wtorek, 24 grudnia 2013

Rozdział 25


Wchodziłam właśnie z Harrym na górę do mojego pokoju, ciekawe jak się wytłumaczy za wczorajszy dzień. Najpierw mi obiecuje, ze przyjdzie, potem wysyła Nialla a sam idzie na imprezę z Edem. Ten chłopak jest ciężki do zrozumienia. Usiadłam na łóżku a on oparł się o nie dłoni nachylając nade mną.
-Czekam … - powiedziałam niecierpliwie. Jego wyraz twarzy zmienił się w sekundę i po chwili siedział obok mnie na łóżku. Patrząc na mnie tymi kocimi oczami myśląc że coś zdziała. - No nie patrz się tak na mnie – obróciłam głowę w drugą stronę – Miałeś do mnie przyjść wczoraj, czekałam na ciebie a ty poszedłeś sobie na jakąś głupią imprezę z Edem, nawet nie pisząc głupiego smsa czy wszystko ze mną dobrze. - Spuściłam głowę patrząc na moje pomalowane na kolor granatowy paznokcie u rąk.
-Przepraszam wiem to było głupie no ale nie mogłem mu odmówić jak mnie poprosił. Po za tym skąd wiesz gdzie byłem ? - zapytał, dostrzegłam w jego oczach nutkę zaciekawienia... i ten jego złośliwy uśmieszek.
-Nie jestem na tyle głupia żeby nie wejść choćby na twittera, na który było pełno zdjęć -,-
-Kochanie przecież nie powiedziałem że jesteś głupia – wziął moją mała dłoń i pocałował jej wierzch, następnie pocierając swoimi smukłymi palcami moje knykcie. - Nie złość się – przysunął się bliżej i złożył delikatny pocałunek na moich ustach. Wtuliłam się w jego wielkie ciało a on głaskał mnie po włosach. Siedzieliśmy tak przez dłuższy czas nie odzywając się, w pokoju było słychać tylko nasze oddechy, a my cieszyliśmy się swoją bliskością.
-Co powiesz żebyśmy poszli dzisiaj wszyscy na kręgle ? Gadałem z Maćkiem przed przyjściem do ciebie i stwierdziliśmy że to byłby świetny pomysł.
-Myślę ze to fajny pomysł tylko trzeba powiadomić resztę – uśmiecham się niepewnie.
-I Maciek przyjdzie ze swoją dziewczyną Kim, jestem ciekawy jaka jest.
Spojrzałam na niego a on zaczął chichotać jak głupi, odgarniając loki spadające mu na czoło. Zeszliśmy na dół gdzie siedziała Julka z moją mamą i rozmawiały.
-Julcia co ty tutaj robisz ?
-Przyszłam do ciebie, ale ciocia mi powiedziała że jesteś na górze z Harrym to nie chciałam wam przeszkadzać – uśmiechnęła się w naszym kierunku.
Opowiedzieliśmy jej o naszych planach na co ona się zgodziła i zadzwoniła do Liama, który powiedział reszcie o kręglach.


Godzinę później wszyscy byliśmy już pod kręgielnią. Średniej wielkości budynek w kolorze szaro-miętowym , wyglądał bardzo przytulnie oraz zachęcająco. Nie mieliśmy ochoty iść do jakiejś większej kręgielni, chcieliśmy mieć więcej prywatności, bo czym mniejsza przestrzeń tym mniej ludzi. Weszliśmy do środka, pierwsze co rzucało się w oczy to bar i mini restauracja dla gości, zeszliśmy schodami w dół gdzie znajdowała się tory do gry w kręgle, szatnie i wypożyczalnie specjalnego obuwia do gry. Zamówiliśmy picie i poszliśmy podzielić się na dwie drużyny. Oczywiście nie obyło się bez fochów, przekleństw i innych. W końcu zdecydowaliśmy że ja będę w drużynie z Louisem, Maćkiem i jego dziewczyną Kim oraz z Niallem. W drugiej drużynie była El, Julka, Liam, Harry i Zayn.

