poniedziałek, 25 lutego 2013

Rozdział 12



                        ,,...ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską
                                     oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci...”

      Zadziwiające, że słowa te niby tak błache i pospolite, bo powtarzane miliardy razy na całym świecie, są naprawdę wyjątkowe, tak samo jak osoba, która je wypowiada.
Chyba każda z nas będąc małą dziewczynką marzyła o ślubie jak z bajki, o pięknej, białej sukni i pantofelkach. Oczywiście dochodziło do tego wyobrażenie wszystkich dekoracji i śnieżno-białych kwiatów. Ale czy kiedyś zastanawiałyśmy się dlaczego ludzie biorą śluby? Bo z pewnością nie chodzi tylko o tą magiczną uroczystość...
Za każdym razem, również dziś, oglądając nagranie ze ślubu moich rodziców rozmyślałam właśnie o tym dlaczego ludzie pragną związać się z kimś węzłem małżeńskim na zawsze? Właściwie to odpowiedź na to pytanie doskonale widzę każdego dnia na przykładzie rodziców, oni naprawdę się kochają, mimo częstych kłótni i nieporozumień zawsze są razem. I chyba właśnie o to chodzi, nie o piękną suknię, nie o dekoracje ale o osobę, z którą chcemy przejść przez życie nawet gdy nie będzie nam łatwo. Reszta to tylko oprawa. Ale gdzie znaleźć taką bratnią duszę?...
      Z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk dzwonka do drzwi, więc zatrzymałam DVD i poszłam otworzyć, bo pewnie i tak nikt inny by tego nie zrobił. Rodzice szykowali się na górze a Maciek dostawiał jeszcze krzesła w ogrodzie, bo w ostatniej chwili okazało się, że przyjedzie kuzyn taty z rodziną. Szybkim ruchem pociągnęłam za klamkę a moim oczom ukazała się nasza kochana czwóreczka zza ściany. Od razu przywitałam się z Rose uściskiem i zaprosiłam wszystkich do salonu, gdzie razem czekaliśmy na rodziców i resztę zaproszonych gości.
- Julka wies cio? - po chwili zwrócił się do mnie Kacperek.
- Co słoneczko? - zapytałam łaskocząc malca.
- Rosie ma chłopaaakkkaaaaa! - powiedział śpiewająco – i się całoooowaaaałłaaa! - Ciocia z wujkiem spojrzeli podejrzanym wzrokiem najpierw na swojego małego synka a potem na córkę.
- Młody a Ty nie potrafisz trzymac języka za zębami? Poza tym skąd wiesz? - zapytała Rose.
- Widziałem przez okno – powiedział Kacerek po czym zakrył usta swoimi malutkimi rączkami i zaczął chichotać.
- Rose naprawdę? Jesteś z Harrym?Nareszcie! Tak się cieszę! - zwróciłam się do siedzącej obok mnie przyjaciółki i mocno ją wyściskałam. Natomiast jej rodzice dalej siedzieli lekko zaskoczeni tą całą sytuacją.
- No to w takim razie mała kiedy nam przedstawisz tego całego Harrego? - powiedział do Rose jej tata.
- Właściwie to ja go dziś poznałam – powiedziała ciocia – ale moglibyśmy na przykład zaprosić go jutro na kolację. Co Ty na to skarbie? - zapytała. Rose była w szoku, kompletnie nie wiedziała co powiedzieć, no bo przecież dopiero co zostali parą a rodzice już chcą zapraszać jej chłopaka na kolację.
- Spokojnie...-szepnęłam do przyjaciółki chwytając ją za ramię – Myślę, że troszeczkę się śpieszycie, dajcie im trochę czasu a gdy nadejdzie odpowiedni moment Rose na pewno przedstawi wam Harrego. - uśmiechnęłam się do niej.
- Dziękuję – powiedziała prawie bezdźwięcznie.
- No dobrze, skoro tak będzie dla nich lepiej – powiedział wujek wzdychając.
Rozmawialiśmy jeszcze chwilkę gdy rodzice w końcu pojawili się na dole. Przeprosili sąsiadów, że musieli tyle czekac i poszli z nimi do ogrodu. Po kilku minutach zaczęła pojawiać się reszta zaproszonych gości a ogród wypełnił się ludźmi. Rodzice witali wszystkich po kolei, ciocie, wujków, babcie, dziadków, kuzynów, kuzynki. Ta lista chyba nie miała końca...
W domu zrobiło się zamieszanie. Usłyszeliśmy kolejny dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć. Moje zdziwienie było ogromne gdy zobaczyłam stojącą przede mną, idealną, blondynkę w...ciąży.
- K-K-K-Kate??? - wydukałam, stałam jak zamurowana, nie mogłam uwierzyć własnym oczom, tego naprawdę się po niej nie spodziewałam.
- No oczywiście, że ja głupiutka! Czy wyglądam jak ktoś inny? - w całym przedpokoju rozniósł się jej donośny głos. Maciek i Rose wychodzący właśnie z pokoju stanęli w bezruchu i wytrzeszczyli gały. Następnie spojrzeli na mnie z niedowierzaniem.
- Nie, nie skąd, wyglądasz znakomicie jak zawsze – próbowałam się uśmiechnąć ale wyglądało to bardzo sztucznie.
- Ahh wiem, wiem. – cóż za pewność siebie :/ - słuchaj mogłabyś mi pomóc wnieść bagaże, przecież nie będę dźwigac. - powiedziała wskazując na swój brzuch.
- Jakie bagaże!? - krzyknęłam – przecież wszyscy goście zatrzymują się w hotelu.
- To mama nic Ci nie mówiła? -zapytała ze zdziwieniem Kate.
- N-ni...
- ooo Kate! - przerwała mi mama. - Dobrze, że jesteś. Jak się czujesz? Nie widać po Tobie, że to już piąty miesiąc.
- Oh dziękuję, czuję się świetnie – odparła moja kuzyneczka.
- Wejdź! Zaraz zawołam Bruna żeby pomógł Ci to zanieść do pokoju dla gości.
- Cooo!!!? - równocześnie krzyknęliśmy: ja, Maciek i Rose. Podeszłam do nich a mama poszła po tatę.

