piątek, 19 kwietnia 2013

Rozdział 16


        Po wyjściu Rose próbowałam się jakoś pozbierać, przecież nie mogłam tak pokazać się światu, bez makijażu z opuchniętymi od płaczu powiekami i tłustymi włosami. O NIE! To nie styl Julki Makowskiej! Wypłakałam wystarczająco dużo łez, teraz trzeba doprowadzić się do porządku i z podniesioną głową stawic czoło całej tej nieprzyjemnej sytuacji. Nie oznacza to, że wybaczę Zaynowi to co zrobił, czy to co próbował zrobić, ale na pewno nie będę się nad sobą użalać. Postanowione.
       Rosie obiecała, że nikomu nie powie co wydarzyło się poprzedniego wieczoru, a kto jak kto ale moja przyjaciółka potrafi dochować największych sekretów. Pamiętam jak kiedyś w 2 klasie, zakradłyśmy się do pokoju Maciusia i ,,pożyczyłyśmy” sobie jego figurki super bohaterów. Hah...skończyło się tak, że Spiderman stracił rękę i nogę a Batman został bez głowy. Oczywiście nie przyznałyśmy się do tego, ,,szczątki” herosów podrzuciłyśmy naszemu pieskowi Malibu, a co więcej byłyśmy głównymi dowodzącymi w śledztwie dotyczącym ,,tajemniczej” śmierci bohaterów. Byłyśmy tak wiarygodne, że Maciek do tej pory nie ma zielonego pojęcia co tak naprawdę przytrafiło się jego figurkom. Jednak teraz sprawa jest nieco poważniejsza. Teraz muszę mieć nadzieję, że Zayn się nikomu nie wygada, bo naprawdę wolałabym żeby wiadomość o tym ,,zajściu” nie doszła do Liama a tym bardziej do mojego brata.
       Te oto rozmyślania zajmowały moją głowę, gdy przerzucałam ciuchy w szafie szukając czegoś stosownego do ubrania. Nagle drzwi mojego pokoju się otworzyły i w progu pojawił się Maciek.
- O rany boskie! - krzyknął na powitanie – jak Ty wyglądasz?
- dzięki braciszku, naprawdę podniosłeś mnie na duchu. - posłałam mu złowrogie spojrzenie.
- Płakałaś? - zapytał patrząc w moje zaczerwienione paczadła.
- Nie...nie...to tylko...pyłek wpadł mi do oka. - uśmiechnęłam się.
- Ahhaa chyba z kilo pyłków. Julka ja pytałem poważnie, co się stało? - podszedł i mnie przytulił. ,,Poważnie” od wczorajszego wieczoru szczerze nienawidzę tego słowa. - a rano nie chodziło o złe samopoczucie prawda?
- Naprawdę nie masz powodu do zmartwień, wszystko jest w porządku, po prostu musiałam pobyć trochę sama i przemyśleć kilka spraw. - wtuliłam się w niego mocno, on natomiast pogłaskał mnie po głowie i pocałował w czułko.
- No dobrze, powiedzmy, że Ci wierzę, ale jeśli ktokolwiek kiedykolwiek Cię skrzywdzi i ja się o tym dowiem, to koleś już nie żyje. - powiedział mój braciszek. Dobrze o tym wiedziałam, właśnie dlatego wolę o niczym mu nie mówic. Nie wiadomo co mógłby zrobić Zaynowi, mimo że to jego kumpel.
- A teraz mógłbyś wyjść, bo chciałabym się przebrać. - zwróciłam się do niego stanowczym tonem.
- Jasne, ale gdybym miał coś zaproponowac... - spojrzał na zawartość mojej szafy – to na Twoim miejscu ubrałbym to , bardzo sexy bluzeczka! - uśmiechnął się znacząco.
- oj zmykaj już! -zaśmiałam się i praktycznie wypchnęłam go za drzwi.
Po dłuższym namyśle postąpiłam zgodnie z jego radą. Choc nie miałam nawet ochoty wychodzić z domu, stwierdziłam, że dla własnego, dobrego samopoczucia mogłabym wyglądac ładnie.
Schodząc na dół usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Tak, to ten dźwięk, który od jakiegoś czasu wywołuje u mnie panikę. Spojrzałam na ekran. Oczywiście nie było dla mnie zaskoczeniem, że numer jest zablokowany...
,,Rodziny się nie wybiera,
ale przyjaciół już tak.”

         Przystanęłam i chyba jakieś 5 razy przeczytałam treść sms'a. Kompletnie nie rozumiałam o co może chodzic...dopóki nie weszłam do salonu.
- Co ona tutaj robi?! - wydarłam się do Kate, gdy tylko zobaczyłam ją uradowaną i chichoczącą na kanapie z …
- Cześc Juleczko! Co za miłe spotkanie! - odezwała się do mnie ruda.
    ...z Chole.
- O co Ci chodzi? Twoja matka powiedziała, że mogę przyprowadzac koleżanki.- odparła blondyneczka.
- Jeśli chcesz przyprowadzac TAKIE koleżanki to upewnij się najpierw, że nie ma mnie w domu!!!
- Nie będziesz mi rozkazywać! Pamiętaj słonko jestem starsza! - zrobiła słodką minkę.
- Tak! Jesteś starsza o rok i ciężarna – zaśmiałam się – ale to jest mój dom! A ja nie życzę sobie w nim wizyt takich suk! Mimo że jedną już muszę tolerować. - nie wytrzymałam, właściwie nie wiem dlaczego tak na nią naskoczyłam, po prostu emocje wzięły górę, nie potrafiłam się opanować.
- Jedyną suką w tym pokoju jesteś Ty! - wrzasnęła Kate.
- Ciekawe czy Liam zna Cię tak dobrze? Ahhh no tak przecież to tylko kolega, jak ja mogłam Ci uwierzyć w ten teatralny pocałunek. - powiedziała z ironią w głosie Chole.
- Widocznie nie jesteś zbyt bystrą osóbką. A poza tym wiem co się pomiędzy wami stało i nie myśl, że pozwolę Ci go skrzywdzić ponownie. - odparłam po czym wybiegłam z domu trzaskając drzwiami. Nie wiedziałam dokąd mam iść, gdzie się podziać. Wiedziałam jedno, że nie chce tam wracać a nie znam nikogo w Londynie...

         Po kilku minutach stałam już przed drzwiami domu obok, domu numer 6, domu najpopularniejszego boybandu w Wielkiej Brytanii. Co tam robiłam? Nie wiem. Po prostu nie chciałam być sama.
Drzwi otworzył mi nie kto inny jak... Zayn...
Mogłam się tego spodziewać. Dlaczego zawsze on musi otwierac drzwi??? Jest jakimś kamerdynerem czy co???
Stałam jak wryta, zresztą Zayn też nie był zachwycony moim widokiem. Nie mogłam powiedzieć ani słowa. Po prostu stałam i łzy zaczęły napływac mi do oczu. Myślałam, że jestem silniejsza i nawet jak go zobaczę, nie zrobi to na mnie żadnego wrażenia. Jednak się myliłam. Czułam się skrępowana, cały czas się na mnie gapił a ja w dodatku założyłam przezroczystą bluzkę, którą doradził mi Maciek. Żadne z nas nie odezwało się słowem, już miałam odchodzić, zrobiłam krok w tył gdy nagle Zayn otworzył szerzej drzwi i ruchem ręki wskazał, że mogę wejść. Zawachałam się ale wzięłam głęboki oddech i zupełnie obojętnie (przynajmniej tak miało to wyglądac) przeszłam koło niego.
- Julka... - usłyszałam za sobą rozżalony głos chłopaka. Odwróciłam się i posłałam mu spojrzenie mówiące ,, nie mamy o czym rozmawiać Malik”.
Nagle w korytarzu pojawił się Nialler.
-Cześć Julcia! - powiedział zadowolony – Fajnie, że nas odwiedziłaś! Chodź, wszyscy są w ogrodzie. - pociągnął mnie za rękę i zaprowadził do reszty towarzystwa. Zayn wyprzedził nas, szybko wyszedł do ogrodu i zajął miejsce na leżaku.
- Zobaczcie kogo tu mam! - krzyknął Blondasek, gdy tylko stanęliśmy w drzwiach od tarasu.
- Julka!!!??? - krzyknęli równocześnie Rose i Harry.
- Nie, Angelina Jolie. Wiem, że wyglądam jak wrak człowieka ale nie musicie się aż tak dziwic. - powiedziałam trochę zirytowana ich zachowaniem. Wszyscy spojrzeli na mnie a Nialler zrobił przerażoną minę i teatralnym krokiem zaczął się ode mnie odsuwac.
- Obawiam się, że ten kociak gryzie. – powiedział, próbując rozluźnic atmosferę.
Nagle zauważyłam, że w basenie wraz z Hazzą pływa Liam. Cóż pogoda nie była idealna na kąpiel, zwłaszcza, że Li jeszcze niedawno był chory...
Ja naprawdę nie chciałam być wredna.
- Payne! - krzyknęłam podchodząc do basenu tak blisko jak się dało. - Możesz mi powiedzieć co Ty wyprawiasz? - zrobiłam pozę jak ciotka-zrzęda.
- Eee pływam... nie widać. - odpowiedział chłopak podobnym tonem do mojego.
- Czy mam Ci przypomnieć, że jeszcze niedawno, a właściwie...wczoraj, leżałeś chory w łóżku?! I z tego co pamiętam to bardzo potrzebowałeś niańki a dzisiaj co? Nagle jesteś zdrowy? Wyłaź stamtąd!
- Dobrze mamusiu! A może pomożesz mi wyjść? - wyciągnął swoją mokrą rękę w moją stronę i zrobił ten swój uśmieszek. Zaśmiałam się pod nosem na wspomnienie naszej ostatniej kąpieli.
- Lepiej nie. Historia lubi się powtarzac. - zaczęłam się śmiać. Cała reszta patrzyła na nas jak na wariatów. I właśnie w tej chwili uświadomiłam sobie, że Liam jest jedyną osobą, która potrafi mnie rozbawić gdy jestem wściekła na cały świat. A co więcej nic sobie nie robi z moich humorków.
Tatusiek wyskoczył z basenu i stanął cały mokry dosłownie przed moim nosem. Spojrzał mi w oczy a ja speszona opuściłam głowę, ale natychmiast ją podniosłam, bo wyglądałoby jakbym przyglądała się jego mokrej klacie i...reszcie ciała. :p
- To teraz mów co się stało. - powiedział poważnym tonem nadal nie spuszczając ze mnie wzroku.
- Skąd wiesz, że coś się stało? - zrobiłam maślane oczka.
- Bo już trochę zdążyłem Cię poznac i wiem, że nie wściekasz się bez powodu. - Li uśmiechnął się i chwycił mnie prawą dłonią w talii. Czułam na sobie spojrzenia całej ekipy a zwłaszcza Malika. Przeszył mnie dziwny dreszcz.
- No Ty akurat sobie zasłużyłeś na... - nie zdążyłam dokończyć zdania, bo nagle Hazza pociągnął Liama za nogę, natomiast Payne przechylając się złapał mnie mocno przez co oboje wylądowaliśmy w wodzie.
- Ssstttyyyyllleeessss!!!! - wrzasnęliśmy po wynurzeniu. Harry szybko wyskoczył i zaczął uciekać w popłochu, przy czym prawie zgubił majtki. My natomiast dostaliśmy takiej głupawki, że z trudem udało nam się opanować. I tak, znów byłam cała mokra a moja przezroczysta bluzka zmieniła się w mokrą, przezroczystą bluzkę...koszmar. Dlaczego w ogóle posłuchałam brata?
- Rzeczywiście miałaś rację, historia lubi się powtarzac. - powiedział Mr. Payne po czym wyskoczył z basenu i podał mi pomocną dłoń. - chodź, dam Ci coś na przebranie.
- Nie, spokojnie, zaraz wyschnę. Tylko...jeśli mogłabym prosic o jakąś bluzę? - powiedziałam ze słodkim uśmiechem na twarzy. Nie miałam zamiaru paradować w tym stroju przed Malikiem.
- Jasne. - odparł chłopak i ruszył w kierunku domu. Ja natomiast zajęłam miejsce na leżaku obok Rozalki i Harrego a właściwie między nimi a Zaynem. Oczywiście nie obyło się bez miliona pytań do Julki o to dlaczego była taka wściekła i o co chodziło z powtarzającą się historią i tak dalej.
Wreszcie pojawił się Liam, który uratował mnie od udzielania odpowiedzi na te wszystkie pytania. Przynajmniej tak myślałam.
- Zdajesz sobie sprawę, że już jej nie odzyskasz? - zapytałam gdy Payne wręczył mi swoją szarą bluzę.
- Nie, ale nie mam nic przeciwko. Wyglądasz w niej o wiele lepiej niż ja. - odparł z uśmiechem. - no to teraz mów.
- Ale co?
- No wiesz, wszyscy jesteśmy ciekawi co było przyczyną Twojego zachowania. - powiedział.
- Julka możemy pójść na spacer, chciałbym z Tobą porozmawiać? - wtrącił się Harry.
- Jasne, ale nie możemy rozmawiać tu?
- Nie. Chyba, że odpowiada Ci moja sypialnia. - odparł Styles dziwnie poruszając brwiami.
- Ej bo będę zazdrosna! - powiedziała Rosie robiąc naburmuszoną minę.
- Kocham Cię skarbie. - Mr.S posłał jej buziaka.
- No dobrze. - zgodziłam się na jego propozycję. - tylko nie mów, że to będzie ,,poważna” rozmowa. - dodałam śmiejąc się pod nosem. Na te słowa Zayn zareagował bardzo gwałtownie. Nagle wstał i wyszedł trzaskając drzwiami.
- A temu co jest? - odezwał się zdezorientowany Liam. Rose spojrzała na mnie, mimo że wiedziała o wszystkim była zaskoczona zachowaniem Zayna. Tak jak my wszyscy.
Wyszliśmy z Harrym z domu i skierowliśmy się w stronę pobliskiego parku. Nie wiedziałam dlaczego nie chce rozmawiać w domu. W bluzie Liama wyglądałam jakbym nie miała nic pod spodem, bo sięgała mi do połowy uda i całkowicie zakrywała spodenki. Ludzie będą mieli się z czego śmiać :p
- Dobra Harry, po co mnie tu przyprowadziłeś? - zapytałam już trochę zdenerwowana.
- Słuchaj Julka, wiem co się stało pomiędzy wami...to znaczy między Tobą a Zaynem. - powiedział Styles z powagą w głosie.
- Coo? Rose Ci powiedziała?
- Nie, nie. Zayn. - szybko udzielił odpowiedzi Harry.
- A mówisz mi o tym bo...
- Bo widzę, że w jego towarzystwie czujesz się nieswojo, zresztą oboje zachowujecie się jakbyście się nie znali, może spróbuj z nim pogadać. Ja wiem, że postąpił źle i nie mam zamiaru go usprawiedliwiac ale zrozum to jest mój kumpel i wiem, że na pewno nie chciał Cię skrzywidzic. Jemu naprawdę na Tobie zależy Jula, może daj mu szansę... - powiedział i spojrzał na mnie.
- Harry, czy Ty słyszysz o co mnie prosisz?! - zapytałam podniesionym tonem a w moich oczach pojawiły się łzy. - myślisz, że po tym wszystkim tak po prostu podejdę do niego i wyciągnę rękę na zgodę. O nie! Nie będę rozmawiała z człowiekiem, który prawie mnie zgwałcił!
- Nie chciałem żeby tak to zabrzmiało. Po prostu powinniście wyjaśnic sobie kilka spraw i oczyścić tą napięta atmosferę.
- Przepraszam, ja... nie jestem na to gotowa, jeszcze nie teraz. - łza popłynęła po moim policzku na wspomnienie tamtego wieczoru.
- Rozumiem. - powiedział Hazza i mnie przytulił.
- Harry tylko błagam Cię, nikt nie może się o tym dowiedzieć.
- Spokojnie, nikomu nie powiem. - odparł. Powoli zaczęliśmy wracać do domu.
Gdy przyszliśmy Zayn ponownie siedział z resztą w ogrodzie. Spojrzał na mnie a ja zobaczyłam w jego oczach jakiś rodzaj żalu? Cierpienia? Właściwie ciężko określić co to mogło być, może jakiś wstręt?
Jeszcze długo siedzieliśmy u chłopaków i rozmawialiśmy. Wyjaśniłam im, że byłam wkurzona gdy zobaczyłam Kate i Chole na kanapie u mnie w salonie. Gdy powiedziałam o naszej mini sprzeczce Liamowi zrzedła mina. No cóż nic nie poradzę, że nie znoszę tej dziewczyny. Był już późny wieczór, około godziny 22...
- Chyba czas się zbierac. - zwróciłam się do Rosie, która powoli usypiała w ramionach Harrego.
- Tak, masz rację. - odparła.
- Może was odprowadzę? - zaproponował Liam.
- Nie, nie trzeba, wiesz sprzed waszego domu do mojego okna jest jakieś 10 metrów. - powiedziałam z uśmiechem.
- Jak to do okna? - zapytał zdziwiony Nialler.
- No chyba nie myślicie, że będę ryzykowała spotkaniem Kate? Spokojnie wejdę sobie przez balkon prosto do mojego pokoju, więc na pewno nie spotkam żadnego nie proszonego gościa.
- To chyba nie jest najlepszy pomysł. - powiedział Payne – może lepiej zostań u nas na noc. Jeszcze coś sobie zrobisz wchodząc po drabinie.
- Ej, wyluzuj. Nic mi nie będzie. Pamiętaj, że widzimy się jutro, masz po mnie przyjść o 14:23 zrozumiano? - pogroziłam mu palcem.
- Tak jest kapitanie! Punkt 14:23 usłyszysz dzwonek do drzwi. - zaczęłam się śmiać. Tym wesołym akcentem pożegnałam się z chłopcami i pobiegłam zdobywac ,,szczyty”. :p

