Dobrze. A więc proszki nasenne, tylko kto normalny wsypałby mi do napoju proszki nasenne no błagam to jest jakieś chore. Przecież są inne sposoby, żeby chwilowo pozbyć się człowieka, można go na przykład zamknąć w szafie ale proszki nasenne... jakoś mi się to w głowie nie mieści. Ale od początku wróciłam od chłopaków koło 16. Troszeczkę się zasiedziałam ale tylko dlatego, że ich chata jest po prostu ogromna i sporo czasu zajęło nam doprowadzenie jej do porządku po tej całej imprezie. No a po sprzątaniu zostałam jeszcze na harbatkę :P Liam był w stosunku do mnie jakiś oschły. Nie wiedziałam o co mu chodzi. No bo przecież ja w sumie nic nie zrobiłam...chyba. Chociaż jakby się tak głębiej zastanowić to byłam dla niego troszeczkę niemiła. Ale Liam to najmniejszy problem, bo nie mogę się uwolnić od tej myśli, że mam wroga. Jak to śmiesznie brzmi, mieszkam tu kilka dni i już mam wroga, jak widać nie marnuję czasu. Cudownie byłoby gdybym chociaż wiedziała kto to jest i czego ode mnie chce. Chciałam pogadać o tym z Rose ale ona nie miała czasu, bo szykowała się na spotkanie z Harrym ( to już wiemy gdzie ten koleszka się wybierał) więc umówiłyśmy się na jutrzejszy wieczór. Maciek nadal się do mnie nie odzywa, bo twierdzi, że jestem ,,nieodpowiedzialnym bachorem”. Po prostu znakomicie, jak na razie od czasu tej przeprowadzki wszystko się wali.:(
Postanowiłam już nie myśleć o tym wszystkim więc obejrzałam sobie ,,Porwanie” z Taylorem Lautnerem w roli głównej (ciasteczko *.*) po czym poszłam spać, bo byłam wykończona.
Nastał kolejny dzień. Pogoda była zadziwiająco ładna jak na Londyn. Poranne promienie słońca wdarły się do mojego pokoju budząc mnie przy tym. Muszę powiedzieć, że widząc całkowicie bezchmurne niebo od razu nabrałam energii do działania. Tradycyjnie na początek musiałam doprowadzić się do jako takiego stanu normalności po czym zeszłam na śniadanie. Rodziców nie było w domu, dawno już wyszli do pracy. Maciek siedział w salonie i oglądał jakiś dziwny program motoryzacyjny.
- Zrobiłem ci śniadanie. - odezwał się do mnie. Co mu się stało? Czyżby foch mu już przeszedł?
- Ty? Śniadanie? Aaaa już wszystko rozumiem chcesz mnie otruć tak? - odpowiedziałam sarkastycznie.
- Oj siostra przestań – uśmiechnął się tak słodko, że myślałam, że za chwilę ,,rzygnę tęczą” - wiesz, że nie chciałem grac złego brata, po prostu czasem wymaga tego sytuacja.
- Dobra, z kim gadałeś?
- Z Zaynem... - odparł.
- I wszystko jasne. - odpowiedziałam i poszłam do kuchni zrobić sobie jajecznicę, bo jakoś nie miałam ochoty na te jego kanapeczki.
No ale jak on w ogóle mógł pomyśleć, że jestem taka nieodpowiedzialna. Nawet nie dał mi się wytłumaczyć ale Zayn'owi to wierzy tak... Chociaż tym razem ja chyba też troszeczkę przesadzam. On się o mnie martwił, powinnam to docenic.
Stwierdziłam, że skoro ten dzień zaczął się dość pozytywnie (no bo w sumie to plus, że ten mój braciszek się do mnie odezwał.) muszę jakoś wyjaśnic tą niewyjaśnioną sprawę i w końcu wybrać się z Liamem na kawę, o którą się tak upomina.(Jeśli oczywiście będzie chciał ze mną rozmawiać.) Na początek wybrałam punkt nr 2 bo wydawał mi się łatwiejszy do wykonania.
