Wracamy właśnie ze sklepu razem z Kacperkiem i bierzemy się za przygotowanie naszej kolacji. Dzisiaj pogoda nie dopisuje, jest chłodno i zaczęło właśnie padać, wiec i tak nic innego bym nie miała do roboty. Muszę przyznać, ze ta okolica nawet gdy jest brzydka i pochmurna pogoda wydaje się być najpiękniejsza. Po dziesięciu minutach drogi, monologu Kacperka na temat chmur (którego nie słuchałam) i ochlapaniu mnie przez samochód dotarliśmy pod dom. Otworzyłam furtkę, wpuściłam na posesje młodszego brata i otworzyłam drzwi. Obydwoje rozebraliśmy się z mokrych ubrań, kalosze zostawiliśmy w holu i poszliśmy do kuchni szykować naszą kolacje. Wyciągnęłam z reklamówki nasze zakupy i włączyłam radio żeby nam się lepiej gotowało. Właśnie zaczynała się piosenka Dark Paradise Lany Del Rey. Zaczęłam nucić piosenkę i jednocześnie wyciągając z szafki książkę kucharską.
And there's no remedy for memory.
Stwierdziłam, że zrobię dzisiaj makaron muszelki nadziewany mięsem. Na przystawkę usmażę kalmary w sosie z mango, mleczka kokosowego i trawy cukrowej. Tak to będzie to. Po chwili Kacperek zabrał mi moją księgę poprzewracał wszystkie strony i wskazał mi na zwykłą prostą sałatkę owocową haha czyli muszę jeszcze zrobić sałatkę. Zaczęłam dalej mruczeć tekst pod nosem.
All my friends ask me why I stay strong.
Już po chwili zaczęłam przygotowywać naszą kolacje a w radiu właśnie puścili One Way Or Another, młody zaczął się cieszyć i tańczył po całej kuchni a ja się z niego śmiałam. Po chwili przyłączyłam się do niego i hasaliśmy po całym domu w rytm piosenki. Gdy nasza melodia dobiegła końca wróciłam do przygotowywania kolacji. Dochodziła godzina 18 a rodzice będą o 19:30 czyli zdążę się ze wszystkim wyrobić. O godzinie 19:25 do domu przyjechali rodzice a kolacje była już prawie gotowa. Nalałam rodzicom do kieliszków wina i popatrzyłam na nich z minką też mogę ? Tata zaczął się śmiać i skinął głową na tak. Zaśmiałam się i nalałam także sobie troszkę do kieliszka. Przyniosłam jeszcze sok i nalałam go do szklani Kacperka a następnie poszłam do kuchni po kolacje. Przyniosłam wszystko do jadalni, nawet sałatkę owocową :D i zasiedliśmy wszyscy do stołu.
-Już mija druga połowa wakacji – mówi mama.
-No mija i ja idę do przedszkola – uśmiechnął się Kacperek.
-Pójdziesz, pójdziesz o to to ty się nie martw – powiedział tata czochrając jego ułożoną w nieład fryzurkę na co mały zaczął się śmiać.
-Jutro pracuję do południa kochanie – powiedziała mama się uśmiechając.
-Oo to dobrze – uśmiechnęłam się do niej.
-I przyjdzie do mnie koleżanka z pracy z córeczką w Kacperka wieku.
-Będę miał kolezankę ? - zapytał maluch.
-Hahaha tak - zaśmiałam się widząc jego podekscytowanie.
-Ale fajnie – powiedział i wrócił do poprzedniej czynności, czyli jedzenia i machania nogami pod stołem.
Rozmawialiśmy na temat tego jak nam się żyje w Londynie, jak nam się tu podoba i wgl. Firma się rozwija, za jakiś rok może być nawet na pierwszym miejscu w Anglii. Mój i Julki tata prowadzą Agencje Reklamy. ( Zajmują się tam tworzeniem na zlecenie reklam telewizyjnych, radiowych, prasowych czy internetowych. ) Więcej zbytnio nie wiem nie wgłębiam się w takie rzeczy. A moja kochana mamusia jest prawnikiem :) Posiedzieliśmy sobie jeszcze troszkę a następnie pozbierałam wszystkie naczynia, do kuchni, włożyłam do zmywarki i poszłam do góry. Wyciągnęłam laptopa i położyłam się na łóżku, włączyłam muzykę i zaczęłam przeglądać różne strony internetowe aż trafiłam na artykuł z jakiejś strony plotkarskiej z wczoraj a na głównym zdjęciu ja i Harry.
„Harry Styles na randce z dziewczyną”
Dzisiaj fanki przyłapały słynnego piosenkarza ze swoją dziewczyną Rozalią Fiołkowską na randce. Jak donoszą para wybrała się najpierw na obiad a następnie na romantyczny spacer po Hyde Parku. Wyglądali na bardzo szczęśliwych z czego także bardzo się cieszymy.
Czyżby Harry Styles został usidłany przez Rose ?
Co sądzicie o ich związku ?
I tyle na temat, a na dole oczywiście komentarze których było aż 869. Nie chciałam sprawdzać co w nich pisze lecz jednak ciekawość mnie zżerała. Było dużo pozytywnych jak i hejtów typu „Boże co to ma być ?” , „Skąd ona się urwała ?” lub „ Kolejna głupia blondynka” . Oczy mi się spociły ale szybko je przetarłam i już wszystko było dobrze. Po chwili odezwał się mój telefon otworzyłam wiadomość która brzmiała „Nie smuć się kochanie nie można być kochanym przez wszystkich. Prawda ?” Oczywiście nikt się nie podpisał. Jak miałam już w zwyczaju obejrzałam się na boki i spojrzałam przez okno. Znowu nikogo nigdzie nie było. Skąd ten ktoś tyle o mnie wie? Mam już tego wszystkiego dosyć. Odłożyłam laptopa na bok i położyłam się. Zaczęłam przyglądać się mojemu pokojowi. Był idealny. I te niebieski baldachim nad moim łóżkiem po prostu jest tu pięknie. Ojj chyba troszkę się rozmarzyłam. Podciągnęłam się do pozycji wpół siedzącej i zaczęłam czytać jeszcze trochę komentarzy, nawet trafiłam na komentarz typu „Harry i Rosie = Hasie” Który wywołał na mojej twarzy uśmiech. Następnie zamknęłam laptopa i poszłam do łazienki, gdzie napuściłam sobie wody. Zmyłam z twarzy makijaż , zrobiłam dużą piane rozebrałam się i zanurzyłam się w wodzie żeby troszkę się zrelaksować. Po pół godzinki wyszłam z wanny i ubrałam się w piżamkę, związałam włosy w koczka wyszłam z mojej prywatnej łazienki i podeszłam do mojej kolekcji książek. Szukałam to co ostatnio zaczęłam czytać znaczy w Polsce bo jakoś teraz nie miałam czasu. Po chwili z równego rzędu książek wyciągnęłam „Zakochany w Paryżu” kupiłam ją na wycieczce w Krakowie gdy poszliśmy do galerii na Kazimierzu. W tej książce Oliver Magny zdradza najpilniej strzeżone sekrety miasta i jego mieszkańców. Książka opowiada o tym, ze Paryż o także ludzie i to oni tworzą ten niesamowity klimat. Założyłam jeszcze moje okulary, ułożyłam poduszki na parapecie i usiadłam. Po około godzince czytania zrobiłam się senna. Odłożyłam książkę na szafkę nocną i położyłam się spać.
*Rano*
Leżałam w ogrodzie patrząc się na biegającego i bawiącego się Kacpra. Po chwili chłopiec podbiegł do mnie i klepnął w ramie krzycząc : ty ganiasz. Wstałam z wygodnego leżaka i zaczęłam ganiać się po ogrodzie z braciszkiem. Po nie mam pojęcia ile minęło leżeliśmy na trawie gilgocząc się.
Oddychałam głęboko ponieważ się zmęczyłam, nagle po drugiej stronie czyli w domku obok a dokładnie na ogrodzie siedzieli chłopacy. Wstałam i pomachałam energicznie do nich a oni zaczęli się szczerzyć jak głupi do sera. Posiedzieliśmy jeszcze trochę na podwórku rozmawiając z chłopakami i poszliśmy do domu. Po jakimś czasie przyszła mama. Dzisiaj wyglądała naprawdę ślicznie.
-Cześć kochanie – podeszła do mnie i pocałowała mój policzek.
-Cześć szkrabie – wzięła malca na ręce i także obdarowała buziakiem – Zacznę robić już obiad bo za godzinę przychodzi do mnie Shannon z małą Natalie.
Skinęłam głową i poszłam do siebie. Rzuciłam się na łóżko zastanawiając się co mam robić. Więc leżałam i patrzyłam się w sufit, który okazał się być bardzo interesujący. Po jakimś czasie do mojego pokoju wbiegła dwójka dzieci. Jednym z nich okazał się Kacper a druga to słodka dziewczynka jak mniemam Natalie. Zeszłam na dół przywitać się z panią Shannon. Zostałam tak wychowana że gdy tylko ktoś przyjdzie muszę się przywitać.
-Olu to twoja córka ? - zapytała ze zdziwieniem koleżanka mamy.
-Tak, ta krowa za miesiąc kończy 18 lat – uśmiechnęła się do koleżanki.
-Bardzo podobna do ciebie.
Mama uśmiechnęła się do mnie i pani Shannon i poszła do kuchni po soki dla nich.
-Mamo weź mi też nalej soku – krzyknęłam a po chwili pojawiła się mama z trzema szklankami. Poszliśmy do ogrodu aby dzieciaki mogły się pobawić na swierzym powietrzu. Usiadłyśmy na tarasie przy stole chwile przyglądając się Natalie i Kacperkowi.
-Troszkę przypominają mi ciebie i Maćka – uśmiechnęła się mama.
-Haha no może.
-Powiem ci ze zawsze myślałam że ty i Maciek kiedyś będziecie razem. Wszystko co robiliście to razem, gdzie byście nie szli to RAZEM – mama zaczęła się śmiać – Ale teraz widzę ze jesteś szczęśliwa z Harrym.
-Jestem nawet nie wiesz jak bardzo go kocham.
-Dzieci tak szybko dorastają – powiedziała do mamy pani S.
-Shay masz absolutną racje – zgodziła się razem z nią mama a ja wywróciłam oczami i sięgnęłam po szklankę z sokiem pomarańczowym.
Po chwili namysłu przypomniałam sobie, że chłopacy prosili mnie żebym przyszła bo mają ochotę gdzieś wyjść (oczywiście bez naszej pary Julam), więc pójdę się przebrać.
-Mamo ja idę do chłopaków i wychodzimy na miasto
-Julka idzie z wami ?
-Nie z tego co wiem to ma randkę z Liamem ale Eleonor jeszcze idzie.
-To idź i baw się dobrze... a ale najpierw się przebierz – wystawiła mi język a ja poszłam do siebie do pokoju. Zbliżyłam się do szafy by poszukać jakiś strój odpowiedni na tę pogodę. Wybrałam taki oto zestaw. Poszłam do łazienki się przebrać, włosy zostawiłam rozpuszczone a na rzęsy naniosłam tusz i byłam gotowa. Do torebki wrzuciłam, telefon, słuchawki, portfel i chusteczki. Zbiegłam na dół po schodach i przejrzałam się jeszcze raz w lustrze. Przypomniałam sobie jeszcze o kluczach i wyszłam. Skierowałam się jeszcze do ogrodu.
-To ja idę mamo ! Do widzenia pani Shannon.
-Do widzenia kochanie ale mów mi po imieniu – zaśmiała się i mi pomachała na co ja się szeroko uśmiechnęłam. Przeszłam kawałek po chodniku i weszłam na posesje chłopaków. Drzwi było otwarte wiec weszłam do domu i jedyne co zobaczyłam to biegnącego Horana który wparował do toalety.
-Yyyy a jemu co ? - zapytałam całej reszty ściągając buty i odkładając torebkę.
-Zatruł się biedaczek – podszedł do mnie wychodzący z kuchni Lou wręczając mi połowę marchewki.