Wtorek. 29 lipca.
Tego dnia razem z Liamem mieliśmy zabrać Kacperka do Zoo. O godzinie 14 byłam gotowa i z nie cierpliwością czekałam na przybycie naszego śpiewaka. Poszłam do kuchni po jakiś sok. Oczywiście spotkałam tam moją kochaną kuzyneczkę.
- Wychodzisz? - zapytała.
- Jak widać. - odburknęłam.
- Z kim?
- Nie Twoja sprawa.
- Cześć dziewczyny! - do kuchni wszedł Maciek.
- Cześć braciszku! - poczochrałam jego włosy. - muszę Cię zmartwic ale dziś Ty pobawisz się w niańkę dla naszej Katie.
- Nie jestem dzieckiem, nie trzeba mnie niańczyć! - powiedziała naburmuszona Kate. - poza tym dzisiaj jadę z dziadkami do mojej matki.
- I dobrze w końcu będziemy mieli trochę spokoju. - odparłam.
- To co Jula? Podwieźć Cię gdzieś? - zapytał Maciek. Nagle w domu rozległ się dzwonek do drzwi.
- Tak! Do drzwi proszę. - powiedziałam z uśmiechem po czym wskoczyłam mu na barana. Braciszek chwilkę protestował, krzyczał, że mam z niego złazić i próbował mnie zestawic na ziemię ale ja się nie dałam :D
- No dalej mój rumaku! - krzyknęłam i klepnęłam go w tyłek. Tym sposobem Maciek w końcu ,,ruszył z kopyta”.
- Jesteście nienormalni! - powiedziała za nami Kate.
- I wzajemnie! - wrzasnęłam na pożegnanie.
Dotarliśmy do korytarza. Maciek otworzył drzwi, za którymi czekał już trochę zniecierpliwiony Mr. Payne.
- Liam proszę Cię, zabierz ją ze mnie! - zwrócił się do chłopaka mój braciszek. - mmm Julka...- zrobił minę myśliciela – chyba przytyłaś ostatnio...jakieś 10 kilo. - nabijał się ze mnie brat.
- Lepiej patrz na siebie grubasie! - poczochrałam jego włosy i zeskoczyłam z pleców, na co Maciek wydał odgłos ulgi. - To co idziemy? - zapytałam Liama, który stał wpatrzony w ten jakże uroczy obrazek.
- Pewnie. - odparł. Pocałowałam brata w policzek na pożegnanie a on rzucił ,,Payne! Tylko pilnuj mojej małej siostrzyczki! Wierzę w Ciebie!” na odchodne. Natomiast my wybuchnęliśmy śmiechem. Ja wcale nie jestem mała, po prostu gdy rozdawali wzrost stałam w kolejce po głos :p