Byłam naprawdę zszokowana i trochę skołowana. Wiedziałam, ze babcia z dziadkiem zostają na tydzień ale Kate...dlaczego rodzice nic nam nie powiedzieli o jej pobycie u nas a tym bardziej o ciąży?
- Dooobraa to jest naprawdę dziwne – powiedział mój braciszek.
- Rose! Myślisz o tym co ja? - zwróciłam się do przyjaciółki.
- Myślę, że tak. - odpowiedziała.
- Wszystko by się zgadzało. - powiedziałam trochę przestraszona.
- O czym wy w ogóle gadacie? - odezwał się Maciek - jak zwykle macie te swoje małe sekreciki i z nikim nie chcecie się podzielić. - powiedział trochę oburzony, że znów coś przed nim ukrywamy i poszedł do ogrodu.
Nie mogłyśmy powiedzieć mu przecież, że dostałyśmy dziwne sms-y, w których ktoś groził nam, że przejmie stery naszego życia. A teraz pojawiła się Kate, która zawsze gdy byliśmy młodsi traktowała nas jak swoją służbę i musieliśmy robic wszystko co nam kazała. Byłam prawie pewna, że to ona jest tą osobą, która przysłała mi zdjęcie. Wiedziała, że zostanie u nas przez jakiś czas więc postanowiła się znowu zabawic... nie tym razem złotko...
- Dobra ale skąd wzięła to zdjęcie? No i jeszcze wiedziała o Liamie? - zapytała szeptem Rose, nadal stałyśmy w tym samym miejscu przy schodach i próbowałyśmy jakoś to wszystko wyjaśnic.
- No wiesz w internecie znajdziesz wszystko, zwłaszcza, że oni są sławni, a o Liamie mogła się dowiedzieć nawet od mojej mamy.
- Właściwie masz rację...
- O czym tak szepczecie dziewczynki? - usłyszałyśmy głos Kate dochodzący ze schodów. Na ten dźwięk przeszły nas ciarki.
- Oh mówiłyśmy tylko, że ciocia Lucy ma świetne wyczucie stylu. - odpowiedziałam, mając nadzieję, że nie zorientuje się co naprawdę było tematem naszych szeptów.
- Tak, macie racje, zawsze wygląda pięknie – odparła – przy okazji śliczne macie sukienki.
- Dzięki – odpowiedziałyśmy niepewnie i rzuciłyśmy jej podejrzliwe spojrzenie. Kate ruszyła w stronę wyjścia na taras, które znajdowało się w salonie, w drodze witała się z resztą rodziny. Dumnie kroczyła przed siebie, z przepięknym uśmiechem na twarzy...jak zwykle... PERFEKCYJNA.

     Przyjęcie zbliżało się ku końcowi, większość gości pojechało już do hoteli, zostali tylko nieliczni, ale po godzinie oni także się zmyli. Zostaliśmy sami: ja, Maciek, rodzice, babcia z dziadkiem i...Kate. Nadal nie wiedziałam dlaczego i na jak długo zostaje.
Był bardzo ładny wieczór, niebo było bezchmurne i pokryte milionem świecących gwiazd. Wyglądało niesamowicie, przypominało trochę granatowe płótno, na które ktoś wysypał cukier. Siedziałam nad basenem z butelką szampana (jeśli wcześniej o tym nie wspomniałam, to tak mamy w ogrodzie basen ;p). Przyglądałam się tym białym kropeczkom na niebie i rozmyślałam. Oj dzisiaj coś mnie wzięło na rozmyślanie. Zastanawiałam się dlaczego odkąd tu przyjechaliśmy moje życie zmieniło się diametralnie. Nigdy wcześniej nie doświadczyłam tylu dziwnych rzeczy, jak w czasie tych...dwóch...tygodni : wypadek pierwszego dnia, proszki nasenne, Chole, teraz te dziwne sms-y i Kate. Boje się pomyśleć co będzie dalej. Upiłam łyk szampana i przyglądałam się wodzie w basenie lekko poruszanej przez delikatny wietrzyk, który powiewał od czasu do czasu.
- aaaaaa!!!- nagle usłyszałam krzyk i trzask dochodzący od strony płotu, dzielącego nasz ogród z ogrodem sąsiadów. Aż podskoczyłam z przerażenia.Słyszałam bicie własnego serca i ciężki oddech. Ze strachu nie mogłam się ruszyć, siedziałam jak sparaliżowana. Co się dzieje?
- Czy ktoś tu jest?! - z trudem krzyknęłam, próbując uspokoić drżenie głosu.
- To tylko ja! - zobaczyłam rękę unoszącą się z krzewów, rosnących pod płotem.
- L-Liam??? - zapytałam dla pewności i szybko tzn. tak szybko jak tylko to było możliwe w moich szpilkach pobiegłam w miejsce, gdzie leżał mój sąsiad.
- Cześć! - powiedział wstając powoli i otrzepując się z trawy i liści.
- Co Ty wyprawiasz??? Chcesz żebym zawału dostała??? - zaczęłam się na niego drzec i uderzyłam go w prawy bark.
- Ała! - usłyszałam w odpowiedzi – też się cieszę, że Cię widzę – posłał mi uśmiech mówiący ,,mogłabyś być milsza dla kogoś kto właśnie spadł z płotu w krzaki”
- hah przepraszam – zaśmiałam się – nic Ci nie jest?
- Nie, chyba nie. - odparł chłopak. Ruszyliśmy w stronę basenu, przy którym wcześniej siedziałam.
- Dlaczego przeskakiwałeś przez płot? Przecież z drugiej strony jest furtka? - zapytałam rozbawiona.
- No wiesz, chciałem być jak ninja, wedrzeć się niepostrzerzenie i Cie zaskoczyć – uśmiechnął się.
- To ostatnie akurat Ci się udało – zaczęłam się z niego śmiać. Usiedliśmy przy basenie, zdjęłam szpilki i zamoczyłam nogi w wodzie, była tak przyjemnie ciepła. Liam zrobił to samo.
- A co Ci się stało z włosami? - spojrzałam na niego z zaskoczeniem w oczach, dopiero teraz zauważyłam, że nie ma swoich loczków.
- Ahh no wiesz, to taki nowy ,,imidż”, w końcu jestem sławnym gwiazdorem, muszę wyglądac stylowo. - powiedział to takim zabawnym tonem,w dodatku śmiesznie poruszając brwiami, że nie mogłam powstrzymać się od śmiechu. Uwielbiam go takiego, niepoważnego. Niesamowite jest to, że widzę w nim zwykłego chłopaka, Liama, nie jakiegoś tam członka One Direction tylko po prostu Liama. Ponownie się zamyśliłam, spoglądałam to na wodę to na gwiazdy a potem jeszcze na kwiatki przy ścieżce, oświetlone przez lampki ogrodowe.
- Hej! Coś się stało? Jesteś jakaś smutna. - poczułam jego dłoń na ramieniu.
- Nie, nie, wszystko w porządku, po prostu myślę. - uśmiechnęłam się lekko.
- Jesteś pewna? - zapytał z troską w głosie.
- Tak Liam, jestem pewna – zaśmiałam się. - zachowujesz się jak mój tata. - wystawiłam mu język.
- No i znowu to robię! – powiedział z wyrzutem – przepraszam, ja po prostu się martwię.
- To... miło z Twojej strony – odpowiedziałam lekko zawstydzona.
- Ale wiem jak Cię rozweselić! - wydał radosny okrzyk i nagle zaczął mnie łaskotać.Jak ja tego nie nawidzę, dlaczego muszę mieć łaskotki dosłownie...wszędzie?
- Co Ty robisz wariacie?Przestań, bo będę musiała zastosować drastyczne środki!
- Haha już się boję! - odparł drwiącym tonem.
- No i masz rację. - odpowiedziałam po czym, bez dłuższego zastanowienia,wepchnęłam go do basenu. Usłyszałam tylko plusk, po chwili z wody wynurzył się mokry Liaś.
- No dobrze... jednak powinienem był Ci wierzyc, a teraz pomóż mi stąd wyjść... - powiedział i wyciągnął do mnie swoja mokrą dłoń. Chwyciłam ją a Liam pociągnął mnie za sobą i ja również wpadłam do wody. Byłam wściekła a zarazem rozbawiona.
- Aaaa jak mogłeś to zrobić? Moja sukienka... - zrobiłam smutną minkę – zaraz dostaniesz za swoje! - podpłynęłam bliżej, złapałam go za głowę i wsadziłam ją pod powierzchnię wody. Tak zemsta idealna :p Jednak nie przewidziałam tego, że gdy Liam się wynurzy będzie chciał zrobić ze mną dokładnie to samo.
- Nie... – mówiłam spokojnie, jednocześnie się od niego oddalając – nie, proszę... – Liam był coraz bliżej a ja znajdowałam się przy ściance basenu, więc nie miałam żadnego wyjścia. Wskoczyłam na niego, oplotłam ręce wokół jego szyi i przytuliłam tak mocno, że ledwo mógł oddychać. Nagle poczułam jego rękę na moich plecach. – proszę Liam, już wygrałeś, poddaję się. - mówiłam nie odrywając się od niego.
- No skoro tak ładnie prosisz...
- Tak, bardzo ładnie – ściskałam go mocniej.
- W takim razie co dostanę w nagrodę? - zapytał Li z dumą, powoli się od niego ,,odkleiłam” i nasze oczy się spotkały. Czy mówiłam już kiedyś, że ma bardzo ładne oczy?
- No nie wiem, czy zasłużyłeś na nagrodę Payne? - powiedziałam unosząc brwi. Liam nic nie odpowiedział tylko nastawił swój mokry, rumiany policzek. - oj niech Ci będzie. - podarowałam mu delikatnego całusa i ponownie go przytuliłam na co on wyszczerzył swoje, białe ząbki. Pozostaliśmy w tej pozycji jeszcze chwilę, a następnie wyszliśmy z basenu, tym razem Liam wyszedł pierwszy i pomógł mi się z tamtąd wydostać.
- no cóż panie Payne chyba czas wracać do domu – zwróciłam się do dygoczącego z zimna chłopaka.- bo jeszcze mi się przeziębisz. - uśmiechnęłam się delikatnie.
- Ahh czyli zrobiłaś to specjalnie, żeby się mnie pozbyć – powiedział Li udając urażonego.
- Oczywiście, najlepszy sposób na spławienie kolesia to wrzucić go do basenu – odparłam ironicznie. - nie zapominaj, że ja też tu jestem poszkodowana.- wystawiłam mu język.
- Ale Ty przynajmniej nie spadłaś z płotu. - zaśmiał się.
- Fakt, ale łączę się z Tobą w bólu – ponownie się uśmiechnęłam – dobra lec, bo zamarzniesz.
- No dobrze, spotkamy się jutro? - zapytał chłopak.
- Przepraszam, jutro nie mogę, może pojutrze?
-Ok, zadzwonię do Ciebie –na pożegnanie posłał mi swój uroczy uśmiech numer 5 i ruszył w stronę furtki. Haha teraz będzie miał nauczkę i więcej nie odważy się skakać przez płot :D
