Leżałam już w moim wygodnym łóżeczku i prawie zasypiałam ale jedno nie dawało mi spokoju. Dlaczego Kate właśnie teraz kiedy dostajemy te anonimowe sms-y zostaje u cioci i wujka. Zadręczałam się tym pytaniem dzisiejszy prawie cały dzień przez co byłam mało skupiona i niespokojna. Już prawie usypiając mój telefon za wibrował pod poduszką. Powoli usiadłam na łóżku i chwytając jak najostrożniej telefon jakby miał zaraz wybuchnąć. Myślałam, że to kolejna wiadomość z tego dziwnego numeru który przedstawiał ciąg cyfr i liter ale na szczęście to tylko Julka.
Następnego dnia obudziłam się bardzo niewyspana. Przez całą noc nie mogłam spać bo rozmyślałam o wszystkim co się dzieje i do tego jeszcze Maciek się fochną na nas, że nie mówimy mu wszystkiego. Ugh. Z jednej strony mieszkam tu już dwa tygodnie i przywykłam do tego miejsca a z drugiej czuje się bardzo nieswojo. Jeszcze teraz to mam spokój ale co się stanie jak media dowiedzą się o moim związku z Harrym to będzie masakra. Dobra ja tu gadu gadu a tu trzeba wstawać. Poszłam do łazienki wziąć szybki prysznic i się ubrać. Gotowa zeszłam na śniadanko.
-Cześć mamuś, cześć tatuś – przywitałam się z rodzicami którzy kończyli nakładać do stołu.
-Rozalko pójdź po Kacpra bo będziemy jeść – powiedział tata. Tak też zrobiłam i poszłam do dużego pokoju gdzie mały siedział na kanapie i oglądał sponge bob'a.
-Rooosie !! - krzyknął uradowany.
-No cześć szkrabie co dzisiaj będziemy robić ? - zapytałam siadając obok niego.
-To mozie pójdziemy na plac zabaw ?
-Możemy iść czemu nie a teraz idziemy na śniadano – pstryknęłam go w nos.
-A zaniesies mnie ?
-No to chodź tu do mnie – otworzyłam szeroko ręce. Mały wskoczył na mnie i razem pomaszerowaliśmy do jadalni, gdzie mama z tatą jedli naleśniki z syropem klonowym mniam. Jedliśmy w miłej atmosferze rozmawiając jakie mamy plany na dzisiaj. Mama posprzątała po śniadaniu i razem z tatkiem poszli szykować się do pracy. Poszłam razem z Kacprem do salonu, włączyliśmy telewizor i zaczęliśmy oglądać Jessie. Gdy się skończyło poszliśmy do pokoju Kacperka żeby go ubrać. Po dwunastej byliśmy gotowi, wychodząc spotkaliśmy Maćka idącego chodnikiem.
-Hej Mała gdzie idziecie ? - zapytał i przywitał się ze mną przyjacielskim buziakiem w policzek.
-A no na spacerek do parku i na plac zabaw a ty nie w pracy ?
-Dzisiaj mam wolne i nie mam co robić wiec przejdę się z wami.
-Och co za zaszczyt.
-Opa, opa – zaczął mówić Kacper
-Ja cię nieść nie będę ale Patrz kogo my tu mamy nasz kochany Maciej na pewno jest chętny – uśmiechnęłam się do brata.
Przyjaciel zaczął zabijać mnie wzrokiem i wziął małego na ręce.
-No to jak grabki masz ? - zapytałam.
-Tak
-A łopatkę ?
-Mam
-A foremki ?
-Są i mam nawet wiaderko – uśmiechnął się pokazując ząbki. Szliśmy rozmawiając i śmiejąc się. Przykuło jednak moją uwagę, że niektórzy ludzie dziwnie się na nas patrzą, ale nie zwracałam na nich większej uwagi i szłam dalej.
-Słyszałem, że chodzisz ze Stylesem – pokiwał zabawnie brwiami.
-Może, a gdzie to słyszałeś ? -zaczęłam się z nim droczyć.
-Mam swoje źródła właśnie je niosę – zaśmiał się.
-Ilu osoba jeszcze to powie ? No dobra a na jak długo zostaje u was Kate ?
-Nie wiem ale Julka musiał dzisiaj z nią siedzieć mama jej kazała i znaleźć na ten czas jakieś koleżanki żeby mieć ją później z głowy.
