Dochodziła
godzina 11 gdy siedziałam na kanapie w salonie zagłębiając się w
fabule książki Nicolasa Sparksa i rozkoszując smakiem gorącej
czekolady. Zza okna dobiegały krzyki jakiś dzieci jeżdżących
rowerami po ulicy, z radia płynęła cicha melodia piosenki Jamesa
Morrisona i Jessie J ,,Up” a w kuchni było słychać krzątającą
się tam mamę. Dzisiaj miała późniejszą zmianę więc do
południa była w domu. Właściwie to byłyśmy same bo tata jak
zwykle w firmie a Maciek gdzieś zwiał, pewnie do chłopaków ale w
sumie mnie to nie obchodziło. Miałam tylko nadzieję, że nie
zapomniał o naszych wspólnych zakupach. Zbliżała się 20 rocznica
ślubu naszych rodziców i po południu mieliśmy wybrać się po
prezent dla nich. No i przy okazji oczywiście muszę znaleźć sobie
piękną kreację, przecież gdy zjedzie się pół rodziny muszę
wyglądac rewelacyjnie a na pewno lepiej niż moja kuzynka Kate,
która jest po prostu idealna i zawsze przyciąga spojrzenia
wszystkich zgromadzonych. Nie będę ukrywać, że za nią nie
przepadam i nie dlatego, że jest gwiazdą wszystkich rodzinnych
spotkań i w jej towarzystwie czuję się niewidzialna, właściwie
to nie lubię być w centrum uwagi tzn. nie zawsze, Kate jest po
prostu zbyt wścibska i pewna siebie, lubi wsadzać nos w nie swoje
sprawy. Zawsze uważała się za lepszą od wszystkich i jej tak
zostało.
-
Hej słońce! - usłyszałam za sobą głos mamy – Co czytasz?
-
,,List w butelce” - odparłam
-
ooo to bardzo ładna książka. W sam raz na taką ponurą pogodę
jak dziś. - uśmiechnęła się do mnie. Miała rację pogoda znów
była jakaś przygnębiająca ale całe szczęście nie padał
deszcz.
-
Tak. Zauważyłaś, że tutaj raz świeci słońce a raz pada deszcz.
-
No cóż takie uroki Londynu skarbie. Ale chyba nie jest najgorzej
co? Jakoś przyzwyczajacie się do nowego miejsca i macie nowych
,,kumpli” - zaznaczyła cudzysłów w powietrzu. Usiadła koło
mnie na kanapie i włączyła telewizor. - Widziałam ich ostatnio
wyglądają na miłych. - szturchnęła mnie łokciem.
-
Ała! - krzyknęłam chociaż wcale mnie nie zabolało – no bo są
mili – odparłam
-
Ten Liam, to on Ci pomógł pierwszego dnia prawda? Fajny jest. -
mama zabawnie poruszyła brwiami.
-
Hahaha tak to Liam. Tylko nie próbuj mnie tu swatac. - pogroziłam
jej palcem a ona się zaśmiała.
-
Ej no ja nie próbuję Cie swatac tylko wiesz...
-
Mhmmm wiem – zaczęłam się z niej śmiać.
Naszą
rozmowę przerwał głos pani pogodynki informującej, że wieczorem
mogą się pojawić opady deszczu i wyładowania atmosferyczne. Zawsze
bawiły mnie te naukowe stwierdzenia jakby nie mogli powiedzieć
burze.
-
O widzisz w końcu jakaś odmiana – powiedziała mama
-
Taa nie ma to jak pierwsza burza w Londynie. - odparłam i wróciłam
do czytania mojej niezmiernie wciągającej lektury.
Mama
poszła do pracy a ja zostałam sama w domu, z niecierpliwością
czekałam na brata, który wciąż się nie pojawił. Poszłam do
kuchni żeby zrobić sobie jakieś kanapki gdy nagle usłyszałam
trzask zamykanych drzwi.