Stałam jeszcze chwilkę w ogrodzie i patrzyłam na powoli oddalającą się postac Liama.
Chłopak odwrócił się i gdy zobaczył, że nadal stoję na dworze, cała mokra, stanowczym gestem ręki wskazał mi wejście do domu.
- OK Daddy!!! - krzyknęłam tak głośno jak tylko mogłam. On tylko się zaśmiał i pomachał mi na dowidzenia.
      Weszłam do domu i szybciutko pobiegłam schodami na górę, do swojego pokoju. Byłam przemarznięta, jednak kąpanie się w basenie późnym wieczorem nie jest najlepszym pomysłem. Gdy tylko znalazłam się pokoju, zrzuciłam z siebie mokrą sukienkę, włączyłam radio i wskoczyłam do wanny z gorącą wodą. Nic tak nie odpręża jak gorąca kąpiel. Potem oczywiście odziałam się w moją piżamkę w małpki i rzuciłam na łóżko. Nagle drzwi od pokoju się otworzyły a ja podskoczyłam, często mi się to ostatnio zdarza, boję się ale sama nie wiem czego. W progu ukazała się sylwetka Kate.
- nie zapomniałaś czegoś przypadkiem? - zapytała z zadziornym uśmieszkiem, trzymając w ręku moje kremowe szpilki z czerwoną podeszwą, które pewnie zostawiłam przy basenie.
- Aaa tak, dzięki... - odpowiedziałam zmieszana, przez ostatnie kilka lat nie miałyśmy najlepszych kontaktów, teraz nawet nie potrafię z nią rozmawiać, czuję się jakby to był ktoś zupełnie obcy, jednak mimo wszystko to moja kuzynka.
- Fajny ten Twój chłopak. - powiedziała po chwili.
- Co? jaki chłopak? - zdziwiłam się
- No Liam! Chłopak, który pomógł Ci gdy potrącił Cię rower i ten sam Liam, z którym dziś zabawiałaś się w basenie. - posłała mi porozumiewawczy uśmiech.
- Żeee coo proszę? Słuchaj Liam nie jest moim chłopakiem a już na pewno nie zabawiałam się z nim w basenie po prostu do niego wpadliśmy i...
- Spokojnie kuzyneczko, przecież nikomu nie zdradzę Twojej tajemnicy. Ale dam Ci radę, jeśli chcesz stworzyć z Liamem udany związek lepiej bądź z nim szczera, bo prawda i tak prędzej czy później wyjdzie na jaw, kiedy najmniej będziesz się tego spodziewała. - wyszczerzyła się i z uniesioną głową opuściła mój pokój. Co za jędza! Czy to miałabyc groźba? Miałam mętlik w głowie, kompletnie nie wiedziałam co o tym myśleć. Wiem jedno, Kate jest zdolna do wszystkiego. Usiadłam na parapecie, chwyciłam za telefon i napisałam wiadomość do Rosie.

                                               ,,Ona wie więcej niż nam się wydaje.”

__________________________________________________________________
                                                    _________________________
No i jest rozdział 12 :) Myślę, że jest całkiem spoko ale to nie ja powinnam oceniac :p Mam nadzieję, że wam się spodoba i wyrazicie swoją opinię w komentarzach ;)
                                                                                                                               Paula ;*






4 komentarze:

  1. Rozdział zarąbisty tak jak cała reszta . Ciekawa jestem jak akcja potoczy się dalej . Mam nadzieję że w następnym rozdziale Liam dowie się już o tych SMS-ach . Pozdrawiam @ananasludwik

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki ;) Myślę, że Liam dowie się w swoim czasie ;P

      Usuń
  2. uuuu plis wiecej momentów z Liamem. On jest takii słodki... <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział . Masz talent . ;)
    Moment z Liamem cudowny <3

    OdpowiedzUsuń