Ostrożnie otworzyłam
drzwi do mojego domu, jakby za nimi krył się jakiś straszny
ludojad, polujący na piękne i niewinne niewiasty. Dziwnie czułam
się przkraczając próg, tyle wydarzyło się poprzedniego wieczoru,
że nawet przy wchodzeniu do własnego domu towarzyszyło mi uczucie
niepewości. Ciągle miałam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje,
zwłaszcza po tym jak wczoraj z Lou znaleźliśmy lornetkę, która
jest przeznaczona do ...obserwowania!!! W prawdzie nie dostałam
żadnej nowej wiadomości ale chyba logiczne jest, że moje
podejrzejnia kieruję na osobę, która wypisuje mi jakieś opowieści
dziwnej treści i (o proszę, co za zaskoczenie) wie o wszystkim co
dzieje się obecnie w moim życiu. Przypadek, nie sądzę.
Nieprawdopodobne, a jednak!!! Możecie myślec, że jestem wariatką
a to wszystko to wymysł mojej dzikiej wyobraźni ale ja wierzę w
zdrowie moich zmysłów.
Cichutko wślizgnęłam
się do środka i szybciutko podreptałam w stronę schodów,
chciałam niepostrzeżenie czmychnąc do mojego pokoju a następnie
stworzyc wrażenie, że przez całą noc byłam w domu. Delikatnie,
wręcz z wdziękiem baletnicy wskoczyłam na schody. Pierwszy
stopień, drugi, trzeci, czwa . . . <skrzyp>. . .rtyyy. Ojej.
Zatrzymałam się w rozkroku i zmrużyłam oczy. Musiałam wyglądac
komicznie.
- Julka to Ty???!!! -
rozległ się głos Macieja, który siedział w salonie przed
telewizorem. Ahh dlaczego te schody skrzypią przecież to nie jest
jakaś stara kamienica tylko nowo wybudowany dom!!!
- Ttaaakkk... -
odpowiedziałam przeciągając każdą literkę i nadal miałam na
twarzy ten dziwny grymas, z miejsca również się nie ruszyłam.
Brat wyszedł mi na powitanie... A ja dalej stałam nieruchomo.
Głupek ze mnie :p
- Eeeee nie żeby coś,
ale ja Cię widzę? - powiedział ironizując, zrobiłam krok w tył
i odwróciłam się w jego stronę, jednak nie miałam odwagi na
niego spojrzec tak więc wpatrywałam się w podłogę. - Możesz mi
powiedziec gdzie Ty się podziewasz całą noc??!!! Nawet nie raczysz
zadzwonic!!!! Zresztą jak zwykle. Ja nie wiem dziewczyno co się z
Tobą dzieje??! Używasz jeszcze tej części ciała zwanej
mózgiem?!! A może już w ogóle zapomniałaś o jego istnieniu? -
krzyczał jak najety. Ja nie wiem jakie ten chłopak ma problemy, ale
cóż dobry pojazd nie jest zły.
- Maciek. . . -
powiedziałam rozżalona i podbiegłam do brata mocno się w niego
wtulając. Po policzkach zaczęły mi spływac łzy, nie wierzę jaka
się ze mnie płaczka zrobiła ostatnio. Ale było mi przykro, że
moje stosunki z bratem tak się zmieniły.
- Ej mała co jest? -
zapytał, tym razem ton jego głosu był spokojny i troskilwy.
Pogłaskał mnie po plecach a ja cicho pochlipiwałam, opierając
głowę o jego ramię. - Julcia, nie płacz... - powiedział wręcz
błagalnie.
- O proszę, proszę! Jaka
urocza, rodzinna scena. - powiedziała Kate robiąc minę na
rzyganie. - Co się stało Juleczko? Liam znalazł sobie inną
dziwkę? Ohhh jaka szkodaa – jak ja nie znoszę tego jej fałszywego
ryja:/ Dlaczego ona musi mieszkac w moim domu? Już chciałam wyrwac
się z objęc brata i rzucic na tą żmiję ale Maciek skutecznie
mnie powstrzymał.
- Ej, ej... chodź. Nie
warto. - uśmiechnął się do mnie lekko i zaczął prowadzic na
górę.
- Coo nic nie powiesz? -
Blondyneczka zapytała z wyrzutem – wiedziałam, że jesteś
tchórzem Julka ale, że aż takim. - zaśmiała się głośno –
Nie przejmuj się! Prędzej czy później tą laskę też zostawi. .
. dla innej zajebistej laski! - krzyczała za nami a ja starałam się
ją ignorowac. Niestety ciężko było. - W sumie to mu się nie
dziwię. . . - dodała.
- Przymknij się w
końcu!!!! - wykrzyczałam z góry tak głośno, że dziadkowie zaraz
przybiegli sprawdzic co się dzieje. Mister Makowski zaprowadził
mnie do mojego pokoju, usiedliśmy na łóżku. Znów patrzyłam w
podłogę, Maciek głaskał mnie po ramieniu, nie wiedziałam co mam
mu powiedziec. Tak wiem, najlepiej wszystko od początku ale to jest
bardziej skomplikowane niż się wydaje...
- Siostrzyczko, powiesz mi
w końcu co się stało? - spokojnie zadał pytanie - Jeśli ten
dupek Cię skrzywdził to już nie żyje! - powiedział trochę
głośniej i dosadniej.
- Kto? - zapytałam
zdziwiona.
- No jak to kto... LIAM! -
krzyknął.
- Nie!!! Z Liamem wszystko
w porządku! - odparłam szybko. - chodzi o to, że. . . -
przerwałam, potrzebowałam chwili na poukładanie myśli kłębiących
się w mojej głowie jak burzowe chmury. - Maciek. Możesz mi
powiedziec dlaczego jesteś na mnie zły? . . . I dlaczego jesteś
tak wredny dla Liama? - nareszcie udało mi się zadac te pytania,
które tak długo nie dawały mi spokoju.
- Ehhh – westchnął –
Słuchaj, Jula. . .
- Słucham Cię braciszku,
jak nigdy. - powiedziałam z przekąsem.
- Przepraszam Cię –
wydusił z siebie w końcu. - Nie powinienem wtedy tak reagowac, ale
ja po prostu. . . nie mogę pogodzic się z myślą, że moja mała
siostrzyczka dorasta. - objął mnie ramieniem i ucałował w czułko.
- Nie rozumiem, przecież
już miałam chłopaka. Więc co w tym dziwnego, że mam następnego?
- Tak, ale chyba
pamiętasz, że Łukasz Cię skrzywdził a ja nie chcę żeby ktoś
zrobił to ponownie. - Taak, mój ex. Takiego faceta nie życzę
żadnej dziewczynie. Chociaż może nadałby się dla Kate albo
Chole. Nie wiem jak mogłam w ogóle zakochac się w kimś takim, ale
niestety wpadłam po uszy. Jak się potem okazało koleś leciał
wyłącznie na kasę a przy tym zdradzał mnie z dwoma dziewczynami z
mojej klasy. Tak, w tym samym czasie. Prawie zrobiłam coś, czego
żałowałabym do końca życia. A mianowicie prawie wylądowałam z
nim w łóżku. Całe szczęście naszą ,,romantyczną” chwilę
przerwał jego kumpel Tomek, który niechcący się trochę wygadał.
Właśnie wtedy dowiedziałam się o potajemnych romansach Łukasza i
uświadomiłam sobie, że wcale go nie znałam. - Poza tym Julka,
wiesz, że Liam nie jest zwykłym chłopakiem. On jest celebrytą, o
normalnym życiu możesz sobie przy nim pomarzyc. Ale jeśli tak
bardzo Ci na tym zależy to z nim pogadam i przeproszę za to, że
tak troooszzzeeeczkę wyrzuciłem go z domu.
- Dziękuję –
powiedziałam cicho i poczochrałam brata po włosach.
- Helloooł! Obiboki!!! -
do pokoju wparowała ta nieznośna blondyna. - Może byście tak
ruszyli swoje tłuste tyłki i pomogli babci w przygotowaniu obiadu
co? Chyba nie zapomnieliście, że za jakieś 2 godziny wracają wasi
rodzice? - spojrzeliśmy z bratem na siebie i wybuchnęliśmy
śmiechem. Po chwili wstaliśmy i skierowaliśmy się do wyjścia.
- Co niby jest takie
śmieszne? - zapytała zdezorientowana Kate.
- Kto tu ma tłusty tyłek,
panno ciężarna? - zaśmiał się Maciek przechodząc koło
blondyneczki. Ta tylko zrobiła naburmuszoną minę i ruszyła za
nami na dół.
Zdziwiło mnie, że
dziadkowie nawet nie rozpoczeli rozmowy na temat mojego zachowania,
zazwyczaj zwracali uwage na takie rzeczy. Gdy weszłam do kuchni
babcia spojrzała troszeczkę krzywo ale nie skomentowała. Pomijam
fakt, że wyglądałam jakby mnie ktoś przeżuł, połknął a potem
zwymiotował, gdyż nie miałam czasu ogarnąc się po wczorajszym
wieczorze. Tak w dużym skrócie, pomogliśmy babci przygotowac
pieczeń z kurczaka i z Maciusiem pięknie nakryliśmy stół. Potem
szybciutko się ogarnęłam, a chwilkę potem przyjechali rodzice.
Bardzo ucieszyłam się na ich widok, w końcu tak długo ich nie
było jak tu nie tęskinc, zwłaszcza, że nasi rodzice są naprawdę
genialni. Wszyscy się na nich rzuciliśmy i wyściskaliśmy mocno.