-
Chodź stary, może coś przekąsimy – w domu rozległ się głos
Macieja. Kogo on tam znowu przyprowadził? Słyszałam coraz
głośniejszy tupot stóp.
-
Booo! - krzyknęłam gdy dwie osoby ukazały się w drzwiach.
-
Ooo matko Jula!!! - krzyknął mój przerażony braciszek.
-
O cześć Zayn! - powiedziałam do trochę zaskoczonego chłopaka. -
Maciek gdzie Ty się podziewałeś, mieliśmy jechać po prezent dla
rodziców pamiętasz? -zwróciłam się do brata i poczochrałam jego
włosy, które i tak były już w lekkim nieładzie.
-
Ale ja nie mogę, mam pracę zapomniałaś? - zrobił to samo.
-
No ale Maciek!!!! Za kilka dni jest ich rocznica a my jeszcze nic nie
mamy!
-
Przepraszam Cię Jula. Ale na pewno dasz rade sama w końcu jesteś
taka mądra. - zrobił swoją słodką minkę.
-
No a ciekawe kto mnie zawiezie i niee... nie ma mowy żebym tłukła
się autobusami z jakimiś prezentami.
-
To może ja z Tobą pojadę – wtrącił się Zayn, który
przyglądał się naszej konwersacji.
-
To miło z Twojej strony ale nie chcę Ci robic kłopotu –
odpowiedziałam.
-
Przestań to żaden kłopot – zapewnił mnie chłopak.
-
Oj daj spokój....
-
Jula noo! I tak nie mam nic lepszego do roboty to jak będzie? -
powiedział Zayn i uśmiechnął się uroczo.
-
No dobrze niech jak chcesz – w końcu odpuściłam – tylko
pozwól, że się przebiorę bo na dworze raczej nie jest zbyt
gorąco. - odparłam z uśmiechem – masz bo pewnie jesteś głodny –
postawiłam przed Zaynem kanapki z sałatą, szynką, pomidorem i
majonezem, które miały być moją przekąską.
-
Ejjjj a dla mnie? - wzburzył się Maciek.
-
Ty mój drogi masz rączki więc możesz sobie zrobić sam –
wystawiłam mu język.
-
Zayn też ma rączki – odparł mój brat z miną siedmiolatka,
któremu ktoś zabrał zabawkę.
-
Ale Zayn zasłużył a Ty nie – znów poczochrałam jego włosy i
poszłam na górę się przebrać.
Założyłam
na siebie to
LINK
tylko zamiast plecaka wzięłam kopertówkę na pasku. Zeszłam na dół
i oznajmiłam Zaynowi, że jestem gotowa i możemy jechać. Chłopak
dokończył ostatnią kanapkę i za chwilę byliśmy już w jego
samochodzie. Tak. Zayn ma bardzo fajne sportowe autko, a co
najważniejsze bardzo wygodne, mogłabym nim jeźdździc godzinami.
Poruszając
się tak pięknymi ulicami Londynu rozmawialiśmy sobie o wszystkim i
o niczym. A konkretniej trochę o moich wrażeniach na temat miasta,
o naszych rodzinach, o pasjach a nawet o ulubionym jedzeniu.
-
To co kupisz rodzicom na rocznicę? - zapytał Zayn.
-
No właśnie tu się pojawia problem, widzisz miałam nadzieję, że
Maciek coś wymyśli a ten mnie zwyczajnie wystawił a ja kompletnie
nie mam pojęcia co mogę wybrać dla nich na prezent. -
odpowiedziałam.
-
Ahhh rozumiem, no to pobawię się w Twojego brata, razem coś
wymyślimy – mrugnął do mnie.W radiu zaczęła lecieć piosenka
Bruno Marsa ,,Loced out of heaven”, którą po prostu uwielbiam ♥
-
ooooo Zayn daj głośniej! Kocham ta piosenkę! - chłopak posłusznie
wykonał moją prośbę a raczej rozkaz :p a ja od razu zaczęłam
śpiewac razem z Brunem.