Zatrzymaliśmy się na placu zabaw gdzie Kacperek od razu poleciał do piaskownicy o dziwo Maciek razem z nim. Usiadłam na ławce obserwując chłopców i grzebiąc coś w telefonie. Włożyłam słuchawki w uszy i zaczęłam słuchać muzyki, ale nie dane mi było dłużej słuchać piosenek bo dostałam sms-a. Nie wiem czemu ale od paru dni mam tak, ze gdy przychodzić jakaś nowa wiadomość tekstowa zaczynam się strasznie bać a to nie jest normalne. „Nie ma to jak miły spacerek, nie uważasz, ze mamy dzisiaj bardzo ładna pogodę? PS. Ciekawe czy Harry też lubi takie spacery jak chcesz mogę się go zapytać i podrzucić parę zdjęć” - pod wiadomością były zdjęcia spod domu gdy witam się z Mackiem. Niby nic bo zawsze się tak witamy i nie raz Harry nas widział ale ten „ktoś” może wszystko obrócić przeciwko mnie ugh moje życie jest do bani. Najpierw szantażowanie mnie przez moją przyjaciółkę Łucje a teraz to. Teraz zastanawiacie się kim jest Łucja już wam mówię. Była moją przyjaciółką jeszcze w Polsce, Julka zawsze uważała, ze ona zniszczy mi życie ale ja nie chciałam jej słuchać pomimo, ze... miała racje. Wysyłała do mnie różne sms-y z drugiego telefonu, a gdy jej o nich mówiłam, mówiła że wszystko będzie dobrze że ona mi pomoże. To wszystko zaczęło się w szóstej klasie a skończyło po jej zaginięciu dwa lata później gdy uznano ją za zaginioną a jej rodzice wyjechali gdzieś podobno do Anglii. Jej przeróżne szantaże i inne jej pomysły skończyły się tym, ze przez dwa miesiące leczyłam się w klinice odwykowej Radley w Szwajcarii. A dlaczego (?) bo sama mnie tam wysłała i na pewno miała wtedy niezły ubaw. Uwierzcie, że nie był to wspaniały czas. O tym, ze byłam w klinice widzieli tylko moi najbliżsi a w szkole powiedziano, ze wyjechałam do ciotki. Po tym jak wróciłam dwa tygodnie później Łucja zniknęła i nikt nie wie co się z nią stało. Przez jakiś czas chodziły plotki, że uciekła za granice a druga wersja jest taka, że ktoś ją zamordował. Niby bardzo mnie skrzywdziła ale po zaginięciu cały czas za nią tęskniłam. Teraz nie czuje już tej potrzeby porozmawiania z nią bo wiem, ze wszystko co bym powiedziała zostałoby użyte przeciwko mnie. Ja tu wam gadam i gadam a do mnie zbliżają się chłopcy.
-To jak wracamy ? - zapytałam. Zdążyłam się przez ten czas uspokoić.
-Jasne a która godzina ?
-Ymm 14 dochodzi.
Wracaliśmy w miłej atmosferze aż dotarliśmy pod nasz kochany domek.
-Wpadnę do was wieczorem może nawet na noc
-Uuuu wyczuwam kolejne babskie spotkanie.
Tylko się zaśmiałam i weszłam razem z Kacperkiem do domu.
-Głodny jestem !! - zaczął marudzić wiedziałam to jest jego pora obiadowa trzeba mu dać coś zjeść.
-To choć do kuchni a ja zrobię hmmm na co masz ochotę ?
-Na racuchy.
-No to zaczynamy.
Po pół godzinie siedzieliśmy jedząc nasz obiadek i popijając go sokiem pomarańczowym.
-Roosie śpiący jestem – powiedział ziewając.
Wzięłam go na ręce i poszłam z nim do mnie do pokoju. Położyłam go na łóżku puszczając jakąś cichą muzykę żeby szybciej usnął. Weszłam na komputer sprawdziłam wszystko i nic ciekawego się nie dzieje. Popisałam chwilkę z Julką która właśnie odpoczywa haha moje biedactwo. Zeszłam na dół i rzuciłam się na kanapę w salonie. Włączyłam telewizor i wygodnie leżąc zaczęłam oglądać iCarly możecie uważać że jestem dziecinna ale lubię to oglądać. W połowie odcinka ktoś zakłócił mój spokój wstałam i leniwie podeszłam do drzwi. Ledwo je otworzyłam a zostałam staranowana przez piątkę małp i tak dobrze słyszycie może nawet goryli.
-Ej ej dobra co tu się dzieje ? - zapytałam zdziwiona najazdem na moje królestwo.