Chwyciłam więc za telefon, wybrałam numer Liama i nawiązałam połączenie, które po chwili zostało odrzucone. Czyli tak jak myślałam, tego też naszły jakieś foszki. Spróbowałam kolejny raz i kolejny, bez skutku. No co za pajac... czemu on nie chce ze mną rozmawiać? Mam przeczucie, że wszystko łączy się w jedną wielką całość. No bo skoro tak nagle zniknęłam z tej imprezy a potem rano Liam zobaczył mnie uciekającą z ich domu, po czym wróciłam i chciałam rozmawiać z Zayn'em mogło to się wydac dziwne. I jeszcze te całe proszki na....zaraz zaraz Chole! Wiedziałam, że z tą dziewczyną coś jest nie tak. Dlaczego wcześniej na to nie wpadłam. To na pewno ona! Tylko dlaczego akurat ja stałam się jej celem i jak to udowodnic??
No nic postanowiłam, że zastanowię się nad tym później a tymczasem pobiegłam do domu chłopaków. Zapukałam do drzwi, które natychmiast otworzył mi Louis.
- Dzień doberek!! - wykrzyczał.
- Cześć! Poszukuję pewnego młodzieńca, krótkie, lekko kręcone włosy, brązowe oczy, widziałeś go może? - zapytałam.
- Czy to jest przesłuchanie?
- Tak!!! - posłałam mu zadziorne spojrzenie.
- A więc wydaje mi się, że widziałem go ostatnio w salonie, leżącego na kanapie i wcinającego chrupki serowe, o ile chodzi Ci o tego typka? – uśmiechnął się Lou i wskazał na rysującą się w drzwiach od salonu postac chłopaka.
- Dokładnie o tego!
- Może Tobie uda się doprowadzić go do porządku, bo nas nie chce słuchac.
- Zrobię wszystko co w mojej mocy. – wystawiłam mu język.
- Dziewczyno bawisz się w aktorkę?? Najpierw glina teraz lekarz, może jeszcze poudajesz mojego prawnika. - odparł Lou z szerokim uśmiechem.
- Z wielką przyjemnością, ale najpierw załatwię pewną sprawę z tamtym panem.
- Ok.
Szybkim krokiem weszłam do pokoju, w którym znajdował się Liam.
- Wstawaj gwiazdorze! Koniec tego wylegiwania się! - powitałam leżącego chłopaka.
- Co Ty tu robisz? - odparł znudzonym i może trochę chłodnym tonem nie odrywając wzroku od telewizora.
- No jak to co?? Przyszłam sprawdzić co się z Tobą dzieje, że nawet nie raczysz odebrać telefonu. A poza tym chcę Cię stąd wyciągnąć, chyba nie myślałeś, że cały dzień będziesz leżał na kanapie i oglądał jakieś dziwnee...ee czy to jest program kulinarny??
- Właśnie taki miałem plan więc pozwól mi go realizować. - znów ten straszny ton. On mnie zwyczajnie ignoruje...
- O nie nie nie! Jeśli myślisz, że Ci tak łatwo odpuszczę to się grubo mylisz. Zapomniał pan już, że mieliśmy się wybrać na kawę?? - mówiąc te słowa usiadłam koło niego.
- I właśnie teraz sobie o tym przypomniałaś??!! - powiedział podniesionym tonem i spojrzał na mnie z nutką złości w oczach. - bo co? Bo Ci się nudzi??!!
- Nie, bo chcę spędzić popołudnie z bardzo sympatycznym chłopakiem, który chyba zasługuje na spotkanie w ramach rewanżu za pomoc. - uśmiechnęłam się uroczo (no przynajmniej starałam się, żeby wyszło uroczo) i złapałam go za rękę w okolicy nadgarstka.
- Zawsze możesz sobie wziąśc Zayn'a.
- O Ci chodzi z tym Zayn'em?? W ogóle o co Ci chodzi?? Wczoraj nie odezwałeś się do mnie ani słowem. - już nie wytrzymałam. Zaczęłam mówic podniesionym tonem, tak naprawdę prawie się na niego darłam.
- No widocznie bardzo dobrze się z nim dogadujesz...
- Zayn jest dobrym kumplem tak samo jak Ty! Poza tym Liam nie wkurzaj się na mnie z powodu, którego nie znam! Dlaczego wszyscy są przeciwko mnie??? Ty i mój brat się do mnie nie odzywacie, ktoś coś knuje za moimi plecami a Rose nawet nie ma czasu, żeby ze mną pogadać. Dłużej tego wszystkiego nie wytrzymam!!! - poczułam jak łzy napływają mi do oczu, co było do przewidzenia, bo mam bardzo nietypowy talent do płakania w najmniej odpowiednich sytuacjach.
- Ju..Julka spokojnie. - powiedział Liam tym razem już innym tonem, takim troskliwym i przytulił mnie. - Przepraszam Cię. Ale wiesz ja chyba czegoś nie rozumiem.
- Bo to bardzo długa historia. - powiedziałam przez łzy. No kurde ale ze mnie beksa, dlaczego musiałam się rozryczeć? Cóż emocje robią swoje niestety.
- W takim razie pójdziemy na kawę i wszystko mi opowiesz. - uśmiechnął się do mnie. - może spotkajmy się za godzinę w parku dwie ulice dalej.
- Dobrze. - odparłam – zobacz jak my się zachowujemy – zaśmiałam się - jak stare dobre małżeństwo. Żona histeryczka i mąż leń leżący cały dzień na kanapie przed telewizorem.
- I mający focha. - dopowiedział Liam na co oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
- Hahaha w takim razie mężusiu doprowadź się do porządku bo wstyd pokazać się z Toba na ulicy. - klepnęłam go w klatkę piersiową po czym wstałam z kanapy.
- Dobrze żoneczko dla Ciebie wszystko – posłał mi buziaczka.
- Kiedy wy zdążyliście wziąśc ślub?? i nawet mnie nie zaprosiliście?? - wykrzyczał ze zdziwieniem Louis, który właśnie wszedł do pokoju.
- Haha, pa chłopcy. - powiedziałam tylko i ruszyłam w kierunku wyjścia.
Przez tą godzinę zdążyłam poprawic
makijaż, który delikatnie się rozpłynął. Przebrałam się w TO, włosy zostawiłam rozpuszczone i poszłam na spotkanie z Liamem
.
Doszłam do parku i zobaczyłam go siedzącego na ławce z ...o mój Boże! Z Chole!
No i co ja mam teraz zrobić??? Chole z Liamem... Chole z Li...i nagle wszystko stało się jasne jak słońce dzisiejszego dnia. Przecież z daleka widać jak się do niego ślini. Widocznie uznała mnie za konkurencję i dlatego odstawiła ten cały cyrk. Haha nawet jeśli nie jestem jej konkurencją, bo ja traktuje Liama jak kumpla to i tak nie dam tej jędzy za wygraną.
Podeszłam do nich szybkim krokiem. Chłopak widząc, że idę uśmiechnął się i pomachał w moja stronę.
- Cześć kochanie! - powiedziałam, po czym usiadłam na kolanach Liama i złożyłam na jego ustach gorący pocałunek. Sama jestem w szoku, że to zrobiłam oczywiście ,,mój mężuś” był w nie mniejszym szoku a najbardziej komicznie wyglądała mina rudej.
- Cześć...sss..skarbie. - spojrzał na mnie pytającym wzrokiem.
- Witaj Julka! - zwróciła się do mnie Chole. - widzę, że od naszego ostatniego spotkania wiele się pozmieniało. - odparła z uśmiechem tak sztucznym, że wyglądał jakby był po prostu przyklejony do jej twarzy.
- Cześć (żmijo) Chole – uśmiechnęłam się równie sztucznie.
- Dobra nie będę wam przeszkadzała i tak miałam już iść do moich przyjaciółek, Liam dziękuję za rozmowę i mam nadzieję, że niedługo znów się spotkamy. - zrobiła maślane oczka.
- Nie ma za co, ja również mam taka nadzieję – odpowiedział jej chłopak, który dalej był w lekkim szoku.
- Co to miało być???!!! - powiedział Liam gdy ruda była kilka metrów od nas a ja zeszłam z jego kolan. - W co Ty się ze mną bawisz dziewczyno??!!
- Przepraszam Cię – zrobiło mi się głupio, kompletnie zapomniałam, ze będę musiała się z tego tłumaczyć. - jaa...ja nie chciałam...tzn. ja....uhg...Liam wybacz ja po prostu nie mogę patrzeć jak ta żmija się do Ciebie ślini. - no to teraz palnęłam.:(
- Mówisz o Chole? – powiedział spokojniej.
- Tak mówię o Chole. Może zacznę od początku, bo wszystko wiąże się z ta bardzo długa historią.
- No dobrze, w takim razie słucham.
Opowiedziałam Liamowi wszystko od początku, nawet mi nie przerywał a to była naprawdę długa historia.Słuchał mnie uważnie i widziałam w jego oczach zrozumienie. To chyba dobrze.Patrząc na jego minę czułam, że mnie rozumie, tak naprawdę jest pierwszą osoba, której o tym mówię i trochę dziwne, że nie jest nią moja najlepsza przyjaciółka tylko jakiś tam piosenkarz, którego znam od kilku dni. Mimo wszystko czułam, że mogę mu powiedzieć o wszystkim. Gdy skończyłam siedzieliśmy chwilę w milczeniu.
- Dobrze a więc myślisz, że to Chole dosypała Ci proszków nasennych do soku.
- Dokładnie tak.
- Ale po co miałaby to robic?
- ,,bo to zwyczajna szmata” - pomyślałam – myślę, że po prostu uznała mnie za konkurencję.
- Za co?
- No Liam nie oszukujmy się ta dziewczyna się w Tobie buja i to widać na kilometr a skoro Ty na tej imprezie ciągle rozmawiałeś ze mną to chciała się mnie pozbyć żeby miec wolną rękę.
- No w sumie to miałoby sens. Ale przecież ona jest bardzo sympatyczna.
- Taa... jak widać pozory mylą. Skoro Ci się podoba to dlaczego nic nie zrobisz? Przecież ona tylko na to czeka.
- Ale ja nie powiedziałem, że mi się podoba. Zdecydowanie wolę brunetki. - odparł i spojrzał na mnie z taką uroczą minką, że myślałam, że zaraz się rozpłynę. Ale przecież ja do niego nic nie czuję poza przyjaźnią oczywiście, przy najmniej tak mi się wydaje.
- Taaa... - troszeczkę się zawstydziłam, no bo kurcze jak dac mu to delikatnie do zrozumienia, że możemy być przyjaciółmi ale nic więcej.
- To co idziemy na tą kawę? - zapytał chłopak.
- No pewnie. Jeszcze pytasz? Myślisz, że po co tu przyszłam. - uśmiechnęłam się zadziornie.
- Myślę, że przyszłaś tu bo chcesz ,,spędzić popołudnie z bardzo sympatycznym chłopakiem, który chyba zasługuje na spotkanie w ramach rewanżu za pomoc.” - zaznaczył cudzysłów w powietrzu i powtórzył słowo w słowo to co powiedziałam mu w domu.
- Oj Ty lepiej tyle nie myśl, bo Ci się mózg zlasuje głuptasku – poczochrałam te jego śliczne włoski a on zrobił mniej więcej taka minę :
po czym oboje zaczęliśmy się śmiać.
Weszliśmy do ślicznej kawiarenki, której wnętrze wypełniał cudowny zapach kawy i ciasta. Wystrój wnętrza był utrzymany w tonacji kawowego brązu z dodatkiem czerwieni. Na jednej ze ścian widniała fototapeta przestawiająca charakterystyczną dla Londynu czerwoną budkę telefoniczną. W tle leciała nastrojowa muzyka. Wszystko idealnie ze sobą współgrało i tworzyło wspaniały klimat.
Wybraliśmy stolik przy oknie, z którego mieliśmy przepiękny widok na fontannę w parku. Byłam po prostu oczarowana tym miejscem, to wszystko wyglądało jak w bajce, tak magicznie...
Minęło zaledwie 5 minut gdy podeszła do nas blond kelnerka i przyjęła nasze zamówienie. Ja wybrałam małe latte a Liam espresso i oboje wzięliśmy po kawałku jabłecznika.
- To miejsce jest niesamowite – odezwałam się do chłopaka
- Wiedziałem, że Ci się spodoba – odparł - często tu przychodzę, kiedy chcę pomyśleć w samotności, no i oczywiście zjeść trochę jabłecznika bo jest po prostu obłędny. - zaśmiał się.
- No i pewnie zabierasz tu każdą laskę, którą chcesz oczarować – spojrzałam na niego zadziornie.
- Muszę się przyznać, że jesteś pierwszą dziewczyną, którą tu przyprowadziłem. Czujesz się oczarowana? - zabawnie podniósł brwi.
- Oczywiście to miejsce jest cudowne. - zaśmiałam się.
- A ja? - zapytał Liam, spojrzał mi w prosto w oczy i chwycił moją dłoń leżącą na stoliku na co ja momentalnie ją cofnęłam.
- A Ciebie jeszcze nie znam Liam. - odparłam nieśmiało.
Na te słowa chłopak zaraz opowiedział mi pół swojego życia. Dowiedziałam się, że ma dwie starsze siostry, nienawidzi łyżek, gdyby nie został piosenkarzem pewnie byłby strażakiem lub nauczycielem w-fu. Mówił o przyjaźni z chłopcami, o tym, że traktuje ich jak braci i teraz nie wyobraża sobie życia bez nich. Opowiedział mi również historię jak to on i Louis wyprostowali Harremu włosy gdy spał na co ja wybuchnęłam śmiechem. Potem oczywiście przyszła kolej na mnie. Siedzieliśmy w tej kawiarni dobre dwie godziny. Potem poszliśmy do parku i karmiliśmy gołębie. Muszę przyznać, że w towarzystwie Liama czuję się świetnie. Nie muszę nikogo udawc i po prostu dobrze mi się z nim rozmawia jakbyśmy znali się co najmniej kilka lat. On jest po prostu czarujący, inteligentny i prawdziwy. Gdy dowiedziałam się, ze jest członkiem One Direction naprawdę pomyślałam, że to rozwydrzony gwiazdor. Myliłam się, tak bardzo się myliłam. Liam wcale nie zgrywa celebryty wręcz przeciwnie jest wspaniałym człowiekiem, zresztą tak samo jak jego kumple z zespołu. I chyba zaczyna mi się podobać....
Po kilku godzinach spędzonych z Liamem przypomniałam sobie o spotkaniu z Rose, więc wróciliśmy do domu. Oczywiście ja do swojego a on do swojego :p To zabawne, że mieszkamy obok siebie ale już wcale mi to nie przeszkadza.
Jak się okazało Rosie czekała na mnie jakieś 30 minut i oczywiście (jak to miała w zwyczaju) zaczęła się oburzać, że znowu się spóźniam ale nie była zła, wręcz przeciwnie zauważyłam jakiś dziwny uśmieszek na jej twarzy gdy powiedziałam, że byłam na spacerze z Liamem. Zrobiłam nam herbatę, włączyłam muzykę, rzuciłyśmy się na kanapę i jak to my zaczęłyśmy plotkować ;)
- Dobra, opowiadaj jak tam spotkanie z Hazzą – powiedziałam do przyjaciółki.
- Skąd Ty wiesz, że on ma taką ksywę?? Przecież nie jesteś ich fanką. - zdziwiła się Rose.
- Liam mi powiedział, że tak go nazywa. - odparłam
- uuuu Liam Ci powiedział.
- Cicho teraz mówimy o Tobie i Harrym więc...
- Więc było cudownie, pokazał mi Most Tower Bridge późnym wieczorem, potem tańczyliśmy w deszczu a następnie wróciliśmy zmoknięci do domu tzn do domu chłopaków, LIAM zrobił nam przepyszne kakałko, obejrzeliśmy jakiś horror i poszliśmy spac.
- Czekaj czekaj, po pierwsze co to za nacisk na imię Liam – uśmiechnęłam się podstępnie – po drugie przecież Ty się boisz horrorów i po trzecie ŻE COO?? - powiedziałam już trochę podniesionym tonem.
- No poszliśmy spac i co?
- Ale, że razem???
- no tak, ale nie martw się przecież do niczego nie doszło. - uspokajała mnie Rose – w ogóle Harry mnie wczoraj pocałował ale powiedziałam, że nie chce się śpieszyć.
- Teraz rozumiem dlaczego Maciek tak się na mnie wściekał gdy się dowiedział, że spałam u chłopaków. - zaczęłam się śmiać. - a co do Hazzy to myślę, że to całkiem fajny chłopak.
- Wiesz też tak myślę ale chyba mnie rozumiesz ja go praktycznie nie znam tzn nie znam go tak osobiście.
- Bardzo dobrze Cie rozumiem, bo dokładnie to samo powiedziałam dzisiaj Liamowi po czym on opowiedział mi całe swoje życie. - zaczęłyśmy się smiac.
- No dobra ale skoro poszłaś z nim na to spotkanie czyli, że już się do niego przekonałaś, bo inaczej chyba by Cie nigdzie nie wyciągnął, nie oszukujmy się jesteś strasznie uparta.
- I tu Cię zaskoczę, bo to ja wyciągnęłam go na kawę. - wystawiłam jej język. Za to Rose była w ciężkim szoku.
- Kim jesteś i co zrobiłaś z moją przyjaciółką??? - wstała i rzuciła we mnie poduszką, obie wybuchłyśmy śmiechem.
- No widzisz tak wyszło. Był na mnie strasznie wkurzony pewnie za to, że rano po imprezie na niego wpadałam i go olałam, a po południu przyszłam do Zayn'a więc musiałam go błagać żeby ze mną wyszedł. A tak dokładnie to się rozryczałam na jego oczach. - powiedziałam i spojrzałam na reakcję Rose.
- Dobraa ta historia jest naprawdę dziwna.
- Myślisz, że to było dziwne? To ciekawe jak zareagujesz gdy Ci powiem, że go pocałowałam. - Rose wypluła całą herbatę, którą miała akurat w ustach i zaczęła się krztusić.
- Ekhm...co zrobiłaś???....Ekhm
- spokojnie Rosie – poklepałam ja po plecach – musiałam coś zrobić bo ta ruda żmija się do niego przystawiała.
- Zazdrosna?? - spojrzała zadziornie.
- Nie! Po prostu ona nie jest dla niego odpowiednia.
- Mówisz jak jego matka – zaczęła się ze mnie nabijac, w sumie ja również zaczęłam się z tego śmiać bo miała trochę racji. - ale wiesz gdy byłam na tym spacerze z Harrym spotkaliśmy bliźniaczki, przyjaciółki tej całej Chole i były jakieś dziwne, zresztą Harry sam powiedział, że za nimi nie przepada.
- No widzisz, za to Liam uważa, że Chole jest bardzo sympatyczna. Najgorsze jest to, że ta ruda widzi we mnie konkurencję i jestem pewna, że to ona dosypała mi tych proszków!
- Faktycznie z nimi jest coś nie tak. - powiedziała Rose.
- No raczej tylko co my z nimi zrobimy??
_________________________________________________________________
___________________
Oto rozdział 6 ;) Za każdym kolejnym razem gdy czytam efekty mojej pracy wydają mi się coraz gorsze. Mam nadzieję, że to tylko złudzenie :P więc pozostawiam to waszej ocenie ;)