Poszłam do salonu przegryzając mój przysmak gdzie siedzieli wszyscy, podeszłam do mojego chłopaka i dałam mu buziaka, lecz po chwili wylądowałam na jego kolanach. A on uśmiechnął się do mnie ukazując swoje dołeczki.
-To gdzie się dzisiaj wybieramy ? - zapytałam szeroko się uśmiechajac.
-Umm a co powiecie na kino – powiedział Zayn.
-To byłby świetny pomysł ale na co byśmy się wybrali ? - tym razem pytanie padło z ust El.
-No nie wiem to może na Przed północą ?
-Rose znowu jakieś romansidło ?
Zapytał już znudzony Hazz.
-A coś ci nie pasuje kochanie – odwróciłam głowę tak żebym mogła spojrzeć jego zielone oczy. A reszta zaczęła się śmiać.
-A mi się ten pomysł podoba – poparła mnie Eleonor.
-A mi nie – Lou usiadł krzyżując ręce.
-Ty też masz zamiar marudzić – warknęła na niego El a Malik zaczął się brechtać.
-Co za szczęście ze ja nie mam dziewczyny – powiedział z udawaną ulgą. A my zmroziłyśmy go wzrokiem.
-Dobra już się nie odzywam a co z Niallerem on idzie czy zostaje w domu ?
-Ja idę już mi lepiej – powiedział blondyn wychodząc z łazienki – a na co idziemy bo nie dosłyszałem.
-Na Przed północą – z niezadowoleniem powiedziała reszta.
-Mi to pasuje – uśmiechnął się blondyn do nas – Zayn będziesz poją parą dzisiejszego dnia ?
-A może ty jednak zostań w domu ?
-Nie no bo patrz stworzymy takiego Zialla i wszyscy się będą cieszyć.
-Ohh no dobra – burknął Mulat siedząc z obrażoną miną.
-No to wy się ubierzcie czy coś a ja idę do toalety – uśmiechnęłam się do nich.
-Ummm nie radze lepiej pójdź na piętro – rzucił Horan a ja udałam się schodami na górę.
*Oczami Liama*
-Harry choć na chwile do kuchni – poprosiłem przyjaciela korzystając z tego że jego dziewczyna poszła do toalety.
-No już idę – weszliśmy do kuchni – co chciałeś Liamku ?
-Kiedy masz zamiar powiedzieć Rozalii że mamy trasę od października.
-Nie wiem nie myślałem nad tym. Nie chce jej teraz psuć humoru.
-Ale wiesz ze musisz jej o tym powiedzieć.
-Tak, tak wiem do października mam czas – uśmiechnął się do mnie.
-To kiedy jej powiesz ? – pytałem zniecierpliwiony.
-No raczej parę dni przed wyjazdem.
-No bardzo dojrzałe – prychnąłem i już miałem iść do siebie.
-Booże Liam czepisz się wszystkich i wszystkiego może ty byś powiedział Julce a nie tylko mnie upominasz żebym nie zapomniał jak ja przecież dobrze wiem że będę musiał jej o tym powiedzieć.
-Nie wydzieraj się na mnie Styles !!!
-Będę robił co chce, gdzie chce i kiedy chce.
-Nie zapominaj że nie mieszkasz tutaj sam – syknąłem w jego stronę i powędrowałem do swojego pokoju.
*Oczami Rosie*
Co on w ogóle odwala. Jadą w trasę na pół roku a on chciał mi powiedzieć o tym parę dni przed wyjazdem? Boże co za kretyn wychodzę stąd. Zeszłam po schodach i skierowałam się do drzwi. Założyłam buty wzięłam torebkę i bez żadnego słowa trzasnęłam drzwiami i wyszłam. Nie mam słów na tego chłopaka. Co za dupek. Wyciągnęłam telefon i słuchawki z torebki i podłączyłam je do siebie. Potrzebowałam trochę spokoju. Ruszyłam w nieznanym mi kierunku słuchając różnych piosenek. Chyba się zgubiłam.
*Oczami Harrego*
Co ten idiota narobił, no przecież bym jej powiedział, może nawet wcześniej, chciałem żeby teraz dał mi spokój bo muszę się ogarnąć. A Rose słyszała całą rozmowę pomyślała że jestem aż takim egoistą i po prostu wyszła-,- , zbiera się na burze i do tego nie odbiera moich telefonów. I co ja mam teraz zrobić ? Szukałem jej jakieś pół godziny ale jakby się zapadła. Martwię się o nią. Londyn jest dużym miastem, a jeśli coś jej się stało ? Nie mogę tak myśleć wszystko będzie dobrze. Idę jeszcze jej szukać jeszcze nie wiem gdzie ale muszę ją znaleźć i wszystko wytłumaczyć.
*Oczami Rozalii*
Zaczyna kropić, jestem ubrana tak jak jestem, nogi mnie już bolą i do tego rozładował mi się telefon. No zajebiście. Nawet nie mam jak zadzwonić do kogoś żeby po mnie przyjechał gdzieś tutaj gdzie jestem. Usiadłam na ławce pod jakimś drzewem żeby zbytnio nie zmoknąć. Chyba jest koło 16 tak mi się wydaje. Obok mnie przeszła właśnie jakaś para dziwnie się na mnie patrząc. No nie dziwie się wyglądam strasznie. Cały makijaż rozmyty a na policzkach jeszcze ślady po łzach. Brakuje tylko paparazzich i już mieliby niezły temat na jutro. Podciągnęłam nogi pod brodę, wtuliłam się w nie i tak sobie siedziałam. Nie miałam pojęcia gdzie jestem wiec nic innego mi nie pozostało jak siedzieć i czekać aż ktoś mnie znajdzie. Czułam ze robię się cała mokra.
[…] (Po jakimś czasie, nie wiem ile minęło xD)
-Zali boże co się stało !? - usłyszałam krzyki Maćka, który podbiegł do mnie i okrył swoją bluzą.
-No bo.. bo jja się pokłóciłam z Harrym to znaczy tak jakby i i..
Nie zdarzyłam już nic powiedzieć bo Maciuś zaczął mnie tulić do siebie.
-Shhh już nie płacz mała jak ty się tu znalazłaś ?
-Bo wyszłam z domu chłopaków i się zgubiłam, nawet nie wiem ile już tu siedzę.
-Chodź idziemy do domu – powiedział podając mi rękę żebym mogła wstać. Złapałam jego dużą dłoń i podniosłam się stając naprzeciw niego.
-Masz chusteczki ?
-Mam
-To weź się wysmarkaj i powycieraj – powiedział cicho się śmiejąc. On to ma wyczucie -,-
-Dobra chodźmy – powiedziałam ciągnąc nosem,
-Co się tak dokładnie stało ?
-Szczerze to wkurzyłam się o byle co i po prostu wyszłam, rozładował mi się telefon, nie wiedziałam gdzie jestem – mówiłam co chwila pociągając nosem.
-Oj coś czuje że będziesz chora.
Powiedział Maciek a ja się zaśmiałam nawet nie wiem z czego, tak po prostu. Co nie oznacza że już wszystko dobrze cały czas jestem zła ale nie wiem czy na siebie czy na Harrego. Bo przecież to ja zachowałam się nieodpowiedzialnie i po prostu sobie uciekłam. Przystanęłam jeszcze raz wyciągając z torebki chusteczkę. Maciek ma racje już czuje że coś mnie bierze. Stałam naprzeciw niego i patrzyłam sobie na jego ułożone w nieład włosy.
-Będzie dobrze – powiedział głaszcząc mój policzek. Jego twarz zbliżał się coraz bliżej mojej. Po chwili nasze usta złączyły się w pocałunku. Nie protestowałam. Potrzebowałam teraz kogoś ciepła. By był blisko mnie. Po chwili się jednak oboje opamiętaliśmy.
-Chodź idziemy do domu – tylko tyle powiedział i spuścił głowę. To nie powinno się wydarzyć . Tylko tyle w tej chwili zdążyło mi przebiec przez głowę. Ruszyliśmy w stronę domu. Boże co ja wyprawiam, całowałam się z moim najlepszym przyjacielem będąc z Harrym to wszystko jest jakieś chore. Może Kate ma racje mimo ze mam chłopaka kleje się nawet do przyjaciela. Nie my wiemy ze to nie powinno się stać to był tylko mały incydent. Szliśmy jakimiś dziwnymi uliczkami których nie znałam. Gdzie on mnie do cholery prowadzi ?
-Maciek gdzie jesteśmy ? -zapytałam cichym głosikiem. Głupio się czułam po tej sytuacji no ale gdybym naprawdę tego nie chciała to bym go odepchnęła, nie pozwoliła mu a ja nic z tym nie zrobiłam. Po prostu tego potrzebowałam. Boze Rozalii nie pieprz głupot -,-
-Już dochodzimy wybrałem drogę na skróty.
Stwierdziłam że jak już się odezwałam to zadam mu kolejne pytanie. Dobra to nie będzie pytanie.
-Obiecaj mi że nikomu o tym nie powiesz – zatrzymałam się patrząc w jego błękitne oczy.
-Nie powiem – powiedział to zdanie tak bez żadnych emocji jakby nic się nie stało. A stało się i to za dużo.
W końcu doszliśmy na naszą ulice. Zastanawiałam się co zrobić czy pójść do Harrego, czy może do Julki lecz to chyba nie byłby dobry pomysł. Ostatecznie udałam się do domu żegnając się z Maćkiem zwykłym 'cześć'. Weszłam do środka i udałam się do swojego pokoju. Z tego co zauważyłam rodzice siedzieli w salonie a odgłosy Kacperka dochodziły z jego kolorowego pokoju. Otworzyłam delikatne drzwi pchając je ku wewnątrz. Gdy dostałam się już do mojego królestwa rozebrałam się i mokre rzeczy albo rozwiesiłam w łazience albo wrzuciłam do kosza z brudnymi rzeczami. Zmyłam dokładnie makijaż i na twarz nałożyłam warstwę kremu nivea. Włosy zaplotłam w kłosa i zarzuciłam na siebie zwykłe szorty i koszulkę. Wyglądałam w miarę, przecież musze jakoś wyglądać żeby nie wzbudzić żadnych podejrzeń. Wyszłam z pokoju i zmierzałam ku schodom gdy usłyszałam ten słodziutki głosik, mimowolnie się uśmiechnęłam widząc malca.
-No chodź tu do mnie – chłopiec podreptał nóżkami do mnie a ja kucnęłam przed nim. Po chwili wtulił się we mnie na skutek czego upadłam tyłkiem na podłogę. Taaa musiało wyglądać to komicznie. Chłopiec zaczął się śmiać i podał mi swoja mała rączkę w geście pomocy. Chwyciłam ją i stanęłam na własnych nogach. Skierowałam się do kuchni udając, ze wszystko jest dobrze. Starałam się uśmiechać żeby wszystko wyglądało jak najbardziej naturalnie. Chyba nie jestem aż taką złą aktorką bo nie wzbudziłam żadnych podejrzeń. Jednak do Chole dużo mi brakuje – pomyślałam. Przysiadłam między mamą a tatą. Chwile się po przepychałam ale w końcu usiadłam tak, ze wszystkim było wygodnie.
-Jak było w mieście ? - zapytał niespodziewanie tata. Zagiął mnie tym pytaniem.
-Yyy no bardzo fajnie poszliśmy do kina – starałam się brzmić wiarygodnie.
-O a na czym ? - naszą rozmową zainteresowała się mama.
-Poszliśmy na jakieś romansidło ale było całkiem fajne – nie wiem jakim cudem potrafię tak dobrze kłamać. Przeraża mnie to. No ale cóż zawsze uważałam ze jestem dziwna. Rozmawialiśmy jeszcze chwile i nagle w całym domu zabrzmiał dźwięk pukania. Wstałam i podeszłam do drzwi od razu je otwierając na oścież. Zdziwiło mnie to co zobaczyłam, przed moimi drzwiami stał sobie Harry, uniósł lekko głowę spoglądając na mnie.
-Możemy porozmawiać ? - z jego ust padło pytanie którego się obawiałam. Widać czeka mnie naprawdę ciężka rozmowa. Gestem dłoni zaprosiłam go do środka, gdzie w korytarzu ściągnął buty.
-Dzień dobry proszę państwa – uśmiechnął się w stronę moich rodziców na co oni zgodnie odpowiedzieli : Cześć Harry.
-Mamo my idziemy na górę – powiadomiłam moją rodzicielkę i razem z Haroldem udałam się do mojego pokoju. Weszliśmy do środka siadając na łóżku.
-Umm może chcesz coś do picia ? - wypaliłam nagle.
-Rose wiesz dlaczego tu przyszedłem prawda ?
-No wiem – powiedziałam wzdychając i spuszczając głowę.
-Popatrz na mnie – powiedział tym swoim troskliwym tonem. Po chwili odważyłam się spojrzeć w jego stronę, gdzie napotkałam te jego piękne szmaragdowe oczyska wlepiające się we mnie. W mojej głowie zaczął sie pojawiać obraz ukazujący całujących się mnie i Maćka. Szybko otrząsnęłam się i … odezwałam.
-Przepraszam … za to wszystko, za mnie i za moje .. zachowanie. Postąpiłam źle i jestem tego całkowicie świadoma. I do tego pewnie zepsułam wam plany na dzisiejszy dzień. Po prostu wystraszyłam się tego, tej całej trasy, tego że cię nie będzie i będę tutaj sama i … i już sama nie wiem.
-Ojj już wszystko dobrze, słyszysz ? Mamy jeszcze dużo czasu a co do trasy to tylko pół roku – na chwile się zaciął – a może aż pół roku. No ale popatrz jesteś silna a poza tym na miejscu cały czas masz Julkę, Elkę i Maćka. Poza tym idziesz do szkoły, po szkole tańce. W czasie świąt trasa jest przerwana i bo udajemy się do rodzin potem mamy wolny tydzień który spędzimy tu w Londynie także sylwester. A po za tym mamy jeszcze skypa i inne nowoczesne urządzenia jak na przykład telefon – mówił machając mi tym 'nowoczesnym' urządzeniem przed twarzą na co się zaśmiałam. Będzie dobrze – uśmiechnął się do mnie, a na jego policzkach uformowały się te dwa śliczne dołeczki, które nadają mu tego dziecięcego uroku – No chodź tu do mnie – powiedział rozkładając swoje ramiona, natomiast ja przeczołgałam się przez kawałek łóżka wtulając się w jego ciało. Siedzieliśmy tak a moja głowa była schowana w zagłębiu jego szyji, natomiast on gładził mnie swoimi dłońmi po plecach. Ta pozycja bardzo mi odpowiadała, jednak Harry to wiercipięta i długo w jednej pozycji nie wytrzyma, więc położył się na łóżku. Położyłam się koło niego łapiąc jego prawą dłoń. Zawsze lubiłam się bawić jego palcami i w tej chwili było identycznie na co Harold się zaśmiał.
-Co cie tak śmieszy ? - zapytałam spoglądając na niego.
-Nic kochanie – jeszcze raz się zaśmiał i przyciągnął mnie do siebie. Dał mi buziaka w głowę i wyciągnął telefon, odblokował go a moim oczom ukazała jego tapeta. Przez co zaczęłam się śmiać.
-Ślicznie wyglądasz na tym zdjęciu - powiedział z dumą – Chociaż ta bluzka – zaczął się zastanawiać.
-Nie uważasz ze jest zbyt koronkowa ?
-Nie nie uważam tak – powiedziałam wytykając mu język na co on zaczął mnie łaskotać.
-Hahahah o nie hahaah – śmiałam się w niebo głosy że na pewno ciocia z wujkiem mnie słyszeli – Ha ha ha Harry weź przestań hahaah – cały czas się śmiałam i nie mogłam się opanować.
Po chwili przestał i zastygł tak na de mną wlepiając swoje oczy w moje. On jest idealny, , te rysy jego twarzy, oczy, nos, usta i moje dwa małe skarby czyli dołeczki. Podciągnęłam się lekko na łokciach dając mu buziaka, Harry zaczął go odwzajemniać i po chwili zwykły buziak przerodził się w woje na języki. Oderwaliśmy się od siebie cały czas na siebie, patrząc do puki ten idiota się na mnie nie położył ! Nie żebym zarzekała no ale ja jestem od niego mniejsza i troszkę mnie zgniata.
-Złaź ze mnie ty grubasie – powiedziałam ledwo łapiąc oddech.
-Pff wypraszam sobie ja wcale nie jestem gruby.
Złapał mnie rękoma w tali po przeturlał tak ze teraz to ja leżałam na nim.
-No i od razu wygodniej – powiedziałam uśmiechając się do Stylesa.
-No i od razu wygodniej – powiedziałam uśmiechając się do Stylesa.
Ułożyłam się wygodnie i tak sobie leżałam słuchając sobie jak bije serce mojego chłopaka a on głaskał mnie po włosach.
-Kocham Cię – szepnął mi na ucho.
-Ja ciebie też – jeszcze bardziej się w niego wtuliłam, ze nawet nie było miejsca między naszymi ciałami. Leżeliśmy w pokoju w ciszy gdy nagle wbiegł Kacper.
-Zali, Zali oć na kolacje … ooo ceść Harry – chłopiec wskoczył na łóżko przytulić się do Stylesa.
-Hej mały - wziął go na kolana i mocno przytulił.
-To co idziemy na kolacje ? - zapytałam patrząc ja dwójka najważniejszych dla mnie chłopców, bo nie ukrywajmy Hazz to takie duże dziecko :P
-Ja się będę zbierał
-O nie, nie mama nie puści cie bez kolacji do domu – uśmiechnęłam się do niego a on wstał podając mi rękę. Złapałam ją i razem z Kacperkiem u jego na rekach zeszliśmy na dół.
-Oooo jak słodko – rozczuliła się mama – siadajcie.
-Mamo pomóc ci może ?
-Nie nie trzeba – posłała mi ciepły uśmiech i udała się do kuchni.
Usiedliśmy do stołu i zaczęliśmy rozmawiać oczywiście nie obyło się bez przesłuchania Harrego.
-Tato długo jeszcze będziesz go tak zamęczał ? - zapytałam rodziciela spoglądają na Harrego który całkiem nieźle się trzymał.
-A jak podobał ci się film Harry ? Kolejne romansidło na które wyciągnęła was Rose.
Chłopak spojrzał na mnie lecz szturchnęłam go co było znakiem że ma coś powiedzieć.. Zrozumiał o co mi chodziło i zaczął coś gadać na temat filmu. Ufff uratował mnie.
Zjedliśmy kolacje i Harry miał się zbierać do domu.
-Hazz zostań na noc, tato może ? - zapytałam go robiąc kocią minkę.
-Ojj dobra ale bądź cie grzeczni – uśmiechnął się do nas a my pomaszerowaliśmy na górę. Weszliśmy do pokoju a ja rzuciłam się na łóżko. Bardzo wygodne łóżko.
-Ale się najadłam – powiedziałam zamykając oczy. Zaczęłam się po chwili śmiać.
-A tobie co znowu ? - Harry położył się obok mnie.
-No bo patrz nagle sobie wstaje rano patrze a tu mi taki brzuch urósł od tego jedzenia – zaczęłam się jeszcze bardziej śmiać.
-Ty to głupiutka jesteś – wtulił się w moje malutkie ciałko. Nagle w całym pokoju rozległ się dźwięk który informował o tym że telefon Hazzy zaczyna dzwonić. Podparł się na łokciach i przyłożył te „nowoczesne” urządzenie do ucha.
-No hej Lou .… jasne zajmę się nią …. okej to o 13 ... no paaa.
Odłożył telefon na bok a ja spojrzałam na niego wyczekująco.
-Dzwoniła Lou i poprosiła mnie żebym zajął się jutro Lux bo ona i Tom muszą coś załatwić.
-Ooo jak słodko – uśmiechnęłam się do niego – mam nadzieje że poznam tego uroczego maluszka.
-Too może przejdziemy się jutro razem do miasta.
-Mi pasuje – odpowiedziałam i wtuliłam się w mojego chłopaka.
Cały czas nie wierze że to wszystko się dzieje. Ta cała przeprowadzka tutaj, poznanie wspaniałych przyjaciół i chłopaka, poznanie Elci mojej kochanej i ten koncert i w ogóle wszystko. To takie nie realne a jednak prawdziwe. Gdyby ktoś mi powiedział pół roku temu co mnie czeka to chyba bym go wyśmiała.
-Nad czym tak rozmyślasz Rozalciu ? - zapytał mnie Hazz.
-Nad wszystkim, o tej przeprowadzce tutaj, o tobie, o chłopakach i wszystkich innych rzeczach które się tutaj działy – uśmiechnęłam się do niego.
-To może zamiast tak się zastanawiać nad wszystkim to zrobisz mi masaż ? - wyszczerzył te swoje zęby i patrzył tymi oczkami.
-Ohhh wykorzystujesz mnie ! A ja zawsze Ci ulegam no ale noo okej. Ściągaj koszulkę i kładź się na brzuchu. Chłopak posłuchał mnie i po chwili był już gotowy. Usiadłam na nim a dokładniej na jego sexi pośladkach i zaczęłam go masować a on leżał i mruczał coś pod nosem -Mówiłeś coś kochanie ? -zapytałam nie zaprzestając.
-Niee, nie – mruknął i leżał tak sobie odpoczywając. Wodziłam dłońmi po jego rozgrzanym ciele, sunęłam ręką wzdłuż jego kręgów a następnie dotknęłam jego szyi, którą zaczęłam także masować – Coś spięty jesteś – zauważyłam.
-Może trochę, to przez ten dzień i stres że mogło ci się coś stać. Martwiłem się o ciebie. Obrócił się na plecy tak że ja sturlałam się z niego i leżałam obok. Obrócił głowę w moją stronę a ja zaczęłam głaskać go po policzku. Chwile później złapał moją dłoń i przyłożył ją do swojej klatki piersiowej. Czujesz ? Zapytał na co ja pokiwałam twierdząco głową. Ono bije tylko dla ciebie. Powiedział dalej patrząc mi prosto w oczy, które zaczęły zachodzić łzami.
-Ejj ale mi tu nie płacz – zaśmiał się tym swoim charakterystycznym głosem.
*oczami Harrego*
Leżeliśmy tak do czasu kiedy Rozalcia nie usnęła, lekko wstałem z łózka kierując się ku krześle na którym leżał koc przykryłem ja nim i sam ułożyłem się obok mojej księżniczki. Tak słodko wygląda kiedy śpi, jak taki mój mały aniołek.
Kocham ją i jestem tego pewny.
Idę spać, to był dzień pełen wrażeń.
Rano obudziły mnie promienie wpadające wo pokoju, lekko się podciągnąłem i rozejrzałem na boki cały czas byłem z pokoju Rosie. Spojrzałem na telefon. Godzina ósma. Nie zaszkodzi jak sobie jeszcze poleżę i popatrzę na moją slicznotkę. Pół godziny później zaczęła się przebudzać, walczyła z prawą powieką aż ja otworzyła. Spojrzała na mnie i się uśmiechnęła.
-Poora wstawaać – powiedziałem patrząc na nią.
-Pfff to sobie wstawaj mi się jak na razie nie chce.
-Nie pffyfaj na mnie – powiedziałem do niej gilgocząc ją.
-No okej już ... przestań – spojrzała na mnie błagalnym wzrokiem. Po chwili w pokoju rozbrzmiewał dźwięk mojego telefonu. Przyłożyłem go do ucha jednak szybko pożałowałem tej decyzji gdy usłyszałem krzyki.
-Styles gdzie ty się podziewasz łajzo jena !! - krzyczał a może wrzeszczał to będzie bardziej odpowiednie słowo Lou, który mogłem wywnioskować, ze jest bardzo wkurzony.