Po ,,oficjalnym” powitaniu zasiedliśmy do stołu, gdyż rodzice
byli głodni po podróży. Przy obiedzie opowiadali nam o tym co
ciekawego wydarzyło się na ich wakacjach, a potem zaczęli
wypytywac nas co porabialiśmy podczas ich nieobecności. Było
całkiem miło i wesoło...do czasu. Oczywiście rodzinną atmosferę
musiała popsuc prześliczna blondyneczka siedząca naprzeciwko mnie.
- Dobra Maciuś, ale
oprócz tego, że jedliście i spaliście, co jeszcze się u was
działo? - zapytała mama, oczekując od brata bardziej wyczerpującej
odpowiedźi.
- W sumie nic. - odparła
Kate – Julka dawała dupy Liamowi o co kłóciła się z Maciejem,
czyli norma. - dodała ze złowrogim uśmieszkiem. Po prostu mnie
zamurowało. Zdziwieni rodzice spojrzeli na Kate, po czym przerzucili
swój wzrok na mnie. Byli rozczarowani i zażenowani, wiedziałam o
tym. Zresztą dziadkowie zareagowali podobnie, wszyscy gapili się na
mnie jakbym była jakąś pieprzoną dziwką, a mi momentalnie do
oczu zaczęły napływac łzy.
- Coś Ty powiedziała? -
zwróciłam się do zadowolonej z siebie kuzyneczki.
- To co słyszałaś. -
posłała mi sztuczny uśmiech. - Przecież wszyscy o tym wiedzą. -
powiedziała obojętnie.
- Nie! Ja dłużej tego
nie wytrzymam! - krzyknęłam gwałtownie wstając z miejsca.
- Jak śmiesz mówić tak
o mojej siostrze! - wrzasnął wkurzony Maciek. - Ona jest porządną
dziewczyną, w przeciwieństwie do Ciebie. - zwrócił się do
blondyny z pogardą, po czym podszedł i mnie przytulił.
- Jak wy się w ogóle
zachowujecie?! - krzyknął mój tata. - Odstawiacie jakieś cyrki
przy obiedzie! Co to ma znaczyc?!
- Oj wujaszku, nie
denerwuj się. - odezwała się panna ciężarna, a ja rzuciłam jej
wrogie spojrzenie – może Twoja córcia to wredna zdzira ale...
- Kate! - rozległ się
głos babci.
- Przepraszam, ale mam już
dośc! - powiedziałam i w ekspresowym tempie pobiegłam na górę do
mojego pokoju.
- Jula! - usłyszałam
tylko za sobą ale to zignorowałam.
Gdy znalazłam
się już w ,,strefie bez wrednych dziwek” położyłam się na
moim ukochanym łóżeczku przykrytym mięciutkim, błękitnym
kocykiem. Głowę oparłam na beżowych poduszkach, które kupiłam
kiedyś w Polsce, w bardzo fajnym sklepie meblowym. Wsadziłam w uszy
słuchawki, włączyłam moją playlistę z laptopa i zatopiłam się
w dźwiękach muzyki. Akurat na pozycji startowej znalazła się
piosenka Coldplay ,,Message”, czyli piosenka przy której zawsze
płaczę. Nie oszukujmy się ja płaczę przy większości piosenek.
Zazwyczaj taki wpływ na moje zachowanie mają wspaniałe wokale, a
Chris Martin ma niesamowity głos i nawet jednym głupim ,,aaaa”
potrafi wywołac u mnie potok łez. Leżałam tak sobie... zapłakana
(tak dla jasności) i wsłuchiwałam się w tekst tego pięknego
utworu.
My song is love
My song is love, unknown
And I'm on fire for you, clearly
You don't have to be alone
You don't have to be on your own
,,Nie
musisz być sama”, ,,Nie musisz być skazana na siebie”
pomyślałam, ale gdzie znajdę osobę, która naprawdę mi pomoże.
No błagam ludzie mają większe problemy niż użeranie się z jakąś
rozpuszczoną blondyneczką i jej świtą. Nikogo nawet nie obchodzi
czy Kate wyzywa mnie od dziwek czy szmat.
Nagle
zadzwonił telefon a ogromny napis na jego wyświetlaczu głosił, że
osobą nawiązującą połączenie jest. . . LIAM.
-
Cześc kochanie! - w słuchawce rozległ radosny głos chłopaka.
-
Cześc. . . - wychlipiałam przez łzy. Próbowałam powstrzywywac
płacz ale tym razem moje starania poszły na marne.
-
Julka Ty płaczesz? Co się stało?! - wypytywał zdenerwowany.
-
Spokojnie nic mi nie jest. - chciałam zabrzmiec wiarygodnie, ale
znając moje zdolności wyszło śmiesznie. - po prostu się
wzruszyłam. - zaśmiałam się cicho.
-
Hymm a teraz zastanówmy się, dlaczego Ci nie wierzę? - powiedział
sarkastycznie.
-
Liam noo...
-
Nie marudź tylko lepiej powiedz mi co się dzieje. Przecież wiesz,
że możesz mi powiedziec o wszystkim. NIE ZOSTAWIĘ CIĘ Z TYM
SAMEJ! - te ostatnie słowa Liama uświadomiły mi, że może
rzeczywiście nie jestem sama. Może faktycznie kogoś obchodzą moje
uczucia i problemy. Jak zapewnie się domyślace wybuchnęłam
jeszcze większym płaczem. Nie wiem co się ze mną dzieje ostatnio
ale te wahania nastroju są niepokojące. Może jestem w ciąży?
Hahah taa chyba z powietrzem, przez zapylenie albo jakieś inne
pączkowanie. - Jula słyszysz mnie?! Błagam Cię nie
płacz...martwię się o Ciebię. - naszą ,,rozmowę” przerwało
pukanie do drzwi.
-
Przepraszam muszę kończyc... - powiedziałam pospiesznie
natychmiast się rozłączając. Do pokoju wszedł mój tata, w
rękach trzymał dwa duże kubki wypełnione gorącą czekoladą i
górą bitej smietany na wierzchu. Nasz tajny sposób na dobre
relacje – rozmowy przy kubku gorącej czekolady. Nie wiem jak on to
robi, ale mój tata zawsze wie kiedy się pojawic z takim oto
kubeczkiem...
-
Mogę wejśc? - zapytał nieśmiało przekraczając próg. Skinęłam
głową. Tata usiadł koło mnie na łóżku i wręczył kubek z
przepysznym płynem. - Pamiętasz? Zawsze lubiliśmy rozmawiac przy
mojej wyśmienitej czekoladce. - powiedział unosząc się dumnie
przy słowie ,,wyśmienita”.
-
Pamiętam. - odparłam tylko i wzięłam łyka z mojego ulubionego
zielonego kubeczka w kropki.
-
Ej chodź tu do mnie maluszku. - zwrócił się do mnie wyciągając
rękę w moją stronę, na co ja oczywiście ruszyłam swój zgrabny
tyłeczek i zaraz znalazłam się w objęciach tatusia.
-
Ej nie jestem już taka mała! - pogroziłam mu palcem.
-
Dla mnie zawsze będziesz moją małą córeczką. - uśmiechnął
się do mnie. - To jak powiesz mi co działo się podczas naszej
nieobecności? - teraz mina jakby chciał odczytac moje mysli,
nienawidzę tego podejrzliwego spojrzenia.
-
No wieszzzz... - zaczęłam – w sumie nic ciekawego.
-
Julkaa? - aaaa zaraz nie wytrzymam tego spojrzenia.
-
Taaakk? - uśmiechnęłam się pięknie. Ale tatuś dalej nie
przestawał patrzec tym wzrokiem. - oj no dobra... właściwie wiele
się nie działo, głównie razem Rosie chodziłyśmy do chłopaków,
spotykałam się z Liamem, pokłóciłam się z Mackiem o Liama no i
nie mogłam dogadac się z Kate. Błagam niech ona już wyjedzie!
-
No z tym akurat musisz jeszcze trochę poczekac. Wiesz, że ciotka
wyjechała za granice a przecież nie zostawi Kate samej
w...takimm...stanie.
-
Jak długo jeszcze mam znosic jej humorki? Jeszcze przyprowadza sobie
do domu tą rudą suk...dziewczynę i obie doprowadzają mnie do
szału!!!
-
wytrzymaj jeszcze dwa tygodnie okej. - powiedział łagodnym tonem,
niechętnie skinęłam głową. - no dobra to teraz proszę o więcej
szczegółów, gdyż widzielismy Twoje zdjęcia w wiadomościach.
-
Oj daj spokój, Ci dziennikarze zawsze coś nazmyślają. - zaśmiałam
się.
-
Ahhh tak, czyli nie jesteś dziewczyną tego całego Harrego?
-
Nie! - zaprzeczyłam prędko.
-
Ale...? - ciągnął dalej tata.
-
Ale co?
-
Ale masz kogoś innego. - stwierdził i wyszczerzył się jak głupi
do sera. Ja oczywiście spaliłam cegłę, no cóż zawsze robię się
czerwoniutka jak tata zaczyna rozmowę o chłopakach, bo niestety z
doświadczenia wiem do czego to prowadzi.
-
Noooo – przeciągnęłam – w sumie tak, ale jesteśmy razem
dopiero kilka dni, to nic wielkiego.
-
A może powiesz mi jak ma na imię ten Twój wybranek? - zapytał.
Czy ten człowiek udaje czy naprawdę jest taki niedomyślny?
Przecież w naszej rozmowie co najmniej 2 razy pojawiło się jego
imię a poza tym Kate mówiła o nas przy obiedzie.
-
No Liam!!! - powiedziałam jakby to była najoczywistrza rzecz na
świecie.
-
Czekaj czekaj a czy to nie kolega tamtego drugiego z zespołu? -
<palmface> a myślalam, że to ja jestem mistrzem zadawania
głupich pytań typu ,,czy jest pan wampirem?” ale widzę, że
rośnie mi konkurencja. No dobra, nie będę się czepiała, bo 40
latek ma prawo nie wiedziec takich rzeczy.
-
Tak tatusiu! Liam, Harry, Louis, Niall i Zayn śpiewają razem w
zespole o nazwie One Direction, w skrócie 1D. - posłałam mu
zarozumiały uśmieszek.
-
Boże! Więcej ich matka nie miała?! - na te słowa zareagowałam
gromkim śmiechem. Gdybyście tylko widzieli jego zdezorientowaną
minę. On naprawdę myślał, że ich jest dwóch??? - wiesz co? Może
ja już nie będę się pogrążał. - uśmiechnął się
zakłopotany. - Mam nadzieję, że wkrótce poznam ...Twojego
chłopaka... wiesz jak te słowa ciężko przechodzą przez usta?!! -
nie mogłam, tego właśnie mi brakowało, głupawki w towrzystwie
taty. - taa i co ja mam teraz zrobic? Życzyc Ci szczęścia na nowej
drodze życia?? Chyba trochę na to za wcześnie... ale myślę, że
powinniśmy odbyc bardzo poważną rozmowę o zabezpieczeniach... -
tak, mój tatuś jak zwykle bezpośredni.
-
Tato daj spokój! - krzyknęłam i posłałam mu złowrogie
spojrzenie, ale i tak po kilku sekundach wybuchnęłam śmiechem.
-
No co przezorny zawsze ubezpieczony – zabawnie pokiwał brwiami –
ale masz rację, przecież jesteś jeszcze dzieckiem. - mówiąc to
popukał się w czubek głowy – moja mała córeczka jest grzeczną
dziewczynką prawda? - pogładził mnie po główce. - Alee na
wszelki wypadek chyba powinienem pogadac z tym całym Liamem...
-
No i następny chce mu dawac instrukcje... - powiedziałam z
rezygnacją – wiesz, myślę że dam sobie radę. A Ty sobie z nim
pogadasz przy najbliższej możliwej okazji czyli gdzieś tak... -
mina myśliciela – gdzieś tak za 5 lat na naszym weselu.
-
No to chyba już zacznę szykowac monolog! - odparł i oboje się
zaśmialiśmy. - dobra dośc tych żartów, wracamy na dół? -
spojrzałam na tatę i przez chwilę zastanawiałam się nad
odpowiedzią, ale w końcu przystałam na jego propozycję.
Zeszliśmy
na dół, gdzie została tylko mama i dziadkowie. Maciek siedział na
patio grając na swojej gitarze a Kate gdzieś się ulotniła, całe
szczęście, bo chyba nie zniosłabym już dzisiaj kolejnej dawki jej
docinek. Postanowiliśmy, że spędzimy rodzinny wieczór na
oglądaniu TV. Tak wiem, banalna rozrywka ale wszyscy byliśmy
zmęczeni tym dniem a wspólne oglądanie jakiegoś ciekawego filmu
jest dobrym pomysłem, zwłaszcza, że nie widzieliśmy się z
rodzicami ponad tydzień. Oczywiście nie obyło się bez burzliwej
dyskusji o tym co będziemy oglądac. Tym razem decyzja należała do
mojego brata, który zaszczycił nas swoją obecnością. Wybrał
,,Eagle eye” Jeden z jego i moich ulubionych filmów. Co tu dużo
mówić, Shia LaBeouf w głównej roli i wszystko jasne :p
Nie
zaznałam długo spokoju, gdyż chwilę po włączeniu filmu odezwał
się mój telefon. To mój chłopak znów dał o sobie znac.
,,
Hej skarbie! Dlaczego tak szybko się rozłączyłaś? Wszystko w
porządku? Proszę odezwij się jak najszybciej. Oglądam z
chłopakami film i nie mogę się skupic, bo ciągle o Tobie myslę
;* Tęsknię i martwię się o Ciebie. Uspokaja mnie jedynie
przeświadczenie, że jesteś w domu z rodzicami. Bezpieczna. ''
Ohh
jaki on słodki <3 ale zauważyłam, że za każdym razem powtarza
mi, że się martwi. Nie wiem czy to dobrze, bo wychodzi na to, że
jestem jakąś histeryczką, która potrzebuje ciągłej opieki.
,,Przepraszam,
tata chciał ze mną porozmawiac :* Mam nadzieję, że się nie
gniewasz. Wszystko jest okej, nie przejmuj się. Tamto to była tylko
drobna sprzeczka z Kate. Też za Tobą tęsknię. ''
Wysłałam
odpowiedź, a po chwili otrzymałam kolejną wiadomośc.
,,Wiesz,
że nie potrafię się na Ciebie gniewac nawet jakbym chciał. Mogę
Cię jutro porwac na mały spacerek po Londynie? ^^”
Zaczęłam
się zastanawiac. Oczywiście, że z chęcią wyszłabym z Liamem ale
tak dawno nie spędzałam czasu z rodzicami, że nie wiem czy wypada
ich zostawic samych. Rozmyślałam chwilkę co odpisac Liamowi,
zauważyła to moja mama, która przyglądała mi się od jakiegoś
czasu.
-
Nad czym się tak zastanawiasz kochanie? - zapytała.
-
Aaaa to nic takiego, ale... no bo Liam pyta czy może mnie jutro
porwac?
-
Mam nadzieję, że nie zarząda okupu, bo chyba zbankrutuję.-
wtrącił tata śmiejąc się pod nosem.
-
Haha dzięki tato. Chyba lepiej jak zostanę z wami...
-
oj przestań! Nami się jeszcze zdążysz nacieszyc. Teraz napisz
Liamowi, że z przyjemnością się z nim spotkasz – powiedziała
rodzicielka puszczając do mnie oczko.
-
Serio? - rodzice zgodnie pokiwali głowami. - Dziękuję! -
wykrzyczałam i zaczęłam ich mocno tulic.
,,Jeśli
jeszcze nie znudziło Ci się moje towarzystwo to bardzo chętnie ;p”
wystuakałam
na klawiaturze telefonu i natychmiast wysłałam do mojego chłopaka.
Haha wciąż nie mogę się przyzwyczaic, że to mój chłopak.
,,
Wiesz, moje pozostałe dziewczyny jutro nie mogą więc zostałaś mi
tylko Ty.
Przepraszam,
taki żarcik ;p”
,,
Nie śmieszny. Oj panie Payne grabi pan sobie. Ciesz się, że dzieli
nas bezpieczna odległośc jakiś 20 metrów między naszymi domami,
bo inaczej kiepsko by z Tobą było ;) ''
,,Tak
wiem, to było wredne.Jeszcze raz przepraszam moja Ty zazdrośnico ;*
Ale myślałem, że wiesz, że żadna inna nie może się z Tobą
równac. Jesteś cudowna <3”
,,
Już się nie podlizuj i tak będzie foch. A poza tym nie jestem
zazdrosna! Niby o kogo o Ciebie? Pfff która dziewczyna chciałaby
być Twoją wybranką?”
,,Eee
każda! Ale i tak nie mają szans, bo moje serce już do kogoś
należy, i uprzedzę Twoje pytanie : do Ciebie głuptasku. Tak więc
do jutra malutka :* Już nie mogę się doczekac kiedy Cię zobaczę.
Dobranoc i kolorowych snów ;* ''
Po
tej wiadomości zrobiło mi się milutko i cieplutko na serduszku.
Jaki on jest uroczy ohhhh. Dobra nie będę się tak zachwycała, bo
to chyba troszeczkę odbiega od normy, chociaż... niee to zupełnie
normalne :)
,,
Haha chciałbyś! Niestety musisz się zadowolic mną. I skąd
wiedziałeś, że o to zpaytam??? Jestem aż tak przewidywalna
<myśli> Dobranoc kotku, mimo że jest dopiero 19, ale pewnie
jesteś zmęczony więc śpij słodko ;* ''
Szczerze
mówiąc też byłam zmęczona. Film akurat dobiegał końca,
szczegół, że widziałam piąte przez dziesiąte. Postanowiłam, że
pójdę wziąśc długą kąpiel i grzecznie pomaszeruję spac.
Nastał
kolejny dzień. Dzień jak co dzień. Otworzyłam oczy próbując
ogarnąc skąd dochodzą dziwne jęki...ahhh już wiem, Maciek bierze
prysznic i oczywiście musi dawac koncert od samego rana. Dlaczego on
mi to robi nawet w wakacje nie można spokojnie pospac.
Szybciutko
wyskoczyłam z łóżeczka i poleciałam do pokoju brata.
-
Maciekkk!!! - wydarłam się trzaskając drewnianymi drzwiami. -
Mógłbyś się łaskawie przymknąc?? Ja tu próbuje spac! - waliłam
w drzwi jego prywatnej łazienki.
-
Nie mogę! - wyśpiewał.
-
Aaa czy Ty chcesz żebym ja szału dostała? - nadal waliłam w
drzwi, które momentalnie się otworzyły i wyłoniła się zza nich
postac mojego brata w samym ręczniku przepasanym na biodrach.
-
Kotku, Ty już jesteś szalona – posłał mi buziaka
-
Dlaczego musisz być taki wkurzający ?! Jak ja bym chciała mieć
normalnego brataaaa...
-
Hahhaha a ja chciałbym mieć ładną siostrę! - wystawił mi język
i od razu mu się oberwało. Ahh te nasze sprzeczki. Wkurza mnie jak
mało kto ale nigdy nie zmieniłabym mojego brata na kogoś innego.
Jesteśmy tacy sami choc zupełnie inni i to jest piękne.
-
Teraz to pojechałeśśś – powiedziałam sarkastycznie i
skierowałam się w stronę wyjścia.
-
Nie no żartuję! Siostrzyczko, kochanie, masz u mnie branie! -
zaczął śpiewac, chwycił mnie za rękę i porwał do tańca.
-
Okej mam brata pedofila. - dodałam zaskoczona jego zachowaniem. Co
mu się stało? Przecież normalnie nie zachowuje się jak
debil...aż tak. - Maciuś chciałbyś mi o czymś powiedziec? -
zapytałam nie odrywając od niego wzroku, nadal tańczyliśmy a on
strzelał jakieś głupie miny.
-
Niee ależ skąd.
-
Maciek!!! jesteś jakiś...za wesoły. - powiedziałam, po czym
usadziłam go na jego łóżku a sama położyłam się obok. - No
więc mów!
-
No bo... chodzi o to, że... bo... - za takie jąkanie się oberwał
poduszką. - ej! - jęknął.
-
No gadaj!
-
No bo mam dzisiaj randkę! - wydusił w końcu.
-
Co?! - poderwałam się nagle – Ty, randkę?? Z kim? Kim ona jest?
Ładna? Nie no na pewno ładna przeciez z brzydką byś się nie
umówił nawet. Blondynka? Brunetka? Ile ma lat? - nadawałam jak
najęta.
-
Weź się ogarnij! - dostałam od niego kuksańca w bok.
-
Przyprowadzisz ją tu prawda? Przecież muszę poznac przyszłą
bratową!
-
Julka! To tylko zwykła randka nie będę się od razu żenił!
-
Aaaaaaaaa!!!! Ale się cieszę!!! - rzuciałam mu się na szyję i
chyba lekko poddusiłam. Byłam w szoku, przecież Maciek ze swoją
pierwszą i ostatnią dziewczyną zerwał jakieś 3 lata temu a tak
dokładnie to ona zerwała z nim. A teraz idzie na randkę!
-
Przestań głupku! - przytulił mnie i ucałował w policzek. -
Jednak mam spoko siostrę. Fajnie, że cieszysz się ze mną, a nawet
bardziej niż ja. - zaśmiał się – i przepraszam, że ja tak
naskoczyłem na Ciebie i Liama. Jestem okropny.
-
Ej braciszku, ten etap mamy za sobą tak? - pogładziłam Macieja po
ramieniu. - teraz lepiej martw się tym w co się ubierzesz. -
poczochrałam jego włoski i od razu zabrałam się za przeglądanie
jego szafy. Tym razem nie wyleciała na mnie żadna zwinięta kulka,
co było ogromnym zaskoczeniem. Pogrzebałam troszeczkę i znalazłam
kilka całkiem fajnych rzeczy, którymi zaczęłam rzucac w stronę
Macieja. On przyglądając się moim poczynaniom uśmiechnął się
szeroko, a ja puściłam do niego oczko.
-
Mówiłem Ci już kiedyś, że Cię kocham mała?
-
Jakoś sobie nie przypominam – odparłam z przekąsem.
-
Wszyscy mogą mi zazdrościc takiej siostry – podszedł do mnie i
mocno mnie przytulił – a Liamowi dziewczyny – dodał.
-
Dobraa! Koniec tego dobrego! Jeszcze pomyślisz, że Cię lubię. -
wytknęłam mu język i ruszyłam do wyjścia.
-
Jula!
-
Hymm? - odwróciłam się i posłałam mu pytające spojrzenie.
-
Dziękuję.
-
Ależ nie ma za co! Zawsze do usług! - zrobiłam śmieszny ukłon
jak zazwyczaj w filmach służba kłania się królowi. Zamknęłam
za sobą drzwi i pomaszerowałam do mojego pokoju.
W
drodze spotkałam jeszcze Kate, która zmierzyła mnie od dołu do
góry, może wydało jej się dziwne, że z rana chodzę w piżamie,
przecież taka księżniczka jak ona pewnie śpi w seksownej
koszuleczce nocnej i szpilkach pff.
Poszłam
wziąśc szybki prysznic, ogarnęłam się jako tako. Ubrałam moje
ulubione szare dresy i bluzę Liama, uwielbiam ją, już nigdy mu jej
nie oddam. Zeszłam na dół na śniadanko. Rozkoszowałam się
smakiem tostów zrobionych przez mamusię, która do końca tygodnia
ma wolne, a potem wraca do pracy w szpitalu, jest lekarką, gdy
nagle zadzwonił mój telefon. Momentalnie podskoczyłam i miałam
nadzieję, że nikt tego nie zauważył. Całe szczęście była to
tylko Rozalka, która bardzo pilnie musiała ze mną porozmawiac.
Tak
więc w pośpiechu dokończyłam śniadanko i chwilę potem byłam
już u Rosiaka w pokoju. Rozalcia była jakaś zdenerwowana i nie
miałam pojęcia o co mogło jej chodzic. To było aż dziwne,
przecież ona zawsze jest wesoła i uśmiechnięta a zwłaszcza teraz
jak jest w szczęśliwym związku z Haroldem, ale tym razem coś ją
widocznie dręczyło.
-
Rosie? Coś się stało? - zapytałam – coś z Harrym??
-
Nie, z Harrym wszystko w porządku. - odparła.
-
W takim razie co jest? - zaczęłam się denerwowac.
-
Julcia? - zaczęła niepewnie.
-
Tak?
-
Dlaczego nie powiedziałaś mi nic o tej wiadomości?
-
Ale jakiej wiadomości, dostałaś coś nowego? - byłam kompletnie
zdezorientowana.
-
Nie ale Ty tak! W dzień koncertu chłopaków!Dlaczego mi nie
powiedziałaś? - zapytała z wyrzutem. Faktycznie, teraz
uświadomiłam sobie, że nawet nie wspomniałam o tym sms-ie a co
dopiero o znalezionej lornetce. Po tym jak razem Lou znaleźliśmy
ten przedmiot, który posłużył komuś do podglądania nas,
przesiedzieliśmy jeszcze pół nocy zawzięcie o tym dyskutując.
Przecież ona nie wzięła się tam z nikąd. Louis twierdził, że
to pewnie któryś z chłopaków ją tam zostawił ale mi ciężko
było w to uwierzyc, zwłaszcza, że widziałam tam świeże odciski
stóp.
-
O Boże! Przepraszam Rosie zupełnie wyleciało mi to z głowy! To
był bardzo trzymający w napięciu wieczór. Ktoś mnie śledził.
-
Coo? Jak to? Gdzie?
-
Kiedy wyszłam pogadac z Zaynem. Ktoś szedł za mną przez jakieś
dziwne korytarze. Światła zaczęły migac, nie wiedziałam co się
dzieje. Już miałam wychodzic gdy okazało się, że drzwi się
zacięły. - opowiadałam, spoglądając na przyjaciółkę. Była
wyraźnie przestraszona. - Szarpałam je, chciałam jak najszybciej
się z tamtąd wydostac i wtedy dostałam tą wiadomośc.
,,
Gotowa na niezapomniane wrażenia? Zabawa się dopiero zaczęła
Suko!”
-
Jak myślisz co to oznaczało? - zapytała, ale bardzo dobrze znała
odpowiedź.
-
Ktoś chciał mnie dorwac...ale mu się nie udało.A może po prostu
przestraszyc. - powiedziałam obojętnie.
-
Powinnyśmy pójśc z tym na policję, to się zaczyna robic jakieś
chore! Kto normalny grozi ludziom w wiadomościach i to w taki
bezczelny sposób! Myśli, że wszystko wie ale niby skąd! Na
twitterze raczej nie wypisujemy takich rzeczy! - mówiła
podniesionym tonem.
-
Rosie? To nie wszystko. - na te słowa blondynka pobladła, widziałam
ten strach i zmieszanie w jej oczach. - Tego wieczoru gdy siedziałam
z Louisem na patio... ktoś... ktoś nas obserwował.
-
Jesteś pewna, że Ci się nie wydawało? To mogła być jakaś sowa
albo inny jastrząb...
-
Znaleźliśmy lornetkę... - powiedziałam prawie bezgłośnie –
obok świeżych śladów stóp. - Rosie zamilkła na chwilę, pewnie
musiała to sobie poukładac w głowie.
-
W takim razie co z nią zrobiliście?
-
Schowaliśmy w bezpiecznym miejscu, Lou obiecał, że nikomu nic nie
powie. Właściwie to on twierdzi, że to był po prostu jakiś
paparazzi. Ale ja jestem innego zdania.
-
Ale zaraz zaraz, chyba nie zostawiłaś na niej swoich odcisków
palców prawda?! - krzyknęła o wiele za głośno. Miałam wrażenie,
że ktoś zaraz wszystko usłyszy.
-
Ciszej. - szepnęłam- nie jestem taka głupia, naoglądałam się
już tyle filmów i przeczytałam tyle książek, że nie popełniam
takich podstawowych błędów. Choc nigdy nie myślałam, że taka
wiedza do czegoś mi się przyda. - wzruszyłam ramionami.
-
Co teraz zrobimy? Pójdziemy na policję? Powiemy rodzicom? - kolejne
pytania padały z jej ust, była zagubiona tak samo jak ja. Kto by
pomyślał, że moje życie zamieni się kiedyś w jakiś chory
thriller. Boję się co będzie dalej...
-
Nie! Na razie poczekamy. To, że komuś bardzo się nudzi nie znaczy,
że mamy od razu panikowac prawda? - strałam się mówic spokojnie,
żeby jej nie wystraszyc, chociaż na samo wspomnienie tamtego
wieczoru przechodziły mnie ciarki. - Nie myślmy o tym na razie.
Mamy wakacje, powinnyśmy korzystac z wolnego czasu i spędzac go z
naszymi chłopakami, zamiast martwic się jakimś psycholem, który
na nas poluje lub na mnie, bo w sumie to mnie gonił i mnie
obserwował. Nie wiem jak Ty ale ja dzisiaj idę na spacer z Liamem i
zamierzam się dobrze bawic. - uśmiechnęłam się szeroko na dźwięk
jego imienia wydobywającego się z moich ust. Właściwie przestałam
się przejmowac tymi dziwnymi sytuacjami, pewnie jakaś psychofanka
chciała mnie nastraszyc, ale ja się nie dam.
-
Chyba masz rację. To są nasze wakacje nie możemy ich zmarnowac!
Jeszcze
chwilkę posiedziałam u Rosie, obgadałyśmy Macieja i jego
tajemniczą dziewczynę, naszych chłopaków czyt. całą piątkę,
przecież oni wszyscy to nasi chłopcy, trochę ponaśmiewałyśmy
się z Kate, Chole i całej tej zgrai, właściwie nie pamiętam jak
tamte dwie blondyneczki miały na imię. Ahh no i jest jeszcze Łucja,
czyli była przyjaciółka Rozalii. Niezły Team. Chyba gorzej trafic
nie mogłyśmy.
Po
jakiejś godzinie poszłam do domu, Liam miał wpasc o 15 więc
miałam jeszcze trochę czasu, żeby się przygotowac. Zrobiłam
troszeczkę mocniejszy niż zwykle makijaż i ubrałam ulubioną
niebieską koszulę w kratę, krótkie jeansowe spodenki i moje
piękne szpileczki.
Włosy zostawiłam rozpuszczone tylko
podkręciłam je lokówką. Nie wygladałam najgorzej, może nie jak
jakaś super modelka ale tu chyba nie o to chodzi, żeby być idealną
prawda?
Chociaż
mój kochany bracieszek, jejku dlaczego ja zawsze tak ładnie się o
nim wyrażam? :O A więc ten głupek stwierdził, że wyglądam
przepięknie i nie mógł się powstrzymac przed zrobieniem mi
zdjęcia.
Trochę
podroczyłam się z nim, zaczęłam uciekac po całym domu ale w
końcu mnie dorwał i ustawił do zdjęcia. Oczywiście nie dałam za
wygraną, o nie! Zaczęłam strzelac jakieś głupie miny czym bardzo
wkurzyłam Maciusia. Kiedy zagroził, że jak nie zrobi mi normalnego
zdjęcia to nie wypuści mnie z domu szybko się opanowąłam i oto
co z tego wyszło
(wyglądam
jak pyza;p)
Zadzwonił
dzwonek do drzwi. Oczywiste było kto stał po ich drugiej stronie
więc czym prędzej pobiegłam otworzyc.
Uradowana
szybko pociągnęłam za klamkę i...nie mogłam uwierzyc własnym
oczom. Zaraz za mną przybiegł Maciek, który nadal robił mi
zdjęcia.
-
kurde bateria mi siadła – powiedział rozżalony spoglądając na
to ,,narzędzie tortur”– o rzesz!!! - dodał gdy podniósł wzrok
znad aparatu. Teraz oboje staliśmy z dziwnymi minami wpatrujac się
w Liama, który założył dzisiaj … koszulę w niebieską kratę!!!
Natomiast pan Payne nie mógł powstrzymac śmiechu.
-
Dobraaaa to jest lekko przerażające – powiedział głupek stojący
koło mnie – skąd wiedzieliście? Co? Ale, że jak?
-
Ahh widzisz telepatia – odparł Liam, zbliżając twarz do mojego
policzka, jednak nagle cofnął się o krok, odchrząknął i
spojrzał na mojego brata wyraźnie skrępowany.
-
Cześc Liam! - pomachałam mu przed twarzą chcąc zwrócic jego
uwagę, gdyż poczułam się zignorowana.
-
Okej rozumiem. Jula... - zwrócił się do mnie – Twój chłopak
się mnie wstydzi.- z wyrazem żalu poklepał mnie po ramieniu - Tak,
że ja może odejdę gdzieś tam – wskazał przed siebie – a wy
się tu ładnie przywitajcie, dobrze? - to zabrzmiało jakby zwracał
się do pięciolatków ,,innym razem kupię wam tę zabawkę, tak?”
Muszę przyznac, że troszeczkę mnie rozbawił swoim zachowaniem.
Zwłaszcza, że odchodząc zaczął posyłac nam buziaki.
-
A idź Ty!!! - krzyknęłam. Odwróciłam się w stronę Payne'a i
nagle poczułam jego delikatne wargi na swoich. - To się nazywa
całus z zaskoczenia. - uśmiechnęłam się uroczo i jeszcze raz
musnęłam jego usta.
-
Stęskniłem się za Tobą. - wyszeptał mi do ucha, po czym ucałował
mój policzek. Ahh uwielbiam jego głos, jest taki magnetyzujący.
Kiedy go słyszę momentalnie kolana się pode mną uginają. Dziwne
prawda? Jeszcze niedawno za nim nie przepadałam. A teraz...
-
Skończyliście już, czy mam się ulotnic na dłużej!!! - darł się
Maciek idąc w naszą stronę z zasłoniętymi dłonią oczami. My z
Liamem spojrzeliśmy na siebie i wybuchnęliśmy śmiechem.
-
Tak Macieju, możesz spokojnie wkroczyc na ten teren! - odezwał się
Liam próbując powstrzymac śmiech.
-
Całe szczęście Payne, bo muszę z Tobą pogadac... w cztery oczy.
-
Mam się bac? - zapytał Li.
-
Powinieneś – powiedział mój brat po czym spojrzał na Liama
srogim wzrokiem. Ja wiedziałam, że robi sobie żarty ale mój
biedny chłopak nie :p
-
W takim razie wy sobie porozmawiajcie a ja idę na górę po torebkę,
zaraz wracam. - puściłam Liamowi oczko i pognałam na górę.
*perspektywa
Liama*
Julka
pobiegła na górę zostawiając mnie sam na sam z jej bratem. Nie
powiem, że się nie denerwowałem, bo musiał bym skłamac. Byłem
zestresowany ale nie bałem się, wiedziałem, że Maciek pragnie jej
dobra tak samo jak ja, więc pewnie zrobi mi jakiś wykład na temat
jak mam obchodzic się z jego siostrą i nie będzie ingerował w
nasz związek. Przynajmniej taką miałem nadzieję.
Weszliśmy
do salonu, zająłem mniejsce na kanapie a Maciek w fotelu
naprzeciwko mnie. Szczerze? Poczułem się jak na dywaniku u
dyrektora.
-
Więc o czym chciałeś porozmawiac? - zacząłem, przecież ktoś
musi zrobic ten pierwszy krok.
-
Słuchaj Liam... chciałbym Cię przeprosic... - gdy usłyszałem te
słowa zamurowało mnie.Nie spodziewałem się przeprosin z jego
strony - troszeczkę mnie poniosło gdy zobaczyłem was śpiących
razem na tej oto przepieknej kanapie. Przesadziłem i przyznaję się
do tego bez bicia, ale musisz mnie zrozumiec, to jest moja jedyna,
malutka siostrzyczka...
-
już nie taka malutka – przerwałem mu.
-
Taak w sumie racja. Po prostu już raz ktoś ją skrzywdził i nie
chciałbym żeby to się powtórzyło. Dlatego próbowałem ją
chronic? Brzmi banalnie co? Jak można chronic kogoś przed miłością,
która da mu prawdziwe szczęście. To tak jak podciąc ptaku
skrzydła w obawie, że kiedyś wzleci za wysoko. Chore...ale taka
jest rzeczywistośc, ja się po prostu cholernie o nią boję, ale
ufam Ci Liam... - zamilkł i spojrzał na mnie łagodnym wzrokiem –
wiem, że jesteś właściwym chłopakiem dla niej i nie pozwolisz
jej skrzywdzic...
-
Stary... nie wiem co powiedziec. Zaskoczyłeś mnie – odparłem –
Nie masz czym się martwic – posłałem mu ciepły uśmiech, w
końcu poczułem, że nie jest moim wrogiem – obiecuję, że nigdy
nie dopuszczę do tego, żeby ktoś ją zranił. Zależy mi na niej
jak na nikim innym. Musisz mi wierzyc, przecież nie odbieram Ci
siostry, zawsze będziesz jej bratem i ona zawsze będzie Cię
kochac.
-
Mam nadzieję, że masz rację. Chyba trochę przejmujesz moją rolę,
ale nie mam z tym problemu... już nie mam. Ona Cię kocha i ja to
widzę... - nie dokończył, bo do pokoju wparowała zapłakana
Julka.
*Julia*
Tak
przyznaję się bez bicia, podsłuchiwałam...znowu. Ale to było
przypadkowo, bo akurat schodziłam na dół gdy usłyszałam słowa
brata. No i jak to ja, tak się wzruszyłam, że chyba cały makijaż
mi się rozpłynął.
Wbiegłam
do pokoju i rzuciłam się na Macka.
-
Julcia Ty płaczesz? - zapytał, widzac moją reakcję. Nie mogłam
nawet odpowiedziec, po prostu wtuliłam się w jego tors i spokojnie
sobie chlipiałam, a mój kochany braciszek (znowu go tak nazywam
O.o) otulił mnie swoim ramieniem. - ej pobrudzisz mi całą
koszulkę! - westchnął.
-
Skarbie co się stało? - zapytał Liam, który klęknął przede mną
i delikatnie otarł łzy wierzchem swojej dłonie. Nie powiem
poczułam się dziwnie w otoczeniu dwóch facetów pocieszających
mnie ale nie narzekałam.
-
Ja po prostu się wzruszyłam. - powiedziałam przez łzy.
-
A czy Twój starszy i mądrzejszy brat nie nauczył Cię, że nie
wolno podsłuchiwac?! - zapytał Maciuś a jego głos przybrał
,,ostry” ton.
-
Osz Ty nie dobra dziewczynko! Chyba zasłużyłaś na karę. -
powiedział Liam i posłał wymowne spojrzenie Maciejowi a po chwili
oboje zaczęli mnie łaskotac.
-
Aaaaaaa przestańcie głupki!!! - darłam się w niebo głosy, całe
szczęście, że rodzice pojechali na zakupy, bo jeszcze by coś
sobie pomyśleli.
-
I pamiętaj malutka, że zawsze trzeba słuchac starszego braciszka.
- dodała ta spokrewniona ze mną małpa.
-
Mhmm dobrze, dobrze ale puście mnie błagam!!! - znów te spojrzenia
ale w końcu przestali. - dziękuję – powiedziałam z przekąsem
poprawiając koszulę. Chłopcy zaśmiali się a ja im wymierzyłam
surowe spojrzenie.
-
Właściwie Liam to ja nie wiem co Ty w niej widzisz?- odezwał się
czub numer jeden. Ahh te jego ironiczne pytanka. Liam spojrzał mi w
oczy, mogłabym utonąc w jego spojrzeniu.
-
Ja dostrzegam w niej to czego nie widzą inni. - mówił spokojnym
głosem gładząc moją dłoń – Jest wyjątkowa w każdym calu.
Jeszcze nigdy nie poznałem kogoś tak wspaniałego – po chwili
spojrzał na mojego brata. A ja natychmiast rzuciłam mu się na
szyję i zaczęłam ściskac.
-
Ooo jak słodko! Dobra gołąbeczki lepiej już leccie, bo zaraz
rzygnę tęczą. - zaśmialiśmy się. - a swoją drogą Liam muszę
przyznac, że niezły ten tekst, mogę go sobie pożyczyc, wiesz mam
dzisiaj randkę i...- dostał ode mnie kuksańca w bok – ej! No
dobra rozumiem prawa autorskie – podniósł ręce w geście
ukazującym jego niewinnośc. Tak niewiniątko się znalazło. - cóż
próbowac zawsze warto.
Liam
dał mi jeszcze 5 minutek abym mogła się ogarnąc, myślałam, że
po tym niespodziewanym napadzie płaczu będzie gorzej ale nie
wyglądałam aż tak tragicznie, więc szybko się uwinęłam i
mogliśmy wyruszac.
Na
początku szliśmy naszą piękną ulicą, na której roiło się od
radosnych dzieciaków, cieszących się kolejnym dniem wakacjii. I
pomyślec, że jeszcze nie dawno sama byłam takim dzieckiem. Nie
miałam żadnych problemów, biegałam beztrosko z przyjaciółmi,
nie myślałam o tym co będzie, najważniejsze było to co jest
teraz. Szkoda, że z czasem dorastamy i tracimy tę dziecięcą
radośc, nie potrafimy już cieszyc się z błachostek i wciąż
napotykamy nowe problemy, martwimy się przyszłością zamiast życ
chwilą...
-
Nad czym tak rozmyślasz? - moje wywody przerwał chłopak, który
zauważył, że jestem troszeczkę nieobecna.
-
Aaa tak po prostu... nad życiem. - odparłam przyciszonym głosem,
nagle ogarnęła mnie jakaś melancholia.
-
Mmm i co wymyśliłaś? - zapytał widocznie zainteresowany moimi
przemyśleniami.
-
Uświadomiłam sobie, że jeszcze niedawno byłam dzieciakiem, który
beztrosko biegał z innymi dziecmi i nie przejmował się niczym.
Wtedy nic się nie liczyło tylko przyjaciele i podwórko. Piękne
czasy nie prawdaż? - odwróciłam wzrok w kierunku Liama – czasem
chciałabym wrócic do tych czasów, kiedy wszystkie marzenia
wydawały się takie realne i wszystko było takie proste... -
urwałam. Liam patrzył na mnie ze spokojem, zaciekwieniem. Jego
piękne brązowe tęczówki błyszczały w słonecznym świetle.
-
Ahh niestety każdy z nas musi w końcu dorosnąc i zmierzyc się z
tym brutalnym życiem. Ale nadal wszystko może być proste i realne
jeśli zachowasz w sobie tą dziecięcą cząsteczkę. Nic nie jest
nie możliwe gdy naprawdę tego pragniesz i robisz wszystko by tego
dokonac. - uśmiechnął się lekko – no i masz tutaj na to żywy
dowód – wskazał na siebie, a ja tylko lekko się zaśmiałam.
Chłopak przyglądał mi się badawczo jakby chciał mnie
rozpracowac. - o czym marzysz Julka? - zapytał w końcu.
-
Nie wiem czy powinnam mówic, bo jeszcze zapeszę – wytknęłam mu
język.
-
Dzielenie się marzeniami jeszcze nigdy nikomu nie zaszkodziło, a
wręcz przeciwnie. - usmiechnął się szeroko.
-
No skoro tak mówisz, ale jak coś, to będzie Twoja wina. -
pogroziłam mu palcem, a on pokiwał głową na znak, że wszystko
bierze na siebie. - No więc, chyba jak większośc ludzi marzę o
tym, żeby w przyszłości robic to co kocham... czyli śpiewac.
Wiem, że to brzmi banalnie ale to chyba jednya rzecz, która jest mi
potrzeba do szczęścia. Po prostu muzyka jest całym moim życiem i
nie chciałabym tego stracic... - poczułam, że się rumienię, nie
lubię opowaidac o sobie a zwłaszcza o swoich pragnieniach. Zawszę
się wtedy peszę. - No dobrze, nie rozmawiajmy już o moich
marzeniach. Powiedz mi lepiej dokąd Ty mnie prowadzisz
przystojniaczku? - posłałam mu mój najpiękniejszy uśmiech i
śmiesznie poruszyłam brwiami.
-
Ooo jaki piękny rumieniec wdarł się na Twe lico. - zaśmiał się,
po czym delikatnie splótł nasze dłonie i podarował mi uroczego
buziaka w czerwoniutki policzek.
-
Ej mój Ty słodziaczku... - zaczęłam smyrac go po ręce^^ - nie
odpowiedziałeś na moje pytanie.
-
A Ty mi się tu mała nie podlizuj i tak Ci nie powiem. - wytknął
mi język. Ahh jaki on uparty.
-
Ale Liaś, kochanie? No jak to mi nie powiesz? - zapytałam
skruszona.
-
Ohh kotku nie można miec wszystkiego od razu, na niektóre rzeczy
trzeba cierpliwie poczekac. - aaa nie nawidzę jak ktoś każe mi
czekac. Czy on nie wie, że jestem barzdo niecierpliwa dziewczynką?
-
Oj skarbie.... - nie dane było mi dokończyc, gdyż nagle dosłownie
przed moim nosem wyrosła postac pięknej, rudowłosej dziewczyny,
która rzuciła się na mojego chłopaka i zaczęła go ściskac.
Liam puścił moją dłoń i objął dziewczynę w talii.
-
Witaj Liamku... - ponętnym głosem szepnęła mu do ucha rzucając
mi przy tym złowrogie spojrzenie.
-
Cześc Chole... - powiedział Payne. Chole!!!!! Co ta wiewióra tu
robi? I dlaczego klei się do mojego Liama???? Z tego co pamiętam to
nie układało im się za dobrze ostatnio... WTF?! Byłam totalnie
zdezorientowana tą sytuacją, więc jak głupia stałam i
wpatrywałam się w tą ,,uroczą” scenę.
-
Spójrz co tu mam. - odezwała się Williams, wskazując na czapkę
baseballówkę znajdująca się na jej głowie i słodko zatrzepotała
rzęskami. Ahh ona mnie doprowadza do szału... ale cśśiii,
spokojnie, ja nie jestem zazdrosna ależ skąd.- chyba przez
przypadek zwinęłam ją wczoraj z Twojego pokoju – że cooo??!!!
Szkoda, że nie widzieliście mojej miny, wyglądałam jakby moje
gały miały zaraz opuścic czaszkę i roztrzaskac się o łepetynę
Chole. - i muszę Cię ostrzec, że już jej nie odzyskasz. - dodała
i na koniec pokazała swoje lśniące, białe ząbki w sposób bardzo
teatralny. Nic dziwnego, że gra wszystkie głowne role w szkolnych
przedstawieniach, jest urodzoną aktorką. (Wiem to od Horana, nie
myślcie sobie, że sprawdzałam ją na fejsie czy twitterze ;p)
-
oo rzeczywiście, ale nic nie szkodzi i tak jej już nie noszę. Mam
nadzieję, że będzie Ci dobrze służyc – odpowiedział z
uśmiechem Li.
-
Oczywiście i zawsze będzie mi o Tobie przypominała – odparła
uradowana jego odpowiedzią dziewczyna.
-
Yyy Liam... czy nie powinniśmy – odezwałam się delikatnie
ciągnąc go za rękaw koszuli.
-
Ooo cześc Julka nie zauważyłam Cię – nagle ruda zwróciła na
mnie swoją uwagę, no proszę.A co więcej obdarowała mnie
uściskiem, który akurat mogła sobie darowac - co u Ciebie słychac?
- dodała piskliwym głosikiem. No dobrze skoro ona udaje taką
milutką to dlaczego ja nie miałabym pograc w jej gierkę?
-
Wspaniale a u Ciebie? Jesteś ślicznie opalona, wypoczywałaś na
karaibach czy odwiedziłaś starego dobrego przyjaciela...solarium?
- przykleiłam do twarzy piękny uśmiech i czekałam na reakcję
mojej psiapióły.
-
Ohh jakiś czas temu byłam na Hawajach, ale teraz korzystam tylko i
wyłącznie z Londyńskiej pogody – taaa zgodzę się z nią jeśli
,,Londyńska pogoda” to nazwa jakiegoś solarium albo spa z pełnym
wyposażeniem. - ale nie mówmy o mnie. Muszę przyznac, że ślicznie
razem wyglądacie, fajnie to zaplanowaliście. - wskazała palcem na
nasze koszule.
-
I tu Cię zaskoczę – wtrącił się Liam – to czysty przypadek –
spojrzał na mnie i uśmiechnął się szeroko.
-
Po prostu mamy taki sam gust, właściwie nie tylko pod tym względem
jesteśmy podobni prawda? - otuliłam mojego chłopaka ramionami i
posłałam mu pytające spojrzenie. Natomiast Chole ledwo się
trzymała, co mnie bardzo rozbawiło. W końcu ją trochę przytkało.
-
Pewnie. A w dodatku świetnie się rozumiemy w każdej kwestii –
dodał Payne. A nasza Marcheweczka, lub nie przepraszam to określenie
mogłoby być obraźliwe dla Lou a więc ta żmija aż pobladła, na
moment ją zatkało jednak udało jej się odgryźc.
-
To cudownie, że jesteście szczęśliwi. Tylko uważajcie, bo to
przeciwieństwa się przyciągają, a bycie z kimś bardzo podobnym
grozi monotonią i nudą. - powiedziała niemalże śpiewnie i
wykrzywiła usta w złośliwym usmiechu. - Okej to ja będę leciała,
śpieszę się do Kate. Paaa gołąbeczki.
-
Nara. - odparłam krótko. Myślałam, że jestem bardzziej odporna
na wredne ryje ale jej widok całkowicie popsuł mi humor. Nie
chciałam pytac Liama o to co mówiła i o tę nieszczęsną czapkę
bo wiedziałam, że zaraz będzie miał pretensje, że jestem
zazdrosna i mu nie ufam. Ale to wcale nie tak, ja po prostu nie ufam
jej. Przecież ten rudzielec jest zdolny do wszstkiego, żeby tylko
osiągnąc cel jakim jak mniemam jest odbicie mi chłopaka...
Przez
chwilę szliśmy w milczeniu... Szczerze? Nie wiedziałam co mam
powiedziec, byłam wkurzona, że ukrył przede mną swoje wczorajsze
spotkanie z Chole. Przecież jeśli powiedziałby mi o tym, nie
miałabym nic przeciwko. W końcu to była jego bliska przyjaciółka
i nic mi do tego. Ale widocznie bardzo zależało mu na tym żebym
nie wiedziała o tym zdarzeniu.
-
Julka? Coś się stało? - Payne przerwał panującą wokół nas
ciszę. Poczułam jak sięga po moją dłoń ale natychmiast ją
zabrałam i skrzyżowałam ręce na piersiach.
-
Trochę rozbolała mnie głowa, może będzie lepiej jak odpuścimy
sobie dalszą wycieczkę... mam dośc wrażeń. - powiedziałam
troszeeeeczkę złośliwym tonem. Nie chciałam być wredna
ale...byłam zła i nie zamierzałam udawac, że wszystko jest w
porządku.
-
Ej, Jula! - stanął przede mną chwytając mnie jedną dłonią w
talii a drugą za łokiec. Poczułam jego ciepło i cudowny zapach, a
przyjemny dreszcz przebiegł po moim ciele ale pozostawałam
nieugięta. Odwróciłam glowę w bok, żeby nie patrzec w jego oczy.
- nie złośc się na mnie. - powiedzial błagalnym tonem.
-
Liam! Jak mam nie być zła? Myślisz, że fajnie jest życ ze
świadomością, że mi nie ufasz i nie mówisz o ważnych sprawach?
- doczekał się mojego spojrzenia ale nie było ono zbyt przyjemne.
-
Przepraszam, wiem, że powinienem Ci powiedziec ale nie chciałem
żebyś się denerwowała.
-
Ahh tak? Więc uważasz, że teraz jestem spokojna?
-
Wiesz, że nie chciałem żeby tak wyszło. Chodź tu... -
przycisnął mnie do siebie i zaczął gładzic po włosach. No cóż
tym razem nie mogłam się oprzec, zapach jego perfum całkowicie
mnie odurzył i nie potrafiłam się od niego oderwac. - wszystko Ci
wytłumaczę, tylko się nie denerwuj okej? - chwycił moją twarz w
swe dłonie i odchylił tak aby spojrzec mi w oczy. Przytaknęłam.
Dalszą
część wycieczki spędziliśmy w podmiejskim autobusie gdzie Liam
opowiedział mi jak zaznaczył ,,wszystko co powinnam wiedziec” na
temat jego spotkania z Rudą. Tak w skrócie to Williams wybierała
się do Kate ale blondyneczka napisała jej wiadomośc, żeby lepiej
nie przychodziła, bo różne cyrki się u nas dzieją (tak ciekawe
kogo to była zasługa) a że była już niedaleko naszego domu
postanowiła, że odwiedzi chłopców. Liam przyznał, że nie był
zachwycony jej wizytą ale potem stwierdził, że chyba oboje tego
potrzebowali, bo w końcu wszystko sobie wyjaśnili. Tak, to tyle.
Nic więcej mi nie powiedział a ja chyba nie chciałam wiedziec
więcej. Bo po co mam się martwic tym co między nimi zaszło lub
nie zaszło...
Dojechaliśmy.....gdzieś...
gdzieś do centrum, przynajmniej tak mi się wydaje. Przecież ten
podstępny gad nie powiedział mi gdzie idziemy i wiecie co chyba
zaczęłam się bac.
- Liamku? - zwróciłam się do chłopaka robiąc maślane oczka.
-
Tak??? - spojrzał na mnie podjerzanym wzrokiem – niee, nic Ci nie
powiem! - dodał.- Ale skąd wiedziałeś o co chcę zapytac? Nie odzywam się do Ciebie! – wytknęłam mu język.
- Dobrze nie odzywaj się, przynajmniej będę miał chwilę spokoju – wyszczerzył się – już jesteśmy prawie na mniejscu! - dodał radośnie.
- Nienawidzę Cię Payne! - dostał ode mnie kuksańca w bok.
- Naprawdę? a ja myślę, że wręcz przeciwnie – posłał mi zarozumiały uśmiech i zaczął przybliżac swoje usta do mojego policzka ale skutecznie go odepchnęłam wybuchając przy tym śmiechem.
- A więc się mylisz kochanie!
- Albo Ty to skutecznie ukrywasz – zabawnie poruszył brwiami, przyciągnął mnie do siebie i złożył słodki pocałunek na moich różowych usteczkach. Uwielbiam jak jest tak blisko, jak trzyma mnie w swoich silnych ramionach. W takich chwilach po prostu się rozpływam i muszę mocno się go trzymac żeby nagle nie osunąc się na ziemię. - Jesteśmy na miejscu! - krzyknął radośnie aż podskoczyłam. Jak on śmie mne tak straszyc, no nieładnie.
Rozejrzałam
się dookoła, tłumy ludzi poruszały się po zatłoczonych
chodnikach. Słońce zniknęło gdzieś za chmurami, za czarnymi
chmurami, które nie wróżyły nic dobrego. Zrobiło się jakoś tak
ponuro i ciemno ale nie zwróciłam na to większej uwagi, bo miałam
ze sobą kogoś kto jest moim małym światełkiem i rozjaśnia nawet
najciemniesze miejscie. Tak naprawdę staliśmy gdzieś pośrodku
tego wszystkiego i to było piękne ale przerażało mnie to co
znajduje się przed nami...
-
eee Liam? Dlaczego stoimy przy London eye? - zapytałam zdziwiona,
przestrszona i zdezorientowana jednocześnie.- Ponieważ idziemy na przejażdżkę! - wyśpiewał.
- Chyba sobie żartujesz??!! Przecież ja nigdy na to nie wejdę! Mam lęk wysokości!!!- krzyknęłam o wiele za głośno, bo otaczający nas ludzie zwrócili na nas swoją uwagę.
Mój
chłopak wydawał się być zakłopotany.-
Czyli nie podoba Ci się niespodzianka? - zasmucił się, a mi
zrobiło się przykro. No bo widac było, że cieszy się na tą
przejażdżkę i naprawdę chciał mnie zaskoczyc. Właściwie to mu
się udało tylko, że... no właśnie mój lęk wysokości zawsze
psuje najpiękniejsze chwile.
- Nie, nie! Skarbie... - zarzuciłam mu ręce na szyję – to naprawdę wspaniała niespodzianka, dziękuję, że zaplanowałeś dla nas tak piękne popołudnie, ale...
- Rozumiem. Wracajmy już... - wtrącił Payne posępnym tonem i z opuszczoną głową zaczął iśc w przeciwnym kierunku. Widziałam jak bardzo mu na tym zależy i nie chciałam sprawic mu przykrości.
- Liam czekaj! - krzyknęłam za nim a chłopak momentalnie się odwrócił i wyciągnął w moim kierunku rękę co miało oznaczac, że mam do niego dołączyc. - Pójdę tam z Tobą! - krzyknęłam głośniej niż za pierwszym razem, zupełnie nie świadoma wypowiadanych przez siebie słów.
- Co powiedziałaś? - zapytał zdziwiony, a w jego oku pojawił się błysk.
- Pójdę z Tobą na London eye. - powtórzyłam tym razem spokojniej.
- Nie Julka, nie będę Cię zmuszał...chodź idziemy.
- Ale ja chcę! - podbiegłam, chwyciłam jego dłoń i spojrzałam głęboko w oczy. - z Tobą.
- T-t-tak – wyjąkałam – przepiękne widoki – próbowałam się uśmiechnąc ale w zamian na mojej twarzy pojawił się dziwny grymas.
- wiesz, że nie musiałaś tego dla mnie robic?
- ale chciałam – teraz posłałam mu delikatny usmiech – co nie znaczy, że dalej chcę... - dodałam z przerażeniem i nerwowo skierowałam swój wzrok w dół. No i dalej to robię.
- Nie patrz w dół! - powiedział Liam, ostrożnie chwytając mój podbródek i odwracając moją twarz w swoją stronę.
- Ja... ja nie patrzę, ja tylko...zerkam – odparłam na co on się roześmiał – no ej! To nie jest zabawne! Ja się naprawdę boję!
- Nawet ze mną? - posłał mi cwaniackie spojrzenie.
- Nie, nie! Skarbie... - zarzuciłam mu ręce na szyję – to naprawdę wspaniała niespodzianka, dziękuję, że zaplanowałeś dla nas tak piękne popołudnie, ale...
- Rozumiem. Wracajmy już... - wtrącił Payne posępnym tonem i z opuszczoną głową zaczął iśc w przeciwnym kierunku. Widziałam jak bardzo mu na tym zależy i nie chciałam sprawic mu przykrości.
- Liam czekaj! - krzyknęłam za nim a chłopak momentalnie się odwrócił i wyciągnął w moim kierunku rękę co miało oznaczac, że mam do niego dołączyc. - Pójdę tam z Tobą! - krzyknęłam głośniej niż za pierwszym razem, zupełnie nie świadoma wypowiadanych przez siebie słów.
- Co powiedziałaś? - zapytał zdziwiony, a w jego oku pojawił się błysk.
- Pójdę z Tobą na London eye. - powtórzyłam tym razem spokojniej.
- Nie Julka, nie będę Cię zmuszał...chodź idziemy.
- Ale ja chcę! - podbiegłam, chwyciłam jego dłoń i spojrzałam głęboko w oczy. - z Tobą.
Jakiś
czas potem siedzieliśmy już w ruszającym wagoniku. Na początku
było spokojnie i nisko, jednak z czasem wznosiliśmy się coraz
wyżej a ja coraz bardziej żałowałam swojej decyzji, co mnie
pokusiło, żeby wsiąsc do tego cholernego wagonika. Przecież Liam
jakoś by się z tym pogodził ale oczywiście zawsze chcę
uszczęśliwic wszystkich dookoła a o sobie myślę na końcu i
zazwyczaj po fakcie.
Ale
do rzeczy. Po jakiś 5 minutach byliśmy już na sporej wysokości, a
ja mocno chwyciłam się kolana, siedzącego obok mnie Liama. Tak!
Śmiejcie się! Ale ja naprawdę boję się wysokości, dostaję
mdłości jak mam wyjśc na balkon na 4 piętrze w bloku a co dopiero
zwisając w jakimś szklanym wagoniku jakieś 1000 m nad ziemią!!!
Chyba przesadziłam, ale mój lęk wysokości powoduje też lekkie
problemy z orientacją w terenie. Tak więc wiem tyle, że jestem
gdzieś w powietrzu i gdzieś pośrodku niczego. Middle of nowhere
with Liam. Romantycznie nie ma co.
Spojrzałam
w dół! Raczej nie powinnam tego robic ale byłam przerażona i nie
kontrolowałam swoich zachowań, tak jak tego, że coraz mocniej
ściskałam kolano mojego chłopaka...
-
Wszystko w porządku? - usłyszałam jego ciepły głos, powolutku
podniosłam wzrok i odwróciłam się w jego stronę. Położył
swoją dłoń na mojej, tzn na tej którą trzymałam na jego
kolanie (żeby było jasne).- T-t-tak – wyjąkałam – przepiękne widoki – próbowałam się uśmiechnąc ale w zamian na mojej twarzy pojawił się dziwny grymas.
- wiesz, że nie musiałaś tego dla mnie robic?
- ale chciałam – teraz posłałam mu delikatny usmiech – co nie znaczy, że dalej chcę... - dodałam z przerażeniem i nerwowo skierowałam swój wzrok w dół. No i dalej to robię.
- Nie patrz w dół! - powiedział Liam, ostrożnie chwytając mój podbródek i odwracając moją twarz w swoją stronę.
- Ja... ja nie patrzę, ja tylko...zerkam – odparłam na co on się roześmiał – no ej! To nie jest zabawne! Ja się naprawdę boję!
- Nawet ze mną? - posłał mi cwaniackie spojrzenie.
-
Tym bardziej z Tobą! - wytknęłam mu język.-
Ale spójrz na to z innej strony... - przytknął swój policzek do
mojego i zaczął szeptac mi do uszka. - jesteśmy tu zupełnie
sami... - delikatnie musnął ustami mój policzek – jest cicho,
spokojnie, nikt nie może nas dosięgnąc...Jesteśmy tylko my... -
jego szept wywołał przyjemne mrowienie w moim brzuchu. Przesunęłam
dłonią po jego podbródku i spokojnym ruchem zwróciłam jego
twarz ku swojej, po czym utonęłam w głębi jego oczu. Nagle
przestałam się bac, wszystko co zakłucało mój spokój odeszło,
tak po prostu. Wpatrywałam się w jego brązowe tęczówki, które
wyrażały więcej niż tysiąc słów. Te oczy, te piękne oczy są
jak bezpieczna przystań...kiedy spotykasz je na swojej drodze nie
odczuwasz żadnego lęku, złe wspomnienia uciekają, nikt nie jest
w stanie Cię dotknąc. Nie ma znaczenia jak wysoko się wzniosłeś
czy jak nisko upadłeś. Zawsze znajdziesz swoje miejsce, bo jesteś
tu, teraz, z nim a cały świat przestaje mieć znaczenie. Masz przy
sobie osobę, na której Ci zależy i której zależy na Tobie,
widzisz to w każdym spojrzeniu. Szkoda, że tak późno to
zauważyłam, ale lepiej późno niż wcale. Lecz czym sobie
zasłużyłam? Dlaczego akurat mnie wybrał? - często zadaję sobie
to pytanie.
Poczułam
jego usta na swoich. Z początku niewinny pocałunek przerodził się
w bardziej gorący i żarliwy. Czułam jego dotyk na swoim ciele,
jego zapach, smak. Wplotłam dłonie w jego włosy i poddałam się
temu narastającemu między nami uczuciu namiętności, nad którym
nie mogłam zapanowac. Chciałam aby ta chwila trwała wiecznie...
_____________________________________________________________
______________________
Hej koteczki! W końcu jest kolejny rozdział :D Szybko, wiem. Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie, ale ostatnio miałam dużo na głowie i wyszlo jak wyszło. Rozdział może nie jest zbyt zaskakujący, lecz mam nadzieję, że docenicie moje starania. Następnym razem postaram się bardziej ;) Powiem wam jeszcze, że jestem wkurzona, bo muszę go wstawiac drugi raz, gdyż za pierwszym genialna ja zapomniałam napisac tytułu posta i nic mi się nie zapisało:/
Zauważyłam, że 19 osób zagłosowało w naszej sądzie, ogromnie nas to cieszy, bo wiemy, że nie piszemy tego wyłącznie dla siebie, ale ktoś to jednak czyta. Nie ukrywam, że chciałybyśmy zobaczyc więcej głosów i komentarzy pod rozdziałami, ale jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma ;) Dziękujemy za każdą opinię, za każdy głos i za każde wejście na naszego bloga, to naprawdę wiele dla nas znaczy. :D
Przesyłam wam gorące buziakiiiii :***** Do zobaczenia wkrótce ;)
Paula ;*
super rozdział kochane i już czekam na następny ;))
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ale ja chcę więcej buziaków :* :) piszcie dalej proszę <3
OdpowiedzUsuń