Zayn
zaśmiał się gdy zaczęłam trzepać moimi włosami, cóż ja
poradzę, że tak się wczuwam w piosenki :P ale po chwili do mnie
dołączył i razem zaśpiewaliśmy refren
Cause
you make me feel like,
I've been locked out of heaven
For too long, for too long
Yeah you make me feel like,
I've been locked out of heaven
For too long, for too long
I've been locked out of heaven
For too long, for too long
Yeah you make me feel like,
I've been locked out of heaven
For too long, for too long
I
tak minęła nam cała piosenka, a gdy Bruno zaśpiewał ostatnie ,,oh
yeah yeah yeah yeah” wybuchnęliśmy śmiechem.
-
Masz naprawdę świetny głos – zwrócił się do mnie chłopak.
-
Oj przestań, bo się zarumienię – lekko go szturchnęłam.
-
To nic, do twarzy Ci w rumieńcach – posłał mi śliczny
uśmiech.Nawet nie zauważyliśmy gdy znaleźliśmy się na parkingu
pod centrum handlowym, w którym mieliśmy szukac prezentu dla moich
rodziców.
- A
więc wyruszajmy na poszukiwania. - powiedział Zayn po czym
wyszliśmy z samochodu i udaliśmy się w stronę
centrum.Przechodziliśmy dobre dwie godziny przeglądając towar w
sklepach ale nic nie zwróciło naszej szczególnej uwagi. Chciałam
żeby prezent ode mnie i brata był oryginalny i wyjątkowy ale gdzie
można coś takiego znaleźć. Stwierdziliśmy, że najpierw zajmiemy
się moja kreacją. Hahaha ten biedny chłopak nie wie na co się
pisze. Współczuje mu z całego serca, że musiał jechać ze mną na
zakupy, zwłaszcza, że mam kupic sukienkę. I tak wiem, że wczoraj
byłam na zakupach z Rose i mogłam sobie kupic coś na rocznicę ale
nie znalazłam niczego wartego uwagi.
Wszeliśmy
do sklepu z sukienkami wieczorowymi, zabrałam kilka lub kilkanaście
do przymierzalni a Zayn cierpliwie czekał na zewnątrz po czym
oceniał czy nie wyglądam za grubo :) 6 pierwszych sukienek jakoś
nie przypadło mi do gustu, dwie z nich choc naprawdę śliczne były
troszeczkę za duże, reszta z kolei nie była w moim stylu.
Przymierzyłam więc kolejną. Wyszłam z przymierzalni żeby pokazać
się Zaynowi, chłopak patrzył na mnie i nic nie powiedział.
-
Jest aż tak źle? - zapytałam zdziwiona i jeszcze raz przejrzałam
się w lustrze.
-
Nie...nie – jąkał się Zayn – jest idealnie – powiedział z
zachwytem i podszedł do mnie.
-
Naprawdę tak uważasz?
-
Tak, wyglądasz prześlicznie – złapał moją dłoń i obrócił
mnie dookoła, potem postawił przed sobą ale przodem do lustra i
zza moich pleców przyglądał się naszemu odbiciu. - Myślę, że
na rocznicy rodziców będziesz wyglądała najpiękniej ze
wszystkich dziewczyn.
-
Oj nie znasz mojej kuzynki Kate – odparłam.
-
Ale Twoja kuzynka Kate nie ma takiego doradcy modowego jak Ty-
uśmiechnął się.
-
Masz rację, dziękuję Zayn – przytuliłam go. Nagle usłyszałam
,,dzikie” odgłosy dochodzące z mojego brzucha. Ojej zapomniałam,
że jadałam dziś tylko śniadanie.
-
Ohoo chyba ktoś tu zgłodniał – zaśmiał się chłopak. - a więc
maszeruj do kasy i idziemy na jakąś pizzę.