-Yyy no leże sobie u Rozalii a co ? - chciałem się z nim troszeczkę podroczyć.
-Booże nie wytrzymam kiedyś z tobą wychodzisz, znikasz na całą noc nawet nie informując nikogo ze cę nie będzie. Wiesz co jednak z ciebie to jest bałwan.
-Hhaha odpowiedział pan odpowiedzialny, który zawsze wszystkich o wszystkim informuje.
-Dobra ja kończę bo mnie wkurzasz Hazz.
-Papa też cię kocham – zaśmiałem się i odłożyłem telefon na bok. Rosie leżała obok i się chichrała, Lou tak krzyczał że nawet mając wyłączoną opcje głośnomówiącą wszyscy wokół wiedzieli co mówił.
-Chyba Tomlinson się że tak delikatnie ujmę zdenerwował – Rozalka zaśmiał się.
-Taa delikatniee- uśmiechnąłem się do niej – A teraz pora wstawać – zerwałem z niej koc a ona wstała przeciągając się. Wzięła świeże ciuchy i poszła do łazienki. Chwile później słyszałem dźwięk puszczającej wody. Ogarnąłem się do końca tak, ze jako tako wyglądałem i rozłożyłem się jeszcze na łóżku z telefonem w ręku. Wszedłem na tt odpisałem paru, fankom, dałem paru osobą follow i ogólnie wszystko ogarnąłem.
Wyszła już odświeżona w samej bieliźnie do pokoju, podeszła do szafki i zaczęła w niej szperać. Nie mogłem oderwać od niej wzroku, ona jest idealna. Wyciągnęła z malinowa bluzkę i do tego niebieskie rurki.(LINK) Leżałem tak jak wpatrzony w nią.
-Co się tak gapisz Styles może jeszcze zdjęcie mi zrób, będziesz miał na dłużej – zaśmiała się dźwięcznie a ja rzuciłem w nią poduszką, ona chciała mi oddać ale cela to nie ma – zaśmiałem się a Rosie znowu zamknęła się w łazience. Chwile później wyszła, już ubrana, podeszła do szafki i wzięła swój telefon sprawdzając przy tym godzinę.
-To co ja znikam, żeby nie dostać jeszcze większego opieprzu od chłopaków i widzimy się tak po 13 jakby co wpadnę po ciebie– powiedziałem całując ją w policzek. Odprowadziła mnie do drzwi, gdzie założyłem buty, jeszcze raz się z nią pożegnałem dając jej całusa w nosek na co mała się zaśmiała. Jak ona ślicznie się śmieje *.*
Otworzyłem ostrożnie drzwi od domu kluczem i wszedłem do środka. No to czeka mnie opieprz. Pomyślałem i ściągnąłem buty. Wyprostowałem się a przede mną stał nikt inny jak Liam.
-Coo ty sobie wyobrażasz ? - to zdanie wypowiedział trochę wkurzony - Wiesz jak my się o ciebie martwiliśmy. Mogłeś chociaż sms-a napisać – powiedział przytulając mnie.
-No właśnie – za Liamem wyrosła trójka moich przyjaciół.
-Ufff a myślałem, ze dostane jakiś ochrzan czy coś a tu takie miłe powitanie – powiedziałem się uśmiechając, na co oni się zaśmiali. Zaprowadzili mnie do salonu, posadzili na sofie i usiedli naprzeciw. Oookej, nie wiem co jest grane, ale jakoś dziwnie się zachowują.
-I jak było – zapytał z bananem na twarzy Nialler. Nie wiedziałem o co mu chodzi.
O co im chodzi.
-No ejjj ja chciałem się zapytać pierwszy – powiedział Lou robiąc obrażoną minę. Dobra tutaj jest jakoś dziwnie, nie mam pojęcia co oni odwalają. Nagle wszyscy zaczęli się przekrzykiwać tak, że nic nie rozumiałem co do mnie mówią.
-Ejj co jest. Chłopacy !! - krzyknąłem żeby jakoś ich uciszyć.
-O co wam chodzi ?
-Pogodziliście się ? - zapytał Zayn.
-No to chyba oczywiste, że tak skoro u niej spał – powiedział Liam przybijając sobie palmface'a.
-Już wszystko okej, wyjaśniliśmy sobie wszystko zjedliśmy kolacje z jej rodzicami i tyle. - powiedziałem wstając – no a teraz idę do siebie bo o 13 przyjdzie Lou bo dzisiejszy dzień spędza z moją chrześnicą więc Sayonara – powiedziałem machając im. Wszedłem na piętro i skierowałem się do mojego pokoju a następnie do … łazienki.
Koło godziny 12 byłem już gotowy. Teraz to tylko czekać na mojego szkraba. Siedziałem właśnie w kuchni razem z chłopakami popijając wodę z telefonem w ręku i przeglądając zdjęcia. Dużo ich. Na jednych są chłopacy, inne to Lux, albo Zali czy nawet Julka. Połowa mojego telefonu to zdjęcia a druga połowa to muzyka.
-Co będziecie robić ? - zapytał Liam.
-No pójdziemy pewnie z dzieciakami na plac zabaw, trochę na miasto do parku, zobaczy się. Chwile przed 13 zadzwonił dzwonek do drzwi. Podbiegłem zeby otworzyć je i pomóc Lou. Otworzyłem je a moim oczom ukazały się dwie piękne panie.
-Lux chodź do Harolda – powiedziałem spoglądając na dziewczynkę która podeszła do mnie mocno mnie przytulając. Mając niecałe 2 lata jest dość silna.
-Styles a ze mną to już się nie przywitasz nie ? - w progu stała mama Lux Lou.
-No chodź tu do mnie – powiedziałem rozkładając ręce i przytulając ją. Później otrzymałem potrzebne rzeczy i pożegnałem się z Teasdale. Razem z maluchem wszedłem jeszcze do kuchni aby mogła przywitać się zresztą chłopaków.
Po 13 zabrałem ta Małą Księżniczkę i ruszyłem pod dom Rosie. Zapukałem do drzwi a po chwili zjawiła się w nich blondynka. Dałem jej buziaka w policzek i czekałem jak ta założy Kacperkowi buciki.
