Nastał nowy dzień.
Wstałam wcześnie, bo z tej radości i podekscytowania nie mogłam
spac. A poza tym mój ukochany braciszek z samego rana zaczął swój
recital pod prysznicem. Nie zdziwię się gdy nasi sąsiedzi zaczną
uciekac mimo, ze mieszkamy w domku dwurodzinnym. Całe szczęście
rodzina Fiołkowskich jest przyzwyczajona do codziennych koncertów
Macka i moich zresztą też.
Mój pokój rano
wyglądał jeszcze lepiej niż wczoraj. W porannym świetle mogłam
zobaczyc każdy szczegół tego średniej wielkości wnętrza z
ogromnym łożkiem po środku.Wszystko wyglądało dokładnie tak jak
to sobie zaplanowałam i mimo tych wszystkich bagaży, pudeł i
sterty ciuchów, które wczoraj rzuciłam w kąt pokój wyglądał
przepięknie. Zresztą jak cały nasz dom. Myślę, że ta
przeprowadzka to bardzo dobry krok na tej ścieżce zwanej moim
życiem. Nowe miasto to nowe perspektywy, nowe znajomości i
możliwości spełniania marzeń ( a tego bardzo dużo w mojej
głowie).Ale czy na pewno odnajdę się w nowej sytuacji? Przecież
po wakacjach zacznie się szkoła i te wszystkie obowiązki... Ehh co
ma być to będzie. Nie mogś poddac się od razu na starcie. Mam przy
sobie najlepszą przyjaciółkę i rodzinę, czego mi więcej
potrzeba? Razem jakoś damy rade...
Moje rozmyślania przerwało
burczenie w brzuchu, nic dziwnego przecież cały wczorajszy dzień z
nerwów nie mogłam nic jeśc. Chyba więc czas nadrobic zaległości.
Prędko podreptałam na dół w mojej piżamce w małpki i jednym,
wielkim kołtunie na głowie. Zatrzymałam się na przedostatnim
schodku, zaraz za mną zbiegł Maciek w bokserkach ( ahh jak ten
czubek kocha paradowac w gatkach z rana -.-) Stanęliśmy trochę zdezorientowani, spojrzeliśmy na siebie a następnie na utkwione w
nas sześc par oczu. (Musieliśmy wygladac komicznie :p).
- No! Nareszcie są
nasze śpiochy! - krzyknęła Rose a jej dźwięczny głos
rozbrzmiał w całym pomieszczniu.
- Co wy tu wszyscy
robicie? - zapytałam.
- Postanowiliśmy wpaśc
do was na pierwsze śniadanko w nowym domu – odparła ciocia z
uśmiechem.
- Super!... naprawdę
świetnie!Ale mogliście nas wczesniej uprzedzic. Nie musielibyscie
oglądac tej oto Zmory. – powiedział Maciek wskazując na mnie
dystyngowanym gestem jakby ogłaszał przybycie Królowej Elżbiety.
- Haha bardzo śmieszne
śpiewający Romeo w bokserkach w misie. Szczerze współczuje
twojej wybrance, której będziesz śpiewał serenady pod oknem. -
rzuciłam mu złowrogie spojrzenie, choc w moim wykonaniu i tak
wyglądało dośc śmiesznie.
- Dobra dzieciaki nie
gadac tylko siadac i jeśc!
- Dobrze tatusiu... –
odparliśmy zgodnie i ze spuszczonymi głowami i zabawnymi grymasami
na twarzy (niczym dzieci, którym ktoś zabrał ulubioną zabawkę)
ruszyliśmy w stronę stołu.
- Ale Macieju dobrze by
było gdybyś najpierw włożył cos na siebie. – powiedział tata
próbując powstrzymac śmiech.
- Pierwszy dzień i już
wszyscy się mnie czepiają – odezwał się Maciek z udawanym
oburzeniem i pobiegł schodami na górę.
Ahh uwielbiam
nasze wspólne śniadania. Szkoda tylko, że nie zdarzają się
często. Zazwyczaj tata i wujek mają dużo pracy w firmie więc
wychodzą wcześniej a moja mama od czasu do czasu wyjeżdża w
delegacje. Ale nie mam co narzekac, bo gdy już nadarzy się taka
okazja jest naprawdę wesoło.
Po śniadaniu
wróciłam na górę do swojego pokoju. Przekraczając próg drzwi
wlazłam w stertę kartonów, które pozostawiłam wczoraj w lekkim
nieładzie.
- Cholera! - wrzasnęłam.
Jedno z pudełek spadło na podłogę. Szybkim ruchem podniosłam je
i zaczęłam sprawdzac czy wszystkie znajdujące się w nim rzeczy są
całe. Na szczęście nic się nie uszkodziło więc mogłam spokojnie
odstawic pudełko i zając się doprowadzeniem mojego wyglądu do
stanu użyteczności publicznej. Poszłam więc do mojej prywatnej
łazienki i wzięłam długą, odprężającą kąpiel. Zrobiłam
lekki makijaż i ubrałam się w ulubione jeansy i czerwony top.
Włosy zaczesałam na bok w kłosa. Po czym zabrałam się do
ogarniania tego chaosu panującego w moim idealnym świecie.
- Julia!!! -
usłyszałam krzyk mamy.
- Tak? -
mama powoli wchodziła schodami na górę.
- Mogłabyś
skoczyc do sklepu po kilka produktów? - zapytała po wejsciu do
mojego pokoju.
- No skoro
tak ładnie prosisz – uśmiechnęłam się – tylko daj mi listę.
Najwidoczniej
mój idealny świat musi jeszcze poczekac zanim doprowadzę go do
całkowitego porządku.
Pogoda
w Londynie pozostawiała wiele do życzenia. Jak na tą porę roku
było dośc chłodno bo jedynie 19 stopni i wiał lekki wiatr.
Zarzuciłam więc na siebie cienki, kremowy sweterek oraz apaszkę
pod kolor i czerwone Conversy, po czym udałam się na zakupy do
marketu znajdującego się przecznicę dalej.
Wracając
przyglądałam się otaczającym mnie widokom naszej ulicy. Jak to
brzmi... naszej... Wszystkie domy są takie zadbane i piękne.
Zresztą cała ulica (mimo nie zbyt ciekawej pogody) wygląda
naprawdę zadziwiająco ładnie.
Szłam wolnym
krokiem niosąc dwie torby z zakupami. Wszystko wyglądało tak
spokojnie gdy nagle zza rogu wyjechał jakiś chłopak na rowerze,
pędził w moją stronę z dużą prędkością. Chciałam ustąpic mu
z drogi ale nim zdążyłam zejśc na bok, zostałam trącona przez
rower i upadłam na chodnik z dużym hukiem. Nie wiem czy to ja czy
upadające torby narobiły tyle hałasu...
-Jak
jeździsz palancie!!! - krzyknęłam z całych sił, ale rowerzysta
zapewne mnie nie słyszał, bo był już dobre 15 metrów dalej.
Spojrzałam
wokół siebie na rozrzucone po całym chodniku jabłka, które były
w jednej z toreb. - No pięknie, jeszcze tego brakowało – burknęłam
pod nosem.
- Wszystko w
porządku? - usłyszałam męski głos za moimi plecami. Po chwili
stanął przede mną średniego wzrostu chłopak, o jasno brązowych,
krótko ściętych i lekko kręconych włosach. Wyciągnął do mnie
rękę. Chwyciłam ją. Powoli podciągnął mnie do góry.
- Tak, nic
mi nie jest – powiedziałam cichutko. Chłopak spojrzał na mnie
jak na idiotkę. Widac było, że jest lekko zdezorientowany albo
zszokowany. Na jego twarzy pojawił się grymas, coś w stylu
,,WTF?” Nadal trzymał moją dłoń.
- Kompletnie nie
wiedziałam o co mu chodzi? Czy aż tak źle wyglądam? Nawet nie
zauważyłam, że przez cały czas patrze mu w oczy, a miał bardzo
ładne oczy... piękne brązowe oczy...chwileczkę...nooo tak
<palmface> . Własnie uświadomiłam sobie, że odpowiedziałam
mu po polsku. Nic więc dziwnego, że chłopak się przestraszył. -
ojej przepraszam nie ten język – uśmiechnęłam się lekko –
tak, wszystko w porządku, dzięki, że pytasz. - nieznajomy puścił
moją dłoń.
- Dobrze, że
nic Ci się nie stało – uśmiechnął się. Kurcze uśmiech też
miał śliczny. Aaaa o czym ja myślę! Julka! Weź się w garsc!
Rozejrzałam
się dookoła na leżące wszędzie jabłka.
- Ahh jak
zwykle musiałam narobic niezłego zamieszania. - spojrzałam na
chłopaka.
- Spokojnie,nie
Ty pierwsza i nie ostatnia a to zaraz pozbieramy. – ponownie się
uśmiechnął, po czym przykucnął i zaczął zbierac jabłka w
koszulkę.
- Oj zostaw
to ….
- Liam –
odparł i podał mi rękę na przywitanie (dziwnieee mógł się
przedstawic wcześniej kiedy jakieś 2 minuty trzymał moją dłoń,
ale widocznie był w zbyt ciężkim szoku :p)
- Zostaw to
L-Liam dam sobie radę!
- Ale ja Ci
z chęcią pomogę … - spojrzał na mnie pytającym wzrokiem.
- Julia –
dopowiedziałam i również zabrałam się za zbieranie owoców z
chodnika.
- A więc
skąd jesteś Julio? - zapytał Liam
- z Polski,
tak naprawdę to mój pierwszy dzień tutaj, no w sumie może drugi
bo przyjechaliśmy wczoraj po południu, a ja już musiałam
narozrabiac .
- Heh ale to
nie była Twoja wina, sama widziałaś, że ten idiota nie umie
jeździc jak człowiek. – zaśmiał się.
- No w sumie
może masz rację. - w końcu udało nam się zebrac wszystkie jabłka
więc mogłam wracac do domu. Schyliłam się żeby wziąśc torby,
podniosłam je gdy nagle poczułam ból w prawym nadgarstku.
- Ałaaa!! -
krzyknęłam – chyba jednak nie wszystko jest w porządku –
odparłam i postawiłam torby z powrotem na ziemi.
- Julia co
Ci jest? - zapytał poważnym tonem.
- Chyba
troszeczkę obtłukłam nadgarstek, ale nic mi nie będzie.
- Chodź,
pomogę Ci zaniesc te torby do domu, nie wyglądają na zbyt lekkie.
- Dziękuję,
to miło z Twojej strony - powiedziałam troszkę zawstydzona –
głupio mi Cie tak wykorzystywac.
- Przestań,
to przecież żaden problem, lubimy pomagac nowym sąsiadom –
odparł z uśmiechem.
Szliśmy
powoli, w między czasie rozmawialiśmy, Liam wypytywał o Polskę,
potem przyznał, że faktycznie troszeczkę się zdziwił kiedy
odezwałam się w obcym dla niego języku. Ja zapytałam go o to jak
jest w Londynie, jacy są tu ludzie i czy pogoda jest zawsze taka
beznadziejna. On odparł ze śmiechem, że ludzie są mili i uczynni
jak on a pogoda nie ma większego znaczenia kiedy otaczają nas
wartościowe osoby. Nawet nie zauważyłam kiedy doszliśmy na
miejsce.
- To tutaj!
Jeszcze raz dziękuję za pomoc – skierowałam te słowa do
stojącego przede mną chłopaka.
-Ależ nie
ma za co. Cała przyjemnosc po mojej stronie. – odpowiedział Liam
z lekko zadziornym uśmieszkiem.
- Ależ
jest, nie mam pojęcia jak Ci się odwdzięczę.
- Może
wybierzesz się kiedyś ze mną na kawę w ramach rewanżu?
- Jasne. O
ile nie jesteś zboczeńcem albo seryjnym mordercą. - zachichotałam.
- Aż tak
źle wyglądam?? - zaśmiał się chłopak. - Jakbyś jeszcze czegoś
potrzebowała to znajdziesz mnie w domu obok. – powiedział
wskazując na budynek.
- Dobrze.
Jeszcze raz dziękuję. Do zobaczenia!
- Do
zobaczenia! - odpowiedział, a ja weszłam do domu.
Oczywiście
nie odbyło się bez pytań co tak długo? Więc całe zajście
musiałam opowiedziec mamie. Noo może pominęłam kilka faktów o
ślicznych oczach i uśmiechu Liama. Ale zachowałam sens tej
historii. Okazało się, że mój nadgarstek jest zwichnięty,
zastanawia mnie tylko jakim cudem nie poczułam tego wcześniej gdy
chłopak pomagał mi wstac albo przy zbieraniu jabłek. Może byłam
tak rozkojarzona, że nawet nie czułam żadnego bólu. W każdym
bądź razie nic wielkiego się nie stało a nawet dzięki temu
zajściu poznałam całkiem przyzwoitego sąsiada. ;)
__________________________________________
I w ten oto sposób przebiegło pierwsze spotkanie Julki i Liama. Jak zareaguje dziewczyna na wieśc, że jej sąsiad jest jednym z członków zespołu, za którym nie przepada? Czy Rose uda się przekonac ją do chłopaka i jego kumpli?
__________________________________________
I w ten oto sposób przebiegło pierwsze spotkanie Julki i Liama. Jak zareaguje dziewczyna na wieśc, że jej sąsiad jest jednym z członków zespołu, za którym nie przepada? Czy Rose uda się przekonac ją do chłopaka i jego kumpli?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz