Wchodziłam
właśnie z Harrym na górę do mojego pokoju, ciekawe jak się
wytłumaczy za wczorajszy dzień. Najpierw mi obiecuje, ze przyjdzie,
potem wysyła Nialla a sam idzie na imprezę z Edem. Ten chłopak
jest ciężki do zrozumienia. Usiadłam na łóżku a on oparł się
o nie dłoni nachylając nade mną.
-Czekam
… - powiedziałam niecierpliwie. Jego wyraz twarzy zmienił się w
sekundę i po chwili siedział obok mnie na łóżku. Patrząc na
mnie tymi kocimi oczami myśląc że coś zdziała. - No nie patrz
się tak na mnie – obróciłam głowę w drugą stronę – Miałeś
do mnie przyjść wczoraj, czekałam na ciebie a ty poszedłeś sobie
na jakąś głupią imprezę z Edem, nawet nie pisząc głupiego smsa
czy wszystko ze mną dobrze. - Spuściłam głowę patrząc na moje
pomalowane na kolor granatowy paznokcie u rąk.
-Przepraszam
wiem to było głupie no ale nie mogłem mu odmówić jak mnie
poprosił. Po za tym skąd wiesz gdzie byłem ? - zapytał,
dostrzegłam w jego oczach nutkę zaciekawienia... i ten jego
złośliwy uśmieszek.
-Nie
jestem na tyle głupia żeby nie wejść choćby na twittera, na
który było pełno zdjęć -,-
-Kochanie
przecież nie powiedziałem że jesteś głupia – wziął moją
mała dłoń i pocałował jej wierzch, następnie pocierając swoimi
smukłymi palcami moje knykcie. - Nie złość się – przysunął
się bliżej i złożył delikatny pocałunek na moich ustach.
Wtuliłam się w jego wielkie ciało a on głaskał mnie po włosach.
Siedzieliśmy tak przez dłuższy czas nie odzywając się, w pokoju
było słychać tylko nasze oddechy, a my cieszyliśmy się swoją
bliskością.
-Co
powiesz żebyśmy poszli dzisiaj wszyscy na kręgle ? Gadałem z
Maćkiem przed przyjściem do ciebie i stwierdziliśmy że to byłby
świetny pomysł.
-Myślę
ze to fajny pomysł tylko trzeba powiadomić resztę – uśmiecham
się niepewnie.
-I
Maciek przyjdzie ze swoją dziewczyną Kim, jestem ciekawy jaka jest.
Spojrzałam
na niego a on zaczął chichotać jak głupi, odgarniając loki
spadające mu na czoło. Zeszliśmy na dół gdzie siedziała Julka z
moją mamą i rozmawiały.
-Julcia
co ty tutaj robisz ?
-Przyszłam
do ciebie, ale ciocia mi powiedziała że jesteś na górze z Harrym
to nie chciałam wam przeszkadzać – uśmiechnęła się w naszym
kierunku.
Opowiedzieliśmy
jej o naszych planach na co ona się zgodziła i zadzwoniła do
Liama, który powiedział reszcie o kręglach.
Godzinę
później wszyscy byliśmy już pod kręgielnią. Średniej wielkości
budynek w kolorze szaro-miętowym , wyglądał bardzo przytulnie oraz
zachęcająco. Nie mieliśmy ochoty iść do jakiejś większej
kręgielni, chcieliśmy mieć więcej prywatności, bo czym mniejsza
przestrzeń tym mniej ludzi. Weszliśmy do środka, pierwsze co
rzucało się w oczy to bar i mini restauracja dla gości, zeszliśmy
schodami w dół gdzie znajdowała się tory do gry w kręgle,
szatnie i wypożyczalnie specjalnego obuwia do gry. Zamówiliśmy
picie i poszliśmy podzielić się na dwie drużyny. Oczywiście nie
obyło się bez fochów, przekleństw i innych. W końcu
zdecydowaliśmy że ja będę w drużynie z Louisem, Maćkiem i jego
dziewczyną Kim oraz z Niallem. W drugiej drużynie była El, Julka,
Liam, Harry i Zayn.
NO
TO ZACZYNAMY ZABAWE
Jednak
nie jestem taka słaba w kręgle jak myślałam, ostatni raz w tą
grę grałam trzy lata temu na obozie. Nasz team prowadził 40
punktami co dawało nam niezłą przewagę. Harry usiadł na sofie i
jęknoł.
-Nie
podoba mi się ta gra – założył ręce na klatce piersiowej a na
jego twarzy pojawił się grymas.
-Przecież
to nie ja wymyśliłam wyjście tutaj tylko ty więc nie marudź –
cmoknęłam go w policzek i usiadłam wtulając w jego ramię. Ja w
porównaniu do niego jestem jak igiełka. Po chwili oderwałam się
od Hazzy i poinformowałam go że idę na chwile do łazienki. Na
jego twarzy pojawił się uśmiech, wstał za mną i klepnął mnie w
tyłek.
-Ty.
Nigdzie. Nie. Idziesz. - zaakacentowałam każde słowo a on tylko
się zaśmiał. Głupek. Idąc do toalety miałam wrażenie że ktoś
idzie za mną, ale wmawiałam sobie ze to może ktoś z gości.
Miałam wychodzić z kabiny łazienkowej, kiedy poczułam opór i
zduszony chichot który po chwili ustał, w pomieszczeniu już nie
było nikogo tylko ja a drzwi były czymś przytrzymywane. Modliłam
się tylko o to ze wzięłam ze sobą telefon. Po chwili odnalazłam
w kontaktach Julke i szybko do niej zadzwoniłam. Jeden sygnał.
Drugi. Trzeci. Nie odbiera, cholera. Zadzwoniłam jeszcze raz i po
chwili usłyszałam ten charakterystyczny głosik Juli.
-No
co jest ?
-Choć
do mnie szybko, ktoś za mną szedł i zamknął w łazience szybko
Julka proszę cię.
Po
chwili słyszałam jak coś upada na podłogę a drzwi się
otwierają. Rzuciłam się na nią ze łzami w oczach i mocno
przytuliłam. Spojrzałam na ziemie gdzie leżała jakaś belka i na
niej napisane dużymi literami słowo SUKA.
-Rose
co się stało ?
-Jak
szłam do łazienki to słyszałam jakieś kroki za mną ale
zbagatelizowałam to i szłam dalej, później jak chciałam wyjść
to słyszałam zduszony śmiech, odgłosy jak ktoś wychodzi i ten
opór na drzwiach. Nie mogłam się wydostać. To, to był Ben na na
pewno – powiedziałam z przerażeniem w oczach.
Powoli
się uspokoiłam i ruszyłyśmy razem z Julką na sale. Zabawa
toczyła się w najlepsze, lecz ja miałam wrażenie że jednak ktoś
mnie cały czas obserwuje.
Musze
przyznać, że Kim jest całkiem sympatyczną osobą, może trochę
nieśmiałą ale nad tym się popracuje. Dochodziła godzina 20 kiedy
zaczęliśmy się zbierać. Zmieniłam buty na swoje, ubrałam kurtkę
i ruszyliśmy do pizzeri która znajdowała się za rogiem.
-Roosie
kwiatuszku ty mój kochany i naj...
-Dobra
co knujesz Styles ? - zapytałam mojego chłopaka a on zaśmiał się
gardłowo,
-Zostaniesz
dzisiaj u mnie ? Wiesz ostatnio miałem koszmary i budziłem się w
nocy, potem nie mogłem spać, jestem pewien, że kiedy będziesz
przy mnie na pewno zasnę.
-Oj
Harry Harry jak ty zmyślasz – zaczęłam kręcić głową.
-To
jak ?
-Powiedzmy,
że uwierzyłam w tę bajkę więc zostanę – powiedziałam i
zaczęłam się śmiać. Po chwili znaleźliśmy się w całkiem
przytulnej pizzeri. Zakład między nami był taki, przegrana drużyna
stawia wszystkim pizze. Drużyna, w której znajdował się mój
chłopak przegrała więc to im przypadł ten zaszczyt.
Najedzeni
wstaliśmy od stołu i wyszliśmy kierując się w stronę osiedla,
gdzie znajdują się nasze domy. Londyn nocą wygląda naprawdę
pięknie. Ciesze się że tu zamieszkaliśmy, jednak kiedy myślę ze
za dwa tygodnie trzeba iść do szkoły, to odechciewa mi się
wszystkiego. Został nam ostatni rok w liceum. Czyli, ze w tym roku
matura a potem studia. Z dnia na dzień, boje się coraz bardziej, że
nie przyzwyczaję się do nowej szkoły czy też rówieśnicy mnie
nie zaakceptują. Rozmyślałam, nad tym co będzie się działo
przez prawie całą drogę, kiedy reszta szła rozmawiając i śmiejąc
się z nie zrozumiałych dla mnie rzeczy.
-Ross
co się nie odzywasz przez całą drogę – zagadał do mnie Nialler
wybudzając mnie z mojego własnego świata – hmmm to jak odpowiesz
mi ? - popatrzył na mnie podnosząc brwi.
-Nic
mi nie jest, po prostu się zamyśliłam – uśmiechnęłam się
delikatnie w jego stronę. Byłam już zmęczona a co najważniejsze
to zmarzłam jak cholera mimo, ze jest połowa sierpnia to wieczory
są naprawdę chłodne. Mieliśmy już wchodzić w ulice na której
mieszkamy kiedy odezwał się Maciek.
-Dobra
ja spadam pójdę odprowadzić Kim, żeby się nie włóczyła po
nocy, nara – wszyscy odpowiedzieliśmy mu głośnym „cześć”
po czym zaczęliśmy się śmiać. Wyciągnęłam telefon z tylniej
kieszeni moich spodni. Napisałam wiadomość do mamy, żeby na mnie
nie czekali, bo śpię u chłopaków i ze będę jutro. Odpowiedziała
mi że i tak nie ma ich w domu bo pojechali do jej koleżanki i że
zgadza się żebym została u mojego chłopaka i przyjaciół.
Staliśmy już pod domem kiedy Louis szukał kluczy od domu, których
nie mógł znaleźć.
-No
nie mów że zgubiłeś klucze – pyta poważnie Liam a ja razem z
Julką i Eleonor zaczynamy cicho chichotać. Lecz po chwili
przestajemy kiedy Lou posyła nam groźne spojrzenie. Julka też
zdecydowała się zostać u Liama a Eleonor ? Ona to prawie tam
mieszka. W końcu udaje mu się znaleźć swoje klucze w kieszeni
kurtki. Otworzył drzwi wpuszczając najpierw dziewczyny a potem sam
się wepchał nie czekając aż wejdzie reszta. W domu było o wiele
cieplej niż na zewnątrz z czego bardzo się ucieszyłam. W
przedpokoju, każdy się rozebrał i weszliśmy do głębi tego
wielkiego domu. Musiałam do toalety więc jak najszybciej poleciałam
właśnie tam. Kiedy wyszłam na dole nie było już nikogo więc
skierowałam się na piętro do Stylesowego pokoju. Zastałam tam
głuchą cisze, nic, było ciemno a tego idioty jak nie ma to nie ma.
Nagle słyszę charakterystyczny dźwięk za trzaskających się
drzwi a przed sobą widzę Hazze który pochyla się w moim kierunku
i zaczyna całować moją skórę na szyji. Naszą jakże miłą
sytuacje przerwali Lou z El wchodząc BEZ pukania do pokoju.
-Pukać
was matka nie nauczyła – zapytał Harry mrużąc oczy.
-Nie
chcieliśmy sprawdzić co robicie, bo jakoś podejrzanie cicho u was
– Lou wyszczerzył zęby El zaczęła chichotać. Momentalnie na
mojej twarzy pojawił się rumieniec, więc głowę odwróciłam w
stronę okna. Para wyszła a ja dopiero odwróciłam głowę, Hazz
zaśmiał się cicho, pocałował w czoło i skierował się do
łazienki. Usiadłam na łóżku i spojrzałam na nasze wspólne
zdjęcie, uśmiechnęłam się pod nosem i krzyknęłam :
-Jak
wyjdziesz z łazienki to daj mi coś do spania
-Jak
dla mnie możesz spać bez niczego – wiedziałam że się uśmiecha.
-Ja
jednak skusze się na coś co bardziej mnie zakryje – położyłam
się na łóżku.
-Rosie,
Rosie w szafie coś sobie wygrzeb kochanie
-Nie,
nie będę ci grzebać w szafie - zaśmiałam się, po chwili drzwi
się otworzyły a moim oczom ukazała się postura Harrego Stylesa.
-Nie
będę ci grzebać w szafie – zaczął mnie przedrzeźniać a ja
chwyciłam pierwszą lepszą poduszkę i rzuciłam w niego. On jednak
był sprytniejszy i złapał ją w locie -Nie ładnie tak rzucać we
mnie poduszką – zaczął się do mnie niebezpieczne zbliżać. Po
chwili mogłam poczuć jego zimne od wody ręce na całym moim ciele.
Sekundę później zaczęłam się śmiać jak nienormalna i wić się
pod Harrym. Jemu sprawiało to przyjemność i śmiał się ze mnie,
kiedy w końcu udało mi się od niego uciec zamknęłam się w
łazience. Nie chciałam już wychodzić po ciuchy od Harrego tylko
wskoczyłam pod prysznic.
Gdy
już się umyłam, obwinęłam się ręcznikiem i związałam włosy
wysoko na czubku głowy. Ostrożnie otworzyłam drzwi i zauważyłam
Stylesa leżącego na łóżku z książką a obok naszykowane dla
mnie ciuchy do spania. Podeszłam bliżej żeby wziąć moją piżamę.
Nie chciałam mu teraz przeszkadzać więc ruszyłam do łazienki, bo
zaczęło mi się robić zimno w samym ręczniku. Kiedy się już
ubrałam ponownie ruszyłam do pokoju loczka. Leżał dalej w tej
samej pozycji, ułożyłam się obok niego kładąc swoją głowę na
jego torsie mocno się w niego wtulając.
*oczami
Harrego*
Nie
zauważyłem nawet kiedy Rosie zasnęła. Ucałowałem ją w czoło,
odłożyłem książkę na bok i poszedłem w ślady mojej
dziewczyny.
-Kocham
Cię – szepnąłem a jej kąciki ust powędrowały lekko w górę.
..........................................................................................................
Wiem,
nawaliłam. Rozdział jest krótki, nie dodawałam nic od chyba dwóch
miesięcy i … i nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Nie będę
się wykręcać, że nie mam czasu bo nauka pochłania każdą wolną
chwile, bo mogłam się sprężyć i nawet w międzyczasie coś
nabazgrać tak więc bardzo przepraszam.
Jest
on takim troszkę prezentem na święta, a co do świąt to chcę Wam
życzyć wszystkiego dobrego, radości, wymarzonych prezentów pod
choinką oraz szczęśliwego nowego roku,a by przyszły był lepszy
dla nas wszystkich.
No
i oczywiście dzisiaj mamy bardzo ważną datę, nasz Louis kończy
22. Chciałybyśmy mu życzyć wszystkiego dobrego, żeby cały czas
chodził uśmiechnięty oraz żeby pamiętał że my Directioners go
kochamy całymi naszymi serduszkami, bo jest on jedyny i
niepowtarzalny. Kochamy Cię Loui <3
Viki :*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz