czwartek, 15 sierpnia 2013

Rozdział 22

         Nastał kolejny piękny dzień. Leniwie otworzyłam oczy, budząc się ze snu. Spojrzałam na zegarek dochodziła 11. Jednak moje łóżeczko jest tak wygodne, że postanowiłam poświęcić mu jeszcze chwilkę. Leżałam wpatrując się w okno, z którego miałam doskonały widok na dom chłopaków i skrawek błękitnego nieba, po którym beztrosko krążyły sobie puchate, białe chmurki. Ten obrazek przywołał wspomnienia z dnia poprzedniego, które wywołały uśmiech na mojej twarzy.
        Nagle coś zabrzęczało koło mojego ucha, na co lekko się wzdrygnęłam. Oczywiście był to telefon, który zawsze musi 'spac' obok mojej głowy. Ostrożnie wzięłam to wibrujące ustrojstwo do ręki, jakby to był jakiś dynamit czy coś w tym stylu. Spojrzałam na ekran... i szczerze powiedziawszy zdziwiłam się gdy zobaczyłam tam napis ,,1 nowa wiadomość od: Liam”. I dziwne nie było to, że dostałam sms'a od swojego chłopaka ale to, że od dwóch dni nie ma wieści od nieznajomego kogoś tam. Och nawet nie wiem jak mam to coś nazywać, od dzisiaj to będzie Ben (załóżmy, że to facet) Tak więc Ben nie daje żadnego znaku swej egzystencji, może znudziło mu się uprzykrzanie mi życia i dostrzegł, że ma własne, które może spożytkować. Ciekawe czy Rosie dostała jakieś nowe wiadomości? Ale do rzeczy! Gdy ujrzałam ten napis na ekranie uśmiechnęłam się jeszcze szerzej. Bez namysłu otworzyłam wiadomość, która brzmiała : ,,Wstajemy śpioszku! Dziś czekają nas kolejne przygody! A tak a propos to tęsknię ogromnie :( Twój najukochańszy i najcudowniejszy chłopak” chyba możecie się domyślić, że wybuchnęłam śmiechem. Tak wiem, niby nic zabawnego ale … hahaha on najukochańszy?najcudowniejszy? Szkoda, że nie dodał najseksowniejszy. Przecież on chciał mnie zabic!!! Mogłam dostać przez niego zawału na London eye!!! Ale mu wybaczę, bo jestem jakże przewspaniałą i miłościwą dziewczyną :p
W odpowiedzi wysłałam mu krótkie ,,miss you too” i wyskoczyłam z łóżeczka, kierując się do łazienki. A teraz ta najbardziej zaskakująca część historii! Uwaga! : wzięłam szybki prysznic, ogarnęłam się, zrobiłam delikatny makijaż a włosy zakręciłam w piękne loki.
Następnie poszłam z powrotem do pokoju i zaczęłam szperac w szafie, próbując znaleźć odpowiednie odzienie. W końcu udało mi się skompletowac strój, więc zeszłam na dół na śniadanko bla bla bla...

      Byłam zaskoczona ciszą jaka panowała w całym domu. Rodzice naturalnie w pracy ale gdzie podziała się reszta? I mean Kate i mój brat. Zazwyczaj kręcą się gdzieś po mieszkaniu a dzisiaj co? Wyparowali?
Skorzystałam z okazji, że jestem sama, włączyłam radio i zaczęłam przygotowywac sobie jajecznicę z pomidorem^^ przy czym oczywiście śpiewałam i skakałam po całej kuchni. -Jak się masz siostra? - zwrócił się do mnie Maciek, który pojawił się dosłownie znikąd :O a ja podskoczyłam łapiąc się za serce.
- Nie strasz czubku! Wyśmienicie, nie widać? - uśmiechnęłam się szeroko.
- Raczej słychać – wytknął mi ten swój jęzor.
- Oj tam czepiasz się – odparłam kontynuując mój taniec.
- Ja się czepiam? Ale jak Ty wczoraj wparowałaś mi do pokoju to wszystko było okej? - powiedział ironicznie.
- Oj braciszku, widzisz tak w życiu bywa, że urocza młodsza siostra ma więcej przywilejów niż starszy zarozumiały brat, no i ładniejszy głos. - rzuciłam mu wyniosłe spojrzenie i arogancki uśmieszek, jednak na jego twarzy widniał dziwny grymas. Od razu wiedziałam, że coś jest nie tak. - Ej Maciuś co się stało? Jesteś na mnie zły?
- Nie skąd, niby dlaczego? - odpowiedział posępnym tonem.
- To dlaczego masz taką minę? Randka się nie udała? - pytałam dalej.
- Randka była naprawdę świetna.
- W takim razie co Ci jest? - podeszłam do brata i pogłaskałam go po ramieniu.
- To nic takiego. Po prostu mam gorszy dzień. - odparł. Czy on nie wie, że mnie nie oszuka? Przecież widzę, że coś go gnębi i prędzej czy później dowiem się o co chodzi.
- Tooo... może opowiesz mi o tej swojej dziewczynie co? - posłałam mu porozumiewawczy uśmiech.
- Pogadamy później okej? Bo... teraz muszę wyjść – powiedział pośpiesznie i skierował się w kierunku korytarza. No ja go dzisiaj nie poznaję. Podmienili mi brata!!!

     Po śniadaniu czyli koło godziny 13 poszłam do chłopaków. Liam zadzwonił i poprosił żebym przyszła, a ja jestem zbyt uległa, ale właściwie i tak nie miałam nic ciekawego do roboty. Drzwi otworzył mi Harold, który trzymał na rękach Lux.
- oo cześć Julka! - powiedział na mój widok i uraczył mnie przyjacielskim uściskiem – pa Julka! - dodał i wyminął mnie w drzwiach, a mała dziewczynka pomachała mi na pożegnanie. Nie powiem byłam trochę zdezorientowana.
- Co? Już zmykasz? - zapytałam odwracając się aby dogonic wzrokiem pana Styles'a.
- Taaa idziemy z Rosie i dzieciakami do parku.- wytłumaczył.
- Achh no tak. Hasie zawsze razem – posłałam mu szeroki uśmiech – właściwie to dawno was nie widziałam, ciągle od nas uciekacie. Nieładnie. - pokiwałam palcem.
- Tak jeśli strasznie dawno znaczy od dwóch dni? I chciałbym Ci powiedzieć, że to nie my a Ty z Liamem cały czas wychodzicie we dwójkę i chyba zapomnieliście, że macie przyjaciół. - odparł z ironią i posłał mi arogancki uśmiech. - brawo Julam!!! - krzyknął.
- Styles co Ty sugerujesz? - podniosłam głos. No zirytował mnie ten koleś po prostu.
- Ależ nic... - podniósł rękę w geście mającym świadczyć o jego bezbronności – ale mogłabyś czasem pomyśleć o innych, my też mamy swoje życie jakbyś nie zauważyła. Hymm wyobraź sobie, że nie wszystko kręci się wokół Ciebie Julka!!! I tak już wystarczająco namieszałaś!
- Ohhoo wypraszam sobie! Ja namieszałam? A nie uważasz, że to Twój kumpel troszeczkę się zagalopował i doprowadził nas do tej sytuacji? Tak ja wiem, że wina leży po obu stronach ale najlepiej jest oskarżyć to potencjalnie najsłabsze ogniwo! - mówiłam podniesionym tonem , nie chciałam się wydzierać, bo reszta była w domu. Hazza odwrócił się i już miał odchodzić.
- Ej! Jeszcze nie skończyłam! - krzyknęłam za nim.
- Ohh no popatrz a ja tak. - oznajmił – a tak przy okazji... Liam już Ci powiedział?
- Powiedział o czym? - już nic kompletnie nie rozumiałam. Co ich wszystkich dzisiaj ugryzło i co on w ogóle pieprzy?
- Nie ważne. Do zobaczenia. - Rzucił od niechcenia na odchodne, a ja cóż weszłam do domu, nie miałam ochoty na sprzeczkę z Hazzą, sprzeczkę, która dla mnie nie miała żadnego sensu. Czy ja naprawdę jestem taką egoistką i myślę tylko o sobie, czy ja się od nich izoluje, czy coś namieszałam? No dobra może namieszałam ale to nie była do końca moja wina więc...dlaczego przed chwilą na moją osobę padły takie zarzuty?

      Nie rozumiem ludzi naprawdę nie rozumiem. Dzisiaj chyba wszyscy mają zły dzień. Weszłam do domu. Rozejrzałąm się po przedpokoju ale nikogo nie widziałam ani nie słyszałam więc skierowałam się do salonu. Tam ku mojemu zdziwieniu na kanapie leżał Niall i … nie jadł :O
- Hej Julcia! - powiedział posępnym tonem. Nie wyglądał zbyt dobrze, był jakiś blady i widać było, że coś z nim nie tak.
- Cześc Horanku! Co Ci się stało? - zapytałam rozżalona.
- Zjadł za dużo na kolację i teraz się męczy biedaczek, już drugi dzień. - odpowiedział mi Liam, który nagle pojawił się za mną. - Cześc kochanie! - zaszedł mnie od tłu i podarował buziaczka w policzek. Na co ja lekko się do niego uśmiechnęłam.
- Nie słuchaj go! To wszystko jego wina! Przyrządził nam jakiś eksperyment!- bronił się Blondasek.
- Zauważ, że jedli to wszyscy i jakoś nikomu nic nie jest a Ty...- Liam nie zdążył nawet dokończyc, gdy Horan zerwał się z łóżka i popędził do łazienki. - no właśnie... - po chwili przywlekł się znów na kanapę. - mogłeś odpuścic sobie tą pizzę z przedwczoraj.
- Ohh nawet nie mam siły się z Tobą kłócic! - odparł Niall.
- Oj biedactwo. - usiadłam obok chorego chłopaka i poczochrałam jego blond czuprynę.
- Tak więc dzisiaj skarbie spędzimy urocze popołudnie... w domu i będziemy niańczyc naszego bobaska. - powiedział Payne.
- Nie mam nic przeciwko. - uśmiechnęłam się szeroko – zaraz Ci maluchu przygotuję coś dobrego. - zwróciłam się do leżącego obok mnie Niallera i przykryłam go kocykiem. - A Ty tu leż i się nie ruszaj.
- Julka ja nie mogę nic przełknąc od dwóch dni, bo przelatuje przeze mnie jak strzała! Nawet mi nic nie mów o jedzeniu!
- Nie marudź! Wiem co robię, zaufaj mi. - uśmiechnęłam się lekko i chwyciłam jego dłoń aby dodac mu otuchy. Wszyscy dobrze wiemy jak jedzenie jest ważne dla Horana, więc trzeba pozbawic go tego cierpienia. Teraz pewnie pomyślicie sobie, że jestem głupią egoistką, która będzie udawac, że jest wspaniałomyślną przyjaciółką aby udowodnic coś panu Styles'owi. Otóż jesteście w błędzie. Trochę mnie już znacie i wiecie, że nie opuszczam przyjaciół w potrzebie.

        Na jakiś czas zaszyłam się w kuchni i nikogo tam nie wpuszczałam a zwłaszcza Liama, który z chęcią by mi poprzeszkadzał. Jedynie pozwoliłam wejśc Louisowi na minutkę, bo zostawił w kuchni kluczyki od samochodu, które były mu bardzo potrzebne gdyż zabierał Elkę na zakupy. A poza nim nikogo! Właściwie w domu została tylko trójka ale do żywych mogłam zaliczyc wyłącznie Liama. Sytuację Horanka znacie a Mailk z tego co mi wiadomo smacznie spał u siebie i nie dawał znaku życia.
Blondaskowi przygotowałam herbatkę z czarnych jagód, która łagodzi pewne dolegliwości i lekkostrawny posiłek jakim był suflet z marchewki. Tak wiem Lou mnie zabije jak wróci :p
Zaniosłam przygotowane danie do salonu i postawiłam tuż przed nosem Horanka. Jednak spodziewałam się innej reakcji z jego strony. Najpierw spojrzał na danie z podejrzeniem a następnie skierował swój wzrok na mnie.
- a cooo too jesttt? - zapytał przeciągając jak małe dziecko.
- Aaa obiadekkk – odpowiedziałam tak samo. Nialler spojarzał jeszcze raz na talerz z pogardą i odsunął go od siebie. - Horan noo! - wrzasnęłam – wiem, że to nie jest wymarzony posiłek, pewnie wolałbyś wielkiego hot-doga albo tłuściutkie frytki ale nie po to narażałam swoje życie zabierając marchewki Tomlinsona żebyś ty mi tu teraz wybrzedzał!
- Ale ja już nie jestem głodny. - odparł obojętnie.
- Chociaż spróbuj. - zrobiłam maślane oczka i nałożony na widelec suflet skierowałam w stronę ust blondaska. - proszę.
- No dobra, niech Ci będzie!
- Aaa i nie zapomnij o herbatce – posłałam mu buziaczka.
- Ej to nie jest takie złe! - powiedział nagle zaskoczony – a wręcz przeciwnie, to jest pyszne! Kocham Cię Julka! - krzyknął, po czym uwięził mnie w swoich ramionach.
- Oj ja Ciebie też blondasku. - odpowiedziałam ledwie mogąc złapac oddech.
- Ekhhmm – rozległo się chrząknięcie Liama, który pojawił się w progu. Ahh zawsze zjawia się w najmniej odpowiednim momencie :p
- Co zazdrosny? - zapytałam rzucając mu zadziorne spojrzenie.
- Oj nawet nie wiesz jak! - usiadł koło mnie i podarował soczystego buziaka, a następnie spojrzał na wcinającego suflet Niallera.
- Okej, rozumiem Liamku, już zostawiam was samych. - puścił oczko do mojego chłopaka. - tak więc... jakbyście mnie potrzebowali to...jestem gdzieś tam...- wskazał dłonią schody - ...na górze...Boże! kogo ja próbuję oszukac, przecież wiadomo, że nie będziecie mnie potrzebowali. - powiedział i przybił palmface'a
- Hej, nie! Niall! Liam! - mówiłam zakłopotana – Przecież spokojnie możesz z nami zostac... - zwróciłam się do blondyna -...obejrzymy jakiś film...coś...
- Nie wiesz...nagle strasznie zachciało mi się spac...- udał ziewnięcie – to pa! - krzyknął radośnie i tyle go było widać, gdyż pobiegł jak szalony schodami na górę zabierając ze sobą przygotowane przeze mnie danie.
- A więc... - zaczął Liam zbliżając się na bardzo ,,niebezpieczną” odległośc - ...zostaliśmy sami. - uśmiechnął się podstępnie a ja natychmiast go od siebie odepchnęłam.
- Nie wiem co kombinujesz Payne, ale chyba mi się to nie podoba – zaśmiałam się na własne słowa. Oj nie potrafię kłamac ;p
- No właśnie widzę. - posłał mi cwaniackie spojrzenie.
- Nie, naprawdę! - powiedziałam tym razem zachowując powagę, wstałam i zaczęłam przechadzac się po ich salonie. - To co robimy? Skoro... zostaliśmy sami? - zapytałam przeglądając kolekcję filmów starannie ułożonych na półce. - może jakiś film? - wyciągnęłam jedną z płyt – ooo a może posłuchamy trochę dobrej muzyki! - dodałam, gdy zauważyłam stos z albumami popularnych zespołów jak i wokalistów i wokalistek. Gdzieś wśród tych wszystkich krążków pojawiały się świetnie znane mi nazwy takie jak Coldplay, Jessie J, Adele, The Beatles, Maroon 5 …
       Nagle zauważyłam, że na kolejnej półce stoją albumy ze zdjęciami chłopaków. Szybciutko wyciągnęłam pierwszy lepszy i … BINGO! Tak, to album Liamka :D
- Nie! Tylko nie to! - krzyknął Payne i podbiegł chcąc wyrwac mi album z ręki ale ze mną nie jest tak łatwo.
- Jejku jaki śliczny bobasek. - zaczęłam się zachwycac uroczym zdjęciem, które ujrzałam na pierwszej stronie.        

Natychmiast chwyciłam chłopaka za rękę a on zrezygnowany człapał za mną. Zasiedliśmy wygodnie na kanapie i wspólnie zaczęliśmy przeglądac dalszą część albumu.
- Julka jesteś pewna, że chcesz to oglądac? - zapytał błagalnym tonem. Myślał, że mu odpuszczę hehe.
- A co są tu jakieś niecenzuralne zdjęcia? - zabawnie poruszyłam brwiami i przerzuciłam stronę. Wtedy moim oczom ukazało się zdjęcie Liama przebranego za jakiegoś cowboya i chowającego się za stogiem siana. Nie mogłam powstrzymac napadu śmiechu. 
- No niee... to jest najgorsze zdjęcie jakie mam. - westchnął Li i pokiwał z dezaprobatą głową widząc moją reakcję.
- Dlaczego? Jest bardzo urocze – powiedziałam przez śmiech. - Mam nadzieję, że nie masz nigdzie tej spluwy, bo już po mnie.
- Ciekawy jestem jakie Ty masz zdjęcia z dzieciństwa, może następnym razem pośmiejemy się z Twoich co? - powiedział ironizując.
- Moje zdjęcia są prześliczne – uśmiechnęłam się szeroko.
- Taaa wmawiaj sobie – wytknął mi język – dobra lecimy dalej. - A dalej było już tylko zabawniej.







- ooo Boziu... jaki słodziutki, malutki pulpecik!                - Ej! Wypraszam sobie, wcale nie byłem pulpetem. - splótł ręce na klatce piersiowej udając focha.
- Noo wcale – odparłam z ironią w głosie. - Lubiłeś toy story? - zapytałam tym razem całkowicie poważnie.
- Czy lubiłem? KOCHAM! Ciesz się, że jeszcze nie musiałaś tego ze mną oglądac.
- A wiesz, że z chęcią bym obejrzała? Ale może nie dzisiaj, innym razem okej? -na te słowa na jego twarzy zagościł promienny uśmiech. Pogładziłam go dłonią po podbródku i zaczęłam mu się bacznie przyglądac. Nagle dostrzegłam w nim tego chłopca ze zdjęcia, trochę pulchnego, szczęśliwego chłopca, noo może ciut większego ale nadal... chłopca.
- Mam coś na twarzy? - zapytał zdezorientowny widząc, że go obserwuję.
- Nie, nie Liamku nie masz nic na twarzy – uśmiechnęłam się lekko.
- W takim razie o co chodzi?
- Po prostu lubię jak się uśmiechasz. - chwyciłam jego dłoń i podarowałam buziaka w policzek.

        Niespodziewanie zza drzwi salonu wyłoniła się sylwetka bardzo dobrze zbudowanego chłopaka ...w czarnych bokserkach. Tak, tak, pan Malik zapragnął nas odwiedzic. Widząc go pół-nagiego troszeczkę się speszyłam, ale muszę przyznac klatę to on ma ^^
- O cześć Julka! - odezwał się zaskoczony moją obecnością w ich domu – przepraszam jeśli przeszkodziłem. - posłał mi ciepły uśmiech a ja odwdzięczyłam się tym samym.
- Daj spokój wcale nie przeszkadzasz. - odpowiedziałam i nagle poczułam jak Liam mocniej ściska moją dłoń. Posłałam mu pytające spojrzenie. Zauważył to Malik, który się skrępował. I tak dziwne, że nie krępuje się łazic w samych gaciach i to seksownych gaciach przy dziewczynie swojego kumpla. Skąd on ma takie ciało??? Jezu o czym ja myślę? Julkaa ogarnij dupę!!! Zlustrowałam go od góry do dołu, co również nie uszło jego uwadze. Spojrzał na mnie i lekko uśmiechnął się pod nosem.
- Miałem zamiar oglądac film ale w tej sytuacji jednak lepiej będzie jak się ulotnię – powiedział w końcu. Już miałam zaprzeczyc i pozwolic mu z nami zostac jednak ubiegł mnie Payne, który najwidoczniej nie podzielał mojego zdania.
- Tak, akurat tu się z Tobą zgodzę. Więc jakbyś mógł z łaski swojej idź sprawdzic czy nie ma Cię przypadkiem w innym pokoju. - odparł mój chłopak z pogardą.
- Taa jasne... - westchnął Malik i odwrócił się do wyjścia.
- Liam! - jęknęłam, w tej samej chwili rozległ się dzwonek do drzwi, które poszedł otworzyc Zayn. - Nie mogę uwierzyc! Dlaczego jesteś dla niego taki oschły??? - w moim głosie dało się usłyszec wyrzut. Nie ukrywam, że mnie to zdenerwowało, bo bądź co bądź są już dorośli a zachowują się jak bachory, które pokłóciły się o ulubioną zabawkę i nie potrafią się pogodzic. Co najgorsze tą pieprzoną zabawką jestem JA.
- Julka...to nie jest takie proste... - próbował się tłumaczyc.
- A co w tym trudnego? Nie możesz mu wybaczyc prawda? A raczej … nie chcesz! - krzyczałam. - Liam to jest twój przyjaciel!!!
- Gdyby był moim przyjacielem, nie zrobiłby mi czegoś takiego!
- Po pierwsze nie byliśmy parą gdy to zdarzenie miało miejsce, a po drugie nie udawaj wielce poszkodowanego, bo nie Ty przez to wszystko przechodziłeś! - no i proszę, jednak ukazała się we mnie mała egoistka, ale co Wy zrobiłybyście na moim miejscu? Bo moje nerwy są na skraju wyczerpania. A może to faktycznie moja wina, może Styles miał rację co do tego, że nieźle namieszałam w ich życiu. Może powinnam wyjechac na jakiś czas...Może...może kiedyś wszystko wróci do normy czymkolwiek ta norma jest.
- Czy Ty się w ogóle słyszysz?! Myślisz, że się tym nie przejmuję...że nie przejmuję się Tobą! Tym, że mój kumpel mógł Cię skrzywdzic!
- Ale tego nie zrobił, więc o co tyle hałasu!!! Zachowujesz się jak rozwydrzony dzieciak! Pomyśl sobie, że Twój kumpel też ma uczucia! Naprawdę myślałam, że to Ty jesteś ten mądry i dojrzały, ale teraz widzę, że się myliłam.
- Ekhmm – przerwało mi chrząknięcie Zayna – nie chciałbym ponownie przeszkadzac, ale Liam... masz gościa. - powiedział zakłopotany mulat wskazując na osobę stojącą obok niego. Ohh jeszcze jej brakowało! Drobna rudowłosa dziewczyna prześlizgnęła się przez pół pokoju i całe 5 sekund później już tuliła się do mojego chłopaka. Tak, dobrze myślicie tą dziewczyną była Chole, do tego zdruzgotana Chole. Wtuliła się w tors Liama i wylała ocean łez w jego koszulkę. Spojrzałam na nią krzywo, co dostrzegł Payne i posłał mi surowe spojrzenie. Co więcej zaczął tą żmiję gładzic po włosach, nie mogłam na to patrzec, nie chciałam...
- Cśśśii, co się stało Chole? - szepnął jej do ucha, a ja zdenerwowana wstałam z miejsca.
- Julcia, chodź ze mną. - zwrócił się do mnie Zayn ostrożnie chwytając moją dłoń. Przez chwilkę nawet nie zwracałam na niego uwagi, za to on zwracał uwagę na mnie i całe szczęście, bo nie wiem do czego byłabym zdolna. W pewnym momencie poczułam, że kolana się pode mną uginają, więc ścisnęłam dłoń Malika a drugą ręką mocno chwyciłam się jego umięśnionego ramienia. I znów ta dziwna utrata siły i świat zanikający w moich oczach. Mam takie przeczucie, że doktor Edward Cullen miał rację, jestem zbyt nerwowa a gdy zdenerwuję się za bardzo zaraz mam zawroty głowy.
- Ej mała wszystko w porządku? - zapytał zaniepokojony chłopak.
- Mhmm...nic mi nie jest...tak myślę... - jąkałam się i strasznie się bałam, że zaraz odlecę. - Zayn błagam Cię, tylko mnie nie puszczaj... - na te słowa Malik delikatnie przesunął dłonią po moich plecach i mocno chwycił mnie w talii. Od razu poczułam się bezpiecznie, jego silne ramiona są wręcz stworzone do ratowania mdlejących niewiast.
- Spokojnie, trzymam Cię – zapewnił mnie bardzo przekonująco. Po czym zaprowadził do kuchni i usadził na jednym z krzeseł, stojącym przy dużym prostokątym stole. Zwinnym ruchem nalał do szklanki wody mineralnej i po chwili mi ją podał.
- Zayn, przepraszam Cię za niego – odezwałam się gdy moje zawroty głowy trochę ustały. Spojrzałam na niego nieśmiało, czułam się winna tej całej sytuacji ale z drugiej strony sama nie wiem co o tym myślec. Zayn dostrzegł moje zaklopotanie. Podszedł, kucnął przede mną i chwycił moje dłonie, bezwładnie opadające na kolana, próbując mi tym gestem dodac otuchy.
- Nie masz za co – powiedział spokojnie – to nie Twoja wina Julka. Liam po prostu martwi się o Ciebie, bardzo mu na Tobie zależy wiesz? Ohh głupie pytanie, to oczywiste, że wiesz, bo udawadnia Ci to na każdym kroku. - pogładził mnie po policzku i podarował przepiękny uśmiech, a ja przysłuchiwałam mu się z uwagą – najwidoczniej Twój chłopak...- zrobił krótką pauzę, pewnie tak jak ja zauważył, że dziwnie to brzmi w jego ustach -... potrzebuje czasu na to, żeby mi wybaczyc. Nie ukrywam, że nie jest to dla mnie komfortowa sytuacja, ale w końcu się dogadamy, zobaczysz... Pamiętaj, on Cię kocha i wszystko co robi, robi właśnie dla Ciebie. - Malik skończył swój monolog, pstryknął mnie w nosek, po czym wstał i podszedł do kuchennego blatu. A w moich oczach pojawiły się łzy wzruszenia, które tym razem udało mi się powstrzymac.
- Tak, masz rację Zayn, na przykład teraz klei się do tej rudej jędzy w salonie – powiedziałam z ironią – na pewno robi to dla mnie...
- ohhh miałem nadzieję, że o tym zapomniałaś – westchnął teatralnie a ja mimowlonie się zaśmiałam. - herbatki? - zapytał nagle.
- Bardzo chętnie – uśmiechnęłam się. Malik odwrócił się i zaczął sporządzac napój, a mój wzrok momentalnie przesunął się na zakończenie jego pleców. Ohh mógłby się w końcu ubrac a nie paraduje przede mną w tych gaciach. Jestem dziewczyną i czasem ciężko jest opanowac pewne odruchy w towarzystwie pół-nagiego mężczyzny. Aaa i znów o tym myślę, jestem podła! Przecież ja mam chłopaka!
- Powiem Ci jedno Julka... - odwrócił się i zabawnie pokiwał palcem
- Słucham Cię Zayn. - odparłam z zaciekawieniem.
- Ta ruda jędza, jak to pięknie ujęłaś to naprawdę wredna suka, ja bym jej nie ufał.
- Oj Malik nie ładnie tak mówic o jakiejkolwiek dziewczynie – pogroziłam mu palcem – ale w tym wypadku masz całkowitą rację. Przecież doskonale widzę do czego ona zmierza.
- Tak więc teraz radziłbym Ci iśc do salonu, wiem, że Liam ma głowę na karku ale ta panienkaa...
- Chyba sobie żartujesz, nigdzie nie idę! Nie mam zamiaru z nim rozmawiac! - prychnęłam oburzona – wolę zostac tu z Tobą – podeszłam do Zayna od tyłu, przejechałam dłonią po jego mięśniach na klacie( muszę przyznac - imopnujące) oplotłam ręce wokół jego pasa i wtuliłam się w nagie ciało chłopaka. - dziękuję za tą rozmowę i za wsparcie, jesteś kochany – dodałam i ucałowałam jego policzek, aby tego dokonac musiałam wspiąc się na palcach , ale jakoś mi się udało. Ehh jestem zdecydowanie za niska.
- Eeemm... Julkaa... - odezwał się zakłopotany Malik, który delikatnie zdjął moje dłonie ze swojego brzucha, a ja uświadomiłam sobie co właśnie zrobiłam. Przecież Zayn coś do mnie czuł, czuje... a ja głupia utwierdzam go w przekonaniu, że ma u mnie jakąś szansę...Nie, nie, nie!
- Ojej przepraszam – odparłam szybko i natychmiast odskoczyłam od chłopaka.
- Nie musisz mnie przepraszac, to było bardzo miłe, ale...ale myślę, że Liam nie byłby zadowolony gdyby to zobaczył. - posłał mi poważne spojrzenie.
- Tak, ja...bo... - zaczęłam się jąkac – Nie wyglądałoby to tak źle gdybyś w końcu się ubrał! - wytknęłam mu język.
- Ale przyznaj, że w tej wersji bardziej Ci się podobam. - uśmiechnął się cwaniacko i postawił na stół dwie herbatki z cytrynką, a ja nieco skrępowana usiadłam na krześle, które zajmowałam wcześniej. - okej, nie powinienem... Zrobiło się troszeczkęęę niezręcznie. - dodał Zayn siadając obok.


                                            *Liam*

              Siedziałem na kanapie w salonie tuląc do siebie zrozpaczoną Chole i starając się ją pocieszyc. Jednak nie potrafiłem się skupic. Wiem, że Chole potrzebuje teraz mojego wsparcia, ale jedyne o czym potrafiłem myślec w tym momencie, to to co teraz dzieje się w kuchni gdzie udali się Zayn i Julka. Byłem zdenerwowany a w mojej głowie roiło się od czarnych scenariuszy. Nadal jestem wściekły na Malika za to co zrobił i naprawdę ciężko jest mi się z tym pogodzic. Dlaczego ona nie może tego zrozumiec? Uważa, że wszystko jest już w porządku i powinienem zakopac wojenny topór, co więcej według niej zachwouję się jak dzieciak, ale mam do tego prawo. Dlaczego to ja mam wyciągac rękę na zgodę skoro to Zayn dobierał się do mojej dziewczyny?! Tak wiem, nie byliśmy wtedy parą i Julka uświadamia mi to na każdym kroku, jednak Malik doskonale wiedział, że coś do niej czuję, nie mógł sobie odpuścic?
- Liam? - zwróciła się do mnie zapłakana dziewczyna. - nie masz ochoty tu ze mną siedziec prawda? - zapytała. Nie wiedziałem co jej odpowiedziec, nie miałbym nic przeciwko gdyby okoliczności były inne.
- Mogę tu z Tobą siedziec jak długo zechcesz – odpowiedziałem spokojnie. Choc tak naprawdę wolałbym trzymac teraz w objęciach moją dziewczynę.
- Dziękuję – odparła cicho i pocałowała mnie w policzek. Siedzieliśmy w ciszy jeszcze dłuższą chwilę. Ona tego potrzebowała. Była naprawdę przejęta tym co się wydarzyło w jej życiu...

              *Julia*

        Wypiliśmy herbatę w ciszy, oboje pogrążyliśmy się w zamyśleniu. Nie wiem o czym myślał Zayn ale moje myśli skoncentrowane były wokół Liama. Zastanawiałam się nad tym dlaczego nie potrafi pogodzic się z Malikiem. Przecież to jego kumpel w dodatku pracują razem, a taki konflikt może im to utrudniac. Może za bardzo się uniosłam, powinnam z nim spokojnie porozmawiac a nie naskakiwac. W końcu on się tym naprawdę przejął, może powinnam go przeprosic? Ale z drugiej strony zachował się bardzo nie ładnie wobec Zayna...
Wstałam od stołu, wzięłam swoją pustą szklankę. Zauważyłam, że Malik też już opróżnił swoją więc zapytałam czy mogę ją zabrac. Skinął głową. Wstawiłam naczynia do zmywarki i zaczęłam otwierac wszystkie szafki po kolei. Malik spojrzał na mnie ze zdziwieniem.
- Zayn? Macie może popcorn? - zwróciłam się do chłopaka. Mulat wstał, podszedl do jednej z szafek i wyciągnął z niej paczkę popcornu.
- Proszę – uśmiechnął się do mnie. - a właściwie po co Ci to?
- No jak to? Chciałeś oglądac film, prawda? A co to za oglądanie bez popcornu. - puściłam do niego oczko.
- Aaaa już rozumiem. Wiesz co? Nie przeszkadzaj sobie – położył dłonie na moich ramionach – a ja pójdę się ubrac, bo Liam mnie zabije. - posłał mi uśmiech i pobiegł na górę po jakieś odzienie.

         Po chwili już wchodziliśmy do salonu z miską świeżutkiego, pachnącego popcornu. Całe szczęście Liam z Chole siedzieli po prawej stronie kanapy więc dla nas też znalazło się miejsce. Przeszliśmy obok tamtej dwójki i zasiedliśmy wygodnie a oni zmierzyli nas wzrokiem.
Włączyliśmy film, który wybrał Zayn, a było to ,,I am number 4”, którego wcześniej nie widziałam, a w sumie chciałam obejrzec. Li i ruda bacznie obserwowali nasze poczynania. Zauważyłam to więc wychyliłam się zza Zayna, bo to on siedział od ich strony.
- Chcecie trochę? - zapytałam przyjaznym tonem, podając im miskę z naszą przekąską.
- Nie, dzięki – odparł Payne ponuro.
- Przepraszam, czy moglibyście łaskawie to ściszyc? - piskliwy głosik Chole rozległ się w pokoju.
- Przykro mi panienko, ale jeśli ściszymy jeszcze bardziej nie będziemy słyszeli nic, bo Twój skrzeczący głos wszystko zagłusza. - odparłam.
- A nie pomyślałaś przypadkiem, że komuś to może przeszkadzac? Jesteś zwyczajną egoistką, mogłabyś czasem pomyślec o innych! - wyskoczyła do mnie z pyskiem. A Liam nawet nie drgnął, jakby w ogóle go to nie obchodziło.
- Ale my jesteśmy u siebie w domu i mamy prawo robic co nam się podoba. - powiedział spokojnie Zayn.
- Może Ty tak, ale panienka Makowska chyba nie bardzo.Nie pozwalaj sobie na zbyt wiele kochana. - oołł nołłł punkt dla rudej?
- Otóż się mylisz moja droga – rozpoczął swą wypowiedź Malik a ja rzuciłam mu pełne zdziwienia spojrzenie. - Julka jako mamuśka naszego tatuśka jest członkiem naszej zwariowanej rodzinki i to jest tak samo jej dom jak i nasz. - mrugnął do mnie – I powiem Ci jeszcze, że Julcia świetnie odnajduje się w swojej roli i w ciągu miesiąca zrobiła dla nas więcej niż Ty w czasie swojej długoletniej znajomości z Liamem. A poza tym wniosła tu tyle radości i uśmiechu. - okej 1:1
- Oj Malik już nie przesadzaj. - powiedziałam do niego przyciszonym tonem, ale jestem pewna, że duet Payne&Williams też to usłyszeli – Raczej wniosłam wiele krzyków, histerii i nieporozumień. - dodałam szeptem.
- A niech ona sobie wnosi co chce! Proszę was, ja potrzebuję dzisiaj spokoju i zrozumienia. - wiewióra wybuchnęła płaczem. Byłam totalnie zagubiona, nigdy nie widziałam jej w takim stanie i nie sądziłam, że kiedyś zobaczę ją płaczącą. To do niej zupełnie nie podobne, stwarza pozory naprawdę silnej i bezwzględnej dziewczyny.
- Cśśśii, spokojnie...nie płacz – mówił do niej Payne.
- W takim razie może daj nam wszystkim święty spokój i …
- Zayn... - dotknęłam jego przedraminia i pokiwałam głową na znak, że ma nie kontynuowac swojej wypowiedzi. Wstałam z miejsca i usiadłam po drugiej stronie Malika, bliżej wtulającej się w tors Liama dziewczyny.
- Chole? - powiedziałam cicho i dotknęłam jej nadgarstka, sama nie wiedziałam dlaczego to robię. Chyba zrobiło mi się jej żal, nie jestem aż tak wredną suką, żeby perfidnie zignorowac cierpienie drugiego człowieka. - Powiesz mi co się stało? - zapytałam niepewnie.
- Julka, chyba nie powinnaś o to pytac – zwrócił się do mnie Liam, jego ton głosu był jakiś nietypowy. Nie był ani oschły ani normalny ani łagodny tylko … inny. Coś pomiedzy tym wszystkim, nigdy nie mówił do mnie w taki sposób. Spojrzałam w jego brązowe oczy ale w nich nie znalazłam odpowiedzi. Jest na mnie zły, to pewne. Jednak mimo wszystko nasze zachowanie względem siebie jest trudne do opisania.
- Chodzi o to, że... - zaczęła mówic Chole, a łzy spływały po jej policzkach. - moja babcia...ona... jest ciężko chora – wydusiła w końcu.
- Przykro mi... - tak tylko tyle udało mi się powiedziec, zaskoczyła mnie.
- Nie! Ty nic nie rozumiesz! - okej, teraz chyba faktycznie przestałam rozumiec – babcia od zawsze była bardzo bliską mi osobą, można nawet powiedziec, że była moja przyjaciółką. Jest dla mnie najważniesza, jeśli coś jej się stanie... - urwała. Kompletnie nie wiedziałam co powiedziec, więc stwierdziłam, że będę milczała. Ja nie znoszę jak ktoś mi wmawia, że wszystko będzie dobrze więc nie chciałam robic jej tego samego. Po prostu usiadłam bliżej i pogładziłam ją po plecach to chyba jedyne co mogłam zrobic w tej sytuacji. Odwróciłam się w stronę Zayna, tak samo jak ja był w szoku.
- Przepraszam, że zawracam wam głowę moimi problemami. - powiedziała powoli odrywając się od Liama. Aż dziwne ale nawet nie miałam jej za złe, że się do niego klei. - Po prostu nie miałam do kogo się zwrócic, poza tym potrzebowałam miejsca gdzie będę mogła się wypłakac i nie będę osądzana.
- Nic nie szkodzi, rozumiem – uśmiechnęłam się lekko. Chciałam pokazac jej, że nie jestem jej wrogiem, przynajmniej nie w tej chwili.
- Dzięki Julka – odwzajemniła uśmiech – dziękuję Ci Liam, że ze mną siedziałeś tyle czasu i...Zayn i tak wiem, że podsłuchiwałeś.
- Przykro mi Chole – powiedział przyjaznym tonem.
- Chyba powinnam wracac do domu.
- Nie pomyśl, że Cię wyganiam, bo nie mam do tego prawa, gdyż to nie jest mój dom – posłałam ,,surowe” spojrzenie Malikowi. - choc czuję się jak u siebie. Ale myślę, że powinnaś jechac do domu i odpocząc. - posłałam jej ciepły uśmiech, o dziwo szczery uśmiech. - Liam Cię odwiezie. - zaproponowałam i niepewnie skierowałam na niego wzrok.
- Oczywiście.- odpowiedział.
- Jeszcze raz dziękuję – powiedziała wstając z kanapy – Julka.. -zwróciła się do mnie - przepraszam jeśli kiedyś sparwiłam Ci przykrośc, jesteś w porządku i myślę, że Liam ma ogromne szczęście, że Cię spotkał. A Ty przystojniaku – skierowała swoje słowa do Liama – lepiej jej pilnuj, bo nie jeden marzy o takiej dziewczynie. - nagle poczułam na sobie jego wzrok i zauważyłam lekki uśmiech pod nosem.
- Jedziemy? - zapytał rudą, a ona skinęła głową. - Julio zostań do mojego powrotu, muszę z Tobą porozmawiac. - Julio? Jak oficjalnie.Odpowiedziałam mu tylko krótkim ,,ok” . Pewnie gdyby okoliczności były inne trochę bym się tego przyczepiła ale nie chciałam kłócic się o byle gówno, zwłaszcza, że jeszcze się nie pogodziliśmy po tym co działo się dwie godziny wcześniej.

        Wyszli. Położyłam się na kanapie opierając głowę na kolanach Zayna i zamknęłam na chwilę oczy żeby pomyślec. Nagle poczułam dużą dłoń chłopaka na swoim brzuchu, natomiast jego druga ręka zajęta była bawieniem się moimi włosami.
- Myślisz, że to była manipulacja? - zapytał nagle. Otworzyłam oczy aby ujrzec jego twarz, która nie ukazywała żadnych emocji.
- Nie wiem...ale to byłaby lekka przesada. - odparłam.
- Masz rację. - podniosłam się i usiadłam po turecku. - Julka?
- Hymm?
- Mogę coś zrobic?... - rzuciłam mu pytające spojrzenie – nawet jeśli wiem, że mnie za to zabijesz?
- Ale...
- Wiedz, że umrę szczęśliwy – powiedział i złączył nasze usta w czułym pocałunku. Delikatnie dłońmi chwyciłam jego twarz i odsunęłam go od siebie. Spuściłam głowę, bałam się spojrzec mu w oczy.
- Nie powinieneś... - powiedziałam cicho.
- Wiem, ale jeszcze żyję. - odparł radośnie a ja spojrzałam na niego i lekko się uśmiechnęłam. Nagle zadzwonił mój telefon. Szybko wyciągnęłam go z kieszeni spodenek i otworzyłam wiadomośc jak się okazało od nieznanego numeru. Odwróciłam się do Zayna przodem tak by nie widział treści sms'a. Tego się nie spodziewałam. W wiadomości załączone było takie oto zdjęcie a pod nim podpis

        ,,Widzę, że zignorowałaś poprzednie ostrzeżenia, tak więc nie mam wyjścia. Dostaniesz ostatnią szansę rób co każę, bo jeśli nie, to Twój chlopak może przez przypadek otrzymac to zdjęcie. A tego chyba nie chcemy?”

- Wszystko w porządku? Kto to? - zapytał Malik gdy zauważył moją lekko przestraszoną minę. Szczerze? Byłam przerażona! Nerwowo spojrzałam na okno, ale nikogo tam nie było. Mimo wszystko czułam się obserwowana. To zdjęcie zostało zrobione kilka minut temu, to po prostu...nie realne.
- Ben – odpowiedziałam i jeszcze raz spojrzałam na ekran telefonu.
- Jaki Ben?
- Ben...Benia moja...moja koleżanka z Polski – wydukałam i pośpiesznie wstałam z kanapy – ja...muszę iśc. Przekaż Liamowi, że coś mi wypadło. - Przerażona wybiegłam z domu. Nie mogłam czuc się tam bezpiecznie, nawet w obecności Zayna. Pozostaje pytanie gdzie mogę? . . .

          ___________________________________________________________________
                                                ___________________________
      Tak więc jest rozdział 22. Czy dobry? Nie wiem. Pozostawiam to waszej ocenie.
Jak myślicie, kim jest Ben? Czy to ktoś kogo dziewczyny znają od dłuższego czasu? Czy może osoba, którą poznały niedawno? A może ktoś z ich rodziny?...Wszystko jest możliwe!
Pozdrawiam Skarbeczki ;*
                                                                                                                           Paula ;)

sobota, 10 sierpnia 2013

Julcia i Rosie on Twitter!!!!!!!!!!

        Hej Skarbeczki ;* Postanowiłyśmy, że założymy na Twitterze konto Julii i Rozalki. Będziemy zamieszczały tam informacje dotyczące kolejnych rozdziałów, zwiastuny itp. Zapraszamy was Robaczki do obserwowania naszego profilu @Stylesowe gdzie możecie zadawac pytania bohaterom jak i nam autorkom. Jeśli macie jakieś propozycje co mogłybyśmy zrobic aby nasze opowiadanie stawało się coraz lepsze kierujcie się na naszego Twitterka. Wszelkie uwagi mile widziane ;)
Od razu dodamy, że kolejny rozdział pojawi się w przyszłym tygodniu. ;*
Buziaki, do zobaczenia, do napisania czy coś tam :*
                                                                                                                            Paula i Wiki

sobota, 3 sierpnia 2013

Rozdział 21


                 Wracamy właśnie ze sklepu razem z Kacperkiem i bierzemy się za przygotowanie naszej kolacji. Dzisiaj pogoda nie dopisuje, jest chłodno i zaczęło właśnie padać, wiec i tak nic innego bym nie miała do roboty. Muszę przyznać, ze ta okolica nawet gdy jest brzydka i pochmurna pogoda wydaje się być najpiękniejsza. Po dziesięciu minutach drogi, monologu Kacperka na temat chmur (którego nie słuchałam) i ochlapaniu mnie przez samochód dotarliśmy pod dom. Otworzyłam furtkę, wpuściłam na posesje młodszego brata i otworzyłam drzwi. Obydwoje rozebraliśmy się z mokrych ubrań, kalosze zostawiliśmy w holu i poszliśmy do kuchni szykować naszą kolacje. Wyciągnęłam z reklamówki nasze zakupy i włączyłam radio żeby nam się lepiej gotowało. Właśnie zaczynała się piosenka Dark Paradise Lany Del Rey. Zaczęłam nucić piosenkę i jednocześnie wyciągając z szafki książkę kucharską.

And there's no remedy for memory.

                Stwierdziłam, że zrobię dzisiaj makaron muszelki nadziewany mięsem. Na przystawkę usmażę kalmary w sosie z mango, mleczka kokosowego i trawy cukrowej. Tak to będzie to. Po chwili Kacperek zabrał mi moją księgę poprzewracał wszystkie strony i wskazał mi na zwykłą prostą sałatkę owocową haha czyli muszę jeszcze zrobić sałatkę. Zaczęłam dalej mruczeć tekst pod nosem.

All my friends ask me why I stay strong.

                  Już po chwili zaczęłam przygotowywać naszą kolacje a w radiu właśnie puścili One Way Or Another, młody zaczął się cieszyć i tańczył po całej kuchni a ja się z niego śmiałam. Po chwili przyłączyłam się do niego i hasaliśmy po całym domu w rytm piosenki. Gdy nasza melodia dobiegła końca wróciłam do przygotowywania kolacji. Dochodziła godzina 18 a rodzice będą o 19:30 czyli zdążę się ze wszystkim wyrobić. O godzinie 19:25 do domu przyjechali rodzice a kolacje była już prawie gotowa. Nalałam rodzicom do kieliszków wina i popatrzyłam na nich z minką też mogę ? Tata zaczął się śmiać i skinął głową na tak. Zaśmiałam się i nalałam także sobie troszkę do kieliszka. Przyniosłam jeszcze sok i nalałam go do szklani Kacperka a następnie poszłam do kuchni po kolacje. Przyniosłam wszystko do jadalni, nawet sałatkę owocową :D i zasiedliśmy wszyscy do stołu.
-Już mija druga połowa wakacji – mówi mama.
-No mija i ja idę do przedszkola – uśmiechnął się Kacperek.

 

-Pójdziesz, pójdziesz o to to ty się nie martw – powiedział tata czochrając jego ułożoną w nieład fryzurkę na co mały zaczął się śmiać.
-Jutro pracuję do południa kochanie – powiedziała mama się uśmiechając.
-Oo to dobrze – uśmiechnęłam się do niej.
-I przyjdzie do mnie koleżanka z pracy z córeczką w Kacperka wieku.
-Będę miał kolezankę ? - zapytał maluch.
-Hahaha tak - zaśmiałam się widząc jego podekscytowanie.
-Ale fajnie – powiedział i wrócił do poprzedniej czynności, czyli jedzenia i machania nogami pod stołem.

                   Rozmawialiśmy na temat tego jak nam się żyje w Londynie, jak nam się tu podoba i wgl. Firma się rozwija, za jakiś rok może być nawet na pierwszym miejscu w Anglii. Mój i Julki tata prowadzą Agencje Reklamy. ( Zajmują się tam tworzeniem na zlecenie reklam telewizyjnych, radiowych, prasowych czy internetowych. ) Więcej zbytnio nie wiem nie wgłębiam się w takie rzeczy. A moja kochana mamusia jest prawnikiem :) Posiedzieliśmy sobie jeszcze troszkę a następnie pozbierałam wszystkie naczynia, do kuchni, włożyłam do zmywarki i poszłam do góry. Wyciągnęłam laptopa i położyłam się na łóżku, włączyłam muzykę i zaczęłam przeglądać różne strony internetowe aż trafiłam na artykuł z jakiejś strony plotkarskiej z wczoraj a na głównym zdjęciu ja i Harry.


Harry Styles na randce z dziewczyną”


tumblr_m8nk4rrx1x1r3liqro1_500.jpgDzisiaj fanki przyłapały słynnego piosenkarza ze swoją dziewczyną Rozalią Fiołkowską na randce. Jak donoszą para wybrała się najpierw na obiad a następnie na romantyczny spacer po Hyde Parku. Wyglądali na bardzo szczęśliwych z czego także bardzo się cieszymy.

Czyżby Harry Styles został usidłany przez Rose ?



Co sądzicie o ich związku ?

                I tyle na temat, a na dole oczywiście komentarze których było aż 869. Nie chciałam sprawdzać co w nich pisze lecz jednak ciekawość mnie zżerała. Było dużo pozytywnych jak i hejtów typu „Boże co to ma być ?” , „Skąd ona się urwała ?” lub „ Kolejna głupia blondynka” . Oczy mi się spociły ale szybko je przetarłam i już wszystko było dobrze. Po chwili odezwał się mój telefon otworzyłam wiadomość która brzmiała „Nie smuć się kochanie nie można być kochanym przez wszystkich. Prawda ?” Oczywiście nikt się nie podpisał. Jak miałam już w zwyczaju obejrzałam się na boki i spojrzałam przez okno. Znowu nikogo nigdzie nie było. Skąd ten ktoś tyle o mnie wie? Mam już tego wszystkiego dosyć. Odłożyłam laptopa na bok i położyłam się. Zaczęłam przyglądać się mojemu pokojowi. Był idealny. I te niebieski baldachim nad moim łóżkiem po prostu jest tu pięknie. Ojj chyba troszkę się rozmarzyłam. Podciągnęłam się do pozycji wpół siedzącej i zaczęłam czytać jeszcze trochę komentarzy, nawet trafiłam na komentarz typu „Harry i Rosie = Hasie” Który wywołał na mojej twarzy uśmiech. Następnie zamknęłam laptopa i poszłam do łazienki, gdzie napuściłam sobie wody. Zmyłam z twarzy makijaż , zrobiłam dużą piane rozebrałam się i zanurzyłam się w wodzie żeby troszkę się zrelaksować. Po pół godzinki wyszłam z wanny i ubrałam się w piżamkę, związałam włosy w koczka wyszłam z mojej prywatnej łazienki i podeszłam do mojej kolekcji książek. Szukałam to co ostatnio zaczęłam czytać znaczy w Polsce bo jakoś teraz nie miałam czasu. Po chwili z równego rzędu książek wyciągnęłam „Zakochany w Paryżu” kupiłam ją na wycieczce w Krakowie gdy poszliśmy do galerii na Kazimierzu. W tej książce Oliver Magny zdradza najpilniej strzeżone sekrety miasta i jego mieszkańców. Książka opowiada o tym, ze Paryż o także ludzie i to oni tworzą ten niesamowity klimat. Założyłam jeszcze moje okulary, ułożyłam poduszki na parapecie i usiadłam. Po około godzince czytania zrobiłam się senna. Odłożyłam książkę na szafkę nocną i położyłam się spać.

*Rano*

                 Leżałam w ogrodzie patrząc się na biegającego i bawiącego się Kacpra. Po chwili chłopiec podbiegł do mnie i klepnął w ramie krzycząc : ty ganiasz. Wstałam z wygodnego leżaka i zaczęłam ganiać się po ogrodzie z braciszkiem. Po nie mam pojęcia ile minęło leżeliśmy na trawie gilgocząc się.
Oddychałam głęboko ponieważ się zmęczyłam, nagle po drugiej stronie czyli w domku obok a dokładnie na ogrodzie siedzieli chłopacy. Wstałam i pomachałam energicznie do nich a oni zaczęli się szczerzyć jak głupi do sera. Posiedzieliśmy jeszcze trochę na podwórku rozmawiając z chłopakami i poszliśmy do domu. Po jakimś czasie przyszła mama. Dzisiaj wyglądała naprawdę ślicznie.
-Cześć kochanie – podeszła do mnie i pocałowała mój policzek.
-Cześć szkrabie – wzięła malca na ręce i także obdarowała buziakiem – Zacznę robić już obiad bo za godzinę przychodzi do mnie Shannon z małą Natalie.
Skinęłam głową i poszłam do siebie. Rzuciłam się na łóżko zastanawiając się co mam robić. Więc leżałam i patrzyłam się w sufit, który okazał się być bardzo interesujący. Po jakimś czasie do mojego pokoju wbiegła dwójka dzieci. Jednym z nich okazał się Kacper a druga to słodka dziewczynka jak mniemam Natalie. Zeszłam na dół przywitać się z panią Shannon. Zostałam tak wychowana że gdy tylko ktoś przyjdzie muszę się przywitać.
-Olu to twoja córka ? - zapytała ze zdziwieniem koleżanka mamy.
-Tak, ta krowa za miesiąc kończy 18 lat – uśmiechnęła się do koleżanki.
-Bardzo podobna do ciebie.
Mama uśmiechnęła się do mnie i pani Shannon i poszła do kuchni po soki dla nich.
-Mamo weź mi też nalej soku – krzyknęłam a po chwili pojawiła się mama z trzema szklankami. Poszliśmy do ogrodu aby dzieciaki mogły się pobawić na swierzym powietrzu. Usiadłyśmy na tarasie przy stole chwile przyglądając się Natalie i Kacperkowi.
-Troszkę przypominają mi ciebie i Maćka – uśmiechnęła się mama.
-Haha no może.
-Powiem ci ze zawsze myślałam że ty i Maciek kiedyś będziecie razem. Wszystko co robiliście to razem, gdzie byście nie szli to RAZEM – mama zaczęła się śmiać – Ale teraz widzę ze jesteś szczęśliwa z Harrym.
-Jestem nawet nie wiesz jak bardzo go kocham.
-Dzieci tak szybko dorastają – powiedziała do mamy pani S.
-Shay masz absolutną racje – zgodziła się razem z nią mama a ja wywróciłam oczami i sięgnęłam po szklankę z sokiem pomarańczowym.
Po chwili namysłu przypomniałam sobie, że chłopacy prosili mnie żebym przyszła bo mają ochotę gdzieś wyjść (oczywiście bez naszej pary Julam), więc pójdę się przebrać.
-Mamo ja idę do chłopaków i wychodzimy na miasto
-Julka idzie z wami ?
-Nie z tego co wiem to ma randkę z Liamem ale Eleonor jeszcze idzie.
-To idź i baw się dobrze... a ale najpierw się przebierz – wystawiła mi język a ja poszłam do siebie do pokoju. Zbliżyłam się do szafy by poszukać jakiś strój odpowiedni na tę pogodę. Wybrałam taki oto zestaw. Poszłam do łazienki się przebrać, włosy zostawiłam rozpuszczone a na rzęsy naniosłam tusz i byłam gotowa. Do torebki wrzuciłam, telefon, słuchawki, portfel i chusteczki. Zbiegłam na dół po schodach i przejrzałam się jeszcze raz w lustrze. Przypomniałam sobie jeszcze o kluczach i wyszłam. Skierowałam się jeszcze do ogrodu.
-To ja idę mamo ! Do widzenia pani Shannon.
-Do widzenia kochanie ale mów mi po imieniu – zaśmiała się i mi pomachała na co ja się szeroko uśmiechnęłam. Przeszłam kawałek po chodniku i weszłam na posesje chłopaków. Drzwi było otwarte wiec weszłam do domu i jedyne co zobaczyłam to biegnącego Horana który wparował do toalety.
-Yyyy a jemu co ? - zapytałam całej reszty ściągając buty i odkładając torebkę.
-Zatruł się biedaczek – podszedł do mnie wychodzący z kuchni Lou wręczając mi połowę marchewki.
Poszłam do salonu przegryzając mój przysmak gdzie siedzieli wszyscy, podeszłam do mojego chłopaka i dałam mu buziaka, lecz po chwili wylądowałam na jego kolanach. A on uśmiechnął się do mnie ukazując swoje dołeczki.
-To gdzie się dzisiaj wybieramy ? - zapytałam szeroko się uśmiechajac.
-Umm a co powiecie na kino – powiedział Zayn.
-To byłby świetny pomysł ale na co byśmy się wybrali ? - tym razem pytanie padło z ust El.
-No nie wiem to może na Przed północą ?
-Rose znowu jakieś romansidło ?
Zapytał już znudzony Hazz.
-A coś ci nie pasuje kochanie – odwróciłam głowę tak żebym mogła spojrzeć jego zielone oczy. A reszta zaczęła się śmiać.
-A mi się ten pomysł podoba – poparła mnie Eleonor.
-A mi nie – Lou usiadł krzyżując ręce.
-Ty też masz zamiar marudzić – warknęła na niego El a Malik zaczął się brechtać.
-Co za szczęście ze ja nie mam dziewczyny – powiedział z udawaną ulgą. A my zmroziłyśmy go wzrokiem.
-Dobra już się nie odzywam a co z Niallerem on idzie czy zostaje w domu ?
-Ja idę już mi lepiej – powiedział blondyn wychodząc z łazienki – a na co idziemy bo nie dosłyszałem.
-Na Przed północą – z niezadowoleniem powiedziała reszta.
-Mi to pasuje – uśmiechnął się blondyn do nas – Zayn będziesz poją parą dzisiejszego dnia ?
-A może ty jednak zostań w domu ?
-Nie no bo patrz stworzymy takiego Zialla i wszyscy się będą cieszyć.
-Ohh no dobra – burknął Mulat siedząc z obrażoną miną.
-No to wy się ubierzcie czy coś a ja idę do toalety – uśmiechnęłam się do nich.
-Ummm nie radze lepiej pójdź na piętro – rzucił Horan a ja udałam się schodami na górę.

