liam ma ogromne szczęście, że Cię spotkał. A Ty przystojniaku – skierowała swoje słowa do Liama – lepiej jej pilnuj, bo nie jeden marzy o takiej dziewczynie. - nagle poczułam na sobie jego wzrok i zauważyłam lekki uśmiech pod nosem.
- Jedziemy? - zapytał rudą, a ona skinęła głową. - Julio zostań do mojego powrotu, muszę z Tobą porozmawiac. - Julio? Jak oficjalnie.Odpowiedziałam mu tylko krótkim ,,ok” . Pewnie gdyby okoliczności były inne trochę bym się tego przyczepiła ale nie chciałam kłócic się o byle gówno, zwłaszcza, że jeszcze się nie pogodziliśmy po tym co działo się dwie godziny wcześniej.

        Wyszli. Położyłam się na kanapie opierając głowę na kolanach Zayna i zamknęłam na chwilę oczy żeby pomyślec. Nagle poczułam dużą dłoń chłopaka na swoim brzuchu, natomiast jego druga ręka zajęta była bawieniem się moimi włosami.
- Myślisz, że to była manipulacja? - zapytał nagle. Otworzyłam oczy aby ujrzec jego twarz, która nie ukazywała żadnych emocji.
- Nie wiem...ale to byłaby lekka przesada. - odparłam.
- Masz rację. - podniosłam się i usiadłam po turecku. - Julka?
- Hymm?
- Mogę coś zrobic?... - rzuciłam mu pytające spojrzenie – nawet jeśli wiem, że mnie za to zabijesz?
- Ale...
- Wiedz, że umrę szczęśliwy – powiedział i złączył nasze usta w czułym pocałunku. Delikatnie dłońmi chwyciłam jego twarz i odsunęłam go od siebie. Spuściłam głowę, bałam się spojrzec mu w oczy.
- Nie powinieneś... - powiedziałam cicho.
- Wiem, ale jeszcze żyję. - odparł radośnie a ja spojrzałam na niego i lekko się uśmiechnęłam. Nagle zadzwonił mój telefon. Szybko wyciągnęłam go z kieszeni spodenek i otworzyłam wiadomośc jak się okazało od nieznanego numeru. Odwróciłam się do Zayna przodem tak by nie widział treści sms'a. Tego się nie spodziewałam. W wiadomości załączone było takie oto zdjęcie a pod nim podpis

        ,,Widzę, że zignorowałaś poprzednie ostrzeżenia, tak więc nie mam wyjścia. Dostaniesz ostatnią szansę rób co każę, bo jeśli nie, to Twój chlopak może przez przypadek otrzymac to zdjęcie. A tego chyba nie chcemy?”

- Wszystko w porządku? Kto to? - zapytał Malik gdy zauważył moją lekko przestraszoną minę. Szczerze? Byłam przerażona! Nerwowo spojrzałam na okno, ale nikogo tam nie było. Mimo wszystko czułam się obserwowana. To zdjęcie zostało zrobione kilka minut temu, to po prostu...nie realne.
- Ben – odpowiedziałam i jeszcze raz spojrzałam na ekran telefonu.
- Jaki Ben?
- Ben...Benia moja...moja koleżanka z Polski – wydukałam i pośpiesznie wstałam z kanapy – ja...muszę iśc. Przekaż Liamowi, że coś mi wypadło. - Przerażona wybiegłam z domu. Nie mogłam czuc się tam bezpiecznie, nawet w obecności Zayna. Pozostaje pytanie gdzie mogę? . . .

          ___________________________________________________________________
                                                ___________________________
      Tak więc jest rozdział 22. Czy dobry? Nie wiem. Pozostawiam to waszej ocenie.
Jak myślicie, kim jest Ben? Czy to ktoś kogo dziewczyny znają od dłuższego czasu? Czy może osoba, którą poznały niedawno? A może ktoś z ich rodziny?...Wszystko jest możliwe!
Pozdrawiam Skarbeczki ;*
                                                                                                                           Paula ;)