Postąpiłam
zgodnie z jego radą i kupiłam tą sukienkę :
Chwilę
potem siedzieliśmy już w pizzerni. Wciąż zastanawiałam się co
mogę kupic rodzicom i kompletnie nic nie przychodziło mi do głowy.
Zayn próbował coś wymyślić ale bez skutku. Nagle zauważyłam na
ścianie plakat, na którym widniało zdjęcie z dwójką tancerzy i
ogromny napis ,,kurs tańca towarzyskiego”
-
Tak! - krzyknęłam – właśnie o to chodziło!
-
Co? - powiedział lekko zdezorientowany Zayn.
-
To! Zafundujemy im kurs tańca towarzyskiego – wskazałam na
plakat.
- W
sumie to nie jest taki zły pomysł – odparł chłopak
-
Moja mama zawsze marzyła o nauce tańca i teraz będzie miała
okazję a tatę jakoś się zmusi – powiedziałam ucieszona.
- W
takim razie chodźmy ich zapisać.
I
tak też zrobiliśmy. Ze względu na to, że to ma być prezent pani
w klubie tańca dała mi śliczne zaproszenia i ulotkę klubu,
stwierdziłam, że kupię kosz ze słodyczami i tam to ładnie
wsadzę, żeby wyglądało efektownie.
Gdy
już wszystko załatwiliśmy wróciliśmy do domów, pogoda tak jak
zapowiadali w TV trochę się pogorszyła, zaczął padac deszcz i
zebrały się naprawdę czarne chmury, które zapowiadały
nadchodzącą burzę. Postanowiłam jeszcze zadzwonić do Rosie, bo
nie widziałyśmy się cały dzień. Ona spędziła czas u chłopaków,
bo samej jej się nudziło. Wiadomo razem raźniej :) Położyłam
się na moim łóżku zmęczona tym bieganiem po sklepach, usłyszałam
pierwsze grzmoty więc wyłączyłam komputer, telewizor i zgasiłam
światło. Rzeczywiście rozpętała się burza, błyskawica
przedzieliła ciemne niebo na pół aż w pokoju zrobiło się jasno,
w tym momencie zadzwonił mój telefon na którego dźwięk aż
podskoczyłam. Był to sms od jakiegoś nieznanego numeru. Otworzyłam
wiadomość i zobaczyłam zdjęcie mnie obejmującej Zayna w
przymierzalni a pod nim podpis:
,,Oj
niegrzeczna Julka! Ładnie tak lecieć
na
dwa fronty? Ciekawe co na to Liam?”
- O
cholera!...
______________________________________________________________
____________
Dobrze a więc jest rozdział 10 ;) Znowu po kilkakrotnym przeczytaniu go mam wrażenie, że nie jest zbyt dobry. Ale mam nadzieję, że wam się spodoba i ocenicie go w komentarzach, nawet jeśli wam się nie spodoba to również prosiłabym o szczere komentarze, może w końcu uda mi się jakoś poprawic. Pozdrawiam ;)
Paula
Paula
Przez cały rozdział miałam niestety wrażenie, że pisałaś go trochę na siłę ;c
OdpowiedzUsuńZapominasz o przecinkach i gdy Zayn powiedział:"Twoja kuzynka Kate nie ma takiego doradcy modowego jak Ty", nie powinno być, jak ja? Błagam, nie dawaj linku do ubrań w opowiadaniu. Jej strój opisałabyś przecież w dwóch zdaniach.
Poza tym lubię Julę i widzę potencjał w tym
opowiadaniu, ale poprosiłaś o szczerą opinię, więc starałam się jakoś obiektywnie go ocenić ;)
Trzymam kciuki , ściskam, całuje i zapraszam na could-freeze-this-moment-in-a-frame.blogspot.com/
Ten rozdział jest genialny .Czekam na następny i zapraszam do mnie :http://lastfirstkissxx.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńfajnyy ;D
OdpowiedzUsuńzapraszam (ostatni mnie ;p)
http://opowiadanieonedirection1d.blogspot.com/