-A no przyszliśmy cię odwiedzić Marcheweczko – powiedział zadowolony Louis – a co do marchewek to masz jakieś ?
-Tak tak w kuchni.
-Jak dobrze bo właśnie mi się skończyły a Styles nie chce pójść mi kupić.
-Och jaka szkoda – zrobiłam smutna minkę – a jak już tu jesteście to nie bądźcie za głośno bo Kacper się... właśnie obudził.
-Pewnie się nie wyspałeś co – kucnęłam przed chłopcem.
-Ne wsystko dobze już mi się ni chce spac pać wujciowie psyszli.
-No widzisz teram możesz ich wymęczyć ile będziesz chciał.
-No ej co ja niańka ? - zapytał niezadowolony Zayn
-Tak – kiwnęłam głową twierdząco i uśmiechnęłam się do chłopców. Mówię chłopców a oni już tacy starzy hahahah. Wszyscy porozłazili się po moim mieszkaniu jak mówki po słodyczach gdy nagle poczułam na sobie ciepłe wargi mojego chłopaka. Oderwałam się od niego i pociągnęłam w stronę salonu gdzie wszyscy się wygłupiali.
-Dawajcie zagramy na x-boxie
-Doba to w co gramy ? - zapytali wszyscy chórkiem
-No to co powiecie na fife ?
-Ha jestem w tym mistrzem wiec nie masz na co liczyć – powiedział Li dumnie wypinając pierś.
-Zobaczymy – wystawiłam mu język – to jak zaczynamy.
* * *
-Haha i znowu wygrałam – szczerzyłam się do chłopków którzy siedzieli z niezadowolonymi ale i zdziwionymi minami.
-Ale jak ? - zapytał zdziwiony Horan
-Normalnie po prostu jestem mistrzem. No a teraz czekam na moje pięć czekolad które wygrałam.
-To co robimy teraz ? - zapytał Lou.
-Nie wiem ale na pewno już nie gramy – powiedział Hazz
-Taaa – wszyscy jęknęli jak na zawołanie.
-Wiecie co ja się trochę źle czuje więc pójdę do domu – powiedział kaszląc Liam.
-Okej pa – powiedziałam i przytuliłam przyjaciela – Jest taka ładna pogoda chyba nie macie zamiaru siedzieć w domu.
-O wiem ja mam pomysł – powiedział uradowany Lou – Pojedziemy do centrum handlowego na zakupy !!
-Taaaak – krzyknęli wszyscy uradowani.
-Chwilka tylko pójdę się przebrać
-A mogę iść z tobą ? - zapytał Harrey
-Chciałbyś – podeszłam do niego skradając mu buziaka i szybko uciekłam na górę.
Szperałam w mojej szafie dobre 10 minut aż znalazłam zestaw pasujący na dzień dzisiejszy. Założyłam to i zbiegłam schodami na dół. Założyłam Kacperkowi buciki i poszliśmy na podjazd chłopaków po samochody. Ja jechałam samochodem Harrego razem z Niall'em a Tommowozem pojechał jego sam właściciel, Zayn i Kacper który powiedział, ze bez Malika nigdzie nie jedzie. Jechaliśmy cały czas śpiewając piosenki które leciały w radiu aż dojechaliśmy na miejsce. Wyszliśmy z auta i czekaliśmy aż wszyscy wysiądą z drugiego samochodu. Kacper uczepił się Zayna który jakoś przypadł mu najbardziej do gustu.
-Kochanie tylko nie zdziw się jak jurto będziesz na główny stronach gazet – szepnął mi na ucho tym swoim zmysłowym głosem Harry.
-Wiesz, jakoś przeżyje – powiedziałam i wtuliłam się w jego ciało. Ledwo weszliśmy do środka a zleciały się wszystkie ich fanki. OMG trochę ich jest. Rozdali wszystkie autografy i ruszyliśmy na podbój sklepów <3 Później oczywiście zaliczyliśmy Starbucksa gdzie kupiłam sobie moje kochane Frappuccino. Koło 18 byliśmy już w domu.
-Cześć mamuś cześć tatuś – przywitałam się z rodzicami i poszłam rozpakować moje zakupy. Po chwili do pokoju wbiegł Kacperek.
-Już ci daje twoje autko masz i idź pochwal się rodzicom – powiedziałam do niego podając zabawkę. Podszedł do mnie dał buziaka i niczym torpeda zbiegł na dół. Zaczęłam rozpakowywać moje dzisiejsze zakupy czyli koszule, leginsy i szpilki na które uparli się chłopacy bo uważali, ze wyglądam w nich bardzo seksownie. Nie chciało mi się z nimi kłócić więc tez je wzięłam. Stwierdziłam, ze zadzwonię do Julki.
-No hej kochana – powiedziałam do słuchawki gdy tylko ją odebrała.
-Cześć jestem strasznie padnięta – powiedziała w pół przytomnie – Przez cały dzień usługiwałam Kate i nie mam na nic siły,
-Moje biedactwo a miałam do ciebie wpaść ale jak jesteś zmęczona to odpoczywaj.
-Wiem, wiem moje plany na wieczór to randka z łazienką w której będę się relaksować a później długie spanie.
-Dobrze to już ci nie przeszkadzam pa – powiedziałam i cmoknęłam do telefonu. Usiadłam na moje wygodne łóżko i zaczęłam się wpatrywać w bardzo interesujący sufit. Hmmm co by tu porobić. Usłyszałam dźwięk mojego telefonu więc szybko chwyciłam go do reki żeby sprawdzić od kogo otrzymałam wiadomość. ”Już się stęskniłem <3 Co powiesz na spacer ? Harry xx” Od razu na moją twarz wkradł się wielki uśmiech. Jeszcze dzisiaj nie otrzymałam wiadomości od „ktosia” co mnie troszke zdziwiło bo przychodziły regularnie. Wieczór zapowiada się na dość ciepły więc nie będę się przebierać. Odpisałam Hazzie, że zaraz wyjdę przed dom. Powiedziałam rodzicom, że wychodzę, założyłam buty i wymknęłam się z domu. Stał i już na mnie czekał. Podeszłam do niego i złożyłam pocałunek na jego ustach. Uśmiechnął się, czułam to .
-Tęskniłem
-Ja też – nie wiadomo kiedy na moją twarz wkradł się wielki rumieniec.
-Słodko się rumienisz – powiedział a ja spuściłam wzrok.
-Ej chyba nie czujesz się przy mnie skrępowana ? - uniósł podejrzliwie brew.
-Nie jest wspaniale – powiedziałam a on obioł mnie swoim ramieniem. Szliśmy w ciszy, która wcale mi nie przeszkadzała. Cały dzień wokół nas biegali wszyscy i krzyczeli a chyba taka cisza należy się każdemu nie prawda ? Jeszcze ja jest się z osobą którą się kocha jest po prostu wspaniale. Dotarliśmy do tego samego parku co w dniu kiedy pierwszy raz mnie pocałował a później się rozpadało. Jak na zawołanie zaczęły pojawiać się małe krople deszczu.
-Mogę prosić panią do tańca ?
-Eleż oczywiście
Kołysaliśmy się w rytm śpiewanej przez Stylesa muzyki. Ludzie biegli w stronę domu byle by nie zmoknąć a my tańczyliśmy wtuleni w siebie na środku parku.
-Chodźmy bo robi się zimno – szepnął mi do ucha. Byliśmy już cali mokrzy ale nie zwracaliśmy na to uwagi. Szliśmy już naszą uliczką śmiejąc się w niebo głosy.
-Ciszej mi tam jest już po 22 – zaczęła krzyczeć z swojego okna pani Lenon. Niby starsza pani ale słuch to ma dobry. Cmoknął mnie w usta pod moim domem i powiedział : Dobranoc mój Maluszku,
-Dobranoc mój Wielkoludzie.
-Wcale nie jestem taki wielki.
-Nie tylko wyższy o głowę - wytknęłam mu język i ruszyłam w stronę drzwi. Weszłam do pustego i ciemnego mieszkania bo wszyscy już spali. Przemknęłam na paluszkach do swojego pokoju i poszłam pod szybki prysznic. Wyszłam z łazienki ubrana w moją piżamkę i od razu położyłam się na łóżko i szybciutko usnęłam.
Zakupy Rose :
...............................................................................................................................
Bardzo przepraszam, że dawno nic nie dodałam ale miałam strasznie duzo nauki ale za to dzisiaj napisałam dłuższy rozdział. Mam nadziej, ze wam sie podoba i mogę wam zdradzić, ze w niedalekiej przyszłości pojawi się Łucja. Co będzie dalej ? Kim jest tajemniczy nadawca sms-ów ? Tego nawet ja nie wiem więc zachęcam do dalszego czytania.
Viki :*
Suuper rozdział !! Pisz dalej !!
OdpowiedzUsuńZapraszamy do nas:
http://if-i-m-louder-would-you-see-me.blogspot.com/
Byłoby bardzo miło gdybyś zostawiła komentarz :D