NO TO ZACZYNAMY ZABAWE


Jednak nie jestem taka słaba w kręgle jak myślałam, ostatni raz w tą grę grałam trzy lata temu na obozie. Nasz team prowadził 40 punktami co dawało nam niezłą przewagę. Harry usiadł na sofie i jęknoł.
-Nie podoba mi się ta gra – założył ręce na klatce piersiowej a na jego twarzy pojawił się grymas.
-Przecież to nie ja wymyśliłam wyjście tutaj tylko ty więc nie marudź – cmoknęłam go w policzek i usiadłam wtulając w jego ramię. Ja w porównaniu do niego jestem jak igiełka. Po chwili oderwałam się od Hazzy i poinformowałam go że idę na chwile do łazienki. Na jego twarzy pojawił się uśmiech, wstał za mną i klepnął mnie w tyłek.
-Ty. Nigdzie. Nie. Idziesz. - zaakacentowałam każde słowo a on tylko się zaśmiał. Głupek. Idąc do toalety miałam wrażenie że ktoś idzie za mną, ale wmawiałam sobie ze to może ktoś z gości. Miałam wychodzić z kabiny łazienkowej, kiedy poczułam opór i zduszony chichot który po chwili ustał, w pomieszczeniu już nie było nikogo tylko ja a drzwi były czymś przytrzymywane. Modliłam się tylko o to ze wzięłam ze sobą telefon. Po chwili odnalazłam w kontaktach Julke i szybko do niej zadzwoniłam. Jeden sygnał. Drugi. Trzeci. Nie odbiera, cholera. Zadzwoniłam jeszcze raz i po chwili usłyszałam ten charakterystyczny głosik Juli.
-No co jest ?
-Choć do mnie szybko, ktoś za mną szedł i zamknął w łazience szybko Julka proszę cię.
Po chwili słyszałam jak coś upada na podłogę a drzwi się otwierają. Rzuciłam się na nią ze łzami w oczach i mocno przytuliłam. Spojrzałam na ziemie gdzie leżała jakaś belka i na niej napisane dużymi literami słowo SUKA.
-Rose co się stało ?
-Jak szłam do łazienki to słyszałam jakieś kroki za mną ale zbagatelizowałam to i szłam dalej, później jak chciałam wyjść to słyszałam zduszony śmiech, odgłosy jak ktoś wychodzi i ten opór na drzwiach. Nie mogłam się wydostać. To, to był Ben na na pewno – powiedziałam z przerażeniem w oczach.
Powoli się uspokoiłam i ruszyłyśmy razem z Julką na sale. Zabawa toczyła się w najlepsze, lecz ja miałam wrażenie że jednak ktoś mnie cały czas obserwuje.

Musze przyznać, że Kim jest całkiem sympatyczną osobą, może trochę nieśmiałą ale nad tym się popracuje. Dochodziła godzina 20 kiedy zaczęliśmy się zbierać. Zmieniłam buty na swoje, ubrałam kurtkę i ruszyliśmy do pizzeri która znajdowała się za rogiem.
-Roosie kwiatuszku ty mój kochany i naj...
-Dobra co knujesz Styles ? - zapytałam mojego chłopaka a on zaśmiał się gardłowo,
-Zostaniesz dzisiaj u mnie ? Wiesz ostatnio miałem koszmary i budziłem się w nocy, potem nie mogłem spać, jestem pewien, że kiedy będziesz przy mnie na pewno zasnę.
-Oj Harry Harry jak ty zmyślasz – zaczęłam kręcić głową.
-To jak ?
-Powiedzmy, że uwierzyłam w tę bajkę więc zostanę – powiedziałam i zaczęłam się śmiać. Po chwili znaleźliśmy się w całkiem przytulnej pizzeri. Zakład między nami był taki, przegrana drużyna stawia wszystkim pizze. Drużyna, w której znajdował się mój chłopak przegrała więc to im przypadł ten zaszczyt.

           Najedzeni wstaliśmy od stołu i wyszliśmy kierując się w stronę osiedla, gdzie znajdują się nasze domy. Londyn nocą wygląda naprawdę pięknie. Ciesze się że tu zamieszkaliśmy, jednak kiedy myślę ze za dwa tygodnie trzeba iść do szkoły, to odechciewa mi się wszystkiego. Został nam ostatni rok w liceum. Czyli, ze w tym roku matura a potem studia. Z dnia na dzień, boje się coraz bardziej, że nie przyzwyczaję się do nowej szkoły czy też rówieśnicy mnie nie zaakceptują. Rozmyślałam, nad tym co będzie się działo przez prawie całą drogę, kiedy reszta szła rozmawiając i śmiejąc się z nie zrozumiałych dla mnie rzeczy. 
-Ross co się nie odzywasz przez całą drogę – zagadał do mnie Nialler wybudzając mnie z mojego własnego świata – hmmm to jak odpowiesz mi ? - popatrzył na mnie podnosząc brwi.
-Nic mi nie jest, po prostu się zamyśliłam – uśmiechnęłam się delikatnie w jego stronę. Byłam już zmęczona a co najważniejsze to zmarzłam jak cholera mimo, ze jest połowa sierpnia to wieczory są naprawdę chłodne. Mieliśmy już wchodzić w ulice na której mieszkamy kiedy odezwał się Maciek.
-Dobra ja spadam pójdę odprowadzić Kim, żeby się nie włóczyła po nocy, nara – wszyscy odpowiedzieliśmy mu głośnym „cześć” po czym zaczęliśmy się śmiać. Wyciągnęłam telefon z tylniej kieszeni moich spodni. Napisałam wiadomość do mamy, żeby na mnie nie czekali, bo śpię u chłopaków i ze będę jutro. Odpowiedziała mi że i tak nie ma ich w domu bo pojechali do jej koleżanki i że zgadza się żebym została u mojego chłopaka i przyjaciół. Staliśmy już pod domem kiedy Louis szukał kluczy od domu, których nie mógł znaleźć.
-No nie mów że zgubiłeś klucze – pyta poważnie Liam a ja razem z Julką i Eleonor zaczynamy cicho chichotać. Lecz po chwili przestajemy kiedy Lou posyła nam groźne spojrzenie. Julka też zdecydowała się zostać u Liama a Eleonor ? Ona to prawie tam mieszka. W końcu udaje mu się znaleźć swoje klucze w kieszeni kurtki. Otworzył drzwi wpuszczając najpierw dziewczyny a potem sam się wepchał nie czekając aż wejdzie reszta. W domu było o wiele cieplej niż na zewnątrz z czego bardzo się ucieszyłam. W przedpokoju, każdy się rozebrał i weszliśmy do głębi tego wielkiego domu. Musiałam do toalety więc jak najszybciej poleciałam właśnie tam. Kiedy wyszłam na dole nie było już nikogo więc skierowałam się na piętro do Stylesowego pokoju. Zastałam tam głuchą cisze, nic, było ciemno a tego idioty jak nie ma to nie ma. Nagle słyszę charakterystyczny dźwięk za trzaskających się drzwi a przed sobą widzę Hazze który pochyla się w moim kierunku i zaczyna całować moją skórę na szyji. Naszą jakże miłą sytuacje przerwali Lou z El wchodząc BEZ pukania do pokoju.
-Pukać was matka nie nauczyła – zapytał Harry mrużąc oczy.
-Nie chcieliśmy sprawdzić co robicie, bo jakoś podejrzanie cicho u was – Lou wyszczerzył zęby El zaczęła chichotać. Momentalnie na mojej twarzy pojawił się rumieniec, więc głowę odwróciłam w stronę okna. Para wyszła a ja dopiero odwróciłam głowę, Hazz zaśmiał się cicho, pocałował w czoło i skierował się do łazienki. Usiadłam na łóżku i spojrzałam na nasze wspólne zdjęcie, uśmiechnęłam się pod nosem i krzyknęłam :
-Jak wyjdziesz z łazienki to daj mi coś do spania
-Jak dla mnie możesz spać bez niczego – wiedziałam że się uśmiecha.
-Ja jednak skusze się na coś co bardziej mnie zakryje – położyłam się na łóżku.
-Rosie, Rosie w szafie coś sobie wygrzeb kochanie
-Nie, nie będę ci grzebać w szafie - zaśmiałam się, po chwili drzwi się otworzyły a moim oczom ukazała się postura Harrego Stylesa.
-Nie będę ci grzebać w szafie – zaczął mnie przedrzeźniać a ja chwyciłam pierwszą lepszą poduszkę i rzuciłam w niego. On jednak był sprytniejszy i złapał ją w locie -Nie ładnie tak rzucać we mnie poduszką – zaczął się do mnie niebezpieczne zbliżać. Po chwili mogłam poczuć jego zimne od wody ręce na całym moim ciele. Sekundę później zaczęłam się śmiać jak nienormalna i wić się pod Harrym. Jemu sprawiało to przyjemność i śmiał się ze mnie, kiedy w końcu udało mi się od niego uciec zamknęłam się w łazience. Nie chciałam już wychodzić po ciuchy od Harrego tylko wskoczyłam pod prysznic.
 
            Gdy już się umyłam, obwinęłam się ręcznikiem i związałam włosy wysoko na czubku głowy. Ostrożnie otworzyłam drzwi i zauważyłam Stylesa leżącego na łóżku z książką a obok naszykowane dla mnie ciuchy do spania. Podeszłam bliżej żeby wziąć moją piżamę. Nie chciałam mu teraz przeszkadzać więc ruszyłam do łazienki, bo zaczęło mi się robić zimno w samym ręczniku. Kiedy się już ubrałam ponownie ruszyłam do pokoju loczka. Leżał dalej w tej samej pozycji, ułożyłam się obok niego kładąc swoją głowę na jego torsie mocno się w niego wtulając.


*oczami Harrego*
Nie zauważyłem nawet kiedy Rosie zasnęła. Ucałowałem ją w czoło, odłożyłem książkę na bok i poszedłem w ślady mojej dziewczyny.
-Kocham Cię – szepnąłem a jej kąciki ust powędrowały lekko w górę.

..........................................................................................................
 
Wiem, nawaliłam. Rozdział jest krótki, nie dodawałam nic od chyba dwóch miesięcy i … i nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Nie będę się wykręcać, że nie mam czasu bo nauka pochłania każdą wolną chwile, bo mogłam się sprężyć i nawet w międzyczasie coś nabazgrać tak więc bardzo przepraszam.

Jest on takim troszkę prezentem na święta, a co do świąt to chcę Wam życzyć wszystkiego dobrego, radości, wymarzonych prezentów pod choinką oraz szczęśliwego nowego roku,a by przyszły był lepszy dla nas wszystkich.

No i oczywiście dzisiaj mamy bardzo ważną datę, nasz Louis kończy 22. Chciałybyśmy mu życzyć wszystkiego dobrego, żeby cały czas chodził uśmiechnięty oraz żeby pamiętał że my Directioners go kochamy całymi naszymi serduszkami, bo jest on jedyny i niepowtarzalny. Kochamy Cię Loui <3


 
                                                     Viki :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz