poniedziałek, 10 lutego 2014

Rozdział 26!


ROZDZIAŁ 26

- Wiesz co? Bo moim zdaniem wygląda na to, że mi nie ufasz!!!Uważasz, że jako Twoja dziewczyna nie powinnam o tym wiedziec?!!
-Jak możesz tak mówic? Po prostu nie chciałem żebyś niepotrzebnie się przejmowała! Ale skoro wściekasz się o coś takiego to chyba Ty mi nie ufasz!!! - od samego rana w całym domu rozbrzmiewały krzyki Liama i moje. Jak widac nie potrafimy przeżyc dwóch dni bez kłótni. Tak chyba nie powinno być i sama nie wiem co o tym myślec. Jak brzmiało to przysłowie? Ach tak – kto się czubi ten się lubi. Patrząc na to w ten sposób wszystko jest z nami w porządku, prawda? Ale zacznijmy od początku.
Następnego dnia po naszym kręglowym starciu wszyscy byliśmy w świetnym humorze, zwłaszcza wygrana drużyna ale nam przegranym również dopisywał wspaniały nastrój, dlatego też nazwaliśmy naszą cudowną grupę ,,Lucky Losers” i postanowiliśmy, że nastepnym razem skopiemy im tyłki. Przecież wszyscy doskonale wiedzą, że daliśmy im wygrac z litości. :D
- Przestańcie już się tłumaczyc i przyznajcie w końcu, że jesteśmy od was lepsi. - powiedział zadowolony Louis. Wychodzac z toalety usłyszałam ,,burzliwą” rozmowę naszych chłopców. Dziewczyny były na górze i zbierały swoje rzeczy. Ja natomiast uporałam się z tym wcześniej i postanowiłam wrócic do domu szybciej aby ogarnąc się przed wieczorem, gdyż zdecydowalismy, że wybierzemy się do jakiegoś klubu.
- Nigdy w życiu! - odparł Hazza – Mieliście szczęście i tyle! A poza tym Liam był troszeczkę rozkojarzony. - dodał rozbawiony Loczek.
- A dziwisz mu się? - odezwał się Malik – w końcu takie laski nie rosną na drzewach. - w tym momencie ich rozmowa wydała mi się bardzo interesująca, więc powoli zaczęłam zmierzac w ich kieruku.
- Dobrze gadasz Malik! - wykrzyknął Horanek – Poza tym Liaś złożył autograf na jej biuście a trzeba przyznac, że dziewczyna ma czym oddychac.
- A widzieliście jak się zarumienił – wolnym krokiem wkraczałam do kuchni gdzie przebywały te małpiszony. Siedzieli do mnie tyłem z wyjątkiem Liama, który zauważył moje przyjście i zaczął dawac im ,,potajemne” znaki aby przestali.
- Oj dajcie spokój chłopaki – powiedział lekko zdenerwowany przy czym wykonywał zabawne ruchy dłońmi. Niestety mi nie było do śmiechu.
- Byłeś taki...rozochocony! - zaśmiał się Lou – naprawdę szkoda, że nie widziałeś swojej miny.
- Wyglądałeś jakbyś chciał ją...
- naprawdę wystarczy.
- Czy ja o czymś nie wiem? - powiedziałam lekko podirytowanym tonem, gdyż usłyszałam chyba wystarczającą część tej rozmowy żeby zorientowac się o co im chodzi.
- Upss... - wysyczał Hazza
- To my... zostawimy was samych... - dodał Lou i nagle wszyscy jak na zawołanie zaczęli wstawac ze swoich miejsc.
- Nie, nie zostańcie – odparłam, a oni patrzyli na mnie z przerażeniem. - nie przeszkadzajcie sobie, ja właśnie wychodziłam.
- Skarbie ja Ci to wszystko wyjaśnię... - Payne szybko wstał z krzesła i zbliżył się do mnie.
- nie trudź się, jestem na tyle inteligentna, że potrafię wyciągnąc wnioski z waszej rozmowy. - odparłam oburzona.
- Julka...to była po prostu jakaś fanka, poprosiła o autograf i tyle...fakt, że był on w nietypowym miejscu ale...to przecież nic nie znaczyło.
- Ooo naprawdę? - powiedziałam oskarżycielskim tonem i skrzyżowałam ręce na piersiach. - to dlaczego mi o tym nie powiedziałeś? Przecież to nic takiego, prawda?
- Po prostu wiedziałem, że się zdenerwujesz... - zrobił krok w przód próbując znaleźc się jak najbliżej mnie ale od razu się cofnęłam.
-Wiesz co? Bo moim zdaniem wygląda na to, że mi nie ufasz!!!Uważasz, że jako Twoja dziewczyna nie powinnam o tym wiedziec?!!
-Jak możesz tak mówic? Po prostu nie chciałem żebyś niepotrzebnie się przejmowała! Ale skoro wściekasz się o coś takiego to chyba Ty mi nie ufasz!!! - wydaje mi się, że nasze wrzaski było słychac na ulicy. Reszta chłopców tylko na nas patrzyła w milczeniu. Bez słowa odwróciłam się i zaczęłam kirowac ku wyjściu – albo jesteś zazdrosna – dodał Payne z dumą.
- Nie jestem zazdrosna – cofnęłam się o kilka kroków tak, że znów znalazłam się przed Liamem. - Albo wiesz co? Jestem.. I mam już tego wszystkiego dosyć! Było o wiele łatwiej gdy byliśmy tylko przyjaciółmi!!!
- Hymm rzeczywiście masz rację, może powinniśmy byli przy tym pozostac, zamiast ładowac się w jakiś związek bez przyszłości!!! - te słowa zabrzmiały ostro i dosadnie. Zabolało. Nie mogłam uwierzyc, że to zdanie wypłyneło z jego ust. Byłam w szoku. Spojrzałam na Liama i poczułam, że w moich oczach pojawiają się łzy więc szybko odwróciłam się i popędziłam do wyjścia.
- Julka! - usłyszałam za sobą i nagle poczułam jak chwyta mnie za dłoń i mocno przyciaga do siebie. Wpadłam w jego ramiona, próbowałam stawiac opór ale na marne, więc w końcu się poddałam. Objęłam go delikatnie w pasie i wtuliłam w jego tors. Liam tulił mnie mocno i lewą ręką głaskał po włosach. - Cśii... kochanie...przecież wiesz, że wcale tak nie myślę. - pocałował mnie w czoło. Jednak to nie wystarczyło. Gwałtownym ruchem oderwałam się do niego.
- Myślę, że powinnam już iśc – powiedziałam ocierając łzy. - porozmawiamy wieczorem, muszę przemyślec kilka spraw. - dodałam i tym razem już opuściłam dom chłopaków.

    Dochodził wieczór a mianowicie 18:00. Za godzinę mieliśmy się spotkac u chłopaków, a ja wyglądałam jak potwór z Lochness. Jednak postanowiłam, że tym razem muszę wyglądac tak pięknie jak jeszcze nigdy w życiu. Tak więc założyłam najkrótszą czarną sukienkę jaką tylko miałam w szafie z przepięknym wycięciem na plecach. Zrobiłam perfekcyjny makijaż, włosy skręciłam lokówką i była gotowa na podbój klubu Heartbreak, do którego mieliśmy pójśc.


   Właśnie miałam zamiar wychodzic gdy nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Zdziwiłam się. Właściwie to nie byłam zdziwiona, logiczne, że ktos mógł po mnie przyjśc skoro wspólnie wybieraliśmy się do klubu. Po prostu miałam nadzieję, że za drzwiami nie zastanę Liama, bo nie miałam ochoty na kolejną kłótnię. Całe szczęście tym razem moje prośby zostały wysłuchane i gdy otworzyłam drzwi moim oczom ukazała się usmiechnięta twarz pewnego blondynka. Zabawne, Nialler jest starszy ode mnie ale czasem wydaje mi się, że to taki slodki dzieciaczek ^^ Też tak macie?
- Hej Skarbie! - zwrócił się do mnie Horanek, a kąciki moich ust od razu powędrowały ku górze – gotowa do wyjścia?
- Witaj przystojniaku! - uściskałam go na przywitanie, choc właściwie się już widzielismy dziś. - Tak już prawie, wezmę tylko torebkę.
- Właściwie to...nie śpiesz się. - powiedział Niall przekraczając próg mojego domu i zamykając za sobą drzwi.
- Ohoo czyżby szyowała się poważna rozmowa? - zapytałam lekko rozbawiona unosząc jedną brew.
- No, można tak to ując...
- Niall! Proszę Cię! Idziemy się świetnie bawic, więc nie psuj nam obojgu humoru jakąś drętwą gadką! - nieświadomie podniosłam głos - ,,powinnaś porozmawiac z Liamem, Julka”, ,,on nic nie zrobił Julka” Ja to wszystko słyszałam już z tysiąc razy, a znamy się zaledwie dwa miesiące?
- Ej ej tylko się nie denerwuj. - blondyn podszedł do mnie i mnie przytulił, tak po prostu, i chyba właśnie tego potrzebowałam. Powoli zaczęłam się uspokajac, choc nawet nie wiem co mnie tak bardzo rozzłościło. - a tak poza tym to...jesteś w ciąży? - dodał lekko rozbawiony
- Co? Nie! Skąd Ci to przyszło do glowy?! - moja reakcja była gwałtowna ale już nie przepełniona zlością. Nawet rozśmieszyło mnie to jego pytaanie.
- Jeśli nie to w porządku. - uśmiechnął się – po prostu myślałem, że hormony Ci świrują. - po tej odpowiedzi zaczęłam się smiac. - Ej, no co w tym śmiesznego? Po prostu bałem się, że zostanę wujkiem a chyba jestem na to troszeczkę za młody nie sądzisz? Nie mówiąc już o Tobie. - posłał mi swoje ,,spojrzenie” po czym obydwoje wybuchnelismy smiechem.
- Dzięki Horanku, Ty wiesz jak poprawic człowiekowi humor. - cmoknęłam go w policzek, uwolniłam się z jego uścisku i zaczęłam zmierzac w kierunku sofy, na której leżała moja torebka.
- Ooo widzę, że zaczynasz się rozkręcac.
- Niall! - krzyknęłam i rzuciłam w niego poduszką, którą akurat miałam pod ręką, jednak chłopak złapał ją w locie.
- Przecież ja nic nie mówiłem. - zrobił słodką minę niewiniątka i zaczął rozglądac się dookoła jakby chcial uniknąc kontaktu wzrokowego. Uśmiechnęłam się pod nosem. - a tak na poważnie... to chciałem Cię przeprosic.
- Ty? za co? - zapytałam zdziwiona.
- Oj Julcia dobrze wiesz za co. Za te głupie komentarze rano. Przecież wiesz jacy oni są.... i ja. Paplamy trzy po trzy a potem wychodzą z tego dziwne sytuacje. Kto by pomyślał, że przypadkiem usłyszysz naszą rozmowę.
- Niall, to nie wasza wina... - nie dał mi dokończyc.
- Nie chcieliśmy żeby tak wyszło, naprawę. I wiem, że nie chcesz tego słuchac ale ,,on nic nie zrobił Julka” - zaczął udawac mnie, ale pewnie przesadził. Przecież ja tak nie mówię :) Uśmiechnęłam się delikatnie.
- Okej. - odpowiedziałam.
- Okej? To tyle?
- Tak tyle. Choc już, bo pojadą bez nas. - wzięłam Horanka pod rękę i skierowalismy się ku wyjściu.

***

      Kiedy skręciliśmy w jakąś wąską uliczkę zobaczyłam ogromny napis HEARTBREAK CLUB nad głównym wejściem. Właściwie z zewnątrz klub wyglądał bardzo ciekawie i zachęcająco, no może oprócz tych tłumów ludzi cisnących się w ogromnej kolejce, która ciągnęła się do połowy ulicy. Ale oczywiście pewne osoby są wyjątkami od tej reguły i nie muszą stac w kolejkach. I tak chodzi tu naszych chłopców. Bo po pierwsze wejściówki mieliśmy załatwione wcześniej a po drugie...po drugie chyba wiadomo o co chodzi. I pewnie wszyscy pomyslą, że zwariowałam ale wkurzyło mnie to. Tak! Dobrze widzicie – wkurzyło. No bo co to ma znaczyc, że wszyscy normalni ludzie stoją w kolejce tylko jacyś wybrańcy wchodzą sobie od tak, ze względu na to, że córeczka jakiegoś bodyguarda ich ubóstwia! To jest po prostu przegięcie! Ale mniejsza już o to. Może powodem tego, że wkurzało mnie wszystko dookoła była moja złośc na Liama, bo ciągle byłam na niego zła. Całe szczęście nawet się do mnie nie odzywał więc nie musiałam zwracac na niego większej uwagi.
Bawiliśmy się świetnie! Mieliśmy duży stolik gdzieś w kącie więc ludzie nie zwracali na nas tzn. na nich (bo ja właściwie jestem nikim) tak wielkiej uwagi. Oczywiście dużo czasu spędziliśmy na parkiecie, bo gdy ja i Rosie na niego wejdziemy ciężko nas stamtąd ściągnąc. Nawet kilka razy Harry błagał Rozalcię żeby poszli na chwilę usiąśc, i nie wiem jakim cudem ale mu się udawało. Jak widac Harold ma na nią szczególny wpływ :D
Tak wyszło, że w końcu zostałam na parkiecie sama z Niallerem. Jestem mu ogromnie wdzięczna za to, że przez cały ten czas dotrzywmywał mi towarzystwa. Oczywiście z resztą, z wyjątkiem pana Payne'a, również spędziłam mnóstwo czasu i było naprawdę wspaniale, ale to Horanek praktycznie nie odstępował mnie na krok i co dziwne nawet mi to nie przeszkadzało. Jestem z tych osób niestety, które nie lubią jak ktoś jest przy nich przez cały czas ale jak widac Niall jest wyjątkiem. Po prostu uwielbiam tego chłopaka i żałuję, że wcześniej nie mieliśmy ze sobą takiego kontaktu. Tak więc, gdy wszyscy sobie gdzieś poszli, a tak dokładnie to Rosie z Hazzą oraz El z Lou poszli do stolika, Zayn siedział przy stoliku obok i prowadził konwersację z pewnymi trzema ślicznotkami, natomiast Liam...właściwie nie widziałam go z parkietu, ale może to lepiej dla mnie, zostaliśmy sami z Niallerem.
- …. Julka czy Ty mnie w ogóle słuchałaś? - zapytał nagle Nialler oskażycielskim, lecz lekko rozbawionym tonem, machając mi przy tym ręką przed twarzą.
- Co? Jasne, że Cię słuchałam. - odpowedziałam trochę zamyślona.
- No to w takim razie możesz odpowiedziec na moje pytanie. - uśmiechnął się cwaniacko. Kurczę, przyłapał mnie.
- No, dobrze...nie słuchałam, przepraszam. - odparłam skruszona – co to było za pytanie?
- nie było żadnego. - odpowiedział zadowolony.
- Nialler! - wykrzyknęłam i szturchnęłam go lekko łokciem. - przepraszam, że psuje Ci cały wieczór.
- Ej nie mów tak, ja się bawię doskonale!
- Tylko tak mówisz. Zobacz ile ślicznych dziewczyn kręci się dookoła a Ty spędzasz czas ze mną, a ja nawet nie potrafię Cię wysłuchac.
- Po pierwsze Ty jesteś z nich wszstkich najśliczniejsza... i mówię całkowice szczerze, więc nawet nie waż się zaprzeczac. - chwycił mnie za rękę i przyciągnął do siebie, bo akurat Dj zapuścił wolniejszy kawałek. Delikatnie przerzuciłam ręce przez jego szyje a on objął mnie w pasie i zaczęliśmy kołysac się na boki.
- A po drugie? - spytałam.
- Po drugie?...A tak po drugie! Po drugie myślę, że potrzebujesz dzisiaj towarzystwa miłego, kochanego, uroczego i jakże zabawnego przyjaciela, który nie pozwoli na to aby makijaż spłynął z Twoich pięknych oczu – uśmiechnął się delikatnie – no chyba, że ze śmiechu. - dodał i przytulił mnie mocno.
- Ooo dziękuję skarbie. - powiedziałam i cmoknęłam blondaska w policzek. - i właśnie za to Cię uwielbiam.
- Ooo proszę to już drugi buziak dzisiejszego wieczoru. - posłał mi swój zalotny uśmieszek – Lepiej uważaj, bo Liam mnie z domu wyrzuci i to będzie Twoja wina. - dodał rozbawiony, jednak mi zrzedła mina. Zauważył to. - Chodź, może powinniśmy wrócic do stolika.
- Dobrze. - odparłam cicho.
Zaczęliśmy przedzierac się przez tłum roztańczonych ludzi. Niektórzy z nich byli już mocno pijani i musieliśmy uważac, aby przypadkiem nie dostac od kogoś po zębach. Chwyciłam Niallera pod ramię i szliśmy spokojnym krokiem w kierunku stolików, śmiejąc się przy tym w niebogłosy. Gdy już minęliśmy tych wszystkich ludzi moje spojrzenie powędrowało w kierunku baru, Horanek również zwrócił swój wzrok w tamtą stronę. Nagle zamilkliśmy. Przy barze siedział Liam i rozmawiał z grupką otaczających go dziewczyn. Wszystkie były wysokie i miały piękne bląd włosy. dokładne przeciwieństwa mnie. - pomyślalam. Patrzeliśmy w tamtym kierunku jeszcze chwilę.
- idź... - powiedział do mnie Niall. W odpowiedzi tylko spojrzałam na niego niepewnym wzrokiem, on natomiast oswobodził moją, ściskającą jego ramię rękę i delikatnie popchnął mnie do przodu.
Ruszyłam. Byłam troszeczkę zdenerwowana ale wiedziałam, że prędzej czy później muszę się do niego odezwac, przecież jakby nie patrzec nadal jestem jego dziewczyną, chyba.
Liam siedział zwrócony bokiem do baru a przodem do dwóch blondynek, które pozostały po tej chmarze. Podeszłam do niego od tyłu i delikatnym ruchem przesunęłam ręką po jego szyi i ułożyłam ją na ramieniu.
- Wybaczcie dziewczęta ale niestety musicie już iśc. - powiedziałam spokojnym ale stanowczym tonem. Aż sama byłam zaskoczona, że tak dobrze mi to wyszło. Blondyneczki zrobiły zdziwione miny i posłały Liamowi spojrzenie, którego nie potrafiłam rozszyforwac. Pewnie miało ono oznaczac ,,czego chce od Ciebie ta suka” - no już! - dodałam – czy mogłyby was...tu … nie być...w tej chwili? - rzuciły mi pełenie nienawiści spojrzenia i ruszyły swoje zgrabne cztery litery a właściwie osiem.
Gdy odeszły Liam chwycił moją dłoń, wciąż spoczywającą na jego ramieniu, jednak szybko ją cofnęłam. Usiadłam na krześle obok i odwróciłam się przodem do baru.
- Poproszę martini. - zwróciłam się do barmana, który posłał mi przepiękny uśmiech.
- Ja również. - dodał Liam i przysunął swoje krzesełko tak blisko mojego, że stykaliśmy się ramionami. - w końcu znalazła się moja zazdrośnica. - kąciki jego ust lekko podciągnęły się ku górze. Już chciałam zaprzeczyc, ale...
- myślisz, że powinniśmy o tym porozmawiac? - powiedziałam tylko nadal patrząc przed siebie. Odpowiedziała mi cisza. Liam obejrzał się przez ramię, na stolik przy którym siedziała reszta naszego towarzystwa.
- Myślisz, że zauważyliby jakbyśmy stąd wyszli? - zapytał w końcu.
- Żartujesz? Nawet nie zauważyliby, gdyby tornado przeszło przez środek parkietu! - odparłam lekko rozbawiona, ale od razu spoważniałam.
- W takim razie...co powiesz na spacer? - spytał niepewnie.
- Marzyłam, żeby opuścic to miejsce. - odpowidziałam – Nie z Tobą! - dodałam szybko, żeby nie zrozumiał mnie źle ale w moim wypadku wychodzi zawsze gorzej. - To znaczy nie planowałam...nie...po prostu...
- w porządku. - ton jego głosu stał się nieco chłodny, ale wyciągnął swoją dłoń, spojrzał mi w oczy i lekko się uśmiechnął. Więc ostrożnie położyłam swoją dłoń na jego dłoni a on ,,pomógł” mi wstac z krzesełka. Dałabym sobie radę sama ale to w sumie miło z jego strony. Od razu gdy wstałam puściłam jego rękę. Nie był zadowolony z tego powodu, czułam to.

      Szliśmy wąskim korytarzem, przez który wcześniej wchodziliśmy do środka. Payne szedł przodem, a ja trzymałam się blisko niego, niestety było to konieczne, ponieważ roiło się tam od różnych ludzi, nie chciałam zgubic się w tłumie.
- Liam? - chłopak odwrócił się w moją stronę – możesz chwilę poczekac? Chiałabym skorzystac z toalety.
- Jasne. - odparł i cofnął się o dwa kroki tak, że znalazł się bardzo blisko mnie. Otworzyłam drzwi od damskiej toalety, jednak to co tam zobaczyłam lekko mnie zszokowało. Powiedzmy, że jakaś urocza para miała silną potrzebę bliskości więc postanowili ją załatwic na samym środku tego pomieszczenia.
- O mój Boże! - krzyknęłam z trzaskiem zamykając drzwi i odskoczyłam w stronę Liama mocno chwytając się jego ramienia. - cóż, chyba nie będę im przeszkadzac. - powiedziałam rozbawiona po czym oboje wybuchnęliśmy śmiechem. - Błagam zabierz mnie stąd. - poprosiłam nadal się śmiejąc i jeszcze mocniej wtuliłam się w jego rękę.
- Już się robi kochanie. - odparł, po czym jedną ręką chwycił mnie w pasie, drugą za nogi i podniósł do góry. Jego zachowanie mnie zaskoczyło, byłam zmuszona objąc go za szyję i muszę przyznac, że czułam się trochę niezręcznie. Chłopak przedzierał się przez tłum ze skupioną i jak zauważyłam zadowoloną miną a ja uważnie przyglądałam się jego twarzy. Wyglądał inaczej niż wtedy gdy poznaliśmy się jakiś czas temu. Jego twarz nabrała dojrzalszego wyrazu, tak jakby w jedej chwili z małego chłopca zmienił się w faceta.
- Co? - zapytał łagodnym tonem przenosząc swoje spojrzenie na mnie. - Mam coś na twarzy?
- ee..nie … nic – odparłam i oderwałam od niego swój wzrok i obojętnie spojrzałam na to co znajdowało się przed nami. - drzwi... - dodałam wskazując na nie palcem.
- Tak. - Liam postawił mnie z powrotem na ziemi, pociągnął za klamkę i otworzył przed nami drzwi.
Oczywiście tylko ja jestem taką niezdarą, że musiałam potknąc się przechodząc przez próg i poleciałam prosto na Liama. Udało mi się go chwycic co uratowało mnie przed upadkiem.
- o mój Boże! Przepraszam! Nie chciałam....
- Nic Ci nie jest? - zapytał Liam śmiejąc się ze mnie.
- Jest dobrze... chyba... - odparłam i sama zaczęłam się z siebie śmiac, bo moje potknięcie musiało wyglądac komicznie.
- Cieszę się, że jesteś w jednym kawałku. - powiedział chłopak mocno mnie do siebie i przyciągając i powoli zaczął zbliżac swoje usta do moich. Wiedziałam, że w końcu do tego dojdzie. Czy on myśli, że naprawi wszystko jednym głupim pocałunkiem. Szybko odsunęłam się od niego zanim nasze wargi zdążyły się złączyc.
- Ekhmm...taak...ja też się cieszę... - skrzyżowałam ręce na piersiach i wbiłam wzrok w chodnik. Czułam na sobie jego wzrok, jednak nie chciałam spojrzec mu w oczy. Nie bałam się tylko po prostu wiedziałam dokładnie jak on na mnie patrzy i wiedziałam, że gdy na niego spojrzę zrobi mi się go żal. Zapanowało milczenie. Długie i męczące. Powoli szliśmy przed siebie, tym samym oddalając się od klubu. Im dalej byliśmy tym coraz chłodniejszy wiatr powiewał od czasu do czasu. Nadal gapiłam się na chodnik i skutecznie unikałam spojrzenia Liama.
- Czekaj!... - usłyszałam nagle i w końcu odwróciłam się w stronę chłopaka, który jednym ruchem ściągnął z siebie marynarkę i delikatnie nałożył ją na moje nagie ramiona muskając je przy tym opuszkami palców. - masz, bo zmarzniesz. - dodał spokojnie a przez jego twarz przpłynął cień uśmiechu.
- Dzięki – odparłam, a kąciki moich ust uniosły się ku górze prawie niezauważalnie. Ale on to zauważył. - Liam...
- Julka ja... - zaczęliśmy w tym samym momencie
- Ty zacznij... - powiedziałam i skierowałam na niego swój zaciekawiony wzrok.
- Dobrze, a więc...ekh...to bez sensu...
- zgadzam się...
- co?? Chodzi mi o to, że to bez sensu, bo cały dzień myślałem nad tym co powiem Ci gdy dojdzie już do tej rozmowy a teraz kompletnie nie potrafię znaleźc słów... Nie wiem ile usłyszałaś z naszej porannej rozmowy ale dobrze wiesz, że ta sytuacja...z tą fanką nic dla mnie nie znaczyła. Chłopcy jak zwykle nabijali się ze mnie i trochę podkolorowali swoją wersję wydarzeń. A ja potem też powiedziałem trochę za dużo. I chcę Cię przep...
- Nie przepraszaj! - przerwałam mu. Spojrzał na mnie zaskoczony. - mam już dosyć Twoich przeprosin.
- No dobrzee...ale czekaj...co jest dla Ciebie bez sensu? - zapytał a ja uśwaidomiłam sobie, że czasem mogę ugryźc się w język. Milczałam przez chwilę. - Julka? - ponaglił mnie.
- Wszystko Liam! Naprawdę tego nie widzisz? - posłałam mu pytające spojrzenie – my, ten cały nasz związek... to nie ma sesnu!!! I nie musisz mnie przepraszac, bo to co powiedziałeś rano jest prawdą!
- Julia o czym Ty do cholery mówisz?!! - ooo użył pełnej wersji mojego imienia, jest wkurzony i to bardzo.
- Liam proszę Cię nie udawaj! Oboje o tym myśleliśmy i dobrze o tym wiesz! Więc chociaż teraz nie kłam i powiedz mi prosto w twarz, że nie ma sesnu tego dłużej ciągnąc. Czy Ty widzisz co się z nami dzieje? Kłócimy się praktycznie codziennie, a jeśli nadarzy się dzień bez kłótni to mamy jakieś święto chyba... a wiesz dlaczego to co powiedziałeś rano wypłynęło z Twoich ust?...
- Julka nie....
- Bo tak myślisz Liam... - łzy zaczęły napływac mi do oczu i wydawało mi się, że oczy Liama też zaczęły się pocic.
- Czyli chcesz powiedziec, że ze mną zrywasz, tak? Że to wszystko nic dla Ciebie nie znaczy?A przez ten cały czas udawałaś?! Udawałaś, że mnie kochasz! Wiesz co jest w tym najzabawniejsze? Że ja Ci uwierzyłem...Uwierzyłem w to, że w końcu znalazłem osobę, która docenia mnie nie dlatego, że jestem sławny tylko dostrzega we mnie coś więcej. Widzi mnie nie jako gwiazdora, tylko jako normalnego chłopaka. Osobę, która mnie rozumie... - jego głos zaczęł cichnąc, a ja zalałam się łzami. I w tym momencie uśwaidomiłam sobie, że kocham go bardziej niż przypuszczałam...
- Liam... - powiedziałam przez łzy – co z nami będzie?
- Nie mam pojęcia...ale musisz wiedziec, że tak łatwo nie dam Ci odejśc. Jesteś na mnie skazana skarbie. - uśmiechnął się delikatnie i chwycił moją dłoń.
- Kocham Cię, idioto! - powiedziałam tylko i wpadłam w jego objęcia.
- Ja Ciebie też. - odparł. W tej samej chwili odezwał się jego telefon.Patrzyłam na Liama zaciekawionym wzrokiem gdy wyciągnął urządzenie z kieszeni spodni i zerknął na wyświetlacz.
- To Zayn. Pewnie się o nas martwią. - poinformował mnie po czym odebrał.

***
- Co? Liam? Nic nie słyszę!...Czekaj...nie rozłączaj się!!! - zdenerwowany Zayn krzyczał do telefonu – Fuck! -dodał gdy połączenie zostało przerwane. Wokoło panował ogromny hałas spowodowany rozmowami ludzi i głośną muzyką puszczaną przez Dj'a. Zayn nerwowym krokiem podszedł do stolika przy którym siedziała reszta towarzystwa.
- Nie uwierzycie jak nas wystawili! - powiedział z wyrzutem.
- Jak to? Gdzie oni się podziewają? - spytała El
- Czego się dowiedziałeś? - Harry spojrzał na Malika pytającym wzrokiem.
- No poszli sobie! - krzyknął Zayn.
- Jak to sobie poszli? - zapytała lekko zmartwiona Rosie.
- No po prostu...nie wiem...Liam powiedział, że spotakmy się w domu.
- I tak po prostu wyszli nie mówiąc nam nic? - do rozmowy dołączył Louis.
- Tak Lou, tak zwyczajnie nas zostawili. Mogli chociaż powiedziec dokąd idą ale jak widac to jakaś pilnie strzeżona tajemnica, bo nawet przez telefon nie mogłem z niego nic wyciągnąc.
- Błagam was przestańcie. - powiedział Niall spokojnym tonem – przestańcie się zachowywac jak ich niańki! Julka i Liam najwidoczniej potrzebowali chwili spokoju, więc dajcie im tą chwilę. Chcieli porozmawiac na osobności, czy to was tak dziwi? - wszyscy spojrzeli na Horana lekko zaskoczeni.
- Myślę, że wasz kolega ma rację. - odezwał się kobiecy głos – przepraszam nie powinnam była podsłuchiwac – powiedziała dziewczyna, gdy wszystkie spojrzenia skierowały się na nią. Była to jedna z blondynek, które wcześniej przy barze rozmawiały z Liamem. Dziewczyna była bardzo ładna, miała kręcone włosy opadające na ramiona i duże niebieskie oczy. Od razu zwróciła na siebie uwagę Zayna. - Jestem Perrie – wyciągnęła do niego rękę na przywitanie, ponieważ stał obok niej.
- Cześc, jestem Zayn. - uśmiechnął się uroczo – a to Niall, El, Louis, Rosie i Harry – dodał wskazując kolejno na osoby przy stoliku.
- Hej! - Perrie pomachała do nich z uśmiechem. - a więc wybaczcie, że się wtrącam ale przez przypadek usłyszałam waszą rozmowę. Jakiś czas temu rozmawiałam z waszym kolegą Liamem i podeszła do nas ta dziewczyna, przynajmniej wydaje mi się, że to o nią chodzi, taka brunetka...
- Julka... - przerwał jej Zayn.
- Tak właśnie i... cóż...była troszeczkę niemiła, perfidnie wygoniła mnie i moją koleżankę, to było troche niegrzeczne... - blondynka przerwała na chwilę.
- Jesteś pewna, że to była nasza Julka? - uniosła się Rosie.
- Na 99% - odparła Perrie
- ach w sumie jej się nie dziwię – dodała Rose złośliwie, po czym zmierzyła Perrie od stóp do głów.
- Faktycznie to trochę do Julki niepodobne – odezwał się Horan.
- Mówię tylko jak było – oburzyła się blondynka – a Ty widziałeś jak do nas podchodziła – zwróciła się do Niallera.
- Dobra uspokójcie się wszyscy! - uniósł się Malik – dajcie Perrie dokończyc – dodał i posłał jej delikatny uśmiech, który ona odwzajemniła.
- A więc wygoniła nas... i wyglądało na to, że chciała z nim porozmawiac. Potem widziałam tylko jak kierują się w stronę wyjścia.
- No cóż akurat tyle wiedzieliśmy – powiedział lekko zawiedziony Harry, że nie dostali więcej przydatynch informacji. - ale dzięki Perrie. Miło, że chciałaś nam pomóc. - uśmiechnął się do dziewczyny. - Auł! - zawył i rzucił Rosie wrogie spojrznie po tym jak kopneła go pod stołem.
- Perrie, może dosiądziesz się do nas? - zapytał Zayn.
- No nie wiem czy powinnam...
- No dawaj! Malikowi się nie odmawia. - powiedział Lou, na co dziewczyna się zaśmiała i przystanęła na ich propozycję. Eleonor i Rosie rzuciły sobie porozumiewawcze spojrzenia.
- Eee wiecie co, my z Rosie musimy iśc do toalety. - rzuciła El.
- Tak, właśnie! - zgodziła się z nią Rosie i dziewczyny wstały z miejsc.
- Tylko wy nam nie znikajcie. - zwrócił się do nich Lou.
- Nie martw się. Zaraz wracamy. - odparła Tomlinsonowa i podarowała swojemu chłopakowi słodkiego buziaka.

***
- Boże skąd się wzięła ta laska? - Rosie szeptała do El gdy próbowały przedrzec się przez rozbawiony tłum.
- Nie mam pojęcia ale nie dziwię się, że Julka zachowała się wobec niej złośliwie. W ogóle co to ma znaczyc? Przychodzi sobie do naszego stolika i udaje, że nie chce się wtrącac a jednak to robi.
- Ale Zaynowi się to podoba.
- Najwidoczniej. - rzuciła krótko Eleonor i pchnęła drzwi od toalety. W środku było kilka dziewczyn więc Rosie z El podeszły do lustra i zaczęły poprawiac makijaż. Dwie dziewczyny obok rozmawiały rozbawione, widac było, że są już nieco wstawione. Minęła chwila zanim opuściły pomieszczenie. Kiedy wyszły, Rosie podeszła do kabin, aby sprawdzic czy oby na pewno zostały same.
- Dobra, nikogo tu już nie ma. - zwróciła się do El.
- Świetnie. Myślisz, że powinnyśmy zadzwonic do Julki?
- Wiesz zrobiłabym to od razu gdyby nie to, że ona jest teraz z Liamem i jakoś nie sądzę, że odebrałaby ten telefon. Zayn ledwo cokolwiek wyciągnął z Liama. Jakoś nie są zbyt chętni do zwierzeń.
- Właściwie co się z nimi dzieje? Praktycznie cały wieczór się do siebie nieodzywali. - zapytała zdziwiona Eleonor. - Myślisz, że znów się się pokłócili?
- Ach nie mam pojęcia, ale właściwie dlaczego Julka tak nagle wyszła dzisiaj rano? Bo jakoś nie chce mi się wierzyc w tłumaczenia chłopców.
- Oni coś kręcą, jestem tego pewna. Może napiszę do niej sms-a, na pewno go odczyta.
- W sumie to nie jest zły pomysł. - Rosie zgodziła się z El. - nadal coś mi tu nie gra. Dlaczego ta dziewczyna pojawiła się tak nagle.
- Nie wiem Rosie ale ona jest jakaś podejrzana. - odpowiedziała pani Tomlinson stukając w klawiaturę swojego telefonu. W pomieszczeniu rozległo się jakieś dziwne stukanie w ściany, a światło zaczęło gasnąc i zapalac się ponownie. - ale to jeszcze bardziej – dodała zdziwiona. - chyba powinnyśmy stąd wyjśc.

***
Szliśmy z Liamem przez Park, który znajdował się niedaleko naszych domów, w milczeniu. Nagle rozległ się dźwięk mojego telefonu. Szybko wyciągnęłam urządzenie z torebki i spojrzałam na wyświetlacz. Wiadomośc od Eleonor.

,,Najświeższe informacje: laseczka, która rozmawiała z Liamem przykolegowała się do naszego stolika i opowiadała jaka niegrzeczna byłaś wobec niej. Podejrzana postac. Za to Zayn jest nią oczarowany”

- coś się stało? - zapytał Liam widząc wyraz mojej twarzy.
- N-nie nic – odparłam przenosząc na niego wzrok po czym wróciłam do gapienia się w ekran komórki, aby sprawdzic czy oby na pewno dobrze wszystko przeczytałam.Tak.Dobrze. - Liam? - zaczęłam. Spojrzał na mnie pytającym wzrokiem. - kim były te dziewczyny, z ktorymi rozmawiałeś gdy do was podeszłam?
- A co znów jesteś zazdrosna? - zapytał z uśmiechem na twarzy.
- Nie, nie o to chodzi – odpowiedziałam – nie jestem o Ciebie zazdrosna. A więc...
- nie mam pojęcia, po prostu jakieś dziewczyny....nawet nie pamiętam ich imion...chociaż nie, czekaj...jedna miała coś na P.....Pierce....Perrie...o Perrie tak!
- Mhmm – szybciutko napisałam wiadomośc do El z pytaniem jak ma na imię ta dziewczyna. Po kilku sekundach otrzymałam odpowiedź : ,,Perrie” - a więc ta Perrie? - ciągnęłam dalej – mówiła coś o sobie?
- Właściwie nie mówiła o sobie wiele, a przynajmniej nic istotnego.
- No dobrze, a...?
- Julka! Czy Ty prowadzisz jakieś śledztwo? - zapytał rozbawiony Payne.
- Co? Nie! Po prostu chciałam dowiedziec się czegoś o Twojej nowej koleżance, to tyle. - posłałam mu lekki uśmiech. Nawet nie zauważyłam kiedy znaleźliśmy się pod moim domem.
- Dotarliśmy na miejsce. - zwrócił się do mnie Liaś. Staliśmy pod drzwiami, naprzeciwko siebie i nagle zrobiło się jakoś niezręcznie.
- Takkk...chcesz możeee...wpaśc...na kawę? - na ustach Liama pojawił się wielki uśmiech, jednak jego odpowiedź mnie zaskoczyła.
- Wiesz...bardzo chętnie bym wpadł, alee...jest 2 w nocy, kawa o tej godzinie? - zaśmiał się.
- Liam! - jęknęłam, a on zbliżył się do mnie, objął w pasie tak, że utonęłam w jego ramionach.
- Julcia, nie chcę Cię skrzywdzic. - zaczął szpetac mi do ucha - Wiem, że Twoich rodziców i Macka nie ma w domu i nie wiem do czego mogłoby dojśc, gdybyśmy przez cały czas byli zupełnie sami, więc.... dzisiaj się tu pożegnamy, ponieważ nie chcę żebyś żałowała jakiejkolwiek decyzji. - gdy skończył delikatnie ujął moją twarz w dłonie i złożył na moich ustach subtelny pocałunek.
- Mówiłam Ci już, że Cię kocham? - zapytałam.
- Hymm coś mi się obiło o uszy – posłał mi swój piękny uśmiech – ale nie będę narzekał jeśli te słowa będą padały z Twoich ust częściej....dobranoc skarbie. - szepnął mi do ucha na pożegnanie i ponownie złączył nasze usta razem.


Po wejściu do domu od razu zdjęłam buty, od których strasznie rozbolały mnie stopy, torebkę rzuciłam na komodę i zdjęłam z siebie marynarkę Liama. No właśnie. Kompletnie zapomniałam, że mam ją na sobie. Zastanawiałam się nad tym, czy pójśc mu ją oddac gdy nagle usłyszałam jakieś ciche stukanie i czyjeś kroki. Wystraszyłam się, ponieważ wiedziałam, że nikogo nie powinno być w domu. Rodzice wyjechali na weekend z rodzicami Rosie a Maciek poszedł na jakąś imprezę i zdaje się, że miał nocowac u Kim. Stałam jak sparaliżowana a hałas stawał się coraz głośniejszy. Prawie czułam na sobie czyiś oddech. Chwyciłam pierwsze co mi wpadło pod rękę...parasolka...nie jest tragicznie. Wszędzie panowała ciemnośc, paliła się jedynie mała lampka przy drzwiach, którą zapaliłam gdy weszłam do domu. Powoli, pocichutku zaczęłam kierowac się w stronę salonu, uzbrojona w moje ,,narzędzie”. Myślałam, że serce zaraz wyskoczy mi z piersi. Gdy odgłosy wzmogły się jeszcze bardziej i poczułam, że napastnik znajduje się za mną, odwróciłam się gwałtownie na pięcie, machnęłam parasolką i z całej siły uderzyłam ,,księcia ciemności” w głowę a następnie kopnęłam w czułe miejsce. To się nazywa akcja w stylu Makowskiej.
-Auuułłł! - zawył z bólu – zwariowałaś! - krzyknął, zwijając się z bólu. Nagle zaczęłam żałowac swojej decyzji. Szybko podbiegłam do ściany i włączyłam światło.
- O matko! Nic Ci nie jest? - zapytałam przestraszona. Teraz zobaczyłam, że moim napastnikiem jest młody chłopak starszy ode mnie ze trzy lata, dosyć wysoki z brązowymi włosami.
- Nie, wszystko w porządku... to tylko zmiażdżone jaja, nic takiego. - odparł z ironią sycząc z bólu, a ja myślałam, że zaraz wybuchnę śmiechem, jednak udało mi się powstrzymac.
- I rozbity łuk brwiowy. - dodałam.
- Co?! - chłopak wrzasnął i pospiesznie dotknął swojego krwawiącego łuku.
- Przepraszam, nie chciałam Ci zrobic krzywdy! Kim Ty wgl jesteś i co robisz w moim domu?
- A Ty? - zapytał, nadal lekko podirytowany.
- Co ja robię w swoim domu? No nie wiem, może mieszkam! - odparłam wkurzona i rozbawiona jednocześnie. Pierwszy raz pobiłam faceta, chyba powinnam być z siebie dumna, że tak ładnie go załatwiłam.
- Dobra, przyznaję, to było idiotyczne pytanie. - powiedział już trochę spokojniejszym tonem, próbując podnieśc się z podłogi. - jestem Dave – wyciągnął rękę na przywitanie, tą samą, którą chwilę wcześniej trzymał się za krocze. Spojrzałam na jego dłoń trochę niechętnie. Dave od razu zorientował się o co mi chodzi, bo cofnął rękę. - a tak, przepraszam... jestem kol...
- kolega Macka...Dave... no tak, teraz wszystko rozumiem.
- A Ty jesteś?
- Julka, jego siostra... miło mi... - już miałam wyciągac rękę, jedak zwinnym ruchem ją cofnełam i pomachałam Dave'owi na przywitanie. - ale co Ty właściwie tu robisz??? - zapytałam trochę zdenerwowana, bo dlaczego niby jakiś obcy koleś przebywa w moim domu pod nieobecnośc wszystkich. - Gdzie jest mój brat?
- To długa historia...powiedzmy, że Maciek nie był w stanie, więc odprowadziłem go do domu. Słuchaj czy mógłbym...
- usiąśc! - dokończyłam za niego – jasne! Tam masz kanapę – wskazałam na miejsce spoczynku i zaczęłam kierowac się w tamtą stronę za Dave'em. - tooo gdzie on teraz....
- u siebie w pokoju – powiedział chłopak posyłając mi nieśmiały uśmiech. Trochę to dziwne ale najwidoczniej czytamy sobie w myślach. Telepatia. - chyba powinnaś do niego zajrzec.
- Jezu! Naprawdę! Jest aż tak źle?!
- No cóż uwierz mi, że było gorzej. Teraz jest już prawie normalnie. Tylkoo... Maciek wygaduje jakieś bzdury o osobach, których nie znam i … chyba ktoś powinnien mieć na niego oko, bo można powiedziec, że on jest zrozpaczony...
- No dobrze, w takim razie sprawdzę co u niego ale najpierw opatrzę Twoją ranę. - odparłam i uśmiechnęłam się do Dave'a
- co? daj spokój, nie musisz się mną przejmowac.
- Muszę, to w końcu ja Cię tak urządziłam więc pozwól chociaż, że nakleję Ci plasterek, okej?
- No dobra – zgodził się niechętnie. Szybciutko pobiegłam do łazienki po apteczkę pierwszej pomocy i byłam gotowa opatrywania rannego.

     Usiadłam na kanapie koło Dave'a a apteczkę położyłam na jego kolanach, aby mieć do niej łatwy dostęp.
- Tylko siedź spokojnie – powiedziałam miłym aczkolwiek stanowczym tonem. - może troszeczke zapiec – dodałam po czym przyłożylam do jego rany wacik nasączony wodą utlenioną aby ją przemyc. Dave zasyczał. Starałam się być jak najbardziej delikatna, subtelnymi ruchami przecierałam miejsce, w które trafiłam parasolką. - Nie ruszaj głową! - zwróciłam mu uwagę, jednak chłopak się nie słuchał. A co więcej robił to specjalnie, więc chwyciłam do za podbródek i starłam się utrzymac jego głowę w jednej pozycji. Wzięłam kolejny wacik, a Dave znów zasyczał.
- Muszę przynac, że jak na dziewczynę i to taką drobną, masz siłę – wysyczał przez zęby.
- Mam to uznac za komplement? - zapytałam dziwnym tonem, który mógł zabrzmiec uwodzicielsko. Nie zrobiłam tego celowo.
- Jak najbardziej. - odwrócił głowę w moją stronę i się uśmiechnął. No ja nie wytrzymam, nawet siłą nie mogę utrzymac jego głowy w jednym miesjcu. - może starczy już tego? - zapytał i chwycił moją słoń odciągając ją od swojego łuku brwiowego.
- A co? Wymiękasz? - zaśmiałam się. O dziwo to na niego podziałałao i grzecznie trzymał głowę nieruchomo, tyle, że zwrócony był w moją stronę i cały czas czułam na sobie jego spojrzenie. To było lekko krępujące.
- Maciek nie wspominał nigdy, że ma siostrę – oświadczył – w dodatku taką ładną. - poczułam, że moja twarz zalewa się rumieńcem. Dlaczego zawsze w takim momencie?
- Ekhhm – chrząknęłam, nie miałam pojęcia co mu na to odpowiedziec, cały czas skupiałam się na jego skaleczeniu – już, gotowe! - powiedziałam – jeszcze tylko plasterek.... - bardzo delikatnie nakleiłam mu plaster – i tadaaam! Dzieło skończone! Proszę bardzo, możesz zobaczyc się w lusterku. - podałam mu małe podręczne lusterko, które akurat zostawiłam na stoliku w salonie.
- Kubuś Puchatek? Serio? - rzucił mi ,,gardzące” spojrzenie – dlaczego musi być różowy, nie mógłby być chociaż niebieski?
- Nie marudź! Nie miałam innego a poza tym chyba różowy plasterek z Kubusiem Puchatkiem nie ujmuje Twojemu męstwu, prawda? - rozbawiło mnie jego zachowanie, gorzej niż dziecko
- Pfff, oczywiście, że nie. A wątpisz w to? - uwodzicielsko poruszył brwiami a ja zdałam sobie sprawę, że siedzę o wiele za blisko.
- Oczywiście, że nie. Jak dla mnie nawet w sukience i szpilkach wyglądałbyś jak 100%-towy facet. - wybuchnęłam śmiechem, bo trochę zbyt realistycznie wyobraziłam sobie Dave'a w sukience.
- No bardzo śmieszne!
- Bardzo! - odpowiedziałam za co oberwało się moim włosom, które po interwencji Dave'a wyglądały jak jeden wielki kołtun.
- Teraz przegiąłeś stary...tak może robic tylko mój starszy braciszek. - starałam się zachowac powagę ale mi to nie wychodziło.
- Właśnie...może powinniśmy sprawdzic co u niego? - zaproponował chłopak i stwierdziłam, że może nie jest taki zły, przynajmniej obchodzi go stan mojego pijanego brata.

Cichutko weszliśmy do sypialni Macieja, który o dziwo nie spał. W jego pokoju unosił się obrzydliwy zapach alkoholu a koło łożka stała miska wypełniona wiadomą substancją.
- Juleczkaaa! - krzyknął Maciek gdy tylko mnie zobaczył. - Choc tu do mnie kochana siostrzyczko! - wstał z łóżka i z rozłożonymi rękami kierował się w moją stronę.
- Nawet się do mnie nie zbliżaj Makowski! - powiedziałam wkurzona a Dave stojący za mną zachichotał. - mogę wiedziec co Cię tak śmieszy? - odwróciłam się i rzuciłam mu poważne spojrzenie. Chłopak uniósł tylko ręce w obronnym geście i uśmiechnął się.
- Juleczko dlaczego jesteś taka wrednaaa? - odezwał się mój brat.
- Nie jestem wredna tylko zła...na Ciebie. Boże Maciek jedzie tu gorzej niż w gorzelni! - natychmiast otworzyłam okno, bo myślałam, że zaraz puszczę tam pawia. - Zobacz jak Ty wyglądasz człowieku!
- Nawet Ty mnie nie kochasz. - powiedział zasmucony Maciek.
- Co Ty wygadujesz idioto?! - wrzasnęłam a Dave podszedł do mnie i szepnął mi do ucha ,,znowu się zaczyna”
- No tak...taka jest prawda...ale...ale ja ją kocham....Julkaaa! Kocham ją rozumiesz?...dlaczego ona mnie nie kocha?
- Maciek co się stało? Kim z Tobą zerwała? - zapytałam trochę zatroskana, bo mój brat serio wyglądał na załamanego. Spojrzałam na Dave'a pytającym wzrokiem ale on tak samo jak ja nie wiedział o co chodzi.
- Kim? Nie...Kim nie...Rosie – odpowiedział Maciek trochę nieskładnie. Kiedy wypowiedział imię mojej najlepszej przyjaciółki stanęłam w bezruchu. Byłam tak zaskoczona, że myślałam, że zaraz upadnę z wrażenia.
- Kim jest Rosie? - zapytał Dave poważnym tonem widząc moją minę.
- Moją przyjaciółką – odpowiedziałam nadal będąc w ogromnym szoku. - ale jak to? Maciek, co Ty bradzisz?!
- Pocałowałem ją! - krzyknął po czym walnął się na łóżko.
- Pocałowałeś Rosie?! - to zdziwiło mnie jeszcze bardziej.
- Mhmmm....bo ja ją kocham! - powiedział to z taką rozpaczą w glosie – Ale ona jest z tym idiotą...Haaazzzzoooommm.
- Maciek co Ty... - już chciałam na niego nawrzeszczec gdy Dave chwycił mnie za rękę.
- Nie chciałbym się wtrącac ale może lepiej nawrzeszczysz na niego jutro, zobacz w jakim jest stanie...tylko pogorszysz sytuację. - powiedział spokojnie. Nie znoszę jak ktoś mówi mi co mam robic ale Dave miał rację i tak mój brat prawdopodobnie nic nie będzie jutro pamiętał. Wzięłam głęboki oddech aby trochę się uspokoic.
- Oj Maciuś...jak Ty wyglądasz? - powiedziałam siadając na brzegu jego łóżka.
- Jak śmiec? - zapytał
- Tak, dokładnie. - odparłam trochę rozbawiona jego żałosnym głosem. - ale pamiętaj, że ja Cię kocham, chocby nie wiem co. - uśmiechnęłam się do niego a on odwzajemnił ten uśmiech i już rozłożył ręce aby wziąśc mnie w swoje ramiona – ale... żadnego przutulania dopóki się nie wykapiesz! Już marsz do łazienki!

- Dobrze siostrzyczko! - odparł śpiewnie i pędem poszedł się myc.

________________________________________________________________
                                             ________________________
Po długiej przerwie, w końcu udało mi się wstawic kolejny rozdział. Mam nadzieję, że zostanie pozytywnie przyjety i oceniony.

                                                                                                           Paula