*Oczami Liama*

-Harry choć na chwile do kuchni – poprosiłem przyjaciela korzystając z tego że jego dziewczyna poszła do toalety.
-No już idę – weszliśmy do kuchni – co chciałeś Liamku ?
-Kiedy masz zamiar powiedzieć Rozalii że mamy trasę od października.
-Nie wiem nie myślałem nad tym. Nie chce jej teraz psuć humoru.
-Ale wiesz ze musisz jej o tym powiedzieć.
-Tak, tak wiem do października mam czas – uśmiechnął się do mnie.
-To kiedy jej powiesz ? – pytałem zniecierpliwiony.
-No raczej parę dni przed wyjazdem.
-No bardzo dojrzałe – prychnąłem i już miałem iść do siebie.
-Booże Liam czepisz się wszystkich i wszystkiego może ty byś powiedział Julce a nie tylko mnie upominasz żebym nie zapomniał jak ja przecież dobrze wiem że będę musiał jej o tym powiedzieć.
-Nie wydzieraj się na mnie Styles !!!
-Będę robił co chce, gdzie chce i kiedy chce.
-Nie zapominaj że nie mieszkasz tutaj sam – syknąłem w jego stronę i powędrowałem do swojego pokoju.


*Oczami Rosie*

                   Co on w ogóle odwala. Jadą w trasę na pół roku a on chciał mi powiedzieć o tym parę dni przed wyjazdem? Boże co za kretyn wychodzę stąd. Zeszłam po schodach i skierowałam się do drzwi. Założyłam buty wzięłam torebkę i bez żadnego słowa trzasnęłam drzwiami i wyszłam. Nie mam słów na tego chłopaka. Co za dupek. Wyciągnęłam telefon i słuchawki z torebki i podłączyłam je do siebie. Potrzebowałam trochę spokoju. Ruszyłam w nieznanym mi kierunku słuchając różnych piosenek. Chyba się zgubiłam.

*Oczami Harrego*

                   Co ten idiota narobił, no przecież bym jej powiedział, może nawet wcześniej, chciałem żeby teraz dał mi spokój bo muszę się ogarnąć. A Rose słyszała całą rozmowę pomyślała że jestem aż takim egoistą i po prostu wyszła-,- , zbiera się na burze i do tego nie odbiera moich telefonów. I co ja mam teraz zrobić ? Szukałem jej jakieś pół godziny ale jakby się zapadła. Martwię się o nią. Londyn jest dużym miastem, a jeśli coś jej się stało ? Nie mogę tak myśleć wszystko będzie dobrze. Idę jeszcze jej szukać jeszcze nie wiem gdzie ale muszę ją znaleźć i wszystko wytłumaczyć.

*Oczami Rozalii*

                  Zaczyna kropić, jestem ubrana tak jak jestem, nogi mnie już bolą i do tego rozładował mi się telefon. No zajebiście. Nawet nie mam jak zadzwonić do kogoś żeby po mnie przyjechał gdzieś tutaj gdzie jestem. Usiadłam na ławce pod jakimś drzewem żeby zbytnio nie zmoknąć. Chyba jest koło 16 tak mi się wydaje. Obok mnie przeszła właśnie jakaś para dziwnie się na mnie patrząc. No nie dziwie się wyglądam strasznie. Cały makijaż rozmyty a na policzkach jeszcze ślady po łzach. Brakuje tylko paparazzich i już mieliby niezły temat na jutro. Podciągnęłam nogi pod brodę, wtuliłam się w nie i tak sobie siedziałam. Nie miałam pojęcia gdzie jestem wiec nic innego mi nie pozostało jak siedzieć i czekać aż ktoś mnie znajdzie. Czułam ze robię się cała mokra.


[…] (Po jakimś czasie, nie wiem ile minęło xD)


-Zali boże co się stało !? - usłyszałam krzyki Maćka, który podbiegł do mnie i okrył swoją bluzą.
-No bo.. bo jja się pokłóciłam z Harrym to znaczy tak jakby i i..
Nie zdarzyłam już nic powiedzieć bo Maciuś zaczął mnie tulić do siebie.
-Shhh już nie płacz mała jak ty się tu znalazłaś ?
-Bo wyszłam z domu chłopaków i się zgubiłam, nawet nie wiem ile już tu siedzę.
-Chodź idziemy do domu – powiedział podając mi rękę żebym mogła wstać. Złapałam jego dużą dłoń i podniosłam się stając naprzeciw niego.
-Masz chusteczki ?
-Mam
-To weź się wysmarkaj i powycieraj – powiedział cicho się śmiejąc. On to ma wyczucie -,-
-Dobra chodźmy – powiedziałam ciągnąc nosem,
-Co się tak dokładnie stało ?
-Szczerze to wkurzyłam się o byle co i po prostu wyszłam, rozładował mi się telefon, nie wiedziałam gdzie jestem – mówiłam co chwila pociągając nosem.
-Oj coś czuje że będziesz chora.
Powiedział Maciek a ja się zaśmiałam nawet nie wiem z czego, tak po prostu. Co nie oznacza że już wszystko dobrze cały czas jestem zła ale nie wiem czy na siebie czy na Harrego. Bo przecież to ja zachowałam się nieodpowiedzialnie i po prostu sobie uciekłam. Przystanęłam jeszcze raz wyciągając z torebki chusteczkę. Maciek ma racje już czuje że coś mnie bierze. Stałam naprzeciw niego i patrzyłam sobie na jego ułożone w nieład włosy.
-Będzie dobrze – powiedział głaszcząc mój policzek. Jego twarz zbliżał się coraz bliżej mojej. Po chwili nasze usta złączyły się w pocałunku. Nie protestowałam. Potrzebowałam teraz kogoś ciepła. By był blisko mnie. Po chwili się jednak oboje opamiętaliśmy.
-Chodź idziemy do domu – tylko tyle powiedział i spuścił głowę. To nie powinno się wydarzyć . Tylko tyle w tej chwili zdążyło mi przebiec przez głowę. Ruszyliśmy w stronę domu. Boże co ja wyprawiam, całowałam się z moim najlepszym przyjacielem będąc z Harrym to wszystko jest jakieś chore. Może Kate ma racje mimo ze mam chłopaka kleje się nawet do przyjaciela. Nie my wiemy ze to nie powinno się stać to był tylko mały incydent. Szliśmy jakimiś dziwnymi uliczkami których nie znałam. Gdzie on mnie do cholery prowadzi ?
-Maciek gdzie jesteśmy ? -zapytałam cichym głosikiem. Głupio się czułam po tej sytuacji no ale gdybym naprawdę tego nie chciała to bym go odepchnęła, nie pozwoliła mu a ja nic z tym nie zrobiłam. Po prostu tego potrzebowałam. Boze Rozalii nie pieprz głupot -,-
-Już dochodzimy wybrałem drogę na skróty.
Stwierdziłam że jak już się odezwałam to zadam mu kolejne pytanie. Dobra to nie będzie pytanie.
-Obiecaj mi że nikomu o tym nie powiesz – zatrzymałam się patrząc w jego błękitne oczy.
-Nie powiem – powiedział to zdanie tak bez żadnych emocji jakby nic się nie stało. A stało się i to za dużo.

                     W końcu doszliśmy na naszą ulice. Zastanawiałam się co zrobić czy pójść do Harrego, czy może do Julki lecz to chyba nie byłby dobry pomysł. Ostatecznie udałam się do domu żegnając się z Maćkiem zwykłym 'cześć'. Weszłam do środka i udałam się do swojego pokoju. Z tego co zauważyłam rodzice siedzieli w salonie a odgłosy Kacperka dochodziły z jego kolorowego pokoju. Otworzyłam delikatne drzwi pchając je ku wewnątrz. Gdy dostałam się już do mojego królestwa rozebrałam się i mokre rzeczy albo rozwiesiłam w łazience albo wrzuciłam do kosza z brudnymi rzeczami. Zmyłam dokładnie makijaż i na twarz nałożyłam warstwę kremu nivea. Włosy zaplotłam w kłosa i zarzuciłam na siebie zwykłe szorty i koszulkę. Wyglądałam w miarę, przecież musze jakoś wyglądać żeby nie wzbudzić żadnych podejrzeń. Wyszłam z pokoju i zmierzałam ku schodom gdy usłyszałam ten słodziutki głosik, mimowolnie się uśmiechnęłam widząc malca.
-No chodź tu do mnie – chłopiec podreptał nóżkami do mnie a ja kucnęłam przed nim. Po chwili wtulił się we mnie na skutek czego upadłam tyłkiem na podłogę. Taaa musiało wyglądać to komicznie. Chłopiec zaczął się śmiać i podał mi swoja mała rączkę w geście pomocy. Chwyciłam ją i stanęłam na własnych nogach. Skierowałam się do kuchni udając, ze wszystko jest dobrze. Starałam się uśmiechać żeby wszystko wyglądało jak najbardziej naturalnie. Chyba nie jestem aż taką złą aktorką bo nie wzbudziłam żadnych podejrzeń. Jednak do Chole dużo mi brakuje – pomyślałam. Przysiadłam między mamą a tatą. Chwile się po przepychałam ale w końcu usiadłam tak, ze wszystkim było wygodnie.
-Jak było w mieście ? - zapytał niespodziewanie tata. Zagiął mnie tym pytaniem.
-Yyy no bardzo fajnie poszliśmy do kina – starałam się brzmić wiarygodnie.
-O a na czym ? - naszą rozmową zainteresowała się mama.
-Poszliśmy na jakieś romansidło ale było całkiem fajne – nie wiem jakim cudem potrafię tak dobrze kłamać. Przeraża mnie to. No ale cóż zawsze uważałam ze jestem dziwna. Rozmawialiśmy jeszcze chwile i nagle w całym domu zabrzmiał dźwięk pukania. Wstałam i podeszłam do drzwi od razu je otwierając na oścież. Zdziwiło mnie to co zobaczyłam, przed moimi drzwiami stał sobie Harry, uniósł lekko głowę spoglądając na mnie.
-Możemy porozmawiać ? - z jego ust padło pytanie którego się obawiałam. Widać czeka mnie naprawdę ciężka rozmowa. Gestem dłoni zaprosiłam go do środka, gdzie w korytarzu ściągnął buty.
-Dzień dobry proszę państwa – uśmiechnął się w stronę moich rodziców na co oni zgodnie odpowiedzieli : Cześć Harry.
-Mamo my idziemy na górę – powiadomiłam moją rodzicielkę i razem z Haroldem udałam się do mojego pokoju. Weszliśmy do środka siadając na łóżku.
-Umm może chcesz coś do picia ? - wypaliłam nagle.
-Rose wiesz dlaczego tu przyszedłem prawda ?
-No wiem – powiedziałam wzdychając i spuszczając głowę.
-Popatrz na mnie – powiedział tym swoim troskliwym tonem. Po chwili odważyłam się spojrzeć w jego stronę, gdzie napotkałam te jego piękne szmaragdowe oczyska wlepiające się we mnie. W mojej głowie zaczął sie pojawiać obraz ukazujący całujących się mnie i Maćka. Szybko otrząsnęłam się i … odezwałam.
-Przepraszam … za to wszystko, za mnie i za moje .. zachowanie. Postąpiłam źle i jestem tego całkowicie świadoma. I do tego pewnie zepsułam wam plany na dzisiejszy dzień. Po prostu wystraszyłam się tego, tej całej trasy, tego że cię nie będzie i będę tutaj sama i … i już sama nie wiem.
-Ojj już wszystko dobrze, słyszysz ? Mamy jeszcze dużo czasu a co do trasy to tylko pół roku – na chwile się zaciął – a może aż pół roku. No ale popatrz jesteś silna a poza tym na miejscu cały czas masz Julkę, Elkę i Maćka. Poza tym idziesz do szkoły, po szkole tańce. W czasie świąt trasa jest przerwana i bo udajemy się do rodzin potem mamy wolny tydzień który spędzimy tu w Londynie także sylwester. A po za tym mamy jeszcze skypa i inne nowoczesne urządzenia jak na przykład telefon – mówił machając mi tym 'nowoczesnym' urządzeniem przed twarzą na co się zaśmiałam. Będzie dobrze – uśmiechnął się do mnie, a na jego policzkach uformowały się te dwa śliczne dołeczki, które nadają mu tego dziecięcego uroku – No chodź tu do mnie – powiedział rozkładając swoje ramiona, natomiast ja przeczołgałam się przez kawałek łóżka wtulając się w jego ciało. Siedzieliśmy tak a moja głowa była schowana w zagłębiu jego szyji, natomiast on gładził mnie swoimi dłońmi po plecach. Ta pozycja bardzo mi odpowiadała, jednak Harry to wiercipięta i długo w jednej pozycji nie wytrzyma, więc położył się na łóżku. Położyłam się koło niego łapiąc jego prawą dłoń. Zawsze lubiłam się bawić jego palcami i w tej chwili było identycznie na co Harold się zaśmiał.
-Co cie tak śmieszy ? - zapytałam spoglądając na niego.
-Nic kochanie – jeszcze raz się zaśmiał i przyciągnął mnie do siebie. Dał mi buziaka w głowę i wyciągnął telefon, odblokował go a moim oczom ukazała jego tapeta. Przez co zaczęłam się śmiać.
-Ślicznie wyglądasz na tym zdjęciu - powiedział z dumą – Chociaż ta bluzka – zaczął się zastanawiać.
541907_542220915829781_1439218618_n.jpg-Harry ile razy rozmawialiśmy na temat tej bluzki ? - zapytałam chichocząc.
-Nie uważasz ze jest zbyt koronkowa ?
-Nie nie uważam tak – powiedziałam wytykając mu język na co on zaczął mnie łaskotać.
-Hahahah o nie hahaah – śmiałam się w niebo głosy że na pewno ciocia z wujkiem mnie słyszeli – Ha ha ha Harry weź przestań hahaah – cały czas się śmiałam i nie mogłam się opanować.
Po chwili przestał i zastygł tak na de mną wlepiając swoje oczy w moje. On jest idealny, , te rysy jego twarzy, oczy, nos, usta i moje dwa małe skarby czyli dołeczki. Podciągnęłam się lekko na łokciach dając mu buziaka, Harry zaczął go odwzajemniać i po chwili zwykły buziak przerodził się w woje na języki. Oderwaliśmy się od siebie cały czas na siebie, patrząc do puki ten idiota się na mnie nie położył ! Nie żebym zarzekała no ale ja jestem od niego mniejsza i troszkę mnie zgniata.
-Złaź ze mnie ty grubasie – powiedziałam ledwo łapiąc oddech.
-Pff wypraszam sobie ja wcale nie jestem gruby.
Złapał mnie rękoma w tali po przeturlał tak ze teraz to ja leżałam na nim.
-No i od razu wygodniej – powiedziałam uśmiechając się do Stylesa.
Ułożyłam się wygodnie i tak sobie leżałam słuchając sobie jak bije serce mojego chłopaka a on głaskał mnie po włosach.
-Kocham Cię – szepnął mi na ucho.
-Ja ciebie też – jeszcze bardziej się w niego wtuliłam, ze nawet nie było miejsca między naszymi ciałami. Leżeliśmy w pokoju w ciszy gdy nagle wbiegł Kacper.
-Zali, Zali oć na kolacje … ooo ceść Harry – chłopiec wskoczył na łóżko przytulić się do Stylesa.
-Hej mały - wziął go na kolana i mocno przytulił.
-To co idziemy na kolacje ? - zapytałam patrząc ja dwójka najważniejszych dla mnie chłopców, bo nie ukrywajmy Hazz to takie duże dziecko :P
-Ja się będę zbierał
-O nie, nie mama nie puści cie bez kolacji do domu – uśmiechnęłam się do niego a on wstał podając mi rękę. Złapałam ją i razem z Kacperkiem u jego na rekach zeszliśmy na dół.
-Oooo jak słodko – rozczuliła się mama – siadajcie.
-Mamo pomóc ci może ?
-Nie nie trzeba – posłała mi ciepły uśmiech i udała się do kuchni.
Usiedliśmy do stołu i zaczęliśmy rozmawiać oczywiście nie obyło się bez przesłuchania Harrego.
-Tato długo jeszcze będziesz go tak zamęczał ? - zapytałam rodziciela spoglądają na Harrego który całkiem nieźle się trzymał.
-A jak podobał ci się film Harry ? Kolejne romansidło na które wyciągnęła was Rose.
Chłopak spojrzał na mnie lecz szturchnęłam go co było znakiem że ma coś powiedzieć.. Zrozumiał o co mi chodziło i zaczął coś gadać na temat filmu. Ufff uratował mnie.
Zjedliśmy kolacje i Harry miał się zbierać do domu.
-Hazz zostań na noc, tato może ? - zapytałam go robiąc kocią minkę.
-Ojj dobra ale bądź cie grzeczni – uśmiechnął się do nas a my pomaszerowaliśmy na górę. Weszliśmy do pokoju a ja rzuciłam się na łóżko. Bardzo wygodne łóżko.
-Ale się najadłam – powiedziałam zamykając oczy. Zaczęłam się po chwili śmiać.
-A tobie co znowu ? - Harry położył się obok mnie.
-No bo patrz nagle sobie wstaje rano patrze a tu mi taki brzuch urósł od tego jedzenia – zaczęłam się jeszcze bardziej śmiać.
-Ty to głupiutka jesteś – wtulił się w moje malutkie ciałko. Nagle w całym pokoju rozległ się dźwięk który informował o tym że telefon Hazzy zaczyna dzwonić. Podparł się na łokciach i przyłożył te „nowoczesne” urządzenie do ucha.
-No hej Lou .… jasne zajmę się nią …. okej to o 13 ... no paaa.
Odłożył telefon na bok a ja spojrzałam na niego wyczekująco.
-Dzwoniła Lou i poprosiła mnie żebym zajął się jutro Lux bo ona i Tom muszą coś załatwić.
-Ooo jak słodko – uśmiechnęłam się do niego – mam nadzieje że poznam tego uroczego maluszka.
-Too może przejdziemy się jutro razem do miasta.
-Mi pasuje – odpowiedziałam i wtuliłam się w mojego chłopaka.
Cały czas nie wierze że to wszystko się dzieje. Ta cała przeprowadzka tutaj, poznanie wspaniałych przyjaciół i chłopaka, poznanie Elci mojej kochanej i ten koncert i w ogóle wszystko. To takie nie realne a jednak prawdziwe. Gdyby ktoś mi powiedział pół roku temu co mnie czeka to chyba bym go wyśmiała.
-Nad czym tak rozmyślasz Rozalciu ? - zapytał mnie Hazz.
-Nad wszystkim, o tej przeprowadzce tutaj, o tobie, o chłopakach i wszystkich innych rzeczach które się tutaj działy – uśmiechnęłam się do niego.
-To może zamiast tak się zastanawiać nad wszystkim to zrobisz mi masaż ? - wyszczerzył te swoje zęby i patrzył tymi oczkami.
-Ohhh wykorzystujesz mnie ! A ja zawsze Ci ulegam no ale noo okej. Ściągaj koszulkę i kładź się na brzuchu. Chłopak posłuchał mnie i po chwili był już gotowy. Usiadłam na nim a dokładniej na jego sexi pośladkach i zaczęłam go masować a on leżał i mruczał coś pod nosem -Mówiłeś coś kochanie ? -zapytałam nie zaprzestając.
-Niee, nie – mruknął i leżał tak sobie odpoczywając. Wodziłam dłońmi po jego rozgrzanym ciele, sunęłam ręką wzdłuż jego kręgów a następnie dotknęłam jego szyi, którą zaczęłam także masować – Coś spięty jesteś – zauważyłam.
-Może trochę, to przez ten dzień i stres że mogło ci się coś stać. Martwiłem się o ciebie. Obrócił się na plecy tak że ja sturlałam się z niego i leżałam obok. Obrócił głowę w moją stronę a ja zaczęłam głaskać go po policzku. Chwile później złapał moją dłoń i przyłożył ją do swojej klatki piersiowej. Czujesz ? Zapytał na co ja pokiwałam twierdząco głową. Ono bije tylko dla ciebie. Powiedział dalej patrząc mi prosto w oczy, które zaczęły zachodzić łzami.
-Ejj ale mi tu nie płacz – zaśmiał się tym swoim charakterystycznym głosem.

*oczami Harrego*

                  Leżeliśmy tak do czasu kiedy Rozalcia nie usnęła, lekko wstałem z łózka kierując się ku krześle na którym leżał koc przykryłem ja nim i sam ułożyłem się obok mojej księżniczki. Tak słodko wygląda kiedy śpi, jak taki mój mały aniołek.

Kocham ją i jestem tego pewny.
Idę spać, to był dzień pełen wrażeń.

                Rano obudziły mnie promienie wpadające wo pokoju, lekko się podciągnąłem i rozejrzałem na boki cały czas byłem z pokoju Rosie. Spojrzałem na telefon. Godzina ósma. Nie zaszkodzi jak sobie jeszcze poleżę i popatrzę na moją slicznotkę. Pół godziny później zaczęła się przebudzać, walczyła z prawą powieką aż ja otworzyła. Spojrzała na mnie i się uśmiechnęła.
-Poora wstawaać – powiedziałem patrząc na nią.
-Pfff to sobie wstawaj mi się jak na razie nie chce.
-Nie pffyfaj na mnie – powiedziałem do niej gilgocząc ją.
-No okej już ... przestań – spojrzała na mnie błagalnym wzrokiem. Po chwili w pokoju rozbrzmiewał dźwięk mojego telefonu. Przyłożyłem go do ucha jednak szybko pożałowałem tej decyzji gdy usłyszałem krzyki.
-Styles gdzie ty się podziewasz łajzo jena !! - krzyczał a może wrzeszczał to będzie bardziej odpowiednie słowo Lou, który mogłem wywnioskować, ze jest bardzo wkurzony.
-Yyy no leże sobie u Rozalii a co ? - chciałem się z nim troszeczkę podroczyć.
-Booże nie wytrzymam kiedyś z tobą wychodzisz, znikasz na całą noc nawet nie informując nikogo ze cę nie będzie. Wiesz co jednak z ciebie to jest bałwan.
-Hhaha odpowiedział pan odpowiedzialny, który zawsze wszystkich o wszystkim informuje.
-Dobra ja kończę bo mnie wkurzasz Hazz.
-Papa też cię kocham – zaśmiałem się i odłożyłem telefon na bok. Rosie leżała obok i się chichrała, Lou tak krzyczał że nawet mając wyłączoną opcje głośnomówiącą wszyscy wokół wiedzieli co mówił.
-Chyba Tomlinson się że tak delikatnie ujmę zdenerwował – Rozalka zaśmiał się.
-Taa delikatniee- uśmiechnąłem się do niej – A teraz pora wstawać – zerwałem z niej koc a ona wstała przeciągając się. Wzięła świeże ciuchy i poszła do łazienki. Chwile później słyszałem dźwięk puszczającej wody. Ogarnąłem się do końca tak, ze jako tako wyglądałem i rozłożyłem się jeszcze na łóżku z telefonem w ręku. Wszedłem na tt odpisałem paru, fankom, dałem paru osobą follow i ogólnie wszystko ogarnąłem.

                 Wyszła już odświeżona w samej bieliźnie do pokoju, podeszła do szafki i zaczęła w niej szperać. Nie mogłem oderwać od niej wzroku, ona jest idealna. Wyciągnęła z malinowa bluzkę i do tego niebieskie rurki.(LINK) Leżałem tak jak wpatrzony w nią.
-Co się tak gapisz Styles może jeszcze zdjęcie mi zrób, będziesz miał na dłużej – zaśmiała się dźwięcznie a ja rzuciłem w nią poduszką, ona chciała mi oddać ale cela to nie ma – zaśmiałem się a Rosie znowu zamknęła się w łazience. Chwile później wyszła, już ubrana, podeszła do szafki i wzięła swój telefon sprawdzając przy tym godzinę.
-To co ja znikam, żeby nie dostać jeszcze większego opieprzu od chłopaków i widzimy się tak po 13 jakby co wpadnę po ciebie– powiedziałem całując ją w policzek. Odprowadziła mnie do drzwi, gdzie założyłem buty, jeszcze raz się z nią pożegnałem dając jej całusa w nosek na co mała się zaśmiała. Jak ona ślicznie się śmieje *.*

                  Otworzyłem ostrożnie drzwi od domu kluczem i wszedłem do środka. No to czeka mnie opieprz. Pomyślałem i ściągnąłem buty. Wyprostowałem się a przede mną stał nikt inny jak Liam.
-Coo ty sobie wyobrażasz ? - to zdanie wypowiedział trochę wkurzony - Wiesz jak my się o ciebie martwiliśmy. Mogłeś chociaż sms-a napisać – powiedział przytulając mnie.
-No właśnie – za Liamem wyrosła trójka moich przyjaciół.
-Ufff a myślałem, ze dostane jakiś ochrzan czy coś a tu takie miłe powitanie – powiedziałem się uśmiechając, na co oni się zaśmiali. Zaprowadzili mnie do salonu, posadzili na sofie i usiedli naprzeciw. Oookej, nie wiem co jest grane, ale jakoś dziwnie się zachowują.
-I jak było – zapytał z bananem na twarzy Nialler. Nie wiedziałem o co mu chodzi.
O co im chodzi.
-No ejjj ja chciałem się zapytać pierwszy – powiedział Lou robiąc obrażoną minę. Dobra tutaj jest jakoś dziwnie, nie mam pojęcia co oni odwalają. Nagle wszyscy zaczęli się przekrzykiwać tak, że nic nie rozumiałem co do mnie mówią.
-Ejj co jest. Chłopacy !! - krzyknąłem żeby jakoś ich uciszyć.
-O co wam chodzi ?
-Pogodziliście się ? - zapytał Zayn.
-No to chyba oczywiste, że tak skoro u niej spał – powiedział Liam przybijając sobie palmface'a.
-Już wszystko okej, wyjaśniliśmy sobie wszystko zjedliśmy kolacje z jej rodzicami i tyle. - powiedziałem wstając – no a teraz idę do siebie bo o 13 przyjdzie Lou bo dzisiejszy dzień spędza z moją chrześnicą więc Sayonara – powiedziałem machając im. Wszedłem na piętro i skierowałem się do mojego pokoju a następnie do … łazienki.

                 Koło godziny 12 byłem już gotowy. Teraz to tylko czekać na mojego szkraba. Siedziałem właśnie w kuchni razem z chłopakami popijając wodę z telefonem w ręku i przeglądając zdjęcia. Dużo ich. Na jednych są chłopacy, inne to Lux, albo Zali czy nawet Julka. Połowa mojego telefonu to zdjęcia a druga połowa to muzyka.
-Co będziecie robić ? - zapytał Liam.
-No pójdziemy pewnie z dzieciakami na plac zabaw, trochę na miasto do parku, zobaczy się. Chwile przed 13 zadzwonił dzwonek do drzwi. Podbiegłem zeby otworzyć je i pomóc Lou. Otworzyłem je a moim oczom ukazały się dwie piękne panie.
-Lux chodź do Harolda – powiedziałem spoglądając na dziewczynkę która podeszła do mnie mocno mnie przytulając. Mając niecałe 2 lata jest dość silna.
-Styles a ze mną to już się nie przywitasz nie ? - w progu stała mama Lux Lou.
-No chodź tu do mnie – powiedziałem rozkładając ręce i przytulając ją. Później otrzymałem potrzebne rzeczy i pożegnałem się z Teasdale. Razem z maluchem wszedłem jeszcze do kuchni aby mogła przywitać się zresztą chłopaków.
Po 13 zabrałem ta Małą Księżniczkę i ruszyłem pod dom Rosie. Zapukałem do drzwi a po chwili zjawiła się w nich blondynka. Dałem jej buziaka w policzek i czekałem jak ta założy Kacperkowi buciki.
45607_178709248946486_1877519004_n.png-Lux słońce to jest Rosie a to Kacper – wiem ze mi nie odpowie bo jest bardzo wstydliwa ale rozumie co się do niej mówie. Mała pokiwała tylko głową i i powiedziała „Hi” . Kacperek wyciągnął małą dłoń w jej stronę, a my przyglądaliśmy im się co zrobią. Ona nie zareagowała więc chłopiec podszedł bliżej i dał jej buziaka w policzek na co mnie i Rosie złapał napad śmiechu. Chyba ten malec spędza z nami za duuużo czasu, pomyślałem i ruszyliśmy w stronę parku. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się a dzieciaki złapały ze sobą kontakt, co mnie bardzo cieszyło. Nagle zauważyłem Rosie z telefonem w ręku. Wyrwałem jej go z dłoni i spojrzałem na zrobione zdjęcie. Już miałem je usunąć kiedy usłyszałem jej głosik.
-Nooo weź noo. Jest ładne nie usuwaj – prosiła no więc oddałem jej telefon a ona ustawiła te zdjęcie na tapetę. Boże co ja się z nią mam. Doszliśmy do niewielkiego parku, gdzie znajdował się plac zabaw. Usiedliśmy na ławce a maluchy poszły do piasku.

*Oczami Rosie*

                Od samego przyjścia widziałam, że jest coś nie tak. Jest jakiś inny. Coś musiało się stać. Zaraz to z niego wyciągnę.
-Hazz co się dzieje jakoś inaczej się zachowujesz. Coś się stało ?
-Nie nic się nie stało – uśmiechnął się do mnie i spojrzał w kierunku piaskownicy.
-No ej przecież widzę – szturchnęłam go łokciem w bok – Co jest ?
-Ojj no trochę się posprzeczałem z Julką, chyba powiedziałem o parę słów za dużo, ale powiedziałem po prosu co sądzę.
-To o co wam dokładnie poszło.
-Nie przejmuj się. ... Too nic takiego – powiedział dał mi buziaka w policzek i ruszył w kierunku dzieciaków. Czyli nic z jego nie wyciągnę za to Juleczka wszystko mi wyśpiewa – pomyślałam i podeszłam do tej trójki. Zaczęliśmy robić babki z piasku i budować mini zamek. Za krzakami przemknął mi cień. Wstałam jak poparzona i rozejrzałam się wokół, jednak nikogo nie zauważyłam. Po zabawie w piaskownicy otrzepaliśmy się wszyscy i ruszyliśmy przez park w stronę miasta. Idąc zobaczyłam Łucje razem ze swoim pieskiem zbliżającą się w naszym kierunku. Aż mi się zagotowało. Harry chyba zobaczył moje zdenerwowanie dlatego też poczułam mocniejszy uścisk dłoni który miał mówić „jesteś tu ze mną nic ci się nie stanie”
-Cześć Rozalko – powiedziała do mnie po polsku. Hazz nie musi rozumieć o czym rozmawiamy.
-Żeś się mnie uczepiła jak rzep do psiego ogona Łucjo – powiedziałam mrużąc oczy – Czego chcesz ?
-Ja no wiesz chciałam cię przeprosić.
-Ha przeprosić jaja sobie robisz ? Po tym wszystkim ?
-Nie no ale ja na serio. Wiem, że przez wiele lat sprawiałam ci przykrości i wgl. Ze byłaś przeze mnie w Radley. I chyba zrozumiałam jak się wtedy czułaś czułaś, dlatego cię przepraszam.
Spojrzałam na nią a oczy wyglądały jakby mi z orbity wyleciały. Co ona wygaduje.
-Co ty do mnie rozmawiasz ?
-Wiem ze jesteś osobą która nie toleruje takich fałszywych ludzi jak ja i wiem, ze mi w tym momencie nie wierzysz, musiałabym cie nie znać chociaż nie to widać na kilometr że mnie nie trawisz no ale ja i tak cię bardzo przepraszam i to chyba na tyle co chciałam ci powiedzieć. Życzę Wam powodzenia z Harrym, bo na pewno się przyda.
-Co masz na myśli mówiąc na pewno ? - chyba nie wie co się stało między mną a Maćkiem. Powiedziałam mrużąc oczy.
-Mam na myśli to, że jesteś bardzo uparta zresztą on też. Ja już ide. Cześć. -odetchnęłam z ulgą, że jednak nic nie wie. Mam taką nadzieje.

              Wow co to było ? Harry spoglądał na mnie wyczekująco żebym mu przetłumaczyła o czym rozmawiałyśmy. Jemu tak samo jak mi samoistnie opadła szczęka ale zgodził się z jednym, a mianowicie że jestem bardzo uparta.
No ale to przecież nie prawda noo. Przyznajcie mi racje. Ja nie jestem uparta no nie jestem. Koniec kropka. Ruszyliśmy na miasto, gdzie także świetnie się bawiliśmy. Lux to urocze dziecko, polubiłam ją i mam nadzieje, ze ona mnie też. Po paru godzinach dobrej zabawy wróciliśmy do domu. Dzień uważam za udany.

                  .............................................................................................

Hej Miśki !! W końcu pojawił się rozdział i wydaje mi się że nie jest taki zły. Przepraszam że musieliście tyle czekać no ale mam coś z netem. Udało mi się dodać go dopiero teraz a miałam go napisanego już dawno. Na kolejny rozdział  nie będziecie musieli tak długo czekać a teraz życzę wam udanego weekendu. Tak wiem ze jest sobota wieczór ale ciii. No więc ten pozdrawiam i całuje :**

                                                                                            Viki