    Jak można się domyślić, minutę po wyjściu byliśmy w domu obok i próbowaliśmy złapać Kacperka, który skutecznie uciekał nam po całym domu. Nie dlatego, że nie chciał z nami iść, po prostu nie podobały mu się spodnie, które Rose kazała mu założyć więc urządził taki, mały protest. W końcu Liam złapał tego brzdąca i w dodatku udało mu się go namówić na założenie tych spodni. Nie wiem jak on to zrobił. Przecież Kacper jest jeszcze bardziej uparty niż ja :p
Tak więc zebraliśmy się do wyjścia.
- Tylko mi go pilnujcie! - Rose pogroziła nam palcem. - Bo jak mi Kacpra zgubisz w Zoo Payne to nie będzie wesoło.
- Spokojnie Rosie. Przecież wiesz, że panuję nad wszystkim. - odparłam.
- Właśnie skarbie nie masz się czym martwic, Liam jest bardzo odpowiedzialnym, młodym człowiekiem i nie pozwoli żeby Twojemu bratu stała się krzywda, bo inaczej będzie miał do czynienia ze mną, a ja znam jego słabe strony. - powiedział Harry szczerząc się złowrogo.
- No dajcie już spokój! Raz go zgubiłem...raz!...a tak poza tym wszyscy byli wtedy w domu, więc to także ich wina. - zaczął się bronic Liam.
- Dobra, koniec tych pogawędek, bo nam Zoo zamkną. - złapałam Kacpra za rękę i skierowałam się do wyjścia.
- A wy dzieci, bawcie się grzecznie. - Payne zwrócił się do naszych gołąbeczków.
- Tylko bez żadnych numerków. - dodałam z całkowicie poważną miną a Liam zaśmiał się pod nosem.
- Idźcie już stare zrzędy! Bo marnujecie nasz cenny czas. - rozkazał nam Hazza i praktycznie wypchnął za drzwi.

ZOO.
Spacerowaliśmy po Zoo już dobre 3 godziny, mimo to zostało nam jeszcze wiele do zobaczenia, bo było ono naprawdę duże. Kacper oczywiście nie chciał pominąć żadnego zwierzaczka, a najbardziej spodobały mu się pandy, przy których staliśmy chyba z 45 minut. Nie obyło się bez zdjęcia z pandą, filmiku z pandą, karmieniem pandy i kolejnego filmiku jak panda bawi się piłką. Już myśleliśmy, że nigdy go  stamtąd nie wyciągniemy.
- a psyjdziemy tu jesce jaz? - zapytał malec, gdy opuszczaliśmy urocze misie.
- Oczywiście. Ale może najpierw coś zjemy, dobrze? - powiedział Liam.
- Hulllaaaa! No to chocmy na jody! - krzyknął radośnie Kacperek.
- O świetny pomysł. - odparłam. - to może ja poczekam tu na ławce a Ty pójdziesz z Liamem do budki z lodami co? - zwróciłam się do chłopca.
- Dobcie Julecko. - posłał mi słodziutki uśmiech.
- Jesteś pewna, że nie chcesz iść z nami? - zapytał Payne.
- Tak, muszę chwilkę odpocząć. - odparłam
- W takim razie to będzie męska wyprawa w poszukiwaniu pożywienia! - powiedział do Kacperka, biorąc go na ręce a mały zaczął chichotać.
- Ohh moi mężczyźni! - poklepałam Liama po ramieniu i skierowałam się w stronę ławki. Zasiadłam i rozejrzałam się dookoła. Cały dzień miałam wrażenie, że ktoś mnie...nas obserwuje. Próbowałam sobie to tłumaczyć tym, że Liam jest sławny i pewnie fanki się za nim oglądają, ale nie byłam przekonana co do tej tezy.
Wokół chodzili różni ludzie, młode pary z dziećmi, dziadkowie z wnukami, licealiści ze swoimi dziewczynami, w sumie wszystko wydawało się normalne. Oparłam się o ławkę i nagle telefon zawibrował w mojej kieszeni.

         ,, 'Zgwałcona przez celebrytę' świetny tytuł na artykuł prasowy nie sądzisz?
             Zobaczysz, będzie się sprzedawał jak świeże bułeczki! XoXo ''

     Gdy to przeczytałam byłam naprawdę zaskoczona. Czyli, że ktoś jeszcze o tym wie. Poczułam uderzającą falę ciepłego powietrza i troszeczkę zakręciło mi się w głowie. Uświadomiłam sobie, że niedługo prawdopodobnie wszyscy dowiedzą się o tej całej sytuacji. Włącznie z moim bratem!
Szybko wystukałam na klawiaturze telefonu . . .

,,Kate! Wiem, że to Ty! Gra skończona skarbie!”
i wysłałam na zablokowany numer. Nim się obejrzałam otrzymałam wiadomość zwrotną.

     ,, ZIMNO! Myślisz, że wiesz wszystko? Udowodnię Ci jak bardzo się mylisz.
                                            Game on, Bitch!”

      Desperacko rozejrzałam się dookoła, patrzyłam na ludzi z telefonami w rękach, było ich zbyt wiele, o wiele za wiele. Nawet jeśli wśród nich, gdzieś była ta osoba, która od dłuższego czasu przysyła mi i Rose dziwne wiadomości, nie było opcji żebym zorientowała się kto to. Zrobiło mi się słabo i z trudem mogłam złapać oddech. Miałam wrażenie jakby cały świat wirował wokół mnie i powoli zaczął zanikac za mgłą. Wtedy podbiegł do mnie Liam z Kacperkiem.
- Julka nic Ci nie jest?! - zapytał z przerażeniem w głosie, usiadł obok mnie i złapał za rękę a druga dłoń położył delikatnie na moim ramieniu.
- Nie. . .yyy chyba nie, tylko zakręciło mi się w głowie, zaraz mi przejdzie. - odparłam ściskając mocniej dłoń chłopaka, bo poczułam, że tracę równowagę.
- Spokojnie, oddychaj powoli... - zaprezentował sposób w jaki mam oddychać.
- Liam! Ja nie rodzę! Po prostu mi słabo! - krzyknęłam, właściwie to rozbawiło mnie jego zachowanie.
- Może lepiej wracajmy już do domu. - powiedział chłopak ściskając moją dłoń.
- Aje ja ce pandzieeee! - powiedział zasmucony Kacperek.
- Wiem młody, ale zobacz, Jula się źle czuje. - poczochrał jego śliczne włoski i wziął malca na kolana. - obiecuję, że jeszcze tu przyjdziemy innym razem dobrze?
- Ale...Liam ja się już świetnie czuję. Możemy ...
- Nie ma mowy!!! – wtrącił się Payne. - jesteś strasznie blada, powinnaś odpocząć. Więc jak będzie? - spojrzał na mnie a potem na małego.
- Dobcie, wlacajmy. Zoo nie ziając nie ucieknie. - Kacper uśmiechnął się uroczo. Po czym dodał – A Julcia źeciwiście wygląda śtraśnie! - Na te słowa zaśmiałam się, a Kacperek wlazł na moje kolana i mnie przytulił.
Chwilkę potem siedziałam już w samochodzie na parkingu przed naszym domem.
Czułam się już dobrze ale Liam oczywiście nie chciał mi wierzyc i obchodził się ze mną jak z jajkiem. Otworzył mi drzwi samochodu i wziął pod rękę żebym czasem nie upadła.
- Ja naprawdę mogę iść sama! - powiedziałam zdenerwowana. To ładnie z jego strony, że się o mnie troszczy ale bez przesady...

    Poszliśmy do domu Fiołkowskich zanieśc młodego, który w drodze powrotnej zasnął w samochodzie. Weszliśmy do salonu i położyliśmy Kacperka na sofie. Nagle naszym oczom ukazał się Hazza biegający bez koszulki.
- Oh dzieciaczki, mam nadzieję, że niczego nie nabroiliście. - zaśmiałam się pod nosem.
- Ależ skąd, przecież my zawsze jesteśmy grzeczni. - odparła radosna Rosie.
- Taak, chyba kiedy śpicie. - Liam uderzył Harrego w bark. - chociaż nie wiadomo co wy tam po nocach robicie. - dodał.
- Stary, sam nie czujesz jak rymujesz. - odezwał się Styles.
Jeszcze chwilkę pogadliśmy z tymi zakochańcami a następnie udaliśmy się do domu państwa Makowskich ...czyli do mojego królestwa :p
W domu nikogo nie było. Maciek pojechał do jakiegoś kumpla i miał wrócic rano a reszta ferajny u matki Kate. Tak więc byliśmy sami.
Liam nadal przejmował się moim zasłabnięciem, naprawdę, obchodził się ze mną jak z porcelanową filiżanką, która przez lekkie stuknięcie może się rozpaśc na kawałeczki.
- Naprawdę czuję się już dobrze. - powiedziałam dośc spokojnie.
- Jesteś pewna, że nic Ci nie jest. A co jeśli znów poczujesz się słabo? - chłopak nie dawał za wygraną.
- Daj spokój! Jestem dużą dziewczynką dam sobie radę. - zapewniałam go.
- Czyli, że mogę sobie iśc?
- Tak Liam, próbuję Ci to powiedziec od dobrych 20 minut.
- A co jeśli ja nie chcę iśc? - zbliżył się do mnie. Ostrożnie chwycił moją dłoń, jakbym była bombą, która zaraz eksploduje, po czym zaczął śpiewac...

,,But baby if you say, you want me to stay, I'll change my mind.
Cause I don't wanna know I'm walking away if you'll be mine
won't gooo … „

   Tak. Nie ma to jak śpiewac dziewczynie piosenkę swojego zespołu, ale podziałało. Dlaczego mam taką słabośc do muzyków?!
- Okłamałem Cię. - powiedział gdy skończył a ja stałam trochę zdezorientowana, patrzyłam na niego pytającym wzrokiem próbując wyczytac w jego oczach odpowiedź. - okłamałem Cię, gdy do mnie przyszłaś jak byłem chory... - zbliżył się jeszcze bardziej – wybacz mi, ale nie potrafię już dłużej na Ciebie czekac...po prostu... nie umiem. - opuścił głowę z rezygnacją. Dobrze wiedziałam co mam zrobic, chyba pierwszy raz byłam w 100% pewna swojej decyzji. To właśnie Liam jest osobą, na której naprawdę mi zależy i której naprawdę potrzbuję. Drżącą dłoń położyłam na jego karku i złożyłam na jego ustach czuły pocałunek. Teraz było zupełnie inaczej niż wtedy w parku. Od tamtego czasu coś się zmieniło. Teraz byłam w pełni świadoma swoich uczuc. Payne mimo że był zaskoczony moją reakcją odwzajemnił pocałunek, który z każdą sekundą stawał się coraz bardziej namiętny.
Nawet nie zauważyłam gdy znaleźliśmy się na kanapie, Liam leżał na mnie i delikatnie wkładał rękę pod moją bluzkę. W tym momencie włączył mi się jakiś hamulec a w głowie zaroiło się od wspomnień z TAMTEJ nocy. Widziałam przed sobą Zayna – miłego kumpla, któremu doradzałam w sprawach sercowych a potem jego zupełnie inne oblicze : brutalne, władcze i muszę przyznac troche przerażające.
- Stop! - krzyknęłam podnosząc się gwałtownie. Liam usiadł naprzeciwko i przeszywał mnie wzrokiem, miałam wrażenie, że o wszystkim wie. Oparłam głowę o jego czoło tak, że nasze nosy się stykały i oplotłam ręce wokół jego szyi. Pojedyncza łza popłyneła po moim policzku a Liam momentalnie starł ją wierzchem swojej dłoni.
- Przepraszam. - powiedział całując mnie w czoło – nie powinienem był się śpieszyc. Wiem, że dla Ciebie nie jest to takie łatwe, bo przecież od początku naszej znajomości nie dawałaś mi zbyt dużej szansy i …
- Nie, Liam – przerwałam mu – to nie Twoja wina i to nie tak, że nie dawałam Ci szansy ja po prostu nie byłam gotowa na...nowy związek. Wiele wydarzyło się w moim życiu przez ostatnie kilka miesięcy i moje decyzje nie zawsze były właściwe, dlatego wolałam uniknąc kolejnych, błędnych wyborów. Ale teraz jestem pewna... - usmiechnęłam się lekko.
- Chodź tu do mnie. - powiedział chłopak i wziął mnie na kolana a ja wtuliłam się w jego tors. Wiedziałam, że w objęciach Liama nic mi nie grozi, czułam się bezpieczna.
- Czyli, że jesteśmy parą. - na mojej twarzy pojawił się promienny uśmiech.
- Na to wygląda. - odparł radośnie Liam. - nawet nie wiesz jak marzyłem o tej chwili.
- To trochę dziwneee, umawiac się z takim sławnym gwiazdorem, którego wręcz nienawidziłam, póki go nie poznałam.
- Oszz Ty małpo! - zaczął mnie łaskotac. - Nikt Cię nie nauczył, że nie ocenia się ludzi po pozorach?
- Dużo się nie pomyliłam, faktycznie jesteście bandą wariatów. - wytknęłam mu język.
- Ale za to jakich uroczych. - uśmiechnął się słodko.
- Ojj chyba w snach kochanie. - cmoknęłam go w policzek. ,,Kochanie” pierwszy raz powiedziałam do Liama ,,kochanie” :O

    Postanowiliśmy, że obejrzymy jakiś film, więc włączylismy telewizor i jak się okazało trafiliśmy akurat na wiadomości, których tematem przewodnim był romans Harrego Styles'a z. . . ze mną!

,,Wczoraj paparazzi przłapali Harrego Styles'a jednego z członków One Direction z pewną tajemniczą dziewczyną, co dziwne brunetka miała na sobie jedynie szarą bluzę z kapturem, w której kilka dni wcześniej mogliśmy ogladac Liama, kolegę Harrego z zespołu. Żeby było jeszcze ciekawiej owa brunetka nie jest jednyną dziewczyną, z którą Styles spotkał się tego dnia. A mianowicie został przyłapany w trakcie uroczych przytulasków z piękną blondynką. Ohh dziewczyny lepiej uważajcie na pana Stylesa, on naprawdę potrafi zawrócic w głowie. Nic więc dziwnego, że widuje kilka dziewczyn w tym samym czasie.”

- żee coo?! - krzyknęłam gdy dziennikarka skończyła swój monolog a na ekranie pojawił się materiał video z kotkiem grającym na pianinie. - to są chyba jakieś żarty! Skąd oni w ogóle...? - mówiłam zdezorientowana.
- Powinienem być zazdrosny? - zapytał Liam z przekąsem a ja rzuciłam w niego poduszką, na co ten wybuchnął śmiechem. - daj spokój, to tylko plotki. Niestety teraz musisz się do tego przyzwyczaic.
- Tak. Ja wiem. Ale... nie wiedziałam, że tak nagle będę posądzana o romans z Harrym Stylesem. - zaśmiałam się. Usłyszałam ,,Stay, stay, stay” Taylor Swift co oznaczało, że Rosie dzwoni. - ohoo dzwoni zazdrośnica. - już miałam odebrac gdy Liam wyrwał mi telefon z ręki. - ejj! Co robisz głupku?
- Oj przecież nic się nie stanie jak raz nie odbierzesz, prawda? - uśmiechnął się zadziornie i delikatnie musnął moje usta.
- No w sumie. - powiedziałam i wpiłam się w jego wargi a w pokoju ponownie rozległ się dźwięk mojego telefonu. Tym razem nie zareagowałam, powiedzmy, że miałam lepsze rzeczy do roboty :p
Gdy za trzecim razem zadzwonił telefon Liama, oderwaliśmy się od siebie i wybuchnęliśmy śmiechem.
- Harry. - wskazał na komórkę - Chyba nigdy nie dadzą nam spokoju. - oznajmił chłopak.
- No trudno – zrobiłam smutną minkę. - daj na głośnik, będzie zabawnie.
- Ludzie! Czemu nie odbieracie?! Widzieliście wiadomości? - darł się Hazza
- Oczywiscie kotku, to kiedy zabierzesz mnie na kolejną randkę?
- Julka to nie jest zabawne! - duet Styles i Fiołkowska wrzasnął do słuchawki.
- To tylko plotki, Harry jutro mamy wywiad, jakoś to sprostujemy. - powiedział najspokojniej na świecie Liam.
- No mam nadzieję, nie chcę wyjśc na jakiegoś dupka.
- Chyba za późno – wyśpiewałam.
- Dobra pogadamy jutro, bo słyszę, że dzisiaj bardzo was to śmieszy – powiedział wkurzony Harry natychmiast się rozłączając. My oczywiście zaczęliśmy się z tego śmiac, może rzeczywiście powinnam się tym przejąc, bo w sumie teraz cały świat pozna mnie jako kochankę Styles'a ale jakoś nie potrafiłam być poważna.
- Too... na czym skończyliśmy? - zapytał Liam z uśmieszkiem, zbliżając się do mojej twarzy.
- Hymm... wydaje mi się, że mieliśmy oglądac film, więc może skoczę po jakieś płyty. - szybko podniosłam się z kanapy, odwróciłam się i wystawiłam Liamowi język. On tylko zaśmiał się i podniósł ręce w geście rezygnacji.
       Wybrałam film pod tytułem ,,Ohh życie”. Tak. Kolejna komedia romantyczna. Oczywiście mojemu chłopakowi (ooo jak to brzmi!) nie spodobał się ten wybór, no ale cóż. Ostatnio ja byłam zmuszona do oglądania Ringu więc jesteśmy kwita.
Zrobiło się późno, więc zaraz po seansie położyliśmy się wygodnie na kanapie i wtuleni w siebie usnęliśmy.
- EKHMM!!! - obudziło mnie chrząknięcie starszego brata. Spojrzałam na zegarek, była 8:15. Liam również się przebudził.
- Eee przepraszam ale co wy tu robicie? - zapytał Maciek, który wyglądał na zdenerwowanego.
- Cześc Maciuś już wróciłeś? - zwróciłam się do braciszka, gdy zaspany Liam przecierał oczka.
- Taa... Payne myślę, że powinieneś już isc! - rzucił chłodno.
- Ej czekaj! Chyba go tak nie wyprosisz?! - wydarłam się na brata, który był oburzony.
- Wiesz co Julka, ja może faktycznie już pójdę. - powiedział trochę zdziwiony zachowaniem mojego brata Liam. - spojrzałam na Payne'a potem na brata. Nie miałam pojęcia co go ugryzło.
- Chodź odprowadzę Cię. - zwróciłam się do Li i rzuciłam Maciusiowi srogie spojrzenie. Doszliśmy do drzwi. Chłopak chwycił za klamkę i miał już wychodzic, gdy złapałam jego dłoń i przyciągnęłam do siebie. Liam objął mnie w tali i pocałował na pożegnanie.
- Zobaczymy się później? - zapytałam.
- Przepraszam Cię ale dzisiaj mamy wywiad a potem spotkanie dotyczące trasy koncertowej. Nie wiem ile czasu nam to zajmie.
- Ohh nic nie szkodzi, Rosie wspominała coś, że idziemy na zakupy. - cmoknęłam go w policzek.
- Pa skarbie! Miłej zabawy.
- Pa – odparłam i powoli zamykałam za nim drzwi, nagle Liam zawrócił i skradł mi jeszcze jednego całusa. Mój brat stał w drzwiach od salonu i z miną na rzyganie przyglądał się tej uroczej scence.
- Julka... - zaczął gdy zamknęłam za chłopakiem drzwi. - w co Ty się znowu pakujesz?
- Eee przepraszam o co Ci chodzi, bo chyba nie rozumiem? - zapytałam zdenerwowana.
- Ja Cię tylko ostrzegam. Lepiej uważaj na tego chłopaka, bo nie chcę żebyś przez niego cierpiała.
- Boże! Maciek! O czym Ty mówisz?!
- Siostra, dobrze Ci radzę, ta znajomośc może się źle dla Ciebie skończyc.
- Skąd ty w ogóle wiesz co jest dla mnie dobre?! Nie będziesz mi dyktował co mam robic! - krzyknęłam i pobiegłam na górę do swojego pokoju.

_______________________________________________________________
Taki tam nudny rozdział 16. Przepraszam za wszystkie błędy, bo pewnie dużo tego. No i zachęcam was do komentowania. Mam nadzieję, że mimo wszystko wam się spodoba ;)
                                                                                               Paula ;*

1 komentarz:

  1. wcale, że nie nudny :) prosze szybko piszcie następny ! :)

    OdpowiedzUsuń