-Lux słońce to jest Rosie a to Kacper – wiem ze mi nie odpowie bo jest bardzo wstydliwa ale rozumie co się do niej mówie. Mała pokiwała tylko głową i i powiedziała „Hi” . Kacperek wyciągnął małą dłoń w jej stronę, a my przyglądaliśmy im się co zrobią. Ona nie zareagowała więc chłopiec podszedł bliżej i dał jej buziaka w policzek na co mnie i Rosie złapał napad śmiechu. Chyba ten malec spędza z nami za duuużo czasu, pomyślałem i ruszyliśmy w stronę parku. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się a dzieciaki złapały ze sobą kontakt, co mnie bardzo cieszyło. Nagle zauważyłem Rosie z telefonem w ręku. Wyrwałem jej go z dłoni i spojrzałem na zrobione zdjęcie. Już miałem je usunąć kiedy usłyszałem jej głosik.
-Nooo weź noo. Jest ładne nie usuwaj – prosiła no więc oddałem jej telefon a ona ustawiła te zdjęcie na tapetę. Boże co ja się z nią mam. Doszliśmy do niewielkiego parku, gdzie znajdował się plac zabaw. Usiedliśmy na ławce a maluchy poszły do piasku.
*Oczami Rosie*
Od samego przyjścia widziałam, że jest coś nie tak. Jest jakiś inny. Coś musiało się stać. Zaraz to z niego wyciągnę.
-Hazz co się dzieje jakoś inaczej się zachowujesz. Coś się stało ?
-Nie nic się nie stało – uśmiechnął się do mnie i spojrzał w kierunku piaskownicy.
-No ej przecież widzę – szturchnęłam go łokciem w bok – Co jest ?
-Ojj no trochę się posprzeczałem z Julką, chyba powiedziałem o parę słów za dużo, ale powiedziałem po prosu co sądzę.
-To o co wam dokładnie poszło.
-Nie przejmuj się. ... Too nic takiego – powiedział dał mi buziaka w policzek i ruszył w kierunku dzieciaków. Czyli nic z jego nie wyciągnę za to Juleczka wszystko mi wyśpiewa – pomyślałam i podeszłam do tej trójki. Zaczęliśmy robić babki z piasku i budować mini zamek. Za krzakami przemknął mi cień. Wstałam jak poparzona i rozejrzałam się wokół, jednak nikogo nie zauważyłam. Po zabawie w piaskownicy otrzepaliśmy się wszyscy i ruszyliśmy przez park w stronę miasta. Idąc zobaczyłam Łucje razem ze swoim pieskiem zbliżającą się w naszym kierunku. Aż mi się zagotowało. Harry chyba zobaczył moje zdenerwowanie dlatego też poczułam mocniejszy uścisk dłoni który miał mówić „jesteś tu ze mną nic ci się nie stanie”
-Cześć Rozalko – powiedziała do mnie po polsku. Hazz nie musi rozumieć o czym rozmawiamy.
-Żeś się mnie uczepiła jak rzep do psiego ogona Łucjo – powiedziałam mrużąc oczy – Czego chcesz ?
-Ja no wiesz chciałam cię przeprosić.
-Ha przeprosić jaja sobie robisz ? Po tym wszystkim ?
-Nie no ale ja na serio. Wiem, że przez wiele lat sprawiałam ci przykrości i wgl. Ze byłaś przeze mnie w Radley. I chyba zrozumiałam jak się wtedy czułaś czułaś, dlatego cię przepraszam.
Spojrzałam na nią a oczy wyglądały jakby mi z orbity wyleciały. Co ona wygaduje.
-Co ty do mnie rozmawiasz ?
-Wiem ze jesteś osobą która nie toleruje takich fałszywych ludzi jak ja i wiem, ze mi w tym momencie nie wierzysz, musiałabym cie nie znać chociaż nie to widać na kilometr że mnie nie trawisz no ale ja i tak cię bardzo przepraszam i to chyba na tyle co chciałam ci powiedzieć. Życzę Wam powodzenia z Harrym, bo na pewno się przyda.
-Co masz na myśli mówiąc na pewno ? - chyba nie wie co się stało między mną a Maćkiem. Powiedziałam mrużąc oczy.
-Mam na myśli to, że jesteś bardzo uparta zresztą on też. Ja już ide. Cześć. -odetchnęłam z ulgą, że jednak nic nie wie. Mam taką nadzieje.
Wow co to było ? Harry spoglądał na mnie wyczekująco żebym mu przetłumaczyła o czym rozmawiałyśmy. Jemu tak samo jak mi samoistnie opadła szczęka ale zgodził się z jednym, a mianowicie że jestem bardzo uparta.
No ale to przecież nie prawda noo. Przyznajcie mi racje. Ja nie jestem uparta no nie jestem. Koniec kropka. Ruszyliśmy na miasto, gdzie także świetnie się bawiliśmy. Lux to urocze dziecko, polubiłam ją i mam nadzieje, ze ona mnie też. Po paru godzinach dobrej zabawy wróciliśmy do domu. Dzień uważam za udany.
.............................................................................................
Hej Miśki !! W końcu pojawił się rozdział i wydaje mi się że nie jest taki zły. Przepraszam że musieliście tyle czekać no ale mam coś z netem. Udało mi się dodać go dopiero teraz a miałam go napisanego już dawno. Na kolejny rozdział nie będziecie musieli tak długo czekać a teraz życzę wam udanego weekendu. Tak wiem ze jest sobota wieczór ale ciii. No więc ten pozdrawiam i całuje :**
Viki
.............................................................................................
Hej Miśki !! W końcu pojawił się rozdział i wydaje mi się że nie jest taki zły. Przepraszam że musieliście tyle czekać no ale mam coś z netem. Udało mi się dodać go dopiero teraz a miałam go napisanego już dawno. Na kolejny rozdział nie będziecie musieli tak długo czekać a teraz życzę wam udanego weekendu. Tak wiem ze jest sobota wieczór ale ciii. No więc ten pozdrawiam i całuje